sobota, 14 lutego 2015

ROZDZIAŁ 46

Perspektywa Liam'a

-Nie patrz się tak na mnie. -zaśmiała się Kat wtulona we mnie -wyglądam okropnie.
-Muszę się nacieszyć Twoim widokiem -zgarnąłem kosmyk jej włosów -tak dawno nie budziłaś się koło mnie.
Brunetka zmroziła mnie wzrokiem i schowała głowę w poduszkę.
-Przestań. -zabrałem jej ją i pocałowałem w czołu.
-Liam. -jęknęła
Nic nie odpowiedziałem tylko przysunąłem się do niej i musnąłem jej usta. Zaśmiała się cicho i uszczypała mnie w policzek.
-Liamm. -przeciągnęła ostatnią literę.
-Co? -zaśmiałem się.
-Mam ochotę. -podniosłem zaciekawiony jedną brew i spojrzałem na nią -na gofry świntuchu.-dźgnęła mnie w klatkę piersiową.
-O ty nie dobra. -pochyliłem się i pocałowałem ją w brzuszek.
-Ja? -spojrzała na mnie.
-Wy obie. -uśmiechnąłem się  podniosłem z łóżka -gofry dla mych pań.
-Liam, jeszcze ogórka jak byś mógł. -usłyszałem jej krzyk z góry.
-Jak nic przytyje z 15 kilo. -westchnęła brunetka robiąc minę szczeniaczka -chcesz ogórka? -podstawiła mi pod nos.
-Nie chce kochanie. -sięgnąłem ręką po telefon i zalogowałem się na TT.
-Co robisz? -zapytała kiedy podciągnąłem jej koszulkę do góry odsłaniając brzuch.
-Zobaczysz-zaśmiałem się i zrobiłem zdjęcie i dodałem na twittera.


Moje szczęścia. 

-Co ty robisz? -Kat wyrwała mi telefon -oszalałeś? -zapytała spoglądając na mnie
-Z miłości do was. -zaśmiałem się.

Perspektywa Kat

Cicho się zaśmiałam i podniosłam do pozycji siedzącej. 
-A może pojedziemy w weekend do moich rodziców? -zapytał się Liam wstając z łóżka.
-Możemy jechać. -również wstałam z łóżka i stanęłam obok chłopaka zapinającego koszule.
-Bez niej wyglądasz o niebo lepiej. -uśmiechnęłam się do niego.
Liam tylko podniósł głowę i pokazał swoje idealnie białe zęby. 
Wczorajszą noc spędziliśmy na rozmowie. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko co było nie tak, i znów oficjalnie jesteśmy razem. Już na zawsze. Oczywiście Tomlinsonowi się dostanie, że nie trzymał języka za zębami, ale mimo wszystko cieszę się, że pojechał po Liam'a.
-Co powiesz na zakupy. -Liam przytulił mnie od tyłu muskając wargami moją szyję doprowadzając mnie tym do lekkich dreszczy. 
-Dobrze, tylko pojedziemy do mnie bo chce się przebrać. -uśmiechnęłam się do niego i wyswobodziwszy z jego uścisku wyszłam z domu kierując się do samochodu.
Zajęłam miejsce pasażera, czekając aż mój ukochany wsiądzie do auta. Zdziwiłam się kiedy pasy przeznaczone był specjalnie dla kobiet w ciąży. 
-Liam, kiedy zdążyłeś je zmienić? -zapytałam go kiedy zasiadł za kierownicą.
-Jak usnęłaś w nocy. -uśmiechnął się słodko i odpalił samochód.
Nudziło mi się podczas drogi i to strasznie. Ogólnie jakoś dziwnie się dziś czułam, zaczęły się znów zachcianki. Z nudów zaczęłam sobie śpiewać.
-Cuz we belong together now, forever united here somehow, you got a piece of me, and honestly, my life would suck without you.-tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd znam ten fragment.
-Świetnie. -Liam się zaśmiał -ale mnie i chłopakom to wychodzi lepiej. -lekko uderzyłam go w ramię -jesteśmy na miejscu gwiazdo.
Ubrana, chodziłam po galerii, trzymając za rękę najprzystojniejszego mężczyznę na kuli ziemskiej. 
-Liam...o mój boże...możemy prosić o autograf ? -podeszły do nas trzy nastolatki. 
Liam spojrzał na mnie, a ja z uśmiechem kiwnęłam głową na tak i się odsunęłam
-Zostań Katherine. -jedna z nich pociągnęła mnie za rękę. -z przyszłą panią Payne też chcemy mieć zdjęcie.
Zrobiliśmy sobie zdjęcie z nimi i ruszyliśmy w dalszą wyprawę.
-Kochają Cię. -zaśmiał się Liam wciągając mnie do sklepu.
-Ej,  ale to sklep dziecięcy.
-No właśnie. -uśmiechnął się i zniknął między wieszakami.
-Patrz jakie fajne. -wrócił do mnie trzymając cztery wieszaki kiedy ja miałam tylko jeden.
-Są śliczne. -uśmiechnęłam się.
-Nasza córeczka będzie księżniczką tatusia. -pocałował mnie w czoło -a Ty co tam masz?
Podniosłam wieszaczek do góry i pokazałam mu body.
-Tak, zdecydowanie to była najlepsza noc w moim życiu. -zaśmiał się i przytulił mnie do siebie. 

