czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 23

Perspektywa Kat

-Dzięki,że ze mną tam poszedłeś.-zwróciłam się do Max'a otwierając drzwi.
-Nie masz za co.-odpowiedział-jesteś pewna, że chcesz być sama?
-Jestem pewna. Dobranoc.-otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Rzuciłam torebkę na kanapę i ruszyłam w kierunku łazienki.

Wzięłam długą, ciepłą kąpiel otulając się pianą z wiśniowego płynu do kąpieli. Chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o nim. Nie mam mu tego za złe, że wybrał ją. To wiadome, dziecko potrzebuje ojca, a ja najnormalniej w świecie jestem zazdrosna.
Po kąpieli owinęłam się ręcznikiem i stojąc przed lustrem umyłam zęby i rozczesałam włosy. Czy już do końca miałabym go tak szalenie kochać? W ręczniku wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju po ciuchy.
Wsmarowała w ciało balsam czekoladowy i założyłam ubranie. Skierowałam się do kuchni i z szafki wyjęłam butelkę czerwonego wina. Wlałam sobie lampkę czerwonego napoju i usiadłam na kanapie w salonie.
Siedziałam po turecku podpierając czoło dłonią i po raz kolejny się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zrezygnowana wstałam i otworzyłam drzwi nawet nie spoglądając na gościa.
-Nie musiałeś pukać Max.-zaśmiałam się idąc do salonu.
-Kultura tego wymaga.-to nie był głos Max'a tylko Liam'a.
Odwróciłam się do i stanęłam z nim twarzą w twarz.
-Co tu robisz? I skąd masz adres?
-Przyszedłem porozmawiać, bo wyszłaś bez pożegnania.
-Nie mamy o czym rozmawiać.-spojrzałam na swój strój-pójdę się przebrać.-odwróciłam się, ale Liam złapał mnie za nadgarstek.
-Widziałem Cię bez ubrania.-również spojrzał na mój ubiór-wyglądasz całkiem seksownie.
-Nie żartuj.-wyrwałam mu rękę i zaczęłam cofać się do tyłu, ale na przeszkodzie stanęła mi szafka.

+18

Liam zaczął wolno podchodzić do mnie, a ja stałam jak sparaliżowana. Podszedł do mnie i delikatnie zaczął całować mój kark, trzymając mnie rękami w tali.
-Liam.-syknęłam-przestań.
-Powiedz, że mnie nie kochasz i tego nie chcesz to przestanę.-wyszeptał na chwilę odrywając usta od mojego ciała.
Kocham i chciałam. Bez względu na konsekwencje. Za każdym pocałunkiem moje ciało przechodziło gorące dreszcze.
Liam przeniósł pocałunki z mojego karku na usta. Nie mając nic do stracenia przyciągnęłam go do siebie i oddawałam pocałunki.
-Dziś noc jest tylko nasza.-wyszeptał.

Jako, że stałam przed szafką Liam podniósł mnie i posadził na niej. Oplotłam go nogami w pasie a ręce zarzuciłam na szyję. Podniosłam jego koszulkę a on domyśliwszy się o co mi chodzi prawie natychmiast się jej pozbył tak samo jak mojej. Z sekundy na sekundę robiło mi się coraz goręcej.

Liam wziął mnie na rękę i skierował się do sypialni. Zsunął ramiączko stanika i delikatnie pocałował mnie w ramię. Położył mnie delikatnie na łóżku i nachylił się nade mną. Nasze usta połączyły się w nierozerwalną jedność, a języki tańczyły ze sobą. Dłońmi obejmował mnie w pasie i coraz bardziej przybliżał się do mnie. Było mi coraz bardziej gorąco. Zjechałam dłońmi do jego spodni, najpierw odpięłam guzik a potem rozsunęłam zamek.
Liam sprawnie rozpiął mój stanik, który po chwili leżał rzucony na podłodze. Całował mój dekolt, a ja w tym czasie zabrałam się za ściąganie bokserek, których również po chwili nie było.

Wszedł we mnie delikatnie przyśpieszając swoje ruchy. Przez  moje ciało przeszła fala ciepła połączona z dreszczami. Mimo, że nie był to nasz pierwszy raz, to odnosiłam takie wrażenie za każdym razem gdy się kochaliśmy. Wszystko było tak samo idealne i cudowne jak za pierwszym razem. Panującą w pokoju ciszę wypełniały nasze nierówne oddechy. W tym momencie czułam się jak narkoman, który po długim odwyku sięgnął po upragnioną dawkę. Liam był dla mnie jak narkotyk-tyle, że nieszkodliwy, wręcz przeciwnie.W końcu jego ruchy zwolniły, a on sam ledwo dyszał. Chwilę później oboje przeżyliśmy cudowny orgazm.

Liam wyszedł ze mnie i opadł obok na miękko pościel.

-Kocham Cię.-wyszeptał.
-Kochasz, ale mimo wszystko wrócisz rano do Danielle.-spojrzałam na niego smutno.-ja nie chcę być tą drugą.
-Spójrz na mnie.-podniósł moją twarz do góry-Ty jesteś tą jedną jedyną.-pocałował mnie w nos.
-Kocham Cię.-wyszeptałam przytulając się do jego nagiego i gorącego torsu.
-Wiem.-pogładził moje włosy.
-Tak już będzie zawsze?-zapytałam.
-Jak?
-Będziemy się ukrywać? Mimo, tego, że się kochamy?-zaczęłam kreślić bliżej nie określone kształty na jego piersi.
-Przez jakiś czas. Będziesz moim zakazanym owocem.-zaśmiał się.
-Wiesz jak dużo ryzykujemy? Oboje?
-Dla takich chwil jak ta mogę ryzykować całe życie.-zaśmiał się.-śpij kochanie.-pocałował mnie w czoło.
-Będziesz tu rano jak się obudzę?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Nie byłem cały miesiąc przy tym jak się budziłaś, więc nie zmarnuje kolejnej okazji.-musnął moje usta.
Przytulona do Liam'a, z uśmiechem na ustach odpłynęłam w krainę morfeusza.


Kolejny :)
Jest też +18. Podoba się? 
Kolejny pojawi się jutro wieczorem.
Zachęcam do komentowania oraz na mojego nowego bloga z opowiadaniem o 1D.
 http://when-your-lips-touch-mine.blogspot.com/ - niedługo prolog i pierwszy rozdział.
Przepraszam,że taki krótki.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 22


Miesiąc później.

Perspektywa Kat

31 listopad. Już cały miesiąc spędziłam z dala od Londynu. Z dala od przyjaciół. Z dala od niego. Co drugi dzień rozmawiałam z Molly. Czasami również z pozostałymi. Sama za specjalnie nie dzwoniłam do Liam'a, rozmawialiśmy chwilę tylko jak był z którymś z chłopaków podczas rozmowy. Dowiedziałam się tyle, że nie powiedzieli jeszcze nic na temat ciąży Danielle. Nie są razem aczkolwiek tego nie potwierdzili. Molly stwierdziła, że Liam strasznie tęskni, ale nigdy sam się do tego nie przyznał. Wiem, że są już w Stanach, nawet jestem umówiona z Molly na zakupy. Siedzę w mieszkaniu Promise, dwa pokoje, salon, kuchnia i łazienka. Całkiem miło i przytulnie. Sąsiedzi? Głownie starsi ludzie oprócz jednego całkiem przystojnego chłopaka dwa lata starszego ode mnie. Złapałam z nim lepszy kontakt i prawie codziennie przychodzi do mnie na kawę szkoda tylko, że jest gejem z trzyletnim stażem.

3 Grudnia. Koncert.

Poprosiłam Molly żeby powiedziała chłopakom, że nie przyjdę. Ubrana zamknęłam drzwi i zapukałam do Max'a.
-Gotowy?-zapytałam, gdy otworzył mi drzwi.
-Jesteś pewna, że chcesz iść na ten koncert?-zapytał, gdy schodziliśmy po schodach z szóstego piętra.
Max był moją osobą towarzyszącą na dzisiaj.
-Chce się zobaczyć z przyjaciółmi.-uderzyłam go w ramię.
-Czy z Liam'em.-spojrzał na mnie.
Powiedziałam mu wszystko. Począwszy od początku naszej znajomości, aż do tej "Wielkiej Miłości"
Zeszliśmy do podziemnego garażu i wsiedliśmy do samochodu chłopaka.
-Wiedziałem, że to o niego chodzi.-zaśmiał się.-oj Kat.-westchnął i odpalił samochód.

Pod halę dojechaliśmy w ciągu pół godziny. Przy wejściu pokazałam nasze wejściówki i udaliśmy się na miejsca. Na widowni były już rodziny chłopaków oraz dziewczyny. Uśmiechnęłam się do Max'a i razem ruszyliśmy w ich stronę. Zajęłam miejsce zaraz koło Molly.
-Kat.-wyszeptała stojąca obok niej Eleanor-miało Cie nie być.
-Ale jestem.-zaśmiałam się.-już chyba czas.
Na scenie pojawiło się 5 tak dobrze znanych mi chłopaków. a ja przez cały czas wpatrzona byłam w jednego.
Cały koncert trwał półtorej godziny. W ciągu jego trwania, Liam poinformował fanki, że na widowni jest jego dziewczyna. Z tłumu było słychać moje imię jak i obecnej też Danielle. Czyli jednak wrócili do siebie. Nie mogłam się rozpłakać, żeby nie popsuć makijażu, zresztą sama tego chciałam.
-Idziesz z nami za kulisy?-zapytała się po wszystkim Molly.
-A tak..tak..-spojrzałam na Max'a-wy się nie znacie.-zaśmiałam się.
-Poznamy się na after party-uśmiechnęła się do niego.
-Kat, ja poczekam w aucie.-pocałował mnie w policzek i skierował się w kierunku wyjścia.
Molly i Eleanor szrpnęły mnie za rękę i zaprowadziły do garderoby chłopców.
-Nie mówiłaś, że się z kimś spotykasz.-powiedziała z wyrzutem Eleanor.
-Bo się nie spotykam. Max to przyjaciel.
-Od przyjaźni się zaczyna.-uśmiechnęła się i otworzyła duże szklane drzwi.
Dziewczyny od razu poleciały do swoich ukochanych, a ja stałam i przyglądałam się tym sceną. Zdziwiło mnie to, że Liam nawet nie spoglądał na Danielle.
-Mam dla was niespodziankę.-krzyknęła Mollt\y równo z Eleanor, a chłopcy spojrzeli na nie jak na wariatki.-spójrzcie tam-wskazała miejsce w którym stałam.
-Kat-rzuciła się na mnie czwórka chłopaków-stęskniliśmy się.
Liam siedział na kanapie i posłał mi tylko uśmiech.
-Miało Cię nie być.-szturchnął mnie Louis.
-Dlaczego Cię nie widzieliśmy na widowni.-dopytywał Harry.
Danielle z gracją wstała z kanapy i mijając nas opuściła pomieszczenie.
-Ciążowe humorki.-mruknął Niall-idziesz na after party?
-Tak, praktycznie to już muszę iść, bo ktoś na mnie czeka. Do zobaczenia za niedługo.-uśmiechnęłam się i wyszłam z garderoby. Na dworze minęłam palącą Danielle.
-W ciąży nie powinnaś palić.-mruknęłam przechodząc obok niej i wsiadłam do samochodu Max'a, który odjechał z piskiem opon.

Stałam na dużej sali obok Max'a i rozmawiałam razem z nim, starając się nie zwracać uwagi na Liam'a.
-Patrzą się na nas.-zaśmiał się.pokazując na moich przyjaciół.
-Oni myślą, że jesteśmy razem.-napiłam się kolorowego drinka.
-Serio? To może mam Cię pocałować?-spojrzał na mnie śmiesznie podnosząc jedną brew.
-Nie, bo John mi głowę urwie.-uśmiechnęłam się do niego.
-Ymhy.-ktoś położył mi rękę na ramieniu, odwróciłam się i stałam twarzą w twarz z Liam'em.-mogę Cię prosić do tańca-wyciągnął do mnie dłoń.
Odstawiłam kieliszek na stolik i podałam mu dłoń. Tak trzymając się wyszliśmy na parkiet.

MUZYKA

Liam przyciągnął mnie do siebie i złapał w tali. Oparłam brodę o jego brodę i zaciągnęłam się jego zapachem.
-Jesteś szczęśliwa?-zapytał szepcąc mi na ucho.
Popatrzyłam w jego oczy. W tym momencie tańczyło w nich tysiąc magicznych iskierek.
-Nie jestem. A Ty?-zapytałam równie cicho.
Teraz to on spojrzał w moje oczy. Oparł czoło o moje czoło.
-Nie.-szepnął.
Nasze usta dzieliły milimetry.
-Twoja dziewczyna będzie zła.-delikatnie mu zasugerowałam.
-To jest ustawione Kat.-mocniej mnie do siebie przycisnął.-Twój chłopak będzie zły.-zaśmiał się.
-Jeżeli chodzi Ci o Max'a to przyjaciel.-odchylił głowę i spojrzał na mnie wymownie.-jest gejem.-wyraźnie mu ulżył gdyż odetchnął z tak zwaną ulgą.
-Kocham Cię.-wyszeptał, muskając mój rozgrzany policzek.
Piosenka się skończyła, więc się od niego odsunęłam.
-Dziękuje za taniec.-pocałowałam go w policzek-piękna piosenka.
-Idealnie opisuje nas,-odpowiedział szeroko się uśmiechając.
Uśmiechnęłam się do niego i już miałam iść w stronę Max'a.
-Kocham Cię.-wyszeptałam tak, żeby usłyszał.
Ruszyłam w stronę baru przy którym Max rozmawiał z Louis'em i Harry'm.
Wzięłam kolejny kieliszek i odwróciłam się twarzą do parkietu. Serce mi zamarło. Jeszcze przed chwilą mówił mi, że to ustawka i wyznawał miłość, a dwie minuty później wymienia się śliną z Danielle przed aparatami.
-Max.-odstawiłam pełny kieliszek-odwieź mnie do domu.
-Ale co się stało?-zapytał.
I wtedy cała trójka odwróciła głowę.
-Proszę...-wyszeptałam powstrzymując łzy.

