sobota, 24 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 44

Perspektywa Promise

Staliśmy wszyscy w garniturach i w sukienkach przed białym drzwiami na oddziale "patologia ciąży". Max zdenerwowany patrzył się ciągle w stronę tego swojego kolegi. Zachowywał się zupełnie jakby miał coś na sumieniu. Zayn chodził korytarzem i na wszelki sposób próbował kontaktować się z Liam'em. Tak dalej być nie może. Jak tylko się odezwie do któregoś z nas, od razu powiemy mu prawdę. To wszystko potoczyło się  zupełnie nie tak jak powinno, ktoś z nas od razu powinien powiedzieć mu prawdę. Cała uroczystość została odwołana, więc cała miesięczna praca poszła na marne.
-Szkoda takiej ładniej sukni. - znikąd podeszła do nas pielęgniarka trzymająca zakrwawioną suknie Kat. -Co z nią zrobić.
-Proszę ją wyrzucić. -l ekko się uśmiechnęłam.
-Ale... - chciała zaprotestować Molly.
-Wyrzucić ją. Koniec tej szopki - zwróciłam się do brunetki.
Z sali w której znajdywała się moja siostra wyszło dwóch lekarzy.
-Panie doktorze co z nią? - zapytał Louis.
-Nic nie zagraża życiu pacjentki. - spojrzał na nas.
-A co z dzieckiem? - zapytałam.
-Gdyby nie tych dwóch młodzieńców. - spojrzał na dumnego Louis'a i uśmiechniętego loczka -Nic nie udałoby się pomóc. Panowie wykazali się nie lada odwagą. Panna Brown prosiła żeby poprosić do siebie niejakiego Max'a. - spojrzał na nas.
Max nie dźwięk swojego imienia oprzytomniał i chwiejnym krokiem wszedł do sali zostawiając nas na korytarzu.

Perspektywa Kat

Leżałam na szpitalnym łóżku i wpatrywałam się w biały sufit. Udało się... udało się uratować moją malutką córeczkę. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam głowę i zobaczyłam zbliżającego się Max'a do łóżka. Głośno przełknęłam ślinę i sięgnęłam dłonią po pierścionek leżący na szafce. Max usiadł na krzesełku obok łózka i patrzył w okno.
- Nie kocham Cię.
- Zdradziłem Cię.
Powiedzieliśmy jednocześnie. Spojrzałam na niego zaszokowana, w sumie nie dobiło ani nie zmartwiło mnie to zbytnio.
-To jest nie ważne. - wyszeptałam. -Ja krzywdziłam Ciebie bardziej okłamując Cię każdego dnia. Kocham cię, ale jak brata..jak przyjaciela. - chwyciłam jego dłoń i podałam mu pierścionek -Znajdziesz kiedyś kogoś kto na Ciebie zasługuje.
-Kat..przepraszam. Przepraszam, że zmuszałem Cię do tej miłości. - mocniej ścisnął moją dłoń -Chce Twojego szczęścia.
-Przyjaciele? - zapytałam z nutą nadziei.
-Przyjaciele. - zaśmiał się.
-To powiedz mi chociaż coś o tej dziewczynie. - zaśmiałam się.
-Szkoda gadać. - westchnął. -Chyba znów znajdę sobie jakiegoś faceta.
Na to stwierdzenie głośno się zaśmiałam. W sumie facet zawsze lepszy.
-Zostajesz w Londynie?
-Chciałbym. - uśmiechnął się. -Będę się zbierał, oni chcą do Ciebie wejść. Do zobaczenia. - uśmiechnął się.
-Do zobaczenia. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego na pożegnanie.

Perspektywa Eleanor

-Nie odbiera. - syknął Zayn. -Paul też nie wie gdzie pojechał.
Z sali Kat wyszedł Max nie obdarzając nas nawet spojrzeniem opuścił korytarz kierując się do wyjścia. Spojrzałam na Louis'a i wszyscy weszliśmy do sali.
-Pokłóciliście się? - od razu podeszła do niej Molly. -Powiedz,że nie.
-Nie jestem już z Max'em. - wyszeptała patrząc na nas. -Nie kocham go i nigdy nie kochałam.
-Nareszcie. - zaśmiał się Zayn i podszedł ją przytulić.
Na twarzy pozostałych też zagościł szeroki uśmiech.
-Louis, Harry. - zwróciła się do nich. -Dziękuje za uratowanie mojej córeczki.
-Zaraz..zaraz, czegoś tu nie rozumiem. - odezwałam się. -A dziecko? Max zostawił Cię z dzieckiem.
-To nie jest dziecko Max'a.-wyszeptała. -Tylko Liam'a.
Wraz z Perrie spojrzałam na nią ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
-Zaklepuje sobie role chrzestnego. -zaśmiał się mój chłopak. -Będę wspaniałym ojcem chrzestnym.
-I tak ja będę lepszym wujkiem. -uderzył go Harry. -Przecież ja jestem Styles...Harry Styles.
-Co wy głąby wiecie. -zaśmiał się Zayn. -Najlepszy będę ja! Nikt nie zna się na modzie tak jak ja.
-Ja ją będę dokarmiał jakby rodzice ją nie karmili. -westchnął blondynek, a my wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

Perspektywa Liam'a

-Synku powiesz mi co jest? - zapytała siedząca naprzeciwko mnie mama. -Zayn dzwonił już kilkanaście razy.
-Proszę nie mów im, że tu jestem.-poprosiłem cicho.
-Co się stało? Widzę jak cierpisz.
-Która godzina? - zapytałem trzymając w dłoni kubek z gorącą czekoladą.
-Jest 19:07. - odpowiedziała.
-Właśnie godzinę temu na zawsze straciłem możliwość na szczęśliwe życie z ukochaną kobietą. - odpowiedziałem przygryzając wargę.
-Wszystko się ułoży, nie ta to inna. -pocieszyła mnie. -Jeszcze nieraz się zakochasz. Na świecie jest mnóstwo dziewczyn.
-Tyle, że ja nie chcę żadnej innej. -podniosłem się z krzesła i trzaskając drzwiami opuściłem dom.


