środa, 22 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 47

Dwa tygodnie później 

Perspektywa Liam'a.

-Ja was proszę. - stanął przed nami Paul -Nie mówcie tylko nic głupiego, okej? Zwłaszcza ty Louis się nie wydurniaj. -zwrócił się do Tomlinsona.
-Tak jest. -odpowiedzieliśmy chórem i poszliśmy zająć swoje miejsca.
-Dziś u siebie na kanapie goszczę pięciu Bogów. Pożądanie nie jednej nastolatki na świecie.-zapowiedziała nas redaktorka-Dziewczęta, przed wami One Direction. -przedstawiła nas i usiadła naprzeciwko. -Panowie, czy to prawda, że każdy z was zmienił status związku?-rozejrzała się po naszych twarzach.
-Tak, każdy z nas jest szczęśliwie zakochany. -odpowiedział z uśmiechem Niall.
-Właśnie, Niall czy to prawda, że twoją wybranką jest siostra Katherine Brown?.
-Tak, to prawda. -uśmiechnął się Nialler -Ale to nie ma większego znaczenia.
-Skoro mówimy o pannie Brown, Liam to prawda, że znów jesteście razem a co lepsze spodziewacie się narodzin potomka? -kolejne pytanie skierowała do mnie
-Tak, jesteśmy razem. -odpowiedziałem-i to prawda, że już niedługo zostanę ojcem.
-A wiesz już czy to chłopiec czy dziewczynka?
-Wszyscy wiemy. -zaśmiał się Louis.
-Ale to jest pilnie strzeżona tajemnica. -dołączył do niego Harry
-Widzę Larry moment. -zaśmiał się prowadzący.
-Tak na prawdę jesteśmy tylko najlepszymi przyjaciółmi. -odezwał się Louis -Każdy z nas ma partnerki i jest szczęśliwy..

W tym samym czasie 

Perspektywa Kat

Siedziałam na kanapie i przeglądałam katalogi z wózkami oraz łóżeczkami. Już czas zacząć się tym wszystkim zająć bo już na początku września kruszynka będzie z nami. Nagle w salonie pojawiła się Molly. Odkąd wyszłam ze szpitala nie miałam kontaktu z brunetką gdyż ta obraziła się na mnie, że zerwałam zaręczyny i wróciłam do Liam'a.
-Mogę? -zapytała
-Jasne, siadaj. -odłożyłam komputer na stoliczek. -napijesz się czegoś?
-Nie dzięki. Kat, ja przyszła żeby przemówić Ci do rozumu. -spojrzałam na nią groźnie -to nie tak, że ja nie lubię Liam'a, ja mu nie ufam.
-Ale to nie Ty masz mu ufać tylko ja.
-Ale on Cię skrzywdzi, Ciebie i małą. To gwiazdor.
-O nie, kochana. -oburzyłam się -Harry też jest gwiazdą i mogę się założyć, że on prędzej skrzywdzi Ciebie niż Liam mnie. -krzyknęłam
-Przyszłam się z Tobą pogodzić, ale ty jak zwykle nic nie rozumiesz. -podniosła się z fotela
-Czego nie rozumiem? Przyszłaś się pogodzić czy obrażać Liam'a?
-Wykorzystałaś Max'a, potraktowałaś go jak pieprzoną zabawkę. Jesteś pieprzoną egoistką Kat.
Tego było już za wiele.
-Wyjdź. Nie spodziewałam się tego po Tobie. -dziewczyna nie obrzuciła mnie ani jednym spojrzeniem i wyszła.

Perspektywa Liam'a.

-Myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziemy. -jęknął Zayn -z dnia na dzień są bardziej nachalni.
-Ej, a może wpadniecie do mnie i Promise? -zaproponował Niall -taki wspólny wieczór.
-To widzimy się wieczorem. -zaśmiałem się i każdy z nas ruszył do swojego samochodu.
-Liam, poczekaj. -usłyszałem Styles'a i się odwróciłem -myślisz, że dziewczyny się pogodzą?
-Nie mam pojęcia, ale myślę, że tak.
-Oby. Do zobaczenia później. -uśmiechnął się i ruszył do swojego samochodu.