Zjebałam początek ;( 
Tak jak obiecałam kolejny dziś, a następy albo jutro albo w środę. 
I tu mam niespodziankę, szykuje nam się scena +18 

Miłego wieczoru :*

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 21

Perspektywa Kat

Obudziły mnie dwa zdenerwowane głosy dochodzące z dołu. Spojrzałam na zegarek. Godzina 4:26. Idealnie. Nie spoglądając w lusterko zeszłam na dół sprawdzić co się dzieje. 
-Liam, jej tu nie ma.-powiedziała już spokojnie mama.
-Niech pani przestanie, widziałem samochód.-odpowiedział jej machając rękami-Kat.-wyszeptał jak zobaczył mnie na schodach.
-Chodź ze mną do pokoju.-zwróciłam się do niego i z powrotem skierowałam na górę.
Liam bez słowa wyminął moją mamę i udał się za mną.
-Martwiłem się.-wyszeptał gdy zamknęłam za nim drzwi.-Możesz mi powiedzieć co się dzieje?
-Co się dzieje?-zapytałam ze spokojem-Danielle się dzieje. Przez całą jej ciąże będziesz się tak zachowywał ?
-Katherine nie bądź egoistką! A jak to jest moje dziecko?-zapytał- muszę jej pomagać.
-Pomagaj, ale nie siedź u niej do drugiej w nocy. 
-Boże Ty jesteś zazdrosna.-zaśmiał się.
-Śmieszy Cię to?-zapytałam- jestem zazdrosna!-krzyknęłam-ale mam już tego wszystkiego dość.
-Nie wystarczy Ci to, że kocham tylko Ciebie?-podszedł do mnie.
-Ale widocznie w pewnym sensie ją też.-odpowiedziałam patrząc w jego brązowe oczy. 
-Ale Ciebie bardziej.-dotknął mojego policzka.-wróć.
-Nie.-odpowiedziałam-wyjdź.-odsunęłam się od niego.
-Kat...-zaczął.
-Zostaw mnie samą.-wyszeptałam zagryzając wargi.
-Kocham Cię.-powiedział stojąc przy drzwiach- nie pozwolę Ci odejść.
Już pozwoliłeś mi odejść. Pomyślałam. Patrzyłam jak wychodzi obrzucając mnie spojrzeniem pełnym miłości i smutku. Drzwi za nim delikatnie się zamknęły, a ja płacząc osunęłam się po ścianie.

Później. Godzina. 17:15

Po wytłumaczeniu całej sytuacji rodzicom i zapewniając,że będę o siebie dbać i wrócę na święta. 
Wsiadłam do samochodu i udałam się pod bardzo duży apartamentowiec w centrum Londynu. Zaparkowałam samochód i ruszyłam w kierunku wejścia, windą wjechałam na siódme piętro i stanęłam pod drzwiami z plakietką Peazar. Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam dzwonkiem z nadzieją, że zastanę dziewczynę w domu.
-W czym mogę...-spojrzała do góry-Katherine.
-Nie zajmę Ci dużo czasu. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że się poddaje. Nie dam rady grać w tą Twoją grę.-mówiłam nie patrząc w jej oczy-Liam to nie jest zabawka, żeby sobie go przekazywać z ręki do ręki, on też ma uczucia. Mam nadzieję, że jak zniknę, znów Cię pokocha i stworzycie rodzinę dla swojego dziecka.-wyszeptałam.
-Wyjeżdżasz?-zapytała nie ukrywając radości
-Być może. Tylko proszę Cię o jedno. Nie skrzywdź go, bo wiedz, że jest on moim całym światem.-odwróciłam się i udałam się do windy zostawiając szczęśliwą Danielle w drzwiach. 
Powstrzymując łzy udałam się do samochodu. Kierunek lotnisko. 

Perspektywa Molly. W tym samym czasie.

Siedziałam za kierownicą ogromnego vana wioząc wszystkich na spotkanie z Kat. Nie wiem co ona kombinuje, ale nie podoba mi się to.
-Powiesz nam gdzie jedziemy?-zapytał się Niall.-i dlaczego nie ma z nami Liam'a?
Ona chce wyjechać, to jest pewne. Liam zapewne nic o tym nie wie. 
-Na lotnisko.-odpowiedziałam patrząc na drogę.
-Po co?-zdziwił się mój ukochany.
Muszę im powiedzieć teraz.
-Do Kat. Chce się z nami pożegnać.
-Pożegnać? Liam nie wie?-spytał, a zarazem odpowiedział sobie sam Zayn.
-Louis.-zwróciłam się do psiaka-dzwoń do niego. Niech jak najszybciej przyjedzie na Heathrow.
Nie spełnię prośby Kat. Liam musi wiedzieć i ją powstrzymać. To także mój przyjaciel.

Perspektywa Kat

Siedziałam na niewygodnych krzesełkach i wypatrywałam przyjaciół. Do odprawy mam jeszcze półtorej godziny, ale chciałam się z nimi spotkać wcześniej. Zamknęłam na chwile oczy i wyobraziłam sobie Liam'a trzymającego niemowlaka w swoich ramionach. Spod moich powiek wypłynęło parę łez.
-Katherine!-krzyknął ktoś moje imię-otworzyłam swoje oczy i ujrzałam sześć osób stojących nade mną. Wstałam i momentalnie znalazłam się w ramionach Zayn'a. Zanim każdy bez słowa mnie przytulił minęła godzina i chwila pożegnania zbliżała się coraz bardziej. 
-Chciałam się z wami pożegnać.-wyszeptałam stając przed nimi.
-Nie musisz wyjeżdżać-odezwał się Niall
-Muszę, muszę to wszystko przemyśleć.
-Chcesz nas zostawić? Chcesz zostawić Liam'a.-spojrzał na mnie wymownie Zayn.
-Robię to tylko dla niego. Żeby sam nie musiał decydować.-odwróciła wzrok.
-Nic Cię nie powstrzyma?-zapytała Eleanor, a ja przecząco przekręciłam głową-wrócisz?
-Spotkamy się już 3 grudnia.-delikatnie się uśmiechałam-i przyjadę na święta do Londynu.
-Obiecaj, że się będziesz codziennie odzywać.-znów przytuliła mnie Molly prawie płacząc.
-Obiecuje. Głowa do góry. To wy o mnie nie zapomnijcie tak jak kiedyś.-spojrzałam na chłopaków.
-Możesz być pewna.-powiedzieli równocześnie.
19:28. Jeszcze chwila i będę się zbierać.
-Katherine!-ktoś krzyknął odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Liam'a. Jego miało tu nie być! 

Chłopak szybko przemierzył dzielącą nas odległość. Chwycił dłońmi moje policzki i z namiętnością wpił się w moje usta. 
Nie mogłam się od niego oderwać tak bardzo będzie mi brakować jego słodkich ust. Jego delikatnego dotyku, jego całego. Ku jego niechęci odsunęłam się od niego. 
-Nie zostawiaj mnie.-wyszeptał-zrób wszystko tylko nie wyjeżdżaj.
Spojrzałam w jego załzawione oczu i musnęłam dłonią jego policzek. 
-Muszę...-wyszeptałam.
-Nie musisz.-przyciągnął mnie do siebie.-Kocham Cię.
-Wiem, i ja Ciebie też.-odsunęłam się od niego-zawsze będę. Bądź szczęśliwy Liam.
-Bez Ciebie to nie to samo...-spojrzał na mnie, a po jego policzkach leciały łzy. 
-Będę z Tobą zawsze.-wskazałam na jego serce.-Tu.-ostatni raz musnęłam jego usta.
Wzięłam walizki i ruszyłam na odprawę. Odwróciłam ostatni raz głowę. Stał i nie ruszał się z miejsca.
-Zawsze będę Cię kochać.-usłyszałam ostatni raz przed odlotem jego głos.

Perspektywa Liam'a.

Nie zwracając uwagi na prośby chłopaków jak najszybciej wróciłem do domu. Kiedy tylko się w nim znalazłem jednym ruchem ręki zrzuciłem wszystko co stało na szafce w salonie. Smutek? Ból? Rozpacz? Tak właśnie to mną teraz kierowało. Wziąłem z barku butelkę Jack'a Daniels'a i wyszedłem na taras. 
Spojrzałem w granatowe niebo na którym było pełno gwiazd.
-Zawsze będę Cię kochał.-wyszeptałem i upiłem prosto z butelki alkohol z nadzieją, że przyniesie mi zapomnienie choć na chwilę.

I tak jakby mamy koniec "Liat" (jak na razie).
Zaskoczone ? 

Piszcie w komentarzach co według was wydarzy się w następnych rozdziałach. 
+mam nadzieję,że pod tym też pojawi się podobna ilość komentarzy a nawet więcej.

Za jakiekolwiek błędy przepraszam.

Następny prawdopodobnie jutro w godzinach wieczornych! :) 

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 20

Perspektywa Kat

Duży ładnie przystrojony kościół.
W ławkach siedzi pełno nieznanych mi osób.
Stoję z boku i przyglądam się parze stojącej przed kapłanem.
Dziewczyna o zgrabnej figurze oraz on tak bardzo mi znajoma postać.
Rozejrzałam się po kościele i ujrzałam ich świadków.
Eleanor i Niall-to na pewno oni. 
-Ja Liam, biorę sobie Ciebie Danielle za żonę-powiedział bez uczuć chłopak-i ślubuję Ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. 
Jak to we śnie mogłam tylko stać i przyglądać się temu wszystkiemu.
-Na mocy kościoła ogłaszam was mężem i żoną.-zwrócił się do nich kapłan-może pan pocałować żonę..
Twarz Liam'a wyrażała smutek i ból? 
Gdybym tylko mogła rozpłakałabym się od razu. 
Czy właśnie mimo wszystko to nas czeka?

Ciężko oddychając podniosłam się do pozycji siedzącej na łóżku. Liam'a nie było już w łóżku. Starłam łzy które wywołał mój sen i w piżamie wyszłam z pokoju.Z jadalnie dochodziły głosy. Stanęłam w miejscu, żeby przysłuchać się rozmowie Liam'a i prawdopodobnie Tomlinsona. 
-Co zrobisz jak Paul się dowie?-zapytał się go Louis.
-Stary nie wiem.-odpowiedział mu- Nie wiem czego będzie chcieć Danielle.
-Zostawisz dla niej Ness?
-Jeżeli tylko tak zapewnię jej bezpieczeństwo.-odpowiedział a mi zamarło serce-oj Louis nie dramatyzuj.
Zaczerpnęłam cicho powietrza i przechodząc koło jadalni weszłam do kuchni. Ich oczy natychmiast zwróciły się na moją osobę.
-Słyszałaś?-zapytał cicho Liam.
Nie odpowiadając nic nalałam sobie soku i z powrotem udałam się do sypialni. Postawiłam szklankę na toaletce i poszłam wyjąc jakieś ciuchy na dziś. Jako, że na dworze pogoda była coraz gorsza zdecydowałam się na to. W łazience wzięłam ciepły prysznic na rozluźnienie. Związałam włosy, założyłam ciuchy i gotowa opuściłam łazienkę. Na moje szczęście albo nieszczęście Liam siedział na łóżku.
Nie zwracając na niego większej uwagi usiadłam na parapecie i znów wpatrując się w widoki za oknem słuchałam piosenki.   