Nie zabiłam dziecka i tego nie zrobię. 
Osobiście nie mogę się już doczekać aż zaszczycę was rozdziałem 45. 
Przy jego pisaniu uśmiech nie schodził mi z buzi :)
Miłego wieczoru. :* 

Ps.  A może wymyślicie jakieś imię dla córeczki Kat i Liam'a ? 

wtorek, 20 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 43

Perspektywa Kat

Dzień Ślubu

Stałam w szlafroku przy oknie. To dziś ten dzień. Próbowałam porozmawiać z Max'em. Powiedzieć mu całą prawdę, ale on bez przerwy mi przerywał. Liam od trzech dni nie odpowiadał na moje wiadomości oraz telefony. Spojrzałam na stojące buty na parapecie okna. Miałam ochotę je zniszczyć, pociąć sukienkę, wyrzucić obrączki do Tamizy i uciec jak najdalej od nich wszystkich. Godzina 14:53. Za niecałe trzy godzinny będę mężatką.
-Kat. - do pokoju weszła Molly. -Przyszła fryzjerka.
-Przyjdźcie tutaj. - wyszeptałam.
Usiadłam przed toaletką i pozwoliłam by profesjonalistka zrobiła ze mnie prawdziwą księżniczkę. Księżniczkę, która oddała się nieodpowiedniemu księciu. Fryzjerka. a zarazem kosmetyczka w jednym krzątała się przy moim boku ponad godzinę.
-Wyglądasz cudownie. - zaśmiała się Molly wpinając mi kwiatka we włosy kiedy zostaliśmy same. -Założymy teraz sukienkę.
Delikatnie, żeby nie zniszczyć dzieła założyłam sukienkę, którą ona dokładnie pozapinała.
-Dobra, masz białą sukienkę, niebieską podwiązkę. - spojrzała na mnie. -Swoje ulubione używane kolczyki i bransoletkę pożyczoną od mamy. - zaśmiała się. -Jest tak jak być powinno.
Zacisnęłam mocno zęby żeby powstrzymać łzy zbierające się w kącikach oczu.
-O i płaczesz. - zaśmiała się. -To na szczęście.
-Nie na szczęście. - krzyknęłam. -Ja go nie kocham. Ja chcę Liam'a.
-Kat. - podeszła do mnie i złapała za dłonie- z Max'em będziesz szczęśliwsza. - uśmiechnęła się -Liam miał swoją szansę i jej nie wykorzystał. No już nie płacz tylko.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Kogo tam niesie. - jęknęła Molly. -Max jeżeli to Ty możesz odejść. - zaśmiała się. -Zobaczysz ją dopiero pod ołtarzem.
-To tylko ja. - drzwi się uchyliły i stanął w nich Liam. -Możemy porozmawiać? - spojrzał na Molly.
-Zostaw nas samych. - poprosiłam przyjaciółkę. a ona niechętnie opuściła moją sypialnię.

MUZYKA

Stał przede mną. Ubrany w dżinsy i szary podkoszulek z nadrukiem batmana.
-Ładnie wyglądasz. - podszedł do mnie.
-Dlaczego nie jesteś w kościele? - zapytałam łamiącym się głosem.
-Nie będzie mnie tam. - dotknął dłońmi mojego policzka. -Wyjeżdżam Kat. Usuwam się z twojego życia na jakiś czas. Wiesz o czym myślałem przez ostatnie dni? - zapytał. a ja pokręciłam głową -O tym, żeby Cię porwać i zatrzymać tylko dla siebie. Chce Twojego szczęścia Kat... Kocham Cię. - szepnął. -Pamiętaj o tym. Zawsze będę. - pocałował mnie w czoło i podszedł do drzwi.
-Liam... - szepnęłam, a on nawet się nie odwrócił.
-Żegnaj. - powiedział i zamknął za sobą drzwi.
Podeszłam do okna, patrzyłam jak wsiada do samochodu i odjeżdża spod domu.
-Kocham Cię. - wyszeptałam prosto w szybę.

Perspektywa Molly

Wraz z Harry pojechałam do kościoła gdzie już była zgromadzona większość gości wraz z samym zainteresowanym: zestresowanym Max'em. Trzymając loczka za rękę na chwilę podeszłam do reszty zespołu wraz z partnerkami. Brakowało tylko Liam'a. To może nawet lepiej, że go tu nie będzie.
-Widzieliście Liam'a? - zapytał się Niall. -Dzwonie do niego i nie odbiera telefonu.
-Był u Kat, ale wyszedł zdenerwowany i odjechał nic nie mówiąc. - odpowiedziałam mu.
Cieszyłam się, że to się tak skończy. Jako jedyna chyba byłam zadowolona z dzisiejszej uroczystości. Liam na nią nie zasługiwał nigdy.
-Idę tam, zaczyna się. - zaśmiałam się i podeszłam do zestresowanego Max'a.
Chłopak stał zestresowany w towarzystwie swojego przyjaciela. Kiedy zobaczył, że do nich podchodzę zakończył z nim dyskusję.
-Billy. - zwrócił się do mężczyzny stojącego obok. -To Molly, przyjaciółka Kat.
-Miło mi Cię poznać. - wyciągnął do mnie dłoń. którą uścisnęłam. -Przyjaciele Max'a to moi przyjaciele. - zaśmiał się.
-Mnie również. - odwzajemniłam uścisk.
Obróciłam głowę w stronę ławek w których siedzieli chłopcy  Harry rzucał we mnie piorunami wlepiając we mnie swoje zielone oczy.
Nagle drzwi do świątyni się otworzyły i weszła przez nie Kat. Zdenerwowana Kat. Wolnym krokiem podeszła pod ołtarz.
-Kat to przyniesie nieszczęście. - syknęłam w jej stronę. -On nie może Cię zobaczyć w sukni.
-Zamknij się Molly. - zwróciła się do mnie. -Max mogę Cię prosić na słówko?-odwróciła się plecami do niego. Chłopak zdezorientowany ruszył za nią. Nagle Kat zachwiała się i upadła wprost w ramiona Max'a.
-Molly. - krzyknął, a ja z Billy'm szybko do niego podbiegłam.
Kucnęłam przy jej boku i na śnieżno białej sukni zobaczyłam krew. -Dzwoń po pogotowie. -syknęłam w stronę chłopaka.
Nagle koło nas zmaterializował się Louis z Harrym.
-Zanim karetka dojedzie minie godzina. - szepnął szatyn. -Nie ma czasu.
-To co mamy robić? - zwrócił się do niego mój chłopak.
-Masz. - rzucił w niego kluczykami i wziął w ramiona bezwładne ciało Kat. -Jedzcie za nami. -szepnął i najszybciej jak mógł z Harry'm opuścili kościół.