-Kat, gdzie jesteś? -zawołałem zamykając drzwi.
W domu było strasznie cicho, za cicho. Zdjąłem buty i ruszyłem do salonu. Moje kochanie spało na kanapie. Podszedłem do niej i przykryłem ją cienkim kocem leżącym obok i pocałowałem w czoło. Wyszedłem za ogród i wyjąłem telefon z kieszeni.
-Słucham? -po paru sygnałach usłyszałem głos przyjaciela.
-Siema, Andy. Mam sprawę.
-Zamieniam się w słuch. -usłyszałem jego śmiech.
-Słuchaj, skołuj mi jakąś dobrą ekipę remontową.
-Spoko, a tak w ogóle to gratuluje stary. Mam nadzieję, że się spotkamy niedługo. 
-Jasne jak wrócimy, muszę kończyć, boKatherine się obudziła. Trzymaj się. -rozłączyłem się i wszedłem do salonu -widzę, że pospało się królewnie?-zaśmiałem się
-Tak jakoś. -uśmiechnęła się blondynka
-Idziemy dziś do Horanów. -uśmiechnąłem się -a jutro popołudniu wyjeżdżamy.
-To ja idę się ogarnąć uśmiechnęła się i pobiegła na górę.

Perspektywa Promise

-Niall, błagam przestań wyjadać. -jęknęłam po raz kolejny ustawiając kieliszki na stole w jadalni -cholera jasna -pisnęłam gdy jeden z nich upadł na panele.
-Co się stało? -Nialler wystawił głowę z kuchni.
-Nic. -warknęłam -może byś tak otworzył, jak ktoś puka?
Blondyn ruszył do drzwi obdarzając mnie przelotnym pocałunkiem w zagłębienie szyi. Cicho się zaśmiałam sprzątając szkło i idąc z nim do kuchni.
-Cześć. -w drzwiach stanęła Eleanor -pomóc Ci w czymś?
-Nie trzeba. -uśmiechnęłam się -już do was idę.
Chwyciłam brunetkę za dłoń i razem weszłyśmy do salonu gdzie znajdywali się już prawie wszyscy oprócz Kat i Liam'a. Ja nie wiem, jak one z Molly wytrzymają w swoim towarzystwie.
-Cześć wszystkim. -odwróciłam się do przodu -było otwarte,więc weszliśmy. -zaśmiał się Liam.
-Jasne siadajcie. -uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam Kat.

-Za nasz kolejny wspaniały wieczór. -po raz kolejny toast wzniósł Harry.
Liam pił sok, ja z Kat i Eleanor wodę pomarańczową, a reszta ostro spożywał mocniejsze trunki.
-Pogodziłaś się z Molly?-zapytałam się szeptem Kat.
Dziewczyna przecząco pokręciła głową i wyszła odebrać telefon. Harry z Louisem zaczęli się obmacywać, a reszta pochłonięta była rozmową. Po paru chwilach do pokoju weszła roztrzęsiona Kat, w jej oczach można było dostrzec łzy.
-Kat, co jest? -prawie natychmiast doskoczył do niej Liam
-Dzwoniła do mnie mama Matt'a. -pociągnęła nosem.
Na samo wspomnienie imienia chłopka Molly zerwała się z kanapy i podeszła do niej.
-Co się stało? -złapała ją za ramiona -Co z JasperemMatthwe do cholery? -krzyknęła
-On...on nie żyje. -z oczu blondynki popłynęły łzy.
Każdy z nas czekał na ruch brunetki. Wszystko co się działo stanęło w miejscu.
-To Twoja wina. -syknęła jej Molly w twarz i wyszła.