Dokładnie tak samo jak w tej piosence mój świat znów roztrzaskuje się w kawałeczki. Nie mogłam nic z tym zrobić, może tak ma być? Nie patrząc na Liam'a wiedziałam, że wpatruje się we mnie. Czułam na sobie jego wzrok. 
-Odezwiesz się coś?-zapytał nie ruszając się z miejsca.
-Zostawisz mnie?-zapytałam nie odwracając głowy w jego stronę.
-Katherine...-zaczął.
-Odpowiedz na moje pytanie.-wstałam z parapetu i oparłam się o ścianę.
Liam również wstał z łóżka i stanął naprzeciwko mnie.
-Tylko dla Twojego dobra Kat.-odpowiedział przejeżdżając dłonią po moim policzku.
-Dla mojego dobra?-krzyknęłam-posłuchaj Liam co Ty pieprzysz do cholery!
-Nie denerwuj się. Nawet nie wiadomo, czy to moje dziecko.
-Jeżeli Danielle zażąda byś ze mną zerwał, zrobisz to? Zostawisz mnie po to, żebym była bezpieczna i nieszczęśliwa? 
-Nie wiem.-odpowiedział.
-To lepiej się zastanów.-wyminęłam go i skierowałam się do drzwi. 
-Gdzie idziesz?-zapytał.
-Zostawię Cię samego, żebyś sobie wszystko przemyślał.
Zbiegłam po schodach i trzaskając drzwiami wyszłam z domu kierując się do Molly. 
Stanęłam pod domem jej i Harrego. 
-Katherine.-drzwi otworzył lokowany-wejdź.
Weszłam do domu całkiem podobnego do naszego i zdjęłam płaszczyk.
-Jak się trzymasz?-zapytał.
-A jak myślisz?-odpowiedziałam z ironią.
Chłopak spojrzał na mnie przepraszającą i zniknął na górze. Zostałam sama w salonie w którym było pełno zdjęć. Zdjęć zarówno Hazzy jak i Molly. Znalazłam tam między innym zdjęcie z naszych ostatnich wakacji w Grecji. 
-Pamiętam jakby to było wczoraj-usłyszałam głoś przyjaciółki.
Odłożyłam zdjęcie na miejsce i odwróciłam się do przyjaciółki. Po raz pierwszy od ponad 12 godzin z moich oczu świadomie popłynęły łzy. 
Przytuliłam się do niej, a ona nic nie mówiąc dodawała mi otuchy.
-Ja nie dam rady Molly.-wyszeptałam-to mnie przerasta.
-Mała, musisz być silna. Dasz radę. Oboje dacie jeżeli naprawdę się kochacie. 
Na rozmowie z Molly spędziłam pół dnia. Do domu wróciłam koło szóstej. Nikogo nie było.Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiej kolwiek informacji i znalazłam takową na stoliku w salonie.
Danielle się źle poczuła, pojechałem sprawdzić co się dzieje.
                                              Liam.xx
Czyli tak to będzie? Ona zadzwoni z błahym powodem, a on już do niej leci? Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wykręciłam do niego numer, odebrał za drugim razem.
-Nie chcę Ci przeszkadzać.-zaczęłam-ale możesz mi powiedzieć o której wrócisz?
-Nie wiem skarbie. Pewnie późno.
-Późno. To znaczy? 
-Zapewne jak już będziesz spała, nie czekaj na mnie. Kocham Cię.
-Yhy.-odparłam i nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam się.
Pewnie będziesz spała. Nie czekając na nic pobiegłam na górę i wyjęłam wszystkie swoje walizki. Pakowanie nie zajęło mi dużo czasu. Kiedy wszystko było już gotowe zniosłam je do samochodu. Nie zostawiając mu żadnej wiadomości ruszyłam do domu. Do swojego prawdziwego domu.
-Kat, co Ty tu robisz.-zapytała zdziwiona mama, kiedy zobaczyła mnie w salonie.
-Nie pytaj mamuś o nic.-odpowiedziałam i się w nią wtuliłam.-nie wiesz co Promise zrobiła mieszkaniem w Nowym Jorku?
-Z tego co wiem stoi puste.-odpowiedziała-a wybierasz się tam?
-Proszę Cię, zadzwoń do niej i zapytaj czy mogę się tam zatrzymać na trochę.-odpowiedziałam
-Ale co się stało Katherine?-zapytała.
-Nie pytaj o nic.-odpowiedziałam i pobiegłam na górę.
Promise, moją siostra cioteczna, chrześnica mojej mamy. Trzęsącymi się rękoma wykręciłam numer na lotnisko Heathrow.
-W czym mogę pomóc?-odezwała się przemiła pani.
-Chciałam zarezerwować bilet na najbliższy lot do Nowego Jorku.
-Najbliższy jest jutro o 20:45-odpowiedziała-na jakie nazwisko?
-Katherine Brown. 
-Gotowe, proszę być godzinę wcześniej na odprawię. 
-Dobrze. Dziękuje. Dobranoc.-odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Zadzwoniła jeszcze do Molly. 
-Co tam kochanie?-zapytała śmiejąc się.
-Posłuchaj, weź jutro wszystkich. Chcę się z wami spotkać.-powiedziałam na wydechu. 
-Dobrze,a gdzie?
-Bądźcie o 18 na lotnisku Heathrow, i nie pytaj o nic, ani nie mów im gdzie ich zabierasz, a tym bardziej nie informuj Liam'a. Proszę.-odpowiedziałam.-wszystko wytłumaczę wam jutro. Kocham Cię.-nie dając jej dość do słowa rozłączyłam się.
W ubraniu położyłam się na swoim starym łóżku-sama. To będzie najlepsze rozwiązanie. Liam nie będzie musiał podejmować trudnej decyzji, a Danielle będzie szczęśliwa.Wiem, że w tym momencie zachowuje się egoistycznie, ale kieruję się chyba zasadą Jeżeli kogoś kochasz, pozwól mu odejść. Już jutro o tej porze będę w trakcie lotu do Nowego Jorku. Bez przyjaciół i bez mężczyzny którego kocham.

Najpierw było słodko i kolorowo. 
Potem zaczęłam kręcić, aż wszystko powoli odkręciłam i teraz znów namąciłam im w życiu.

Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jak myślicie co zrobi Katherine, albo jak zachowa się Liam? 
Następny sobota/niedziela.

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 19

* ciąg dalszy *

-Kat, powiesz mi w końcu co się stało?-zapytał Matt, kiedy siedzieliśmy u niego w pokoju.
Przyjechałam właśnie do niego, bo...bo wiedziałam, że to on właśnie mnie wysłucha.
-Kat..-starł łzy lecące po policzkach.
-Liam...on będzie miał dziecko.-odpowiedziała mu drżącym głosem.
Chłopak usiadł bliżej mnie i pozwolił, by moje łzy moczyły mu koszulkę.
-Proszę Cię nie płacz.-głaskał mnie po głowie.-Kat.
-Jak mam nie płakać?-wyszeptałam- chłopak którego kocham będzie miał dziecko z inną.
-Ale to nie oznacza, że on Cię nie kocha.-Matthew podniósł moją głowę i spojrzał mi w oczy.-Jeżeli mu na Tobie zależy to nigdy Cię nie zostawi.
-Dlaczego go bronisz?-zapytałam.
-Bo widzę, że Ty go naprawdę kochasz.-spojrzał w moje oczy-i wiem, że on mimo wszystko Ciebie też. Mnie zależy jedynie na Twoim szczęściu. Jeżeli Ty jesteś szczęśliwa to ja też.-pogłaskał mnie dłonią po policzku.
-Dziękuje Ci Matthew. Jesteś wspaniałym przyjacielem.-przytuliłam się do niego.
-A teraz przestań płakać, jedź i pokaż tej dziewczynie, że z Tobą nie wygra.-zaśmiał się.
-Masz rację. Dziękuje, że mogłam Ci się wypłakać.-uśmiechnęłam się do niego.
Z moich oczu już nie wypływały łzy. Liam to mój mężczyzna. Dziecko niczego nie zmieni.
-Trzymam kciuki.-zaśmiał się Matt machając mi przy drzwiach.
Wsiadłam do samochodu i skierowałam się z powrotem do domu. Tam gdzie być powinnam.

Perspektywa Liam'a

-Tego chciałaś?-ryknąłem na Danielle-pytam się!
-Tak, chciałam właśnie tego. Teraz mam tylko nadzieję, że Cię zostawi. I nie krzycz na mnie, nie mogę się denerwować.-uśmiechnęła się.
Rozejrzałem się po pokoju. Godzina 2:05. Louis przytula na kanapie zapłakaną Eleanor, Molly chodzi i rozmawia z kimś przez telefon, a reszta jest w ogrodzie.
-I myślisz, że choćby nawet do Ciebie wrócę? Powiedziałem Ci, że jeżeli to będzie moje dziecko, będę je wychowywał i Ci płacił, ale nie wrócę do Ciebie.
-Zobaczymy czy tak samo będziesz śpiewał jak wszyscy się dowiedzą, że zostawiłeś mnie samą z dzieckiem dla tej siksy.-zaśmiała się.
-Nie zrobisz tego.-kolejny raz krzyknąłem.
-Oj chyba mnie znasz Liam'ku..-kolejny raz się zaśmiała.
Do naszych uszu doszedł głośny trzask drzwi. Do salonu pewnym krokiem weszła Kat. Podeszła do mnie i złożyła czuły pocałunek na moich ustach. Odsunąłem się od niej i spojrzałem w jej oczy, ona uśmiechnęła się do mnie lekko i odwróciła się w stronę Danielle.
-Myślisz, że wygrałaś?-syknęła w jej stronę.
-Może nie dziś, ale już nie długo.-zaśmiała się brunetka.
-To się jeszcze okaże.-mocniej przytuliłem Kat do siebie.
-Nie bądź taka pewna siebie. Niedługo rozpętam Ci z życia piekło.-zaśmiał się i skierowała do drzwi.-a my Liam się zdzwonimy.-uśmiechnęła się i opuściła nasz dom.
Jak prasa się dowie o jej ciąży to nie tyle ja będę miał kłopoty tylko właśnie Katherine.
-Jezu wróciłaś.-doleciała do niej Perrie.
-Ku*wa, Kat-krzyknął Zayn-gdzieś Ty była?
Właśnie. Wszyscy włącznie ze mną są ciekawi gdzie ona się podziewała przez półtorej godziny.
-Byłam u Matthew.-odpowiedziała siadając na kanapie obok Eleaonor.-przepraszam-zwróciła się do niej.-nie powinnam krzyczeć.-dziewczyna oderwała się od Louis'a i przytuliła do niej.
U Matthew? Znów u niego. Jasna cholera.
-Jest już późno.-odezwał się Zayn-my już będziemy szli.
-Tak masz rację Zayn.-poklepał go po ramieniu Niall-spotkamy się popołudniu.
-Dzięki, za przyjście.-odprowadziłem ich do drzwi.- i przepraszam za aferę.
-Praktycznie powinieneś dostać w zęby za to, że nas oszukałeś, ale dziś nie mam już siły.-zaśmiał się Niall-pa.
Zamknąłem za nimi drzwi i wróciłem do salonu.
-Tak, więc was zapraszam na górę.-uśmiechnęła się do pozostałej czwórki Kat-pokoje do waszej dyspozycji.
-Ale...-odezwała się Molly.
-Kocham Cię, ale nie kłóć się ze mną.-pogroziła jej palcem- słodkich snów wszystkim.-pomachała im i poszła do góry.
-Wiesz, że ona jest wściekła?-zapytał Louis.
-Wiem i wcale nie pomagasz.
Z góry zbiegła jeszcze Katherine wręczając dziewczyną prawdopodobnie piżamy i z powrotem pobiegła do pokoju.
-Pójdziemy już do pokoi-odezwał się Molly.
-Masz rację.-Eleanor wstała z kanapy i razem z brunetką ruszył do pokoi.
-Mamy przechlapane.-westchnął Harry i ruszył za nimi.
Chcąc nie chcąc zrobiłem to samo. Delikatnie otworzyłem drzwi od naszej sypialni z myślą, że Kat już śpi. Jednak ona siedziała przy otwartym oknie na parapecie i patrzyła w okno.
-Chciałem Ci powiedzieć.-zwróciłem się do niej.
Nie odpowiedziała nic tylko przecząco pokręciła głową. Podszedłem do niej. Płakała. Przeze mnie.
-Kat spójrz na mnie.-poprosiłem-spójrz.
Nie spełniała mojej prośby, więc złapałem ją za policzki i delikatnie przekręciłem jej głowę. Nie stawiała większych oporu.
-Pij, pal, klnij, wyzywaj mnie od najgorszych, wal pięścią w ścianę, ale proszę Cię nie płacz.
-Co mam Ci powiedzieć? Dziecko będzie was łączyć Liam. Prędzej czy później ona Cię zdobędzie.-załkała.-ja nie wiem czy dam radę.
-Spójrz mi w oczy.-poprosiłem.-Kocham Ciebie, słyszysz?
-Ale..-zaczęła, ale jej przerwałem
-Nie ma żadnego ale..kocham tylko i wyłącznie Ciebie.-musnąłem jej usta-pomogę jej z wychowaniem to oczywiste, ale to Ty na zawsze pozostaniesz tą jedyną.
-Ja Ciebie też kocham.-przytuliła mnie.-nie oddam Cię tak łatwo.
-Mam taką nadzieję.-zaśmiałem się.
-Liaaam.-szepnęła-spać mi się chce.
Zaśmiałem się pod nosem i ściągnąłem z parapetu.Wziąłem na ręce i położyłem na łóżku.
-Śpij słodko kochanie.-pocałowałem ją w czoło i przykryłem kołdrą-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.-odpowiedziała i zamknęła powieki zasypiając.

 Jest już kolejny :) 
Tego się spodziewałyście czy nie? 
Mam nadzieję, że pod tym też pojawi się tyle komentarzy, a może nawet więcej. :) 
Czekajcie na next. :) 

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 18

Dwa dni później. Sobota. Wieczór.

Perspektywa Liam'a.

-Kochanie powiesz mi ile osób zaprosiłeś? -zaśmiała się Kat nakładając makijaż
-Tak naprawdę to będzie nas około 10.-uśmiechnąłem się do niej zapinając koszulę.
-Tylko tyle?-zaśmiała się.-myślałam, że szykuje się powtórka z czwartku. Jak wyglądam?-zapytała podchodząc do mnie.
Zlustrowałem ją od góry do doły. Wyglądała nieziemsko. Jeszcze jej nic nie powiedziałem i gryzły mnie z tego powodu cholerne wyrzuty sumienia. Już niedługo ją poinformuje, ale mam nadzieję, że to nic nie zmieni w naszym związku.
-Wyglądasz cudownie.-odpowiedziałem przyciągając ją do siebie.
-Liaś.., a wiesz że.-zaśmiała się-dziś wypada nasza rocznica?
-Tak?-zapytałem-jaka?
-Głupolu!-uderzyła mnie delikatnie w pierś-jesteśmy już razem dwa miesiące.
-Kocham Cię.-szepnąłem całując ją w usta.
-Ja Ciebie też.-odparła gdy oderwałem się od jej pełnych czerwonych ust.
-Jutro zabieram Cię na randkę-zaśmiałem się i złapałem ją za rękę.
-Liam..Kat, gdzie jesteście.-usłyszeliśmy wołanie Eleanor z dołu.
-Pewnie znów w łóżku.-zaśmiał się Niall
Spojrzałem na Kat. Jej policzki były lekko zaróżowione.
-Ja go zabiję.-wysczała zabierając swoją dłoń i kierując się do salonu.-Horan!-wrzasnęła-ani mi się waż podchodzić do mojej lodówki.
-Ale Kat...Katherineeee.-zaśmiał się-chcesz żebym umarł z głodu?
-Nie.-odwróciła się i podeszła do mnie-idź do kuchni po przekąski.-zaśmiała się.
Horanek jak tylko usłyszał słowo przekąski od razu poleciał do kuchni. Pocałowałem Kat w policzek i ruszyłem za nim.
Z salonu dochodziły nas śmiechy i muzyka. Razem z Niall'em pozanosiliśmy wszystko do salonu i zaczęliśmy małą domówkę.