Perspektywa Liam'a

Dojechałem pod wcześniej obrany adres. Wyłączony telefon schowałem do kieszeni spodni i wysiadłem z samochodu. Poddałem się. Tak samo jak Matthew  wyjechałem, pozostawiając ją tam szczęśliwą. Nikomu nie powiedziałem gdzie się wybieram ani na jak długo. Wyjąłem z bagażnika dużą walizkę i skierowałem się do dużych mahoniowych drzwi w których po minucie stanęła tak dobrze znana mojemu sercu osoba.
-Liam, kochanie co ty tu robisz? - zapytała zdezorientowana.
-Musiałem. - wyszeptałem już nie powstrzymując łez. -Musiałem wyjechać. -wtuliłem się w jej ramiona i rozpłakałem jak dziecko.

No i mamy już 43 rozdział! 
Spodziewaliście się takiego ślubu? 
Już niedługo będę kontynuować losy Liam'a i Katherine w bardziej romantycznej atmosferze, także będę ciągnąć to opowiadanie dopóki zabraknie mi pomysłu.

sobota, 17 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 42

Perspektywa Liam'a

Szybko się ogarnąłem i stanąłem twarzą w twarz z intruzem, który śmiał mi przeszkodzić ten moment.
-Jak się wyprowadzałam zapomniałam chyba kocyka Ronnie. - zaczęła brunetka. - Ale widzę, że przeszkodziłam. - spojrzała na poprawiającą ubranie Kat.
-Jak się tu dostałaś? - zapytałem.
Byłem pewny, że zamykałem drzwi na klucz.
-Pukałam, ale nikt nie otwierał. - zaczęła się tłumaczyć. - Myślałam, że śpisz więc weszłam.
Spojrzałem na speszoną Katherine.
-Liam dziękuję...za popołudnie. - uśmiechnęła się blondynka. - Do zobaczenia na ślubie.
-Już idziesz? - zapytałem unosząc brew do góry.
-Tak będzie lepiej. - odpowiedziała i nim zdążyłem zaprzeczyć opuściła dom.
Spojrzałem z wyrzutem na stojącą przede mną dziewczynę, a ona wzruszyła tylko ramionami i weszła po schodach do jednego z pokoi.
Rozgrzany usiadłem na kanapie na której przed chwilą, nie przeleciałem Kat. Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech.
-Liam. - poczułem czyjś oddech na swojej twarzy.
-Co? - zapytałem nie otwierając oczu.
-Ona już do Ciebie nie wróci. - usłyszałem cichy szept dziewczyny. - Wiem, że to wszystko moja wina.
-Tu się z Tobą zgodzę. - zaśmiałem się pod nosem i otworzyłem oczy.
Danielle siedziała na fotelu naprzeciwko, ściskając w dłoniach kocyk w słoneczka.
-Gdybym nie weszła, między wami do czegoś by doszło? - zapytała, a ja kiwnąłem głową na tak. - Skończ to póki nie jest za późno. - wstała z fotela. - Póki nie cierpisz jeszcze dostatecznie. - skierowała się do drzwi i zostawiła mnie samego.

Perspektywa Kat

Jak najszybciej dojechałam do domu starając zagłuszyć swoje myśli. Dojechałam do swojego mieszkania i jak najszybciej skierowałam się do łazienki pod zimny prysznic. Bardzo zimny. Jak ja mogłam się tak zachować. Podniosłam prawą dłoń na wysokość twarzy i spojrzałam na pierścionek znajdujący się na palcu.  Zakręciłam ciągle lejąca się wodę i wyszłam z kabiny szczelnie opatulając się ręcznikiem. Podeszłam do szafy i wyjęłam czarne leginsy i za dużą bluzkę. Ręcznik rzuciłam do łazienki i ruszyłam do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy sukienkę i wpatrywałam się w nią przez dłuższy czas dopóki po pokoju nie rozniósł się dźwięk dzwoniącego telefonu. Max. Wierzchem dłoni starłam łzy z policzków i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham. - starałam się żeby mój głos brzmiał normalnie.
-Załatwiłem już wszystko i już niedługo u Ciebie będę. - zaczął rozmowę. - Tęsknie.
-Max ja.. - zaczęłam, ale mi przerwał
-Tak wiem, skarbie ty też. - zaśmiał się.
Nie tęsknie. W tym problem, że za nim nie tęsknie.
-Max ale...
-Muszę już kończyć skarbie. Dobranoc.
Nim zdążyłam coś odpowiedzieć rozłączył się.
Podniosłam się z podłogi zostawiając na niej sukienkę i położyłam się na łóżku. Już nawet nie kontrolowałem łez lecących z moich oczu. Promise miała rację... ranię Liam'a. Brakiem mojej miłości zranię również Max'a oraz siebie.  Telefon leżący obok na łóżku wydał krótki sygnał.

From: Liaś.

Przepraszam za to Kat.  Nie powinienem się posunąć do tego. Dobranoc. 

Za co on przeprasza? Za to, że przez chwilę byłam szczęśliwa? Zapłakana, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam nie odpisując na jego wiadomość. 

Perspektywa Max'a

-Stary nigdy bym nie pomyślał, że się ożenisz. - zaśmiał się Billy. - T to z dziewczyną w ciąży na dodatek nie z tobą.
Siedziałem w jednym z klubów w NY i piłem piwo ze "starym" znajomym.
-Z miłości zrobi się wszystko.
-JA na zawsze pozostanę wolnym ptakiem. - rozejrzał się po klubie. - Te wszystkie panny same się nie zaliczą. Bogata chociaż ta Twoja dziunia? 
-Nie dziunia, tylko Katherine. - upomniałem go kolejny raz tego wieczoru. - To nie ma znaczenia czy bogata, ale tak. 
-Dla mnie kasa ma znaczenia. - uniósł brwi.
-A ja to nie ty.
-Wiesz napijmy się czegoś mocniejszego. Dwa razy whisky. - zwrócił się do barmana. - Trzeba oblać twoje ostatnie dni kawalerstwa. 
Szklanka za szklanką w głowie zaczęło mi huczeć.
-A panowie co tak siedzą sami? - dosiadły się do nas dwie młode dziewczyny.
-Opijamy ostatnie dni kawalerstwa kolegi. - zaśmiał się Billy.
-O to może załapiemy się na drinka? - spojrzała się na mnie ruda.
-Pewnie. Dwa razy Martini dla tych pań. - uśmiechnąłem się do dziewczyn.
-Taki młody, a już się żeni. - zaśmiał się Scarleet.
-Miłość moja droga. - spojrzałem na nią.
Zgrabna...młoda...gorąca i seksowna. Sięgnąłem po setny już chyba kieliszek i opróżniłem go za jednym razem. W głowie już mi przyjemnie szumiało i za parę chwil zapewne urwie mi się film.
-Chodź ze mną. - dziewczyna pociągnęła mnie do wyjścia. 
Ostatnie co pamiętam to moment kiedy wsiadłem z nią do taksówki i jej usta na moich. 