Przepraszam, za opóźnienie.. Tak jakoś wyszło. 
Osobiście znów uważam, że go zepsułam.
Pamiętajcie, że Molly i Matthew byli przyjaciółmi.
Naprawiłam Liat, to znów muszę coś psuć...ahh..
Kolejny dodam jak najszybciej.

sobota, 14 lutego 2015

ROZDZIAŁ 46

Perspektywa Liam'a

-Nie patrz się tak na mnie. -zaśmiała się Kat wtulona we mnie -wyglądam okropnie.
-Muszę się nacieszyć Twoim widokiem -zgarnąłem kosmyk jej włosów -tak dawno nie budziłaś się koło mnie.
Brunetka zmroziła mnie wzrokiem i schowała głowę w poduszkę.
-Przestań. -zabrałem jej ją i pocałowałem w czołu.
-Liam. -jęknęła
Nic nie odpowiedziałem tylko przysunąłem się do niej i musnąłem jej usta. Zaśmiała się cicho i uszczypała mnie w policzek.
-Liamm. -przeciągnęła ostatnią literę.
-Co? -zaśmiałem się.
-Mam ochotę. -podniosłem zaciekawiony jedną brew i spojrzałem na nią -na gofry świntuchu.-dźgnęła mnie w klatkę piersiową.
-O ty nie dobra. -pochyliłem się i pocałowałem ją w brzuszek.
-Ja? -spojrzała na mnie.
-Wy obie. -uśmiechnąłem się  podniosłem z łóżka -gofry dla mych pań.
-Liam, jeszcze ogórka jak byś mógł. -usłyszałem jej krzyk z góry.
-Jak nic przytyje z 15 kilo. -westchnęła brunetka robiąc minę szczeniaczka -chcesz ogórka? -podstawiła mi pod nos.
-Nie chce kochanie. -sięgnąłem ręką po telefon i zalogowałem się na TT.
-Co robisz? -zapytała kiedy podciągnąłem jej koszulkę do góry odsłaniając brzuch.
-Zobaczysz-zaśmiałem się i zrobiłem zdjęcie i dodałem na twittera.


Moje szczęścia. 

-Co ty robisz? -Kat wyrwała mi telefon -oszalałeś? -zapytała spoglądając na mnie
-Z miłości do was. -zaśmiałem się.