Parę godzin później

Wraz z chłopakami opróżniliśmy po kilkanaście butelek piwa. Mimo wszystko każdy z nas był jeszcze trzeźwy. Dziewczyny nie wypiły nawet jeszcze jednej butelki wina.
-Słuchajcie.-zaśmiał się Harry-mamy koncert 3 grudnia.
-Serio?-czknął Niall.
-Gdzie?-zapytałem.
-Na Medison Square Garden.-pisnął jak mała dziewczynka
-Żartujesz?-uderzył go Louis.
-Nie...za miesiąc gramy koncert naszych marzeń.
Każdy z nas wstał i zaczął skakać jak głupi. Ze szczęścia podniosłem Kat z kanapy i zacząłem nią kręcić wokół własnej osi.
-Zaśpiewamy na Medison Square Garden.-krzyknął Zayn otwierając szampana.-wznieśmy toast.
Katherine pobiegła do kuchni po kieliszki.
-A czy ja mogę z wami świętować?-zapytał ktoś za naszymi plecami.-moje zaproszenie chyba się gdzieś zagubiło.
-Liam, bo nie mogę..-do salonu weszła Kat-Danielle-sykneła
Danielle podeszła do Eleanor i powiedziała jej coś na ucho, a ta wściekła wyszła do ogródka.Spojrzałem na brunetkę z burzą loków, a ona przesłała mi nie winny uśmiech.
-Powiedziałeś Katherine i swoim przyjaciołom?-zapytała rozglądając się po salonie.
Poczułem 6 par oczu skierowanych na mnie wraz z tymi najważniejszymi.
-Przestań.-syknąłem.
-O czym ona mówi?-zapytała Kat stojąc koło Louis'a.
-O niczym kochanie.-przesłałem najgroźniejsze spojrzenie jakie mogłem Danielle.
Do salonu weszła już całkiem spokojna Eleanor i patrząc na przyjaciółkę pokręciła przecząco głową. Ta się tylko zaśmiała.
-Nie zrobisz tego.-powiedziała El podchodząc do mnie.
-Zrobię.
-Ktoś nam powie o co tu chodzi?-zapytał zdezorientowany Niall.
-Już Niall.-zaczęła Danielle-jestem w ciąży.
Wszyscy przenieśli spojrzenia na nią. Na twarzy Kat dostrzegłem ból i strach ?
-I co my mamy wszyscy z tym wspólnego?-zakpił Harry-trzeba było się nie puszczać.

MUZYKA

Perspektywa Kat
 
Nie. Nie tylko nie to. To wszystko to jakiś cholerny sen. Czując łzy na policzkach patrzyłam się na Liam'a.
-Zabawny jesteś Styles.-zaśmiała się-otóż tatusiem jest wasz przyjaciel.-odpowiedziała podchodząc do Liam'a.
On? Ona? Nie to niemożliwe. Prawie natychmiast poczułam ramiona Louis'a, który mnie objął. Bez wahania mu się wyrwałam.
-Chcąc nie chcąc teraz z Liam'em coś mnie łączy.-powiedziała patrząc na mnie.
Zaraz moment. On wiedział! Wszytko wiedział, dlatego tak się zachowywał. Kłamał mi w żywe oczy zapewniając że wszystko jest w porządku.
-Wiedziałeś!-krzyknęłam-od samego początku wiedziałeś.-łzy leciały mi po policzkach.
-Kat ja..-zaczął się do mnie zbliżać.
-Okłamałeś mnie Liam. Cały czas kłamałeś.
Popatrzyłam na zdziwione miny przyjaciół. Tylko jedna osoba siedziała cicho na kanapie.
-Po co to wszystko było?-krzyknęłam do Eleanor-wraz z nią chciałaś się zabawić moim kosztem?
Po policzkach dziewczyny leciał strumień łez.
-Kat, uspokój się.-objął mnie Zayn.-krzyk nic nie da.
-Zostawcie mnie do cholery.-podeszłam do szafeczki, wzięłam klucze i dokumenty.
-Kat gdzie jedziesz?-podszedł do mnie Liam-Kocham Cię.
-Jak najdalej od Ciebie.-odpowiedziałam nie patrząc mu w oczy-choć teraz już nie chcę ja Ciebie też.
Wyszłam z domu i ruszyłam do swojego samochodu. Już miałam wsiadać kiedy drogę zagrodził mi Louis i Harry.
-Odsuńcie się.-syknęłam ścierając łzy.
-Piłaś.-zwrócił się do mnie Harry-ochłoń i porozmawiaj z nim spokojnie.
-Nie.-warknęłam-może Danielle się poszczęści i po drodze się zabije.-zaśmiałam się przez łzy.
-Nie żartuj tak.-krzyknął na mnie Louis-wracaj do domu.
-Wrócę obiecuje.-odpowiedziałam mu czując zbierające się znów łzy-kiedyś.
Obaj odsunęli się i pozwolili mi wsiąść do samochodu.
-Gdzie jedziesz?-krzyknęli jeszcze ze mną.
-Jak najdalej od nich.-odpowiedziałam i na pełnym gazie ruszyłam przed siebie.
Jechałam najszybciej jak mogłam. Łzy ograniczały mi widoczność ale to nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Jak się czułam? Czułam się cholernie oszukana. Kocham go. Kocham, ale teraz ona będzie mieć do niego większe prawa niż ja. Jechałam tak dobrze znaną mi drogą do jednego miejsca. Jeszcze tylko 5 minut. Dzwoniący na siedzeniu obok telefon nie dawał mi spokoju. Nie zwracając na niego uwagi dojechałam pod prawidłowy adres. Zaparkowałam samochód i ruszyłam do drzwi. Pozwoliłam łzą swobodnie już płynąć. Stojąc pod drzwiami zadzwoniłam dzwonkiem czekając aż ktoś mi otworzy.
-Kat.-stanął przede mną zaspany chłopak-co Ty tu robisz o 1 w nocy ?
-Potrzebuję Cię.-wyszeptałam i przytuliłam się do niego kompletnie się rozklejając.


 Kolejny rozdział :) Dziękuje za te komentarze i ciesze się, że jest tu ktoś kto to czyta. Wszystkie te słowa dają mi większa motywacje. Przepraszam wszystkie dziewczyny które lubią Danielle za to, że zrobiłam z niej czarny charakter. Przepraszam za każdy błąd jaki znajdziecie :) Zapraszam do komentowania. 

Jak myślicie co będzie dalej ?
 
Następny rozdział jutro. :)

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 17

Perspektywa Kat

-Liam, jak nic się spóźnimy!-krzyknęłam-gdzie schowałeś mój stanik?
-Który?-krzyknął do mnie z łazienki.
-Ten czarny. Wiedziałam, że nie powinieneś rozpakowywać tej walizki.-mruknęłam stojąc w dużej i przestrzennej garderobie.
Choć do Tomlinsona i Calder. Mamy trzy minuty drogi już jesteśmy spóźnieni. Cholernie spóźnieni.
-No już kotku.-podszedł do mnie gotowy Liam.
Wzięłam ciuchy, wyminęłam go i ruszyłam do łazienki. W miarę szybko się ubrałam, pomalowałam oraz spięłam włosy w wysokiego kucyka.
-Naprawdę ślicznie wyglądasz.-podszedł do mnie Liam kiedy wyszłam z pomieszczenia.
-Dziękuje.-pocałowałam go w policzek.-możemy iść ?
Nie odpowiedział tylko podał mi rękę i razem wyszliśmy z naszego domu. Bez jego wiedzy, przelałam mu w czasie rozpakowywania całkiem pokaźną kwotę. Już na ulicy słychać było muzykę. Dom Louis'a był identyczny jak nasz. Połowa towarzystwa urzędowała w ogrodzie. Pogoda dopisywała jak na koniec października.
-Proszę proszę nasi spóźnialscy.-zaśmiał się Louis, który otworzył nam drzwi-jak miło zobaczyć Cię Kat bez tych wszystkich kabli.-przytulił mnie.-wejdźcie.
Razem z Liam'em ruszyłam w głąb domu mijając zupełnie nieznanych mi ludzi. Wzrokiem szukałam Molly, w końcu znalazłam ją, stała i rozmawiała z Eleanor.
-Idę do Molly.-szepnęłam na ucho Liam'owi.
-Pójdę z Tobą.
Objął mnie w pasie i ruszyliśmy razem przez salon kierując się do ogrodu.
-Jezu Kat.-krzyknęła Molly, kiedy mnie zobaczyła.-stęskniłam się.
-Każdy się stęsknił.-wtrąciła Calder.
Odsunęłam się od Liam'a i przytuliłam je obie na raz.
-Proszę jak cudowna scenka.-odezwał się głos za mną.
Odwróciłam się przodem do postaci i pierwszy raz stanęłam twarzą w twarz z Danielle Peazar.
-My się chyba jeszcze nie znamy.-spojrzała na mnie-Danielle-wyciągnęła dłoń.
-Katherine.-uścisnęłam dłoń brunetki.
Liam stał obok Eleanor i wymieniali między sobą dziwne miny.
-Katherine,chciałam się zapytać czy mogłabym porwać Twojego ukochanego?-zaśmiała się patrząc na Liam'a
-Później.-odpowiedział chłopak przytulając mnie.
-Nich Ci będzie.-zwróciła się do niego-bardzo fajnie się urządziliście z Louis'em.-podeszła do El.
Razem z Liam'em ruszyliśmy do baru. No tak profesjonalny barman, co jak co, ale alkohol musi być perfekcyjny.
-Czego się napijesz?-zapytał Liam.
-Soku pomarańczowego.-lekarz przez jakiś czas zabronił mi spożywać alkoholu, więc muszę się zadowolić tym. Liam podał mi wysoką szklankę wypełnioną pomarańczową cieczą. Dostrzegłam bardzo dużo osób ze szkoły.
-Kogo moje oczy widzą.-zaśmiał się ktoś koło nas-pamiętasz mnie Katherine?
Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam jakiegoś chłopaka stojącego obok Zayn'a i jakiejś blondynki.
-A powinnam?-spojrzałam na Liam'a
-Kochanie to jest Andy, mój przyjaciel.-zaśmiał się-był ze mną wtedy w klubie, kiedy się spotkaliśmy.
-Jasne, że teraz pamiętam.-zaśmiałam się-tylko trochę czasu minęło od naszego ostatniego spotkania.
Zayn głośno odchrząknął próbując zwrócić naszą uwagę.
-Pogadamy później.-poklepał mnie po ramieniu i odszedł z kolorową szklanką w dłoni.
Spojrzałam na stojąca przed nami prawdopodobnie parę. Blondynka uśmiechała się słodko i obserwowała mnie. Nie podejrzewałam, że ktoś może mieć tak przyjazny wyraz twarzy.
-Jestem Perrie.-wyciągnęła rękę-dziewczyna Zayn'a. Wiele mi o Tobie opowiadał. Przepraszam, że nie odwiedziłam Cię w szpitalu, ale nie było mnie w Londynie.
-Miło mi naprawdę.-zaśmiałam się.-Katherine, naprawdę nic się nie stało.
-Mam nadzieję, że nadrobimy jeszcze ten czas.-uśmiechnęła się do mnie.-Zayn, czemu nie powiedziałeś mi, że ona jest taka ładna.-zaśmiał się przytulając do niego.
-Jest ładna.-przytulił ją patrząc na mnie-ale dla mnie Ty jesteś śliczniejsza.
Kątem oka zauważyłam wśród gości Matthew. Stał oparty o framugę drzwi i wpatrywał się we mnie.
-No nic, idziemy się przywitać z organizatorem.-zaśmiał się Zayn-napijemy się później.
Trzymając Perrie za rękę zaginął gdzieś w tłumie. Bardzo miła i sympatyczna dziewczyna.
-Kochanie, ja pójdę porozmawiać z Danielle.-wyszeptał mi do ucha Liam.
-Dobrze, a ja z Matthew.-pocałowałam go w policzek i ruszyłam do chłopaka.