Powiem, tak : Trochę nie wyszedł mi ten rozdział, bo się za bardzo do niego nie przyłożyłam.

Żyję już kolejnymi w których wszystko się zacznie wyjaśniać i naprawiać. 

Jak myślicie? Co wydarzy się w następnych? :)

wtorek, 13 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 41

Cztery dni do ślubu

Perspektywa Katherine

-Masz wszystko? - zapytałam się Max'a na lotnisku.
-Tak mam wszystko. - uśmiechnął się wrócę za dwa dni. - Kocham Cię. - pocałował mnie w policzek.
-Idź już bo się spóźnisz. - lekko go popchnęłam. - Pa.
Patrzyłam jak chłopak przechodzi przez odprawę i po chwili ruszyłam do wyjścia. Wsiadłam w samochód i pojechałam sprawdzić czy sala jest już gotowa. To dziwne, ale małe kameralne przyjęcie stało się hucznym weselem. Z dnia na dzień ogarniało mnie jeszcze więcej niepewności i obaw co do tego wszystkiego. Całą organizacją zajęła się moja świadkowa wraz z Eleanor. Promise ostatnio zachowywała się dziwnie...większość czasu spędzała paląc z Zayn'em i cały czas o czymś rozmawiając. Podjechałam pod wynajęty budynek na ten dzień. Molly z Eleanor zaciekle o czymś rozmawiały.
-Buu. - krzyknęłam gdy za nimi stanęłam.
-Kat, ty idiotko. - szepnęła Molly łapiąc się za serce.
-Jak tam sala? - zaśmiałam się.
Wszędzie dominowała biel. Było wspaniale...jak w bajce.
-Jest prześlicznie. - wyszeptałam chodząc pomiędzy stołami. - Jesteście wspaniałe.
-Wiem. - zaśmiała się Molly.
-My jedziemy jeszcze do kwiaciarni. - uśmiechnęła się Eleanor. - Do później. - pomachały mi i wyszły z budynku.
Sama rozejrzałam się jeszcze raz i wróciłam do samochodu kierując się w stronę swojego mieszkania. Dojechałam do niego po kwadransie. Od progu powitały mnie stojące w korytarzu walizki.
Odłożyłam kluczyki i torebkę na szafkę i ruszyłam w głąb mieszkania.
-Promo co ty robisz?-zapytałam siostrę która zapinała kolejną walizkę.
-Wyprowadzam się do Niall'a. - odpowiedziała.
Jasne. Mogłam się tego spodziewać.
-Możesz mi powiedzieć o co jesteś zła od paru dni? - wybuchłam. - Jesteś zazdrosna o Max'a?
-Zazdrosna? - podniosła się z ziemi. -Kat...niszczysz sobie i jemu życie. - westchnęła. - Dobrze wiesz, że prędzej czy później...to po prostu nie ma sensu.
-I ty mi będziesz mówić co ma sens? - rozkręcałam się coraz bardziej. - Sama przez rok byłaś z żonatym facetem...zniszczyłaś komuś rodzinę. - spojrzałam na jej twarz która wypełniona była bólem. - Promise ja przepraszam...
-Nie musisz..masz rację, nie będę się wpieprzać w Twoje życie. - złapała walizkę. - Klucze są na stole.
-Promise... - usłyszałam tylko trzask drzwi, a z oczu popłynęły mi łzy.

Perspektywa Promise

-Cieszę się, że Cię mam. - zaśmiał mi się do ucha Niall. - Będziesz mi robić śniadanka.
Zdziwiona podniosłam na niego wzrok, a on zaczął się śmiać jeszcze głośniej. Lekko się uśmiechnęłam muskając jego usta, chłopak miał jednak inne plany co do mnie i przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam teraz u niego na kolanach. Rozchyliłam usta, a on wykorzystał chwilę i swoim językiem zaczął pieścić moje podniebienie. Wplotłam palce w jego farbowane blond włosy i cicho jęknęłam. Czułam się wspaniale...taka kochana, po raz pierwszy. Z Carlem nigdy tak nie było... on okazywał mi tylko zainteresowanie w łóżku i jak byliśmy sami. A Niall jest inny, taki słodki i uroczy. Kocham go.
-Ymhh, jak chcecie się pieprzyć to radzę zamykać drzwi. - usłyszeliśmy śmiech Zayn'a. - Taka moja słodka rada.
Prawie natychmiast oderwałam się od ust Naillera i wstałam z jego kolan.
-Ja Cię Malik kiedyś zabije. - warknęłam stojąc przed nim.
-Też Cię kocham Promo. - zaśmiał się bezczelnie. - Dokończycie w nocy.
-Ej od kochania jej jestem tu ja. - oburzył się mój chłopak. - Co chcesz Malik?
-Ja ją kocham jak siostrę. - stanął obok mnie. - Chciałem pogadać, nudzi mi się. - jęknął.
-No to co pijemy Malik? - mój blondynek potarł ręce.
-Na pewno nie wodę. - zaśmiał się chłopak i razem ruszyli do kuchni.