Perspektywa Kat

Cicho się zaśmiałam i podniosłam do pozycji siedzącej. 
-A może pojedziemy w weekend do moich rodziców? -zapytał się Liam wstając z łóżka.
-Możemy jechać. -również wstałam z łóżka i stanęłam obok chłopaka zapinającego koszule.
-Bez niej wyglądasz o niebo lepiej. -uśmiechnęłam się do niego.
Liam tylko podniósł głowę i pokazał swoje idealnie białe zęby. 
Wczorajszą noc spędziliśmy na rozmowie. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko co było nie tak, i znów oficjalnie jesteśmy razem. Już na zawsze. Oczywiście Tomlinsonowi się dostanie, że nie trzymał języka za zębami, ale mimo wszystko cieszę się, że pojechał po Liam'a.
-Co powiesz na zakupy. -Liam przytulił mnie od tyłu muskając wargami moją szyję doprowadzając mnie tym do lekkich dreszczy. 
-Dobrze, tylko pojedziemy do mnie bo chce się przebrać. -uśmiechnęłam się do niego i wyswobodziwszy z jego uścisku wyszłam z domu kierując się do samochodu.
Zajęłam miejsce pasażera, czekając aż mój ukochany wsiądzie do auta. Zdziwiłam się kiedy pasy przeznaczone był specjalnie dla kobiet w ciąży. 
-Liam, kiedy zdążyłeś je zmienić? -zapytałam go kiedy zasiadł za kierownicą.
-Jak usnęłaś w nocy. -uśmiechnął się słodko i odpalił samochód.
Nudziło mi się podczas drogi i to strasznie. Ogólnie jakoś dziwnie się dziś czułam, zaczęły się znów zachcianki. Z nudów zaczęłam sobie śpiewać.
-Cuz we belong together now, forever united here somehow, you got a piece of me, and honestly, my life would suck without you.-tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd znam ten fragment.
-Świetnie. -Liam się zaśmiał -ale mnie i chłopakom to wychodzi lepiej. -lekko uderzyłam go w ramię -jesteśmy na miejscu gwiazdo.
Ubrana, chodziłam po galerii, trzymając za rękę najprzystojniejszego mężczyznę na kuli ziemskiej. 
-Liam...o mój boże...możemy prosić o autograf ? -podeszły do nas trzy nastolatki. 
Liam spojrzał na mnie, a ja z uśmiechem kiwnęłam głową na tak i się odsunęłam
-Zostań Katherine. -jedna z nich pociągnęła mnie za rękę. -z przyszłą panią Payne też chcemy mieć zdjęcie.
Zrobiliśmy sobie zdjęcie z nimi i ruszyliśmy w dalszą wyprawę.
-Kochają Cię. -zaśmiał się Liam wciągając mnie do sklepu.
-Ej,  ale to sklep dziecięcy.
-No właśnie. -uśmiechnął się i zniknął między wieszakami.
-Patrz jakie fajne. -wrócił do mnie trzymając cztery wieszaki kiedy ja miałam tylko jeden.
-Są śliczne. -uśmiechnęłam się.
-Nasza córeczka będzie księżniczką tatusia. -pocałował mnie w czoło -a Ty co tam masz?
Podniosłam wieszaczek do góry i pokazałam mu body.
-Tak, zdecydowanie to była najlepsza noc w moim życiu. -zaśmiał się i przytulił mnie do siebie. 

Jak wam się podoba taka sielanka ? 

Kolejny koło wtorku/środy, jak nie później.

Zachęcam do komentowania. 

wtorek, 3 lutego 2015

ROZDZIAŁ 45

Tydzień później

Perspektywa Zayn'a

-Wiem...wiem gdzie on jest. -trzaskając drzwiami do salonu wszedł Louis. -Znalazłem tego debila.
-No to wielki detektywie pochwal się. -zaśmiał się Harry.
-Siedzi w Wolverhampton. -odpowiedział szatyn siadając na kanapie.
-Ale rozmawiałem z jego mamą parę razy. -zaciągnąłem się papierosem.
-Parę fanek mi to potwierdziło. -zaśmiał się Loui.-Jadę po niego a wy dopilnujcie żeby Kat wyszła z dziewczynami do parku, albo sami ją tam zabierzcie. -wyszedł trzaskając drzwiami.
-Chłopaki mamy misję. -zaśmiał się Harry zabierając Niall'owi paczkę jego żelek.