Perspektywa Liam'a

-W ciąży nie powinnaś chyba pić alkoholu.-zwróciłem się do brunetki.
-Nie przesadzaj skarbie.-zaśmiała się-to tylko jeden drink.
-Nie mów do mnie skarbie.-warknąłem-co chciałaś?
Spojrzała na mnie zalotnie spod wachlarza długich rzęs.
-Nie uważasz, że Katherine z tym chłopakiem wyglądają na całkiem szczęśliwych?-zaśmiała się wskazując głową Kat i Matthew.
Spojrzałem w tamtą stronę. Moja dziewczyna stała uśmiechnięta rozmawiając z wpatrzonym w nią chłopakiem. Poczułem ukłucie zazdrości. Oni kiedyś byli przecież parą.
-Zobacz.-kontynuowała Danielle-oni są dla siebie stworzeni, a Ty dla mnie.-położyła rękę na moim ramieniu.
Delikatnie ją strąciłem i odsunąłem się od niej.
-Możesz mi powiedzieć co Ty kombinujesz?-zapytałem patrząc na roześmianą Katherine. -Ja?-wskazała na siebie ręką-ależ nic kociaku.-zaśmiała się.-powiedziałeś jej?
-Jeszcze nie.
-To może powiemy jej razem?-zapytała spoglądając na mnie-wiesz ze mną będzie Ci raźniej.
-Zapomnij.-pierwszy raz obdarzyłem ją spojrzeniem-i skończ już z tym alkoholem.
-Boisz się o mnie?-zapytała z uśmiechem.
-Nie o Ciebie-lekko się uniosłem-tylko być może o swoje dziecko. Chciałaś coś jeszcze?-zapytałem
Danielle pokręciła przecząco głową, a ja odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do baru. Wziąłem kieliszek czystej i wypiłem ją za jednym razem.
-Czy Ty mi się chcesz dziś upić?-poczułem czyjeś ramiona oplatające mnie od tyłu.
Wziąłem głęboki wdech i do moich nozdrzy dostał się jej zapach tak strasznie przeze mnie uwielbiany. Delikatnie wyswobodziłem się z jej uścisku i odwróciłem twarzą do niej. Teraz to moje ramiona ją oplotły.
-Jak chcesz to nie wezmę już grama alkoholu do ust.-zaśmiałem się
-Ależ napij się kochanie w spokoju.-zaśmiała się i musnęła moje usta.
Wcale nie zamierzałem pozwolić jej przerwać tej słodkiej dla moich ust pieszczoty. Delikatnie rozchyliłem jej wargi językiem by po chwili delikatnie pieścić nim jej podniebienie. Przyjemną czynność przerwało nam czyjeś chrząkanie. Oderwałem głowę od Kat i spojrzałem w stronę intruza.
-Liam...hahaha.-śmiał się Niall-wyglądasz i zachowujesz się jakbyś miał...-tu znów wybuchnął śmiechem-..ogromną ochotę przelecieć Kat właśnie tutaj.
Delikatnie ręką walnąłem go w tą blond czuprynę, a on nie przestawał się śmiać.
-Z czego on się śmieje?-dołączył do nas lekko wcięty już Louis i Andy.
-No..bo...-śmiał się blondyn-chce przelecieć Kat w Twoim saloniku.
-Przelecieć Niall to Ty się możesz zaraz samolotem.-zaśmiała się przytulona do mnie brunetka,a wraz z nią nasza trójka.
-Spokojnie moi drodzy.-zaśmiał się Andy-napijmy się-sięgnął po stojący obok niego kieliszek.
Wzięliśmy po kilka kieliszków trunku i razem wyszliśmy do ogródka. Na środku na zielonej trawie stał sporych rozmiarów drewniany parkiet a wokół niego porozstawiane były kolorowe lampiony które dodawały uroku. Przyciągnąłem do siebie Kat, mocniej zaciskając ramiona wokół jej tali. Uśmiechnęła się do mnie i spojrzała w stronę Danielle.
-Nie przejmuj się nią.-wyszeptałem jej do ucha.
Zauważyłem zbliżającego się do nas Matthew. Nic dobrego, serio. Spojrzałem na parkiet: Louis tańczył z El. Harry z Molly, a Zayn z Pezz. Tylko Niall stał obok mnie i obejmował kieliszek wypełniony kolorowym napojem.
-Mogę prosić do tańca.-Matthew wyciągnął dłoń do Kat-jeżeli Twój chłopak nie ma nic przeciwko.
  Katherine odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała mi w oczy.
-Idź jeżeli masz ochotę.-pocałowałem ją w czoło.
Chwyciła tylko dłoń Matthew i razem ruszyli między innym parami na parkiecie.

MUZYKA

Wpatrywałem się w nich jak w obrazek, on obejmujący ją w pasie, a ona śmiejąca się prawdopodobnie z jego żartów.  Powinienem czuć się zazdrosny? Zaraz moment, ja jestem zazdrosny. Sięgnąłem po kolejny kieliszek, sam nie wiem już który dzisiejszego wieczoru.
-Liam.-poczułem rękę Zayn'a na ramieniu-co się ostatnio dzieje?-zapytał.
-Nic..-odpowiedziałem.
-Mnie nie oszukasz...chodź w jakiejś spokojniejsze miejsce.-szarpnął mnie za ramię.
Weszliśmy do domu Louis'a i skierowaliśmy się do kuchni. Zayn usiadł na krzesełku barowym i zapalił papierosa.
-Możesz mówić.-spojrzał na mnie wypuszczając dym.
-Co mam Ci powiedzieć?-zacząłem bawić się jego zapalniczką- że za około pół roku zostanę ojcem?-zaśmiałem się.
Zayn zakrztusił się dymem.
-Ale...ale przecież Ty i Kat jesteście ze sobą niecałe dwa miesiące.-znów się zaciągnął.
-Ależ Zayn.-usłyszeliśmy damski głos z drzwi.-on miał kogoś przed nią.
Zayn zerwał się z krzesła i podszedł do niej mierząc ją wzrokiem.
-Danielle.-zaśmiał się-jak zniszczysz związek moich przyjaciół, ja zniszczę Ciebie.-wysyczał jej w twarz.
-Ja tylko chce szczęścia dla mojego maleństwa.-pogładziła brzuch dłonią-żegnaj Liam, odezwę się nie długo.-zaśmiała się i opuściła dom całkowicie.
-Chodź Liam.-zwrócił się do mnie Zayn-idziemy się dobrze bawić-zaśmiał się.
Razem z nim wyszedłem za dom i wraz z resztą przyjaciół i dziewczyną już bez naszych byłych partnerów spędziliśmy bardzo mile noc.


Końcówka znów wyszła mi zjebana. Nie opisałam ich nocy gdyż to było popołudnie :) Wiem, że jeszcze ani razu nie opisałam ich nocy, ale spokojnie spokojnie...niedługo przyjdzie taki moment :) Dziękuje za komentarze spod poprzedniego rozdziału :) Kolejny jutro lub pojutrze.  Danielle coraz bardziej pokazuje pazurki, ale osobiście z całego serduszka ją ubóstwiam <3 Na razie tak musi być. 

+ Zapewne piosenka The Wanted jest pewnie nie na miejscu..ale lubię ich i szanuje.  Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe?

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 16

Perspektywa Kat

-Córeczko, wstawaj.-potrząsnęła mną kilka razy zapewne mama.
Lekko otworzyłam oczy. Tak dobrze mi się spało, że nie chciało mi się budzić.
-Zaraz będzie wypis gotowy.-pogłaskała mnie po włosach.
Podniosłam lekko głowę do góry i usidłam na łóżku.
-Ale to Liam miał po mnie przyjechać mamo.
-Ale nie mógł.-uśmiechnęła się do mnie i podała torbę-dasz radę się przebrać sama?
Tak od pewnego momentu traktuje mnie jak dziecko. No tak, też bym się tak zachowywała gdybym przez kilka godzin żyła z myślą, że będę zanosić kwiaty na grób swojego dziecka.
-Dam sobie rade sama mamo.-uśmiechnęłam się-możesz podać mi kosmetyczkę?-zapytałam wstając z łóżka. Mama sięgnęła i podała mi moją kosmetyczkę. Odebrałam ją od niej i udałam się do łazienki znajdującej się w sali. Wzięłam prysznic oraz doprowadziłam swoją bladą twarz do porządku. Związałam włosy w koński ogon i założyłam ciuchy przywiezione przez mamę.W miarę ogarnięta opuściłam pomieszczenie. Mamy nie było, niech zgadnę jest u lekarza. Wzięłam telefon ze stolik i wykręciłam numer Liam'a.
-Cześć, tu Liam, nie mogę rozmawiać. Jeżeli to coś ważnego, zostaw wiadomość.-usłyszałam nagranie ukochanego. Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Torbę miałam już spakowaną, więc nic mnie już tu nie trzymało.
-Zabieram Cię stąd.-mama pomachała mi wypisem i wzięła moją torbę.-chodź.
Razem z nią ruszyłam do samochodu zastanawiając się co się dzieje z Liam'em. Wsiadłam do samochodu i włączyłam radio. Mama zasiadła za kierownicą i odpaliła samochód, ruszyłyśmy do domu.
-Liam mówi, że chciałby abyś się do niego wprowadziła.-spojrzała na mnie, gdy zatrzymało nas czerwone światło.
-Mamo ale ja..-nie skończyłam mówić.
-Jeżeli go kochasz rób co Ci serce każe.-zaczęła-ale pamiętaj zawsze możesz do nas wrócić.
-Kocham Cię.-uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam telefon i napisałam krótką wiadomość.
Twoja propozycja nadal aktualna?xx
Kliknęłam wyślij i oparłam głowę o zagłówek. 

Perspektywa Liam'a

-Nie żartuj Liam.-zaśmiał się Andy.
-A czy ja wyglądam jakbym żartował?-zapytałem.
-No nie, poczekasz aż Danielle urodzi i będzie wszystko wiadomo.-odpowiedział popijając cole.
-A co z Kat?
-No musisz jej powiedzieć, ale to wyrozumiała dziewczyna i zrozumie.-zaśmiał się-chyba dostałeś wiadomość.
Wyciągnąłem telefon: Katherine.
                                              Twoja propozycja nadal aktualna?xx
Czyli może się do mnie wprowadzić? Fantastycznie. 
Oczywiście. Za godzinę u Ciebie jestem xx
-Czyżby wybranka Twojego serca?-zaśmiał się Andy.
-Och, zamknij się.-klepnąłem go w głowę.
-Czuję się zaproszony na parapetówkę?
-Jasne, już w tą sobotę.-zaśmiałem się-zresztą do Louis'a dziś też możesz wpaść.
-To do zobaczenia dziś wieczorem.-przybił mi piątkę i oddalił się w stronę swojego samochodu. Sam skierowałem się do swojego nowego samochodu. W ciszy dojechałem do domu Kat. Zaparkowałem na podjeździe i spojrzałem na dom naprzeciwko. Pomyśleć,że jeszcze niedawno byliśmy sąsiadami. Zadzwoniłem do drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy.
-Witaj Liam'ie.-w drzwiach stanął David-przyjechałeś po moją córkę?
-Tak.-odparłem z uśmiechem i wszedłem prosto do salonu.
Zauważyłem jedną walizkę stojącą przy drzwiach. David udał się zapewne do swojego gabinetu w momencie kiedy do pokoju weszła jego córka, wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że była wściekła.
-Co jest?-zapytałem podchodząc do niej.
Stała nadal naburmuszona, lekko ją objąłem z nadzieją, że się uśmiechnie.
-Kat, serio co jest?-spojrzałem w jej czekoladowe oczy.
-Nic.-roześmiała się głośno-fajną miałeś minę.
Spojrzałem na nią i musnąłem jej usta. Tęskniłem za nią. Tak strasznie mi jej brakowało.
-Tylko jedna walizka?-uniosłem do góry brwi.
-Druga jest u góry.-cmoknęła mnie w policzek.-plus jeszcze jedna i kolejna-zaśmiała się i poszła do kuchni.

Perspektywa Kat

Liam skończył właśnie zanosić moje walizki do samochodu. Mam wyrzuty sumienia z powodu tego wczorajszego pocałunku.
-Idziemy dziś do Louis'a i Eleanor.-wyszeptał mi do ucha Liam.
Odwróciłam się do niego twarzą i cmoknęłam w nos.
-Możemy już jechać?-zaśmiałam się.
-Już.-załapał mnie za rękę i ruszyliśmy do samochodu. Do nowego samochodu.
-Czemu nie odebrałeś mnie ze szpitala?-zapytałam zapinając pasy.
Tamtego wieczoru ich nie zapięłam, bo wtedy może inaczej by się to wszystko potoczyło?
-Andy chciał się spotkać.-zaśmiał się odpalając samochód-mam nadzieję, że dom Ci się spodoba.
-Zaraz...zaraz dom? Mówiłeś o mieszkaniu w apartamentowcu.
-Kochanie, trzeba na wszelki wypadek myśleć przyszłościowo.-zaśmiał się.-kiedyś na pewno rodzina nam się powiększy.-spojrzał na mnie .
-W takim razie jeszcze dziś wieczorem połowę pieniędzy za dom przeleje Ci na konto.-położyłam mu rękę na kolanie.
-Zapomnij.-odpowiedział otwierając okna.
-To w taki razie odwieź mnie do domu.-zaśmiałam się.
-Dokończymy tą rozmowę później.-skupił się na drodze.
Pokazałam mu język i oparłam głowę o szybę. Wpatrywałam się w widok za nią.
-Mamy fajnych sąsiadów.-zaśmiał się.
-Kogo ?
-Wszyscy mamy domy koło siebie.
I tak właśnie wygląda ich samodzielność. W sumie nawet fajnie bo będzie blisko do Molly. Zastanawiam się jak ona przekupiła rodziców,że zgodzili się żeby zamieszkała z Harry'm.
-Jesteśmy.
Wysiadłam z samochodu i mnie zamurowało.
-Liam oszalałeś?-zapytałam.
-Dlaczego?-przytulił mnie od tylu opierając głowę o moje ramię.
-Dom nie jest za duży?
-Jest w sam raz, a teraz chodź, pokażę Ci sypialnie.-złapał mnie za rękę i razem weszliśmy przez duże drzwi.
Weszliśmy do dużego salonu który miał połączenie z kuchnią i jadalnią.
Bardzo ale to bardzo mi się podobało. Ścisnęła mocniej dłoń Liam'a.
-Podoba Ci się?-zapytał.
-Bardzo.
Z uśmiechem poprowadził mnie po schodach na górę.
-Tam są pokoje gościnne.-wskazał na dwie pary drzwi obok siebie.-a tam, naprzeciwko naszej sypialni będą pokoje naszych maluszków.-wyszeptał zmysłowo.
-Dwoje?
-Wiesz, jak dobrze pójdzie może być troje.-zaśmiał się-a tu jest nasze królestwo-otworzył drzwi.
-Jest...jest prześliczna.-nie pozwolił mi dokończyć tylko wpił się w moje usta.
-Cicho.-jęknął-wypróbujmy łóżko.
-A impreza u Louis'a?-zapytałam między pocałunkami.
-Zrobimy spóźnienie w wielkim stylu, najpierw muszę się Tobą nacieszyć.-zaśmiał się i najdelikatniej jak mógł popchnął mnie na łóżko.