-Serio się z nią pokłóciłaś? - jęknął Malik po czwartym już piwie.
Swoją drogą oni wszyscy ostatnio za dużo piją. Ostatnio u Louisa tylko Max z nich wszystkich pozostał trzeźwy.
-Serio serio. - westchnęłam odstawiając butelkę.
Oni kończyli czwartą ja miałam połowę pierwszej. To co powiedziała Kat...zabolało. Ja byłam zaślepiona... on mi imponował. Przystojny, bogaty... i zwrócił uwagę na mnie. Dziewczynę dwadzieścia lat młodszą od niego.
-To przez ciąże hormony jej buzują. - zaśmiał się Niall. - O i niedługo znów poimprezujemy na weselu.
Nie będę świadkową choć to do mnie pierwszej się zgłosiła... ale pójść pójdę.
-Nie uważacie, że to jest kompletna pomyłka ten ślub? - spojrzał na nas Zayn. - Oni z Liam'em są jak dwie połówki jabłka. Może trzeba jej przemówić do rozsądku ?
-Zayn? - spytałam cicho.
-Tak siostrzyczko. - zaśmiał się.
-Koniec wpieprzania się w ich życie. Niech robią co chcą.

Perspektywa Liam'a

Siedziałem na białej kanapie z laptopem na kolanach i odpisywałem fanom na tt oraz oglądałem zdjęcia Kat jakie znajdywały się na twardym dysku urządzenia. Wszystko było by okej gdyby nie dzwonek który oznajmiał, że ktoś chciał się ze mną zobaczyć. Ciekawe tylko kto.
-Kogo tam niesie. - niechętnie otworzyłem drzwi. - Kat. - zdziwiłem się widząc brunetkę przed moim drzwiami.
-Przeszkadzam? - speszyła się.
-Nie oczywiście, że nie. - na moje usta wdarł się szeroki uśmiech. - Wchodź.
Dziewczyna wykonała moje polecenie i po chwili siedziała na kanapie w salonie.
-Chcesz coś do picia? - zawołałem z kuchni.
-Na razie nie. - usłyszałem jej szept z salonu. - Oglądasz moje zdjęcia?
Zdziwiony wszedłem do salonu, a ona siedziała z moim laptopem na kolanach.
-Tak sobie wspominam. - zaśmiałem się zabierając jej urządzenie. - Co tam słychać?
-Max wyjechał. - zaczerpnęła powietrza - Promise się wyprowadziła, a ja nie chciałam siedzieć sama.
Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem, mogłem z nią rozmawiać, chłonąć jej bliskość, wdychać jej zapach, znów się od niej uzależnić.
-To co porobimy? - zaśmiałem się.
-Może coś obejrzymy? - zaproponowała.
-Urządzimy sobie karaoke. - spojrzałem na nią. - Taki mały konkursik. Ja kontra Ty. - zaśmiałem się.
-Ale ja nie mam szans. - jęknęła.
-Nie przesadzaj. - poklepałem ją po plecach i odpaliłem sprzęt.


Skończyłem śpiewać swój utwór i wręczyłem Katherine mikrofon.

MUZYKA

Patrzyłem jak jej usta układają się w uśmiech, a jej oczy mniej więcej skierowane na mnie.
-Robię to dla Ciebie. - zaśmiała się.
Wyjąłem kamerę z szafki i ustawiłem go wprost na uśmiechniętą i zadowoloną dziewczynę.



-Już jest gotowa. - uśmiechnęła się Eleanor. - chodź zobaczysz. - Wzięła mnie za rękę i weszliśmy do pomieszczenia.
 
I went out last night
I'm going out tonight again

Anything to capture your attention (your attention)
And she's a real sweet girl
And you know I got a boy
Details we both forgot to mention (forgot to mention)


Słowa piosenki tak swobodnie wypływały z jej ust. Stałem jak zahipnotyzowany i wpatrywałem się w nią jak w najpiękniejszy obrazek. 


And you, I always know where you are

And you always know where I am
We're taking it way too far
But I don't want it to end


This kiss is something I can't resist

Your lips are undeniable
This kiss is something I can't risk
Your heart is unreliable
Something so sentimental
You make so detrimental
And I wish it didn't feel like this
Cause I don't wanna miss this kiss
I don't wanna miss this kiss


Z uśmiechem zaczęła się kręcić wokół własnej osi. Była tak radosna..tak cholernie seksowna i kusząca.


You know you're just my type

And your eyes are lock and key, to my heart
Tempting my confession (my confession)
And you're a real hot thing
But you know i've got a boy somewhere
So can you feel the tension? (Feel the tension)


And you, I'm dancing to where you are

And your dancing to where I am
We're taking it way too far
But I don't want it to end


This kiss is something I can't resist

Your lips are undeniable
This kiss is something I can't risk
Your heart is unreliable
Something so sentimental
You make so detrimental
And I wish it didn't feel like this
Cause I don't wanna miss this kiss
I don't wanna miss this kiss


But if you ask me to

I couldn't, I couldn't, I
You're leaning closer and
I shouldn't, I shouldn't, I
But if you ask me to
I couldn't, I couldn't, I
I shouldn't, I shouldn't
I don't wanna miss this kiss


This kiss is something I can't resist

Your lips are undeniable
This kiss is something I can't risk
Your heart is unreliable
Something so sentimental
You make so detrimental
And I wish it didn't feel like this
Cause I don't wanna miss this kiss
I wish it didn't feel like this
I don't wanna miss this kiss
Perspektywa Kat
+18
Piosenka się skończyła kiedy poczułam wargi Liam'a za moim uchem. Jego otwarta dłoń przylgnęła do mojego brzucha, by przyciągnąć mnie jeszcze bardziej. Nie powinnaś Kat. Wpatrywał się we mnie płonący wzrokiem.
-Pocałuj mnie. - wyszeptał ochryple. - Daj mi chociaż tyle. 
Lekko dysząc, oblizałam suche wargi. Zamruczał, nachylił głowę i zamknął usta na moich. Kat opanuj się do cholery. Krzyczał rozum jednak serce pękało z radości. Westchnęłam, lekko rozchylając wargi, a wtedy jego język wtargnął pomiędzy nie i zanurzył się głębiej, liżąc i smakując mnie od środka długimi, powolnymi ruchami. Jego pocałunek był tak perfekcyjny jakim go zapamiętałam. Chwyciłam go za jego krótkie włosy i przyciągnęłam bliżej do siebie. Wydał z siebie głośny pomruk, po czym zaczął całować jeszcze mocniej i jeszcze głębiej, łapczywie eksplorując i oplatając mój język swoim. Czułam szaleńcze bicie jego serca na moich piersiach. Chwycił mnie pod pośladki i uniósł mnie ponad ziemię.
-Pragnę Cię Kat bez względu na konsekwencje tego wieczoru. - wyszeptał mi wprost do ucha. 
Objęłam go jeszcze mocniej, rozpaczliwie łaknąć każdego rozgrzanego centymetra jego ciała. Oddałam pocałunek z taką siłą jakbym chciała zjeść go żywcem. Wszytko działo się jakby w powolnym tempie,aż poczułam pod sobą kanapę. Liam pochylał się nade mną, z jedną nogą na podłodze i kolanem drugiej wspartym o poduszki kanapy. Oparł się na lewej ręce, prawą zaś wsunął pod wewnętrzną stron mojego kolana. Zaczął przesuwać dłoń w górę uda zdecydowanym, władczym ruchem.
W zamroczeniu patrzyłam jak jego ciało opuszcza się coraz niżej i moje nogi rozchylają się bezwolnie, by je przyjąć. Moje mięśnie naprężyły się aby chłonąć jego bliskość, aby przyśpieszyć zespolenie którego pragnęłam od naszego ostatniego spotkania. Nachylił się nad moją twarzą i ponownie zaanektował wargi, szarpiąc je i gryząc w eksplozji agresywnej namiętności.
Nagle niespodziewanie poderwał się chwiejnie na równe nogi.
Ja zaś leżałam, zdyszana, tak chętna i gotowa na niego. 
I wówczas zdałam sobie sprawę dlaczego tak zareagował.
Ktoś był w pokoju. 
No i jest kolejny. :)
Podoba wam się? 
Tego się spodziewaliście? 
Jak myślicie kto był tak głupi i im przerwał chwilę zapomnienia ? 