Perspektywa Liam'a

Siedziałem przed telewizorem oglądają Toy Story i ignorując ciągłe połączania od chłopaków i od Kat. To miłe, że się o mnie martwi. 
-Może byś poszedł ze mną na spacer? -dosiadła się do mnie Nicole
-Nie dzięki. -rzuciłem wyłączając telewizor.
-Liam?
-Co chcesz?
-A jak to jest twoje dziecko? -zapytała. -Zastanawiałeś się nad tą możliwością?
-Chyba by mi powiedziała? -odpowiedziałem sam się zastanawiając.
-Ja zachowałabym się jak ona. Wybacz, ale zachowałeś w stosunku do niej jak skończony idiota. -uśmiechnęła się.
-Dzięki. -jęknąłem a w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. 
-Idź gówniarzu otwórz. -zaśmiała się jeszcze raz i włączyła sobie jakiś głupi serial.
Chcąc nie chcąc ruszyłem swoje cztery litery z kanapy i podreptałem do drzwi.
-Czego...-zacząłem -Louis? -zdziwiłem się kiedy stanąłem twarzą w twarz z przyjacielem.
Louis spojrzał na mnie swoim niebieskimi oczami a potem wymierzył mi siarczysty policzek.
-Za co? -złapałem się za pulsujące bólem miejsce.
-Za jakikolwiek brak kontaktu debilu. -warknął i podał mi do ręki żółtą kopertę.
-Co to? -zapytałem wyciągając z koperty zdjęcie usg.
-Zdjęcie. -odpowiedział.
-Kogo?-zadałem kolejne pytanie -Przyjechałeś pochwalić się potomkiem Max'a?
-Ślub się nie odbył. -głośno zaczerpnął powietrza -A teraz mnie posłuchaj, bo jak nie znów będę zmuszony Ci przyłożyć. -uśmiechnął się -Ja z chłopakami wiedzieliśmy o tym, ale Kat zabroniła nam Ci powiedzieć.
-Powiedzieć co? -przerwałem mu.
-Bierz swoje rzeczy i jedziemy do Londynu.
-Po co? 
-Ratować wasz związek. -westchnął -Zostaniesz ojcem kretynie. Razem z Katherine będziecie mieć córeczkę. 
Spojrzałem się na niego jak na idiotę a parę sekund później ujrzałem gwiazdki przed oczami. 

Perspektywa Kat
 
-Zayn nigdzie nie idę. -powiedziałam w kierunku mulata -Niall zostaw do cholery tą prostownice
-Proszę Cię. -krzyknął z łazienki Harry -Zabierz mu ją. Moje loczki. -jęknął.
-Mnie nie wolno się denerwować. -złapałam oddech -Brakuje jednego z was. 
-Praktycznie to dwóch. -zaśmiał się blondyn odkładając urządzenie. 
Na samo to wspomnienie poczułam łzy zbierające się w kącikach oczu. Liam od tygodnia nie daje znaku życia. Nikt nie wiem gdzie jest, przepadł jak kamień w wodę. 
-Pójdę na ten spacer z wami. -odetchnęłam -Dajcie mi minute. 
-Chyba trzydzieści. -zaśmiał się Malik i wyszedł na balkon. 
Wzięłam ciuchy z szafy i poszłam się do łazienki ogarnąć.
Gotowa wyszłam z łazienki. Loczek bawił się różową grzechotką leżącą na kanapie, Niall szperał w lodówce, a Malik poprawiał fryzurę
-Możemy iść? -zapytałam.
-Tak jest. -zaśmiali się chórem i wyszliśmy.
-Eleanor oddaj mi tego loda. -krzyczał Niall ganiając brunetkę wokół fontanny.
Od ponad trzech godzin siedzieliśmy w parku. Dołączyła do nas Promise z Eleanor i razem spędzamy jakże to urocze majowe popołudnie. Malik od godziny robił zdjęcia.