Odnoszę wrażenie, że nikt tego już nie czyta :( Ale to nic, bo rozdziały nadal będą się pojawiać dla tych osób które jeszcze są zainteresowane :) Kolejny pojawi się może jutro. Jak myślcie co dalej czeka głównych bohaterów? Komentujcie proszę, to jest wielka motywacja oraz radość dla mojego serduszka <3 

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 15

Tydzień później

Perspektywa Liam'a

-Już jutro wreszcie opuszczę szpital-zaśmiała się Kat.
Tak, już jutro opuści szpital. Na jej policzkach znów pojawiły się rumieńce, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Zawsze ktoś u niej siedział. Za chwilę przyjdzie do niej Niall, Louis i Eleanor, a ja spokojnie pójdę spotkać się z Danielle.
-Liam co się z Tobą ostatnio dzieje?-ścisnęła moją rękę mocniej brunetka.
-Nic kochanie.-kolejny raz skłamałem jej w oczy.-wszystko jest w porządku.
Dziewczyna dźwięcznie się roześmiała. Lekarz stwierdził, że to cud, że się obudziła i wszystko jest w najlepszym porządku. Nachyliłem się i pocałowałem ją prosto w usta. Brakowało mi jej delikatnego dotyku, jej całej. Cały twitter huczy od powrotu "Lanielle" gdyż pojawiły się nasze zdjęcia z przed tygodnia. Całe szczęście. Ogólnie rzecz biorąc przeprowadzam się, każdy z nas postanowił się usamodzielnić. Nadal wierzę, że Kat po wyjściu ze szpitala wprowadzi się do mnie, jeżeli mnie nie zostawi gdy dowie się, że zostanę ojcem.
-Ja już muszę iść. Przemyśl sobie moją propozycję.-pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali mijając się z chłopakami.
-A gdzie masz dziewczynę Tommo?-zaśmiałem się.
-Rozmawia. Zaraz przyjdzie.-uśmiechnął się i wszedł do sali.
Ruszyłem korytarzem do wyjścia po drodze mijając Eleanor odwróconą do okna. Stanąłem za nią i przysłuchałem się rozmowie choć wiem, że nie powinienem.
-Dani nie możesz mu tego zrobić.-powiedziała do słuchawki-on kocha Kat .-znów chwila ciszy-a jak to jest nie jego dziecko, to co?-zapytała-jestem Twoja przyjaciółką, ale w tym Ci nie pomogę.-rzuciła ostro-cześć Dan.-rozłączyła się i odwróciła wpadając na mnie.
-Liam.-powiedziała wystraszona-słyszałeś?
-A nie powinienem? Co ona kombinuje?
-Nie wiem. Naprawdę Liam. Mówiłam jej żeby dała wam spokój, ale Dan twierdzi, że dziecko potrzebuje ojca.
-Zobaczymy. Do później.-przytuliłem ją  i wyszedłem ze szpitala.
Skierowałem się do samochodu. Powinienem kupić kwiaty czy nie? Nie, to przecież nie jest randka. Wyjaśnimy sobie parę spraw i nasze drogi rozejdą się na zawsze. Ruszyłem pod wskazany adres gdzie byłem po dziesięciu minutach. Zaparkowałem samochód i udałem się do skromnej kawiarenki. Danielle siedziała już przy jednym ze stolików i piła za pewnie wodę. Usiadłem naprzeciwko niej.
-Coś panu podać?-zapytała kelnerka-o Boże, Ty jesteś Liam Payne.-uśmiechnęła się.
-Tak, poproszę sok brzoskwiniowy.-odpowiedziałem.
-Dobrze, a mogę jeszcze prosić o autograf ?-wyjęła z fartuszka kolorowy notesik, który od niej odebrałem.-dla Amy jeśli można.-zaśmiała się.
-Pewnie, że można. Wziąłem długopis i napisałem: Dla zawsze uśmiechniętej Amy, na wieczną pamiątkę. Liam xx.-proszę Amy-oddałem jej go z powrotem.
-Dziękuje. Życzę Ci szczęści z Katherine. Jest prześliczna.-tu spojrzała na Dani i wraz z zamówieniem odeszła.
-No więc Liam?-zaczęła Dan-oswoiłeś się już z myślą, że zostaniesz tatusiem.
-To się jeszcze okaże, jak dziecko się urodzi. Nie myśl, że uwierzę Ci bez dowodu.
-Jak chcesz.-uśmiechnęła się-mam nadzieję, że teraz będę mogła na Ciebie liczyć?
-Radziłbym Ci tego nie wykorzystywać. Od razu Cię informuje,że nie zostawię dla Ciebie Kat.
-Zobaczymy. Masz, pokaż jej to jak będziesz ją informował.-wyciągnęła do mnie zdjęcie USG-to 15 tydzień. Ja już pójdę. Zadzwonię niedługo.-zaśmiała się.
Wyszła z kawiarni. Schowałem zdjęcie do portfela wyjąłem 20£  i wyszedłem z budynku. Teraz tylko poinformować spokojnie Kat, ale to już jutro. Teraz jadę się z tym przespać.

Perspektywa Kat

-Nie uważacie, że Liam jakoś dziwnie się zachowuje?-zapytałam siedzących obok mnie przyjaciół.
-Nie oczywiście, że nie-zaśmiała się Eleanor.
-Po prostu dużo przeszedł w ostatnim tygodniu Kat.-spojrzał się na mnie Louis.-nie dziw mu się, o mało Cię nie stracił.
-Wiem. A jak tam urządziliście się już?-zaśmiałam się.
-Już prawie. A ty się wprowadzasz do Liam'a ?-zaśmiał się Niall.
-Na razie rozpaczam nad stratą tak fajnych sąsiadów.
-Będziesz nas odwiedzała, oczywiście jak nie będę zajęty.-śmiesznie poruszał brwiami i uśmiechnął się do Calder.
-Wcale nie będę się wpraszała.-zaśmiałam się ziewając.
-O boże, już tak późno, a Ty jesteś zmęczona.-zaczęła panikować dziewczyna.-ruszać cztery litery gwiazdy.
-Nie przesadzaj, nie jestem aż tak zmęczona.-zamknęłam parę razy oczy.
-Właśnie widzimy.-uśmiechnął się Lou-do zobaczenia jutro w domu.
Machając mi opuścili moją salę. Za oknami było już w miarę ciemno, wzięłam do ręki swój telefon i pierwszy raz od ponad tygodnia zalogowałam się na Twitterze. Masa wiadomości od rożnych dziewczyn i prośby o follow. Nie jestem sławna ani aż tak bardzo znana. Zrobiłam tyle follow ile tylko mogłam. Moją uwagę przykuły niektóre tweet'y.
@look_after_you @Katherine wracaj szybko do zdrowia xx
@tommo_kiss_me @Katherine trzymamy kciuki za szybciutki powrót do zdrowa. 
Jak je czytałam to tak cieplutko robiło mi się na sercu.Oraz te mniej miłe,że nie pasuje do Liam'a i Danielle była lepsza. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, więc szybko się wylogowałam i odłożyłam telefon na szafeczkę. W drzwiach pokazała się głowa Jaspera.
-Mogę?-zapytał cicho.
Pierwszy raz do mnie przyszedł, wiedziałam,że nic wielkiego mu się nie stało, ale sama nie prosiłam żadnego ze swoich przyjaciół żeby go zawołali. 
-Wejdź.
Jasper cicho podszedł i zajął krzesło zaraz obok łóżka.
-Widziałem jak od Ciebie wychodzą. Dlatego przyszedłem. 
-To dobrze.-spojrzałam na niego.
-Katherine.-zaczął-ja chciałem przeprosić. Cholernie się bałem, że Cię zabiłem, a tego bym nie przeżył.
-Nie gniewam się Matt.
-Kat...ja..ja Cię nadal kocham.
-Ale pieprzyłeś się z tą tapeciarą?
-Ja tego nie zrobiłem. Mogę Cię przysiądź.-spojrzał mi w oczy. 
-Nie...nie zrobiłeś?-wyjąkałam.
-Nie, bo kocham Ciebie-przysunął się do mnie i z czułością wpił w moje usta.  
Co ty idiotko robisz! A Liam? odepchnij go od siebie! 
Delikatnie odsunęłam głowę i położyłam mu palec na ustach. W dłoni ciągle tkwił mi wenflon.
-Nie powinieneś tego robić.
-Ale zrobiłem, bo Cię kocham-przysunął się do mnie.
-A ja kocham Liam'a.-odsunęłam od niego głowę.
-Wiedz Kat, że ja poczekam.-złapał mnie za rękę- kocham Cię i poczekam aż podwinie się mu noga.-pocałował mnie w nią i wyszedł z sali.
Opadłam bezsilnie na łóżko tak, że zakręciło mi się w głowie, cicho jęknęłam. Właśnie całowałam się ze swoim byłym chłopakiem.Chłopakiem, który mnie nie zdradził. Do tego to tak jakby w pewnym sensie zdradziłam Liam'a. Nie to dla mnie stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Chce zasnąć i obudzić się jutro by znaleźć się już w domu. 

Kolejny xoxo... Jak wam się podoba akcja? :) Nie mam pojęcia co wam napisać. :) Kto ma ferie od poniedziałku? Ja nie, więc kolejne rozdziały pojawiać się będą w przeciągu 2-3 dni. Następnego spodziewajcie się koło wtorku :) Miłego wieczoru i komentujcie <333.

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 14

Perspektywa Kat

-Ma szczęście.-wskazała na moje ciało brunetka.
-Ty też miałaś.-odparł jej Liam patrząc na nią.
Jasna cholera mnie brała jak patrzyłam jak dziewczyna robi do niego maślane oczy, a ten głupi jeszcze się uśmiecha. Najchętniej spoliczkowałabym go. No sorry ja tu ledwo żywa leże, a on sobie romanse urządza.
-Wiem. Zazdroszczę jej.
-Kiedyś to wszystkie Tobie zazdrościły Dani.-odpowiedział głaszcząc moją dłoń.
W między czasie gdy oni tak siedzieli przy moim łóżku, wybrałam się do rodziców: mama spała po zażytych tabletkach, a tata siedział na fotelu i oglądał moje zdjęcia nie powstrzymując łez. Następnie odwiedziłam Matthew . Siedział na łóżku i patrzył w telefon, a konkretnie jedno zdjęcie. Nasze zdjęcie. Czy gdyby nie Liam to bylibyśmy teraz szczęśliwi? Ale ja kocham Liam'a, a Matt nie jest mi obojętny. Na czas kiedy u mnie w sali był Liam ze swoją byłą dziewczyną, reszta przeniosła się do kafejki.
-Jak Liam skrzywdzi Katherine.-zaczęła Molly-to go zabiję.
-Będziesz mieć na sumieniu miliony dziewczyn.-zaśmiał się Harry.
-Ja nie żartuje.-spojrzała na niego poważnie, a ja się zaśmiałam.
-Nie, Dani na pewno nic nie kombinuje.-odezwał się Louis-ona tylko go wspiera.
-Obyś miał rację-spojrzała na niego brunetka-idziemy?
Całą trójką opuścili kafejkę i skierowali się na salę. W drzwiach minęli się z Danielle i Liam'em.
-Zaraz wrócę.-powiedział i razem z nią wyszedł przed szpital. Szli w milczeniu, a ja za nimi. Doszli do jej samochodu.
-Dziękuje że przyszłaś.-przytulił ją Liam.
-Nie ma za co.-zaśmiała się-muszę Ci coś powiedzieć Liam,-uśmiechnęła się do niego. Chciała go pocałować w usta, ale on odwrócił głowę tak, że trafiła w policzek.
-Kocham Cię Liam.-powiedziała patrząc mu w oczy.
-A ja kocham Kat...-dziewczyna nie czekała aż dokończy tylko wpiła się w jego usta.
Moje serce zostało złamane, ponownie. Chociaż wiem, że Liam tego nie chciał.
-Chyba pora się obudzić Kat.-znikąd pojawił się mój anioł.
Poczułam tylko jak zakrztusiłam się powietrzem i otwieram oczy.