Jak wam się podoba taka sielanka ? 

Kolejny koło wtorku/środy, jak nie później.

Zachęcam do komentowania. 

wtorek, 3 lutego 2015

ROZDZIAŁ 45

Tydzień później

Perspektywa Zayn'a

-Wiem...wiem gdzie on jest. -trzaskając drzwiami do salonu wszedł Louis. -Znalazłem tego debila.
-No to wielki detektywie pochwal się. -zaśmiał się Harry.
-Siedzi w Wolverhampton. -odpowiedział szatyn siadając na kanapie.
-Ale rozmawiałem z jego mamą parę razy. -zaciągnąłem się papierosem.
-Parę fanek mi to potwierdziło. -zaśmiał się Loui.-Jadę po niego a wy dopilnujcie żeby Kat wyszła z dziewczynami do parku, albo sami ją tam zabierzcie. -wyszedł trzaskając drzwiami.
-Chłopaki mamy misję. -zaśmiał się Harry zabierając Niall'owi paczkę jego żelek.

Perspektywa Liam'a

Siedziałem przed telewizorem oglądają Toy Story i ignorując ciągłe połączania od chłopaków i od Kat. To miłe, że się o mnie martwi. 
-Może byś poszedł ze mną na spacer? -dosiadła się do mnie Nicole
-Nie dzięki. -rzuciłem wyłączając telewizor.
-Liam?
-Co chcesz?
-A jak to jest twoje dziecko? -zapytała. -Zastanawiałeś się nad tą możliwością?
-Chyba by mi powiedziała? -odpowiedziałem sam się zastanawiając.
-Ja zachowałabym się jak ona. Wybacz, ale zachowałeś w stosunku do niej jak skończony idiota. -uśmiechnęła się.
-Dzięki. -jęknąłem a w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. 
-Idź gówniarzu otwórz. -zaśmiała się jeszcze raz i włączyła sobie jakiś głupi serial.
Chcąc nie chcąc ruszyłem swoje cztery litery z kanapy i podreptałem do drzwi.
-Czego...-zacząłem -Louis? -zdziwiłem się kiedy stanąłem twarzą w twarz z przyjacielem.
Louis spojrzał na mnie swoim niebieskimi oczami a potem wymierzył mi siarczysty policzek.
-Za co? -złapałem się za pulsujące bólem miejsce.
-Za jakikolwiek brak kontaktu debilu. -warknął i podał mi do ręki żółtą kopertę.
-Co to? -zapytałem wyciągając z koperty zdjęcie usg.
-Zdjęcie. -odpowiedział.
-Kogo?-zadałem kolejne pytanie -Przyjechałeś pochwalić się potomkiem Max'a?
-Ślub się nie odbył. -głośno zaczerpnął powietrza -A teraz mnie posłuchaj, bo jak nie znów będę zmuszony Ci przyłożyć. -uśmiechnął się -Ja z chłopakami wiedzieliśmy o tym, ale Kat zabroniła nam Ci powiedzieć.
-Powiedzieć co? -przerwałem mu.
-Bierz swoje rzeczy i jedziemy do Londynu.
-Po co? 
-Ratować wasz związek. -westchnął -Zostaniesz ojcem kretynie. Razem z Katherine będziecie mieć córeczkę. 
Spojrzałem się na niego jak na idiotę a parę sekund później ujrzałem gwiazdki przed oczami. 