-Patrz jak tu fajnie wyszłaś. -zaśmiał się i podał mi aparat do ręki.
-Zdolniacha wujek Zayn. -zaśmiałam się.
Na zdjęciu stałam i trzymając się pod piersiami patrzyłam na mój wielki brzuszek. 
-Masz już imię? -zapytał Harry.
Przecząco przekręciłam głową. Nie zastawiałam się nad tym. Ważne żeby mała była zdrowa. Podałam Zayn'owi aparat który po chwili powędrował do loczka. 
-Chodź. -Malik złapał mnie za rękę i pomógł się podnieść z ławki -Loko zrób nam zdjęcie.
Malik zaśmiał się i przytulił się do mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. 
-Ej ja też chce. -doleciał do nas Niall i objął mnie z drugiej strony.
Doszły do nas również roześmiane dziewczyny i tak z samotnego zdjęcia z Malikiem jet zdjęcie nas wszystkich. 
-Katherine. -usłyszałam czyjś bardzo znajomy głos.
Wszyscy razem odwróciliśmy głowy i ujrzeliśmy kroczącego ku nam Liam'a z Louis'em.
Na widok chłopaka moje serce zabiło dwa razy mocniej i mogę przysiądź, że córcia kolejny raz mnie 
kopnęła.
-Liam. -podbiegł do niego Niall
-Też się cieszę, że Cię widzę. -uśmiechnął się do niego -Kat, mogę Cię prosić? -wyciągnął do mnie dłoń. 
Spojrzałam się na przyjaciół a każdy z nich z uśmiechem kiwał głową na tak. Podałam Liam'owi dłoń i ruszyłam z nim w stronę fontanny. 
-To prawda? -zapytał patrząc na mnie.
Speszona spuściłam wzrok jednak on chwycił moją twarz i spojrzał mi w oczy. -Czemu mi nie powiedziałaś?
-Bałam się. -wyszeptałam cicho -Nie chciałam się zachować jak Daniell.
-Powiedz to. -przejechał dłonią po moim policzku -Proszę.
-Liam. -wyszeptałam -Za około cztery miesiące zostaniemy rodzicami. -chłopak się zaśmiał. -Będziemy mieć córeczkę. 
-Widzisz mnie w swojej przyszłości? -zapytał przeszywając mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Zawsze i wszędzie. -uśmiechnęłam się.
-Już nigdy...prze nigdy nie pozwolę Ci odejść. Ani tobie ani naszemu maleństwu. -musnął delikatnie moje wargi. 
-Kocham Cię. -wyszeptałam podczas pocałunku. 
Liam odsunął się ode mnie i spojrzał kolejny raz. Wziął mnie podniósł i zakręcił dookoła.
-Tak bardzo Cię kocham Katherine. -krzyknął na cały park -Będę ojcem.
Cały park wypełnił nasz szczęśliwy śmiech oraz naszych przyjaciół obserwujących całą scenę. 
 
Tak i oto 45 rozdział! Jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów. 
Co do imion mam upatrzone jedno, ale o tym przekonacie się mam nadzieję za niedługo.
Komu podoba się scena w parku?

sobota, 24 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 44

Perspektywa Promise

Staliśmy wszyscy w garniturach i w sukienkach przed białym drzwiami na oddziale "patologia ciąży". Max zdenerwowany patrzył się ciągle w stronę tego swojego kolegi. Zachowywał się zupełnie jakby miał coś na sumieniu. Zayn chodził korytarzem i na wszelki sposób próbował kontaktować się z Liam'em. Tak dalej być nie może. Jak tylko się odezwie do któregoś z nas, od razu powiemy mu prawdę. To wszystko potoczyło się  zupełnie nie tak jak powinno, ktoś z nas od razu powinien powiedzieć mu prawdę. Cała uroczystość została odwołana, więc cała miesięczna praca poszła na marne.
-Szkoda takiej ładniej sukni. - znikąd podeszła do nas pielęgniarka trzymająca zakrwawioną suknie Kat. -Co z nią zrobić.
-Proszę ją wyrzucić. -l ekko się uśmiechnęłam.
-Ale... - chciała zaprotestować Molly.
-Wyrzucić ją. Koniec tej szopki - zwróciłam się do brunetki.
Z sali w której znajdywała się moja siostra wyszło dwóch lekarzy.
-Panie doktorze co z nią? - zapytał Louis.
-Nic nie zagraża życiu pacjentki. - spojrzał na nas.
-A co z dzieckiem? - zapytałam.
-Gdyby nie tych dwóch młodzieńców. - spojrzał na dumnego Louis'a i uśmiechniętego loczka -Nic nie udałoby się pomóc. Panowie wykazali się nie lada odwagą. Panna Brown prosiła żeby poprosić do siebie niejakiego Max'a. - spojrzał na nas.
Max nie dźwięk swojego imienia oprzytomniał i chwiejnym krokiem wszedł do sali zostawiając nas na korytarzu.