 EDIT : Powyższy fragment sceny +18 pochodzi z książki "Dotyk Crossa"

sobota, 10 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 40

Perspektywa Kat
 
-Cześć króliczku.-zaśmiałam się do Madi'e siedzącej w salonie.-mamo mogę zabrać ją na spacer-zwróciłam się do rodzicielki.
-Nie możesz się kochanie przemęczać.
-Mamo, nie jestem chora tylko jestem w ciąży. - uśmiechnęłam się do niej.-poza tym nie idę sama.
-Z Max'em? - zapytała.
-Nie, z Liam'em. - wzięłam małą na ręce i poszłam do jej pokoiku ubrać.
-Z Liam'em? - w drzwiach stanęła mama.
-Tak mamo. - odpowiedziałam zakładając małej butki.
Madi'e zaczęła radośnie klaskać w dłonie.
-Tak mamuś. - wzięłam ją na ręce.-niedługo wrócimy.-uśmiechnęłam się.
Wsadziłam mała do wózka i wyszłam z domu.
-Myślałem, że idziemy sami? - usłyszałam po paru minutach czyjś głos za sobą.
-Myślałam, że spotkamy się w parku? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Ale ona już duża i słodka. - uśmiechnął się do małej-zupełnie jak starsza siostra. - zaśmiał się
-Przestań bajerować. - lekko go pchnęłam.
-Gdyby nie to, że pchasz wózek spotkała by Cię kara. - uśmiechnął się łobuzersko.
Dziwne...cholernie dziwne, że mogę w jego obecności spędzać swobodnie czas...nie muszę nic udawać..oprócz jednego.
-Kierunek park? - spytał.
-Tak jest. - zaśmiałam się a mała zaklaskała w łapki.

Kilka godzin później

- Podobała mi się wczorajsza piosenka.
- Kochałem Cię pierwszy? - westchnął Liam.
-Podoba mi się. - uśmiechnęłam się odbierając małej grzechotkę.
-Kat.. gdybym nie był wtedy tak zaślepiony..teraz..teraz bylibyśmy razem. - spojrzał na mnie.
-Przestań...nie psuj chociaż naszej przyjaźni. - westchnęłam.
-A teraz gdy widzę Cię z nim, mój świat się rozpada. - zacytował wers piosenki-Madi'e uśmiechnij się do wujka. - pomachał jej grzechotką.
Patrzyłam jak się z nią bawi. Oby dwoje mieli przy tym niezły ubaw.
-Dziękuje tak w ogóle za zaproszenie. - uśmiechnął się do Madi'e.
-Przyjdziesz? - zapytałam
Jego obecność...no cóż, na pewno było by mi ciężko i to bardzo mając świadomość, że on tam jest.

Perspektywa Liam'a

Czy przyjdę? Będę w stanie patrzeć jak tracę ją na zawsze? Że to nie ja będę budził się przy niej? Nie ja będę z nią wychowywał dzieci? Nie ja będę całował ją w dzień i w nocy?
-Nie wiem. - odpowiedziałem nie patrząc na nią.
-Liczę, że przyjdziesz. - zaśmiała się. - o Max idzie.
Odwróciłem głowę i zobaczyłem narzeczonego mojej miłości.
-Cześć Liam. - wyciągnął dłoń jak znalazł się przy ławce. - cześć kochanie. - pocałował Kat w czoło.
Nie powiem, poczułem ukucie w sercu. Porządne ukłucie.
-Widzę, że spacerek. - uśmiechnął się do Madi'e, która wyciągnęła do niego rączki. - chodź tu brzdącu.
Wziął ją na ręce i zakręcił nią w powietrzu.
-Mamy zaproszenie dziś do Louis'a i Eleanor. - odezwał się
-O to się zobaczymy? - zaśmiałem się. -Ja będę się zbierał. Do zobaczenia i dziękuje za space. - Nie wiedziałem czy mogę się z nią pożegnać tak jak wczoraj więc tylko ja przytuliłem, uścisnąłem rękę Max'a i wróciłem do domu.

Perspektywa Promise

-Jak to nie zgodziłaś się zostać świadkiem na jej ślubie? - zaśmiał się Louis z którym siedziałam w kuchni.
-Normalnie, nie będę do tego ręki przykładać... ona go nie kocha. - jęknęłam.
-Skąd wiesz? - zapytał popijając drinka.
-Bo kiedy śpi w nocy to wymawia jego imię, chodzi zamyślona jak się o nim wspomina... a na dodatek teraz kiedy prawda wyszła na jaw.
-Nic na to nie poradzimy Pro. - westchnął.
-Na co nie poradzicie? - w drzwiach kuchni stanął Liam we własnej osobie. - Drzwi były otwarte Tommo. - zaśmiał się.
-Na plamę, na sukience Promise. - skłamał Louis
Liam tylko kiwnął głową i odwrócił głowę by zobaczyć kolejnych gości. Zayn z Perrie, Harry i Molly i dziewczyna Tomlinsona.
-A Katherine nie będzie? - zapytał mój chłopak.
-Już jesteśmy. - usłyszeliśmy śmiech Kat. - Przepraszamy za spóźnienie. - Max podał Eleanor kwiatki, a Louis'owi butelkę dobrego wina.
-Widzę, że popijemy. - zaśmiał się Harry za co dostał od Molly.