Perspektywa Liam'a

-Czemu to zrobiłaś?-zapytałem gdy się ode mnie odkleiła.
-Bo Cię kocham.-wyszeptała-Liam, nie wiadomo czy ona przeżyje.
-Nie mów tak!-krzyknąłem-musi przeżyć.
-Wiedz tylko, że tak łatwo Cię nie oddam.-powiedziała i wsiadła do samochodu.
Katherine nie może się o tym dowiedzieć. To by znów doprowadziło do naszego rozstania, a tego nie chcę. Kocham ją jak jasna cholera. Wszedłem na trzecie piętro i zobaczyłem ich stojących przed salą. Coś było nie tak.
-Liam.-podbiegła do mnie Molly-obudziła się.
Spojrzałem się na nią uważnie, ale ona nie żartowała. Ze szczęścia podniosłem ją i okręciłem.
-Postaw mnie wariacie.-zaśmiała się-idź do niej.
Posłuchałem jej i wyminąwszy chłopaków wszedłem do sali. Leżała tak jak wcześniej tylko przytomna. Żyła i to było najważniejsze.
-Katherine, kochanie-usiadłem obok niej i złapałem za dłoń.
Odwróciła delikatnie głowę i spojrzała na mnie.
-Kochasz Danielle?-zapytała.
-Kocham Ciebie.-odpowiedziałem
-Pocałowałeś ją?-przeszywał mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Ja nie chciałem Kat. Naprawdę.-wyszeptałem w jej dłonie.
Podniosła drugą dłoń i pogładziła mój policzek.
-Kocham Cię Liaś. Nie chcę Cię stracić.-wyszeptała
-Nie stracisz kochanie.-pocałowałem jej dłoń-to ja o mały włos straciłbym Ciebie.
-Zachowałam się idiotycznie. Wiem.-zaśmiała się ale mimo tego z jej oczu poleciały łzy.
-Nie płacz.-otarłem kropelki dłonią-zaraz przyjadą Twoi rodzice.
Jak na zawołanie drzwi do sali się otworzyły i weszli jej rodzice.
-Katherine.-podeszła do niej mama-tak się bałam.-pogłaskała ją po włosach.
Jej tata skinięciem ręki poprosił mnie abym opuścił z nim salę.
Jak będę w jego wieku też chcę tak wyglądać
-Liam, pójdziesz ze mną do lekarza?-zapytał na korytarzu.
-Jasne, proszę pana.
-Nie mów mi na pan. Jestem David.-wyciągnął do mnie dłoń.
-Liam.-uścisnąłem jego dłoń.-idziemy?
Razem ruszyliśmy do gabinetu lekarskiego. David zapukał do drzwi po czym je otworzył i wszedł do środka razem ze mną.
-Pan w jakiej sprawie?-zapytał mężczyzna  w białym fartuchu.
-Jestem ojcem Katherine Brown.-wyciągnął do niego rękę.
-A tak, niech panowie usiądą.-wskazał na białe fotele przy biurku- panna Brown. Obudziła się ale nie będę ukrywał, że jej stan nadal jest ciężki. Z badań wynika,że obrzęk mózgu się zmniejszył i dlatego doszło do obudzenia. Katherine pozostanie pod naszą kontrolą jeszcze przez jakiś czas.-zakończył.
-Co to znaczy,że jeszcze jest ciężki?-zapytałem.
-To znaczy, że w każdym momencie istnieje ryzyko zatrzymanie akcji życiowych. Proszę się nie denerwować i cieszyć tym, że dziewczyna się obudziła.
-Dziękuje doktorze.-jej ojciec wstał i uścisnął  mu rękę ja również uczyniłem to samo.-do widzenia.
W ciszy wróciliśmy do sali. Kat leżała uśmiechając się i trzymając mamę za rękę. Podszedłem do niej od drugiej strony i przyglądałem się obu panią Brown, gdy poczułem wibracje telefonu.

Jestem w ciąży Liam. Z Tobą xoxo Spotkajmy się w przyszłym tygodniu.
                                                                                                         Dani.
Nie to niemożliwe. Na pewno. Gdyby nie to, że jestem w szpitalu już dawno rzuciłbym telefonem. 
-Liam stało się coś?-zapytała Kat.
Spojrzałem na nią. Dopiero co ją znów odzyskałem, a już mogę ją stracić? Nie pozwolę na to. Schowałem telefon z powrotem do spodni. 
-Nic kochanie.-uśmiechnąłem się do niej kłamiąc prosto w oczy. 

Kolejny :) Kat się obudziła i będzie żyła długo i szczęśliwie z Liam'em, do czasu :D Dziękuje ze komentarze :) Jak myślicie damy radę dobić do +5 komentarzy pod tym rozdziałem? :) Liczę na was <3 :) 

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 13

Perspektywa Liam'a

Nie. Nie to nie może być prawda. To wszystko to jeden straszny koszmar z którego zaraz się obudzę. Serce mojej miłości przestało bić. Czy właśnie w tym momencie moje serce też powinno stanąć. Lekarze pośpiesznie próbują przywrócić jej czynności życiowe.
-Liam.-słyszę za sobą zapłakany głos mamy Kat-kochasz ją?
-Kocham.-popatrzyłem w jej oczy, miały taki sam kolor jak Katherine. Kolor mlecznej czekolady, nie wytrzymałem i z moich oczu po raz kolejny pociekły łzy. Łzy smutku. Łzy bezradności.
-Wszystko będzie dobrze.-przygarnęła mnie do siebie i mocno przytuliła, poczułem ciepło bijące od niej. Wiem, że jej też jest ciężko. Podszedł do nas pan Brown z Molly i razem patrzyliśmy co się dzieje za szybą. Poczułem wibrację w kiszeni spodni.

Mamy problem. Pod szpitalem jest masa tych hien. Nie długo przyjedziemy.
                                                                                                         Loueh
Pieprzone szmatławce. Sale Kat opuściło dwóch lekarzy, a moje serce zamarło.
-Tym razem nas się udało opanować sytuację.-zaczął jeden z nich.-pacjentka jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się obudzi.
-Doktorze czy my możemy do niej wejść?-zapytała się jej mama.
-Tak, ale proszę zachować spokój.-odpowiedział i odszedł.
-Liam idziesz?-zapytał się jej tata.
-Zaraz, muszę coś załatwić.-odpowiedziałem i ruszyłem długim korytarzem. Gdy znalazłem się pod salą wszedłem bez pukania. Siedział wpatrzony w ścianę naprzeciwko. Głośno odchrząknąłem żeby zwrócić jego uwagę.
-Liam.-wypowiedział-powiedz, że ona żyje. Ja nie chciałem żeby to się tak skończyło.
-Nie interesuje mnie co chciałeś.-zacząłem zbliżać się do łóżka-ale wiedz,że jak ona umrze to słono mi za to zapłacisz.
-Samochód Ci odkupie.
-A życie Katherine też odkupisz?-zapytałem.
-Nie.-odpowiedział.
-Módl się żeby przeżyła.-wyszedłem z sali. Skierowałem się do wyjścia ze szpitala, porozmawiać z tymi hienami. Było ich tam całkiem sporo, z nieodłącznym i niezastąpionym elementem jakim był aparat.
-Liam co z Twoją dziewczyną?
-Zamierzasz opuścić zespół, by być bliżej niej?
-Jak to się stało?
-Kto jest za to odpowiedzialny.
Przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
-Cisza!-krzyknąłem-nie chce was tu. To moja i rodziców Kat osobista tragedia, a nie tania sensacja. Więc jak na razie proszę grzecznie,żebyście opuścili teren szpitala.
-Czy zajdzie się taka możliwość,że udzielisz wywiadu na ten temat.
-To są sprawy osobiste, ale jak będzie trzeba to tak.-odpowiedziałem i ruszyłem do sali w której leżała Katherine. Wyglądała tak spokojnie,jakby spała. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Liam.-jej tata położył mi dłoń na ramieniu- my z Isabell jedziemy do domu, ona to źle znosi. Dzwoń do mnie.
-Będę dzwonił.-zapewniłem go- a gdzie jest Molly?
-Tam.-wskazał na kanapę pod ścianą na której spała brunetka.-do zobaczenia chłopcze.- i trzymając żonę wyszedł z sali. Usiadłem na krzesełku przy łóżku Kat i delikatnie chwyciłem ją za dłoń.
-Nie opuszczaj mnie.-wyszeptałem czując łzy-nie zostawiaj mnie teraz.
Patrzyłem jak maszyny pomagały jej oddychać. Słyszałem jak powoli biło jej serce. Jak walczyło o każde uderzenie. Zmęczenie dawało mi się we znaki, gdyż oczy same mi się zamykały. No tak nie spałem od ponad czternastu godzin.

Perspektywa Kat

Nie czułam żadnej swojej kończyny, żadnego bólu. Widziałam tylko jasne światło. Przede mną stała jakaś obca postać.
-Witaj Katherine-podszedł do mnie.
-Kim...kim pan jest.-zapytałam.
-Ja jestem Twoim aniołem stróżem.
-Czy ja żyję?-zapytałam.
-Można tak powiedzieć. Duszą jesteś tu ze mną, a ciałem tam na dole.-uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
-Ale po co tak?
-Będziesz ich obserwować i im towarzyszyć. Nie długo zadecyduje co z Tobą dalej zrobić. Do zobaczenia Kat.-zaśmiał się i zniknął.
Zostawił mnie samą. Rozejrzałam się dokładnie po miejscu w którym przebywałam. Była to sala szpitalna. Konkretnie moja sala. Tylko co ja robiłam w szpitalu? Nie wiem, nic nie pamiętam. Rozejrzałam się dokładnie po sali. Przy moim łóżku siedział, a raczej spał Liam. Mój Liaś. Naprzeciwko łóżka na kanapie spała Molly, chciałam pogładzić ją po głowie, ale nie mogłam jej dotknąć. Delikatnie otworzyły się drzwi w których stanął Harry i Louis.
-Chyba śpią.-odezwał się pasiasty.-biedny Liam.
-Wiem stary.-poklepał go Harry.-Molly kochanie.-podszedł do dziewczyny.
-Harry...-wychrypiała otwierając oczy.
-Co się stało kochanie?-zapytał odgarniając jej włosy za ucho.
-Ona...ona o mało nie umarła.-z jej oczu popłynęły łzy, a Harry ją przytulił.
Muszę się obudzić, nie mogę patrzeć jak moi przyjaciele przeze mnie cierpią. Molly w moim życiu była od prawie zawsze. Poznałyśmy się na zajęciach z baletu i nasza przyjaźń trwa do dziś.
-Liam.-potrząsnął nim Louis-obudź się.
Mój ukochany podniósł głowę. Miał czerwone i zapuchnięte oczy.
-Masz, idź się przebierz.-Louis wyciągnął do niego torbę-my zostaniemy.
Liam sięgnął ręką po torbę i poszedł do łazienki się przebrać. Zachowywali się jak roboty. Wszyscy. Tylko ja nadal nie wiem co mi się stało, że jestem w szpitalu. Nagle przed moim oczami znów stanął mój anioł stróż.
-Oni przeze mnie cierpią.
-Już niedługo Katherine. Już niedługo. -uśmiechnął się
-Co mi się stało?
-Wraz z Matthew mieliście wypadek.
-Matthew? On żyje? Powiedz że tak.
-Czemu się tak martwisz o kogoś kto mało co Cię nie zabił?-zapytał.
-Bo..bo..
-Bo co?
-Bo był kimś dla mnie ważnym.
-Żyję. I ma się lepiej niż ty.-wskazał na moje ciało leżące na łóżku.
-Wykorzystaj ten czas Katherine. Przyjrzyj się wszystkiemu dokładnie. Kto wie, może jeszcze dziś się obudzisz.-pstryknął palcami i zniknął.
Stanęłam pod ścianą i dokładnie obserwowałam wszystko co się działo. Moja klatka piersiowa delikatnie unosiła się w górę i opadała. Czy oddychanie może sprawić taki problem? Może być tak męczące. Z łazienki wyszedł Liam, zajął swoje poprzednie miejsce. Ujął moją dłoń i składał delikatne pocałunki. Tak bardzo chciałam go przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Harry siedział na drugim krześle mając Molly na kolanach, która wpatrzona była w urządzenie monitorujące moje serce. Tak, ono też nie pracowało równomiernie, ale jestem silna. Bardzo silna i dam radę. Muszę dać, bo mam dla kogo. Drzwi do sali ponownie się otworzyły i stanęła w nich prześliczna brunetka. Zaraz..zaraz przecież to. Nie to nie może być ona.
-Liam.-wyszeptała, a on zdziwiony odwrócił głowę.
-Danielle.-wstał z krzesełka.
-Liam, tak mi przykro.-podeszła do niego.-mogę coś dla Ciebie zrobić?
-Nie.-spojrzał na naszych przyjaciół i na mnie, a potem tak po prostu podszedł do niej i ją przytulił.-dziękuje,że przyszłaś.
Dziewczyna nie pozostała obojętna i mocno się do niego wtuliła.
Nie masz być czego zazdrosna Kat. On Cię kocha i nie zostawi. A co będzie jeżeli wybierze ją? Nie Kat, nie wybierze.
Na twarz Danielle wkradł się dziwny uśmiech. Czyżby uśmiech zwycięstwa i triumfu? Patrząc tak na nich moja dusza osunęła się po ścianie.
 
Poprzedni rozdział specjalnie zakończyłam w taki momencie :) Podoba się? Znów nasza Danielle się pojawia i na troszkę zostanie ;D  Dziękuje za komentarze i liczę na kolejne :*

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 12

Perspektywa Liam'a

Bezczynnie trzecią godzinę siedziałem pod salą operacyjną na której cały sztab lekarzy robił wszystko co w ich mocy. Od ich pieprzonej mocy zależało życie Katherine. Niedawno do szpitala przyjechała Eleanor z Zayn'em i Niall'em. Molly płakała wtulona w Hazze, Eleanor przytulona do Louis'a, a pozostali siedzieli i patrzyli w drzwi.
-Liam usiądź do cholery.-odezwał się Paul- to nic nie da.
-A co Ty tu jeszcze robisz?-zapytałem wściekły.
-Chce być z Tobą przy przesłuchaniu.-odpowiedział ze spokojem.
Nie zdążył dokończyć zdania, kiedy w korytarzu pojawiło się dwóch funkcjonariuszy.
-Który z was to Liam Payne?-odezwał się młodszy.
-Tak to ja.-odezwałem się drżącym głosem.
-To był pański samochód?-zapytał.
Delikatnie przytaknąłem głową.
-Jak wiemy, zgłosił pan jego kradzież? Jest pan pewien, że nie pożyczył pan samochodu? -zapytał starszy.
-Tak jestem pewien.-odparłem.
-Liam-położył mi rękę na ramieniu Zayn.-co grozi Matthew?
-Cóż, jak na razie odpowie za kradzież i spowodowanie wypadku. W najgorszym wypadku za zabójstwo.
Molly stłumiła swój krzyk, a Harry i Eleanor zaczęli ją pocieszać.Policjant spojrzał na mnie pocieszająco i odszedł razem z Paul'em na bok.