Perspektywa Kat

Leżałam na szpitalnym łóżku i wpatrywałam się w biały sufit. Udało się... udało się uratować moją malutką córeczkę. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam głowę i zobaczyłam zbliżającego się Max'a do łóżka. Głośno przełknęłam ślinę i sięgnęłam dłonią po pierścionek leżący na szafce. Max usiadł na krzesełku obok łózka i patrzył w okno.
- Nie kocham Cię.
- Zdradziłem Cię.
Powiedzieliśmy jednocześnie. Spojrzałam na niego zaszokowana, w sumie nie dobiło ani nie zmartwiło mnie to zbytnio.
-To jest nie ważne. - wyszeptałam. -Ja krzywdziłam Ciebie bardziej okłamując Cię każdego dnia. Kocham cię, ale jak brata..jak przyjaciela. - chwyciłam jego dłoń i podałam mu pierścionek -Znajdziesz kiedyś kogoś kto na Ciebie zasługuje.
-Kat..przepraszam. Przepraszam, że zmuszałem Cię do tej miłości. - mocniej ścisnął moją dłoń -Chce Twojego szczęścia.
-Przyjaciele? - zapytałam z nutą nadziei.
-Przyjaciele. - zaśmiał się.
-To powiedz mi chociaż coś o tej dziewczynie. - zaśmiałam się.
-Szkoda gadać. - westchnął. -Chyba znów znajdę sobie jakiegoś faceta.
Na to stwierdzenie głośno się zaśmiałam. W sumie facet zawsze lepszy.
-Zostajesz w Londynie?
-Chciałbym. - uśmiechnął się. -Będę się zbierał, oni chcą do Ciebie wejść. Do zobaczenia. - uśmiechnął się.
-Do zobaczenia. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego na pożegnanie.

Perspektywa Eleanor

-Nie odbiera. - syknął Zayn. -Paul też nie wie gdzie pojechał.
Z sali Kat wyszedł Max nie obdarzając nas nawet spojrzeniem opuścił korytarz kierując się do wyjścia. Spojrzałam na Louis'a i wszyscy weszliśmy do sali.
-Pokłóciliście się? - od razu podeszła do niej Molly. -Powiedz,że nie.
-Nie jestem już z Max'em. - wyszeptała patrząc na nas. -Nie kocham go i nigdy nie kochałam.
-Nareszcie. - zaśmiał się Zayn i podszedł ją przytulić.
Na twarzy pozostałych też zagościł szeroki uśmiech.
-Louis, Harry. - zwróciła się do nich. -Dziękuje za uratowanie mojej córeczki.
-Zaraz..zaraz, czegoś tu nie rozumiem. - odezwałam się. -A dziecko? Max zostawił Cię z dzieckiem.
-To nie jest dziecko Max'a.-wyszeptała. -Tylko Liam'a.
Wraz z Perrie spojrzałam na nią ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
-Zaklepuje sobie role chrzestnego. -zaśmiał się mój chłopak. -Będę wspaniałym ojcem chrzestnym.
-I tak ja będę lepszym wujkiem. -uderzył go Harry. -Przecież ja jestem Styles...Harry Styles.
-Co wy głąby wiecie. -zaśmiał się Zayn. -Najlepszy będę ja! Nikt nie zna się na modzie tak jak ja.
-Ja ją będę dokarmiał jakby rodzice ją nie karmili. -westchnął blondynek, a my wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

Perspektywa Liam'a

-Synku powiesz mi co jest? - zapytała siedząca naprzeciwko mnie mama. -Zayn dzwonił już kilkanaście razy.
-Proszę nie mów im, że tu jestem.-poprosiłem cicho.
-Co się stało? Widzę jak cierpisz.
-Która godzina? - zapytałem trzymając w dłoni kubek z gorącą czekoladą.
-Jest 19:07. - odpowiedziała.
-Właśnie godzinę temu na zawsze straciłem możliwość na szczęśliwe życie z ukochaną kobietą. - odpowiedziałem przygryzając wargę.
-Wszystko się ułoży, nie ta to inna. -pocieszyła mnie. -Jeszcze nieraz się zakochasz. Na świecie jest mnóstwo dziewczyn.
-Tyle, że ja nie chcę żadnej innej. -podniosłem się z krzesła i trzaskając drzwiami opuściłem dom.