Perspektywa Kat
 
-Chłopiec czy dziewczynka? - zapytał się Niall.
-Nie mamy pojęcia. - odpowiedziałam.
-Ważne, żeby było zdrowe. - Max złapał mnie za rękę.
Liam siedział naprzeciwko mnie z kieliszkiem w ręku i co chwilę na nas zerkał .
-Tam masz rację. - uśmiechnęła się Eleanor. - Max kto jest Twoim świadkiem?
-Przyjaciel z pracy. - zaśmiał się.
-Mam nadzieję, że nie będzie mi podrywał dziewczyny?-groźnie spojrzał na niego Styles.
-Spokojnie, żonaty.
-Kat możesz na chwilę do nas przyjść? - usłyszałam wołanie Louis'a i Zayn'a.
Wstałam z kanapy i ruszyłam do ogródka. Zayn stał i kończył palić, a Louis patrzył w niebo.
-Co jest? - zapytałam siadając na ławce.
-Kiedy mu powiesz? - zapytał Louis nie podnosząc głowy.
-Co? - zdziwiłam się.
-Że zostanie ojcem. - wtrącił Zayn.- Za dziewięć dni wychodzisz za mąż.
-Nie powiem mu. - wstałam z ławki - I wy też tego nie zrobicie. - Ostrzegłam ich i weszłam do domu.
 
 
Nasza Katherine znów się buntuje...ach ja niedobra.
Może by tak +18 z Less? :) 
cóż czekajcie na kolejny rozdział...
...może was zaskoczę ? 
A tym czasem piszcie swoje opinie na temat tego rozdziału.

czwartek, 8 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 39

Trzy tygodnie później

Perspektywa Katherine


-Macie już obrączki? - zaśmiała się Eleanor przeglądając magazyn z sukniami.

Siedziałam właśnie w przymierzalni mierząc już entą suknię. Jak na razie żadna nie wpadła mi w oko i nic nie zapowiadało poprawy. Słyszałam rozmowy moich towarzyszek. Za równo 10 dni miałam zmienić wszystko w swoim życiu. A z dnia na dzień miałam coraz więcej wątpliwości. 4 miesiąc...mój brzuszek trochę się zaokrąglił, ale nie było tragedii.. jeszcze.
-Nie w tej nie.-jęknęła po raz kolejny Molly - poszerza Cię.
-Tak ma rację.-uśmiechnęła się Eleanor-śmigaj po inną.

 Głośno westchnęłam i ruszyłam by ściągnąć z siebie sukienkę która no cóż...spodobała mi się. Delikatne koronki na gorsecie dodawały jej uroku. Założyłam już ostatnią jaką miałam wybraną...w niej cała nadzieja. Wyszłam z przymierzalni i stanęłam przed wielką czwórką. Eleanor, Bonnie, Promise i Perrie zgodziły się mi pomóc. Moja siostra chyba nie wyglądała na zbytnio szczęśliwą.

-A ta? - zapytałam stając przed nimi.
-W ostateczności może być.-uśmiechnęła się fioletowo włosa.
-Tak bez welonu? - jęknęła Molly.
-Bez, ona nie ma trzydziestu lat.-zaśmiała się Eleanor.
-Dziś w studiu gościmy Danielle Peazar. Dziewczynę Liam'a Payne z One Direction oraz matkę jego dziecka.-zerknęłam na duży plazmowy telewizor razem z dziewczynami-dziękuje,że przyjęłaś moje zaproszenia-uśmiechnęła się do niej reporterka.
-Naprawdę nie ma za co-uśmiechnęła się brunetka-chciałam w tym momencie coś sprostować. Namieszałam...swoim kłamstwem zraniłam dwójkę ludzi-westchnęła patrząc w kamerę-Zniszczyłam przepiękny związek. Zniszczyłam życie Liam'owi.
-O czym mówisz ?-zawróciła się do niej redaktorka.
Stałam przed telewizorem i zahipnotyzowana patrzyłam się w ekran.
-Ronnie nie jest dzieckiem Liam'a.Od samego początku o tym wiedziałam...nie mogłam znieść myśli,że jest szczęśliwy z kimś innym-przetarła dłonią po policzku-Katherine...jeżeli to oglądasz...przepraszam. Przepraszam,za wszystkie krzywdy. Mam nadzieję,że wybaczysz Liam'owi i jeszcze kiedyś będziecie szczęśliwi. 
-Bzdury.-skomentowała Molly wyłączając urządzenie-to jak bierzemy tą sukienkę?-spojrzała na mnie. 
-Ymm...tak.-spojrzałam na nią i poszłam do przymierzalni ściągnąć cudo.
Założyłam ubranie i podałam sukienkę ekspedientce. Ładnie zapakowaną kreację odebrałam od niej i podałam Molly. Zapłaciłam i razem z przyjaciółkami wyszłam z salonu.
-Bardzo wam dziękuję.-uśmiechnęłam się
-Nie ma za co.-uśmiechnęła się Eleanor-już nie mogę się doczekać aż pobalujemy.
-Zawsze do usług.-uśmiechnęła się Perrie.
-Może wpadniecie do mnie? - zapytała Molly.
-Jestem umówiona z Niall'em.-odezwała się Prom
-A ja muszę jechać na uczelnię, innym razem.-wytłumaczyła się Els.
-A ja mam próbę.
-A ja z miłą chęcią.-uśmiechnęłam się do przyjaciółki-do zobaczenia-pomachałam pozostałym i udałam się do samochodu. Kierunek: posiadłość Stylesa i Brook.


Perspektywa Liam'a


-Myślisz, że dziecko będzie mieć jej oczy?-zwróciłem się do Hazzy.