Perspektywa Kat
 
-Zayn nigdzie nie idę. -powiedziałam w kierunku mulata -Niall zostaw do cholery tą prostownice
-Proszę Cię. -krzyknął z łazienki Harry -Zabierz mu ją. Moje loczki. -jęknął.
-Mnie nie wolno się denerwować. -złapałam oddech -Brakuje jednego z was. 
-Praktycznie to dwóch. -zaśmiał się blondyn odkładając urządzenie. 
Na samo to wspomnienie poczułam łzy zbierające się w kącikach oczu. Liam od tygodnia nie daje znaku życia. Nikt nie wiem gdzie jest, przepadł jak kamień w wodę. 
-Pójdę na ten spacer z wami. -odetchnęłam -Dajcie mi minute. 
-Chyba trzydzieści. -zaśmiał się Malik i wyszedł na balkon. 
Wzięłam ciuchy z szafy i poszłam się do łazienki ogarnąć.
Gotowa wyszłam z łazienki. Loczek bawił się różową grzechotką leżącą na kanapie, Niall szperał w lodówce, a Malik poprawiał fryzurę
-Możemy iść? -zapytałam.
-Tak jest. -zaśmiali się chórem i wyszliśmy.
-Eleanor oddaj mi tego loda. -krzyczał Niall ganiając brunetkę wokół fontanny.
Od ponad trzech godzin siedzieliśmy w parku. Dołączyła do nas Promise z Eleanor i razem spędzamy jakże to urocze majowe popołudnie. Malik od godziny robił zdjęcia.

-Patrz jak tu fajnie wyszłaś. -zaśmiał się i podał mi aparat do ręki.
-Zdolniacha wujek Zayn. -zaśmiałam się.
Na zdjęciu stałam i trzymając się pod piersiami patrzyłam na mój wielki brzuszek. 
-Masz już imię? -zapytał Harry.
Przecząco przekręciłam głową. Nie zastawiałam się nad tym. Ważne żeby mała była zdrowa. Podałam Zayn'owi aparat który po chwili powędrował do loczka. 
-Chodź. -Malik złapał mnie za rękę i pomógł się podnieść z ławki -Loko zrób nam zdjęcie.
Malik zaśmiał się i przytulił się do mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. 
-Ej ja też chce. -doleciał do nas Niall i objął mnie z drugiej strony.
Doszły do nas również roześmiane dziewczyny i tak z samotnego zdjęcia z Malikiem jet zdjęcie nas wszystkich. 
-Katherine. -usłyszałam czyjś bardzo znajomy głos.
Wszyscy razem odwróciliśmy głowy i ujrzeliśmy kroczącego ku nam Liam'a z Louis'em.
Na widok chłopaka moje serce zabiło dwa razy mocniej i mogę przysiądź, że córcia kolejny raz mnie 
kopnęła.
-Liam. -podbiegł do niego Niall
-Też się cieszę, że Cię widzę. -uśmiechnął się do niego -Kat, mogę Cię prosić? -wyciągnął do mnie dłoń. 
Spojrzałam się na przyjaciół a każdy z nich z uśmiechem kiwał głową na tak. Podałam Liam'owi dłoń i ruszyłam z nim w stronę fontanny. 
-To prawda? -zapytał patrząc na mnie.
Speszona spuściłam wzrok jednak on chwycił moją twarz i spojrzał mi w oczy. -Czemu mi nie powiedziałaś?
-Bałam się. -wyszeptałam cicho -Nie chciałam się zachować jak Daniell.
-Powiedz to. -przejechał dłonią po moim policzku -Proszę.
-Liam. -wyszeptałam -Za około cztery miesiące zostaniemy rodzicami. -chłopak się zaśmiał. -Będziemy mieć córeczkę. 
-Widzisz mnie w swojej przyszłości? -zapytał przeszywając mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Zawsze i wszędzie. -uśmiechnęłam się.
-Już nigdy...prze nigdy nie pozwolę Ci odejść. Ani tobie ani naszemu maleństwu. -musnął delikatnie moje wargi. 
-Kocham Cię. -wyszeptałam podczas pocałunku. 
Liam odsunął się ode mnie i spojrzał kolejny raz. Wziął mnie podniósł i zakręcił dookoła.
-Tak bardzo Cię kocham Katherine. -krzyknął na cały park -Będę ojcem.
Cały park wypełnił nasz szczęśliwy śmiech oraz naszych przyjaciół obserwujących całą scenę. 
 
Tak i oto 45 rozdział! Jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów. 
Co do imion mam upatrzone jedno, ale o tym przekonacie się mam nadzieję za niedługo.
Komu podoba się scena w parku?