Perspektywa Molly

-Kochanie,nie płacz.-pocieszał mnie Harry-wszystko będzie dobrze.
Nie wiem, ile godzin siedzimy już pod salą operacyjną. Rodzice Kat zostali poinformowani. Z tego co się dowiedzieliśmy Matthew leży z połamanymi żebrami i lekkim wstrząśnięciem mózgu na normalnej sali. Liam kucał oparty o ścianę z czerwonymi oczami. Lekarze co chwile pośpiesznie wchodzą i wychodzą z drzwi za którymi nasza przyjaciółka walczy o życie. Matthew..on jechał za szybko i nie zdążył wyhamować w efekcie czego zatrzymał się na drzewie od strony pasażera. Blok opuściło właśnie ośmiu lekarzy, Liam automatycznie się podniósł.
-Doktorze co z nią?-zapytał.
-Nie będę oszukiwał-rozejrzał się po naszych twarzach-najbliższa doba będzie decydująca.-odparł i odszedł za kolegami.
-Liam.-podeszłam do niego i mocno przytuliłam.-trzeba być dobrej myśli.
Liam mocniej mnie do siebie przytulił.
-Wiem.-załkał i odsunął się do mnie i skierował pod OIOM gdzie przewieźli Kat.
-Zawiozę Cię do domu.-podszedł do mnie Harry.
-Nie, zostanę z Liam'em. Wy jedźcie-pocałowałam go w policzek.
-Przyjadę, za parę godzin. Przywiozę Ci coś na przebranie.-spojrzał na mój strój.
No tak, ciągle miałam sukienkę.
-Dobrze. Kocham Cię.-pocałowałam go i ruszyłam w tą samą stronę co Liam. Stał głową oparty o szybę i wpatrywał się w swoją dziewczynę podłączoną do masy urządzeń podtrzymujących ją przy życiu. Skierowałam się tam gdzie już dawno któreś z nas powinno iść. Nie czekając na pozwolenie weszłam do sali chorych. Leżał podpięty do jednej kroplówki. Podniósł głowę do góry gdy za głośno zamknęłam drzwi.
-Molly, ja nie chciałem. Ja naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić.-powiedział nie patrząc w moje oczy.
-Guzik mnie obchodzi!-krzyknęłam.-po cholerę ją zaciągnąłeś do tego samochodu? Po cholerę.
-Bo ją kocham!-krzyknął.
-Trzeba było o tym myśleć kiedy posuwałeś Khole. Jak ona tego nie przeżyje to będziesz miał ze mną do czynienia.-już byłam przy drzwiach gdy się odezwał.
-Co z nią?-zapytał łamiącym się głosem.
-To już nie Twój interes Matthew.-odpowiedziałam mu i wyszłam.
Wróciłam do Liam'a, który nie był sam, koło niego stali rodzice Kat. Pani Brown siedziała przytulona do swojego męża i płakała w jego koszulę.
-Molly.-wyjąkała gdy zajęłam miejsce koło niej-ona nie umrze.
-Nie umrze. Musimy być dobrej myśli.-oparłam głowę o jej ramię.
I wtedy naszych uszu doszedł przeraźliwy pisk maszyn. Dźwięk oznaczający zatrzymanie pracy serca.

Przepraszam,że taki krótki, ale mam urwanie głowy :( szkoda, że tak mało komentarzy pod ostatnim, ale bardzo cieszą mnie te wszystkie co są <3 Tego się zapewne nikt nie spodziewał ? Komentujcie, zostawiajcie linki z komentarzami <3 kocham was. :*

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 11

Dzień Balu.  

Perspektywa Kat.


Siedziałam w szlafroku przy toaletce i kręciłam włosy. Słuchałam w między czasie plotek lecących z radia. Dzisiejszy bal musi być idealny. Swoją sukienkę kupiłam wraz z Moll's i Eleanor. Ta druga robiła wszystko żeby zdobyć moją przyjaźń a ja coraz bardziej się do niej przekonywałam. Liam pochwalił się mną podczas ich piątkowego wywiadu. Od tego momentu moje interakcje na twitterze ciągle szalały a liczba osób obserwujących wzrastała. To bardzo miłe uczucie i takie kochane. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lusterku. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się i stanęła w nich Molly.

Wyglądała fantastycznie. Swoje brązowe włosy spięła w koka pozostawiając niesforne pasma które opadały jej na ramiona. Sukienka podkreślała jej figurę i dodawała uroku.
-Razem z Liam'em i Harry'm czekam na dole.-zaśmiała się.
To razem z nimi mamy jechać na bal. Reszta jedzie z Louis'em i jego partnerką. Założyłam swoją sukienkę, poprawiłam włosy i zeszłam na dół do przyjaciół. Siedzieli na kanapie. W garniturach wyglądali bardzo seksownie. Obaj. Podeszłam do Liam'a i usiadłam mu na kolanach.
-Śliczna sukienka.-zaśmiał się.
-Eleanor wybrała.-uśmiechnęłam się.
Tak właśnie to brunetka pomogła zdecydować mi się właśnie na nią. Dziewczyna ma gust i jest wspaniałą towarzyszką na zakupy. Mimo swojego wrednego zachowania na początku naszej znajomości muszę przyznać,że zaczynam ją lubić. Liam złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do samochodu. Rodzice wrócili wczoraj, a dziś musieli iść do pracy. Mama ze względu na ciąże i tak długo nie popracuje. Liam otworzył mi drzwiczki i zajęłam miejsce pasażera. Gołąbki na tyle okazywali sobie swoją miłość. Liam włączył radio i odjechaliśmy spod mojego domu kierując się w kierunku szkoły.
-Masz swoją maskę?-zapytałam.
-Mam.-zaśmiał się.
Na tym balu tylko męska część ma mieć maski zakrywające twarz. Zabawa musi się udać. Dojechaliśmy pod szkołę. Czekali tam na nas pozostali. Niall i Zayn bez partnerek oraz Louis z Eleanor w sukience, którą ja pomogłam jej wybrać. Sukienka ta podkreślała jej walory. Czyli długie, zgrabne nogi.
Złapałam Liam'a za rękę po tym jak założył maskę i w grupie weszliśmy na sale.
-Będzie coś mocniejszego ?-zapytał się mnie Louis
-Zero alkoholu.-zaśmiałam się.
-Dla wszystkich zakochanych osób-usłyszałam głos Dj'a który puścił TO.
-Zatańczysz?-Liam spojrzał na mnie z miną szczeniaka.
-Oczywiście.-trzymając się za dłonie weszliśmy na parkiet.
Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, a on objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Bujaliśmy się w rytm muzyki.
-Uwielbiam piosenki Ed'a Sheeran'a.-zaśmiałam się.
-And all I want is the taste that your lips allow-wymruczał mi do ucha. 
W masce i w czarnym garniturze wyglądał bardzo seksownie. Muszę to przyznać. Piosenka się skończyła, a my udaliśmy się do naszych przyjaciół. 
-Idę do łazienki.-zaśmiałam się. 
Przechodziłam między ludzi, mijając całujące się pary oraz te kłócące się. W toalecie spędziłam ponad dziesięć minut. Poprawiłam makijaż i fryzurę. Wychodząc z toalet wpadłam na Liam'a, który złapał mnie za rękę i zaprowadził do samochodu.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam zapinając pasy.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął. Zaskoczył mnie ale może to jakaś niespodzianka?
-Liam co to ma znaczyć?-zapytałam znowu, a chłopak ściągnął maskę i moim oczom nie ukazała się twarz ukochanego.
-Matthew!-krzyknęłam.
-Witaj kotku.-dotknął mojego kolana.
-Skąd masz kluczyki Liam'a do samochodu? W tej chwili odwieź mnie na bal!-krzyknęłam.
-Nie trudno było gwiazdce skubnąć.-zaśmiał się.- niedługo odstawię Cię na miejsce.-spojrzał na mnie.
-Człowieku zwolnij!-krzyknęłam na niego kiedy jechaliśmy 200 km/h
-Lubię ostrą jazdę. I ty też polub.-znów się roześmiał.
-Matt zwolnij.-krzyknęłam, ale on ciągle przyśpieszał.
W pewnym momencie poczułam mocne szarpnięcie i uderzenie. Ostatnie co pamiętam to prośby Matthew żebym nie zasypiała.

Perspektywa Liam'a


Kat długo nie wracała z toalet. Pewnie rozmawia z mamą. Zacząłem szperać w kieszeniach i nie mogłem znaleźć kluczyków od samochodu. Jestem pewny, że tam je chowałem. W tłumie szybko odnalazłem Hazze, pił poncz rozmawiając z Louis'em. 

-Harry masz może moje kluczyki?-zapytałem.
-Nie, ale może Kat ma w torebce.-zaśmiał się.-masz napij się.
-Może.
Wziąłem od niego szklankę i obserwowałem uczniów szalejących na parkiecie. Katherine nadal nie było co zaczynało mnie już denerwować. 
-Liam!- krzyknęła Molly.-co Ty tu robisz?
-Stoję i czekam na Katherine.
-Ale wy...wy przecież jakieś pół godziny temu odjeżdżaliście spod szkoły.-zaśmiała się panicznie.
-My co?-wyplułem swój napój.
-Odjeżdżaliście. Widziałam jak wsiadacie. Liam co jest grane?-dopytywała dziewczyna.
Coś jest nie tak, szybko wybiegłem na parking szkolny i odkryłem brak mojego samochodu razem ze mną wyszedł Louis i Harry. Samochodu nie było w miejscu gdzie powinien wstać. 
-Liam dzwoń na policje.-potrząsnął mnie Harry- ja będę dzwonił do Kat.
-Nie ja zadzwonię do Kat, a ty na policję.-odszedłem na bok i próbowałem się dodzwonić do ukochanej.
Bałem się, tak cholernie się o nią bałem. Zastanawiam się kto i kiedy mógł wyjąć klucze z kieszeni marynarki. Domyślałem się kto to był. Matthew. Kat nie odbierała, ciągle włączała się poczta głosowa. Jasna cholera. 
-Zgosiłem kradzież-odezwał się Harry-odebrała? 
-Nie.-krzyknąłem.
Dołączyli do nas pozostali. Molly miała rozmazany makijaż, a Eleanor ją obejmowała. Nic się nie stało, nie mogło się stać. Wrócą zaraz, a Matthew będzie miał obitą mordę. Zabije go. 
-Liam-jęknął Louis-dzwonił Paul.
-Po co?-zapytałem zdenerwowany. Jeszcze to mi potrzebne.
-Dzwonili do niego z policji. Podobno znaleźli Twój samochód.-spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem.
-To chyba dobrze.-uśmiechnąłem się
-Nie do końca. Kierowca spowodował wypadek.Ktoś jest ranny.-w tym momencie wszystko potoczyło się równocześnie, Molly zemdlała, Eleanor wybuchła płaczem, a mój świat się zawalił. Tylko nie ona. Tylko nie moja Kat.
-Louis kluczyki!-krzyknąłem.
-Liam jesteś zdenerwowany.-odpowiedział ze spokojem.
-Daj mi te cholerne kluczyki.-powtórzyłem-być może moja dziewczyna ...nie to nie możliwe. Dawaj je.
-Zawiozę Cię.-odparł spokojnie.-Niall zamówcie taksówkę i jedzcie z Zyan'em i Eleanor do domu. My pojedziemy do szpitala.
Niesłuchając ich podszedłem do samochodu Louis'a i czekałem, aż łaskawie przyjdzie otworzyć mi drzwi i ruszy w końcu w drogę. 
-Liam obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego.-poprosił otwierając samochód.
-Tylko zabije tego skurwiela jak jej się coś stało.-warknąłem i trzasnąłem drzwiczkami.
Molly siedziała z tyłu z Harrym i szlochała w jego garnitur, a ten ją pocieszał obiecując, że Kat nic nie jest. Louis jechał nad wyraz szybko i po około kwadransie byliśmy w szpitalu. Przy informacji czekał na nas Paul, nic dziwnego, że to jego poinformowali. 
-Liam bardzo dobrze, że poinformowałeś policję o kradzieży.-zaczął na wstępie.
-Nie pieprz mi tu o samochodzie. Co z nią?-zapytałem zdenerwowany i wystraszony.
-Chłopak jest trochę poobijany, odpowie za wszystko.
-Gówno mnie obchodzi Matthew.-krzyknąłem- Co z Katherine?
-Jest operowana. Przykro mi Liam, nie wiadomo czy z tego wyjedzie, lekarze robią wszystko co mogą. Trzeba być dobrej myśli.-powiedział.
Oparłem się o ścianę i jak szmaciana lalka się osunąłem na ziemie. On poobijany, a ona walczy o życie? Zabiję skurwysyna. Jak tego nie przeżyje to zapłaci mi za to.

Witam! :) Postaram się dodawać teraz rozdziały regularnie jak do tej pory, ale muszę się w drugim semestrze wziąć za naukę. O wenę nie mam się co martwić, bo często mi się nudzi. Mam nadzieję,że się spodoba i nie spieprzyłam sprawy. Choć teraz jest dramatycznie, z czasem będzie kolorowo. Zdradzę wam, że od następnych rozdziałów zaczynam perspektywy innych ! :) Kocham was <3 i zachęcam do komentarzy.