-Co? - wychylił głowę
-No dziecko Kat i Max'a. - westchnąłem.
-Nie mam pojęcia. - westchnął.
-Chłopaki możemy śpiewać.  -zaczął kręcić się Niall.-śpieszy mi się.
-No to jazda.-klasnął w dłonie Zayn





Dziewczyno, to powinienem być ja,

Odwozić cię do twojego domu,
 
Pukać do twoich drzwi,
 
Całować cię w usta



Liam:

Trzymać twoją dłoń,

Tańczyć w ciemnościach

Ponieważ byłem jedynym,
 
który kochał cię od początku




Harry:

Ale teraz, gdy widzę cię z nim

Mój świat rozpada się




Wszyscy:

Ponieważ


Refren:

Czekałem cały ten czas, 

By w końcu to powiedzieć

Ale teraz widzę, że twoje serce jest zajęte
 
I nic nie może być gorsze,
 
Kochanie, kochałem cię pierwszy
 
Miałem moje szanse, 
 
Nie mógłbym być tym, kim jest on
 
To boli najbardziej
 
Dziewczyno, zaszedłem tak blisko, 
 
Ale teraz już nigdy się nie dowiesz



Harry:

Kochanie, kochałem cię pierwszy



Louis:

Dziewczyno, to powinienem być ja, 

Dzwonić na twój telefon

Mówić, że jesteś tą jedyną, 
 
I że nigdy nie pozwolę ci odejść



Harry:

Nigdy nie rozumiałem,

Czym naprawdę jest miłość,

Ale poczułem to po raz pierwszy,
 
Patrząc w twoje oczy


Liam:

Ale teraz, gdy widzę cię z nim

Cały mój świat się rozpada 



Wszyscy:

Ponieważ



Refren:

Czekałem cały ten czas, 

By w końcu to powiedzieć

Ale teraz widzę, że twoje serce jest zajęte
 
I nic nie może być gorsze,
 
Kochanie, kochałem cię pierwszy
 
Miałem moje szanse, 
 
Nie mógłbym być tym, kim jest on
 
To boli najbardziej
 
Dziewczyno, zaszedłem tak blisko, 
 
Ale teraz już nigdy się nie dowiesz
 
Kochanie, kochałem cię pierwszy



Zayn:

Pierwszy dotyk, 

Pierwszy pocałunek

Pierwsza dziewczyna, która sprawiła, że tak się czułem
 
Złamane serce zabija mnie
 
Kochałem cię pierwszy, dlaczego tego nie widzisz?



Niall:

Czekałem cały ten czas, by w końcu to powiedzieć

Ale teraz widzę, że twoje serce jest zajęte

I nic nie może być gorsze,



Zayn:

Kochanie, kochałem cię pierwszy



Wszyscy:

Miałem moje szanse, 

Nie mógłbym być tym, kim jest on

To boli najbardziej
 
Dziewczyno, zaszedłem tak blisko, 
 
Ale teraz już nigdy się nie dowiesz



Zayn:

Kochanie, kochałem cię pierwszy

Kochanie, kochałem cię pierwszy

Kochanie, kochałem cię pierwszy, o tak



Wszyscy:

Kochanie, kochałem cię pierwszy




Niall skończył grać na gitarze i usłyszeliśmy głośne brawa w drzwiach. 
-To było wspaniałe. - zaświergotała Molly podbiegła do Harrego skradając mu pocałunek. Ja wpatrzony byłem w dziewczynę stojącą w drzwiach. W kącikach jej oczu zalśniły łzy, a kąciki ust lekko uniosły się do góry.
-To było..wow.-wydusiła z siebie-jestem pod wrażeniem.
-Dziękujemy. - zaśmiał się Zayn-a teraz spadamy.
Podeszli całą trójką i złożyli całusy na jej bladym policzku i wyszli.
-Też się będę zbierał. - spojrzałem na loczka.
-Zostań jeszcze. - zaśmiał się.
-Nie będę przeszkadzał? -s pojrzałem na dziewczyny.
-Nie. - odpowiedział

Perspektywa Katherine

-Kat. - chodź ze mną do kuchni. - Molly pociągnęła mnie za rękę. - ja przepraszam. Nie wiedziałam, że Liam będzie. - zaczęła gdy znalazłyśmy się w pomieszczeniu.
-Nic się nie stało.-spojrzałam na nią i wyciągnęłam sok pomarańczowy z lodówki.
-Molly możesz na chwilę przyjść-usłyszeliśmy krzyk Hazzy z salonu.
Dziewczyna spojrzała na mnie przepraszającą i wyszła z kuchni. Nalałam sobie napoju w szklankę i odwróciłam się w stronę okna. 
-Ciąża Ci służy. - usłyszałam za sobą głos Liam'a
-Dziękuje. - odpowiedziałam patrząc w okno.
-Max pewnie szczęśliwy? - zapytał.
Odwróciłam się twarzą do niego i spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
-Tak, tryska dumą. A co tam u Ciebie? - szybko zmieniłam temat-ojoj.
-Coś się stało?-doskoczył do mnie Liam po tym jak złapałam się za brzuch- Kat do cholery czemu płaczesz? 
-Kopnęło. - pogładziłam ręką brzuch-maleństwo się ruszyło-zaśmiałam się przez łzy. 
Liam patrzył na mnie zaszokowany, przestraszonym wzrokiem. 
-Mo...mogę? - zapytał wyciągając dłoń
-Czemu nie. - chwyciłam jego dłoń i przyłożyłam do wypukłego brzucha
Staliśmy tak w kuchni naszych przyjaciół i wpatrzeni w siebie czekaliśmy na kolejny ruch naszego dziecka. 
-Coraz bardziej zazdroszczę Twojemu narzeczonemu. - spojrzał na nasze splecione dłonie na moim brzuchu.
-Też kiedyś tak będziesz miał. - uśmiechnęłam się do niego. 
-Liam. - do kuchni wszedł Harry-dzwonił Paul musimy jechać.
-Ymm, tak już. - odpowiedział mu i znów odwrócił się w moją stronę - Spotkamy się jeszcze?
-Jasne czemu, nie. - uśmiechnęłam się do niego - Może jutro pójdziemy na spacer?
-To do jutra. - nachylił się i pocałował mnie w policzek. 
-Tak do jutra. - odpowiedziałam czując lekki niedosyt, który w ogóle nie powinien się pojawić. 

Po dość długiej przerwie nabrałam znów sił i tak oto powracam z już 39 rozdziałem!  
Jak myślicie, dojdzie do ślubu czy nie? 
Mam nadzieję, że moje opowiadania wciąż Wam się podobają? 
 
Co do ilości rozdziałów to będzie ich jeszcze ok. 10 - 15 i kończymy. :(