Perspektywa Kat
-Max możesz mi powiedzieć po co to wszystko?-spojrzałam na ładnie zastawiony stół dla dwunastu osób.
-Będziemy mieć gości.-uśmiechnął się tajemniczo chłopak i wrócił do kuchni.
-A mogę wiedzieć więcej?-zapytałam siadając na krzesełku.
-Przychodzą nasi przyjaciele?-uśmiechnął się tajemniczo-idź się szykować-pocałował mnie w policzek i zajął się gotowaniem.
Odkąd wyszłam ze szpitala nic mi nie wolno było robić, tylko odpoczywać. Zero stresu i wszelakiego wysiłku. Weszłam do swojego pokoju i podeszłam do szafy. Kompletnie nie wiem co na siebie włożyć i po co to wszystko...jeszcze pewnie widok Liam. Liam, Danielle i małej Ronnie. Słyszałam, że mała wcale nie przypomina Liam'a, ciekawe czy moje maleństwo będzie miało coś z ojca. Zdecydowałam się na to, co prawda w spodnie ledwo się już mieszczę. Weszłam do salonu gdzie siedzieli już nasi dzisiejsi goście, o dziwo bez Liam'a i jego...jak na razie dziewczyny.
-Jesteśmy już wszyscy wiec zapraszam do stołu.-uśmiechnął się Max
-Nareszcie się napije alkoholu.-zaśmiał się Louis-nie uwierzycie, ale ostatni raz piłem w lutym.
-Masz rację nie uwierzymy.-zaśmiałam się.
-Jak się czujesz ?-uśmiechnęła się Pezz-znów nie odwiedziłam Cię w szpitalu.
-Jeszcze odwiedzisz.-uśmiechnęłam się.
-A jak się Max czujesz w roli przyszłego tatusia?-zaśmiał się Niall.
Zobaczyłam dziwne miny Molly i Promise. One jedne wiedziały jaka jest prawda.
-Wspaniale.-uśmiechnął się chłopak i pocałował mnie w dłoń-już nie mogę się doczekać.
-To dobrze.-uśmiechnęła się Eleanor.
-Właśnie między innymi dla tego was tu zaprosiłem.-Max wstał z krzesła i uklęknął przede mną-Kat, jesteśmy razem niedługo, ale okropnie mocno Cię kocham i chciałbym żebyś była moją żoną kiedy dziecko się urodzi.-wyjął z kieszeni czerwone serduszko w ktróym był prześliczny pierścionek.-i proszę o Twoją rękę przy twoich przyjaciołach.
Spojrzałam na twarze gości, dziewczyny tryskały podekscytowaniem, a reszta w spokoju piła wino z wyjątkiem poddenerwowanego Louis'a.
Rozum chciał żebym odpowiedziała tak, ale serce głośno krzyczało nie.
-Tak.-spojrzałam na niego-zgadzam się-Max wsunął mi złoty pierścionek na palec i cudownie się uśmiechnął.
Perspektywa Liam'a
-Liam skarbie otworzysz drzwi?-usłyszałem prośbę Danielle-ja przebieram Ronnie.
Kto normalny przebiera dwutygodniowe dziecko cztery albo nawet pięć razy dziennie?
-Pan Liam Payne?-zapytał się mnie mężczyzna trzymając w dłoni jakąś kopertę.
-Tak.
-Proszę podpisać tu.-wskazał miejsce gdzie po chwili znalazł się mój podpis-dziękuje.
Zamknąłem za nim drzwi i spojrzałem na nadawcę-klinika. Nareszcie dowiem się prawdy. Rozerwałem kopertę i wyjąłem z niej białą kartkę. Odnalazłem to jedno jedyne tak ważne zdanie i zamarłem.
Na podstawie próbek pobranych od potencjalnego ojca Liam'a Payne'a i Ronnie wyklucza się jakiekolwiek pokrewieństwo w 99,9 %
Dlaczego się nie cieszę? Dlatego, że wszystko spieprzyłem.
-Kto to był?-zapytała wchodząca do salonu Danielle.
-Oszukałaś mnie. Od samego początku mnie oszukiwałaś.-zacząłem
-O co Ci chodzi Liam?
-O to.-podałem jej kartkę-jak ja byłem głupi, że Ci uwierzyłem...przez Ciebie straciłem osobę którą kocham.
-Liam...to nie tak.-zaczęła brunetka wpatrując się w papier-ja..
-Co ty? Myślałaś, że się nie dowiem? Kto jest ojcem małej?-zapytałem spokojnie.
-Joe.-odpowiedziała skruszona.
-Zabawiłaś się mną, więc teraz możesz do niego wracać.-wziąłem kluczyki od samochodu z komody-a w najbliższym czasie zaczniesz naprawiać wszystko co zniszczyłaś.
-Liam gdzie Ty jedziesz?-zapytała ze łzami w oczach.
-To już nie twój problem Dani.-odpowiedziałem dziewczynie i wyszedłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i skierowałem się do apartamentowca w którym mieszkała Kat, teraz pozostała mi tylko błagać ją o przebaczenie. Zapukałem kilka razy do mieszkania dziewczyny,a po chwili drzwi otowrzył mi Max..
-Liam.-przywitał się-wejdź.
Z głębi mieszkania dochodził śmiechy większej grupy osób.
-O Liam.-zaśmiał się Niall-siadaj koło nas brachu.
-Gdzie masz dziewczyny?-zapytała Eleanor-Ronnie coś urosła.
-Ronnie nie jest moją córką-wydukałem i poczułem na sobie wzrok chłopaków.
Spojrzałem na Kat, zamarła na chwilę.
-A wy coś świętujecie?-zapytałem zaciekawiony.
-Masz napij się.-Louis nalał mi wina do kieliszka-i to lepiej już.
Tak jak polecił, tak zrobiłem. Wziąłem duży łyk czerwonego napoju, a po moim ciele rozeszła się fala gorąca.
-Oświadczyłem się Kat.-Max złapał dziewczynę za rękę eksponując jej pierścionek-a ona się zgodziła.
Gratuluje Payne. Jesteś idiotą.
Perspektywa Kat
-Gratuluje-zwrócił się do nas Liam starając się nie okazywać uczuć.
-Dziękujemy.-odpowiedziałam.
Nie jest ojcem jej dziecka. Boże całe cholerne pół roku czekałam na tą wiadomość, a teraz? Teraz nie mogę zranić Max'a. Dlaczego to wszystko musi być tak pomieszane? Tak cholernie pokomplikowane?
-Kat mogę Cię na słówko prosić.-zwrócił się do mnie Louis.
-Jasne.-odpowiedziałam i wstałam od stołu i skierowałam się z nim do swojego pokoju.
-Ja wiem.-odezwał się gdy drzwi się zamknęły.
-Co Ty wiesz?
-Wiem kto jest ojcem Twojego dziecka Kat.-powiedział spokojnie.
-Skąd?-zapytałam
-Każdy głupi by się domyślił. Kat powiedz mu, teraz już nic wam nie stoi na przeszkodzie.-uśmiechnął się.
-Stoi, ja w kwietniu wychodzę za mąż.
-Tak szybko?-zdziwił się.
-Tak. I proszę, nie mieszaj się w moje życie.-poprosiłam go i wyszłam z pokoju.
Tak się rozpędziłam i napisałam sobie kolejny rozdział.
Cóż.. Nie pozostaje nic innego jak zaprosić Was do komentowania oraz czekania na next. ;)
Jak myślicie, co wydarzy się w następnym rozdziale?