Nie zabiłam dziecka i tego nie zrobię. 
Osobiście nie mogę się już doczekać aż zaszczycę was rozdziałem 45. 
Przy jego pisaniu uśmiech nie schodził mi z buzi :)
Miłego wieczoru. :* 

Ps.  A może wymyślicie jakieś imię dla córeczki Kat i Liam'a ? 

wtorek, 20 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 43

Perspektywa Kat

Dzień Ślubu

Stałam w szlafroku przy oknie. To dziś ten dzień. Próbowałam porozmawiać z Max'em. Powiedzieć mu całą prawdę, ale on bez przerwy mi przerywał. Liam od trzech dni nie odpowiadał na moje wiadomości oraz telefony. Spojrzałam na stojące buty na parapecie okna. Miałam ochotę je zniszczyć, pociąć sukienkę, wyrzucić obrączki do Tamizy i uciec jak najdalej od nich wszystkich. Godzina 14:53. Za niecałe trzy godzinny będę mężatką.
-Kat. - do pokoju weszła Molly. -Przyszła fryzjerka.
-Przyjdźcie tutaj. - wyszeptałam.
Usiadłam przed toaletką i pozwoliłam by profesjonalistka zrobiła ze mnie prawdziwą księżniczkę. Księżniczkę, która oddała się nieodpowiedniemu księciu. Fryzjerka. a zarazem kosmetyczka w jednym krzątała się przy moim boku ponad godzinę.
-Wyglądasz cudownie. - zaśmiała się Molly wpinając mi kwiatka we włosy kiedy zostaliśmy same. -Założymy teraz sukienkę.
Delikatnie, żeby nie zniszczyć dzieła założyłam sukienkę, którą ona dokładnie pozapinała.
-Dobra, masz białą sukienkę, niebieską podwiązkę. - spojrzała na mnie. -Swoje ulubione używane kolczyki i bransoletkę pożyczoną od mamy. - zaśmiała się. -Jest tak jak być powinno.
Zacisnęłam mocno zęby żeby powstrzymać łzy zbierające się w kącikach oczu.
-O i płaczesz. - zaśmiała się. -To na szczęście.
-Nie na szczęście. - krzyknęłam. -Ja go nie kocham. Ja chcę Liam'a.
-Kat. - podeszła do mnie i złapała za dłonie- z Max'em będziesz szczęśliwsza. - uśmiechnęła się -Liam miał swoją szansę i jej nie wykorzystał. No już nie płacz tylko.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Kogo tam niesie. - jęknęła Molly. -Max jeżeli to Ty możesz odejść. - zaśmiała się. -Zobaczysz ją dopiero pod ołtarzem.
-To tylko ja. - drzwi się uchyliły i stanął w nich Liam. -Możemy porozmawiać? - spojrzał na Molly.
-Zostaw nas samych. - poprosiłam przyjaciółkę. a ona niechętnie opuściła moją sypialnię.

MUZYKA

Stał przede mną. Ubrany w dżinsy i szary podkoszulek z nadrukiem batmana.
-Ładnie wyglądasz. - podszedł do mnie.
-Dlaczego nie jesteś w kościele? - zapytałam łamiącym się głosem.
-Nie będzie mnie tam. - dotknął dłońmi mojego policzka. -Wyjeżdżam Kat. Usuwam się z twojego życia na jakiś czas. Wiesz o czym myślałem przez ostatnie dni? - zapytał. a ja pokręciłam głową -O tym, żeby Cię porwać i zatrzymać tylko dla siebie. Chce Twojego szczęścia Kat... Kocham Cię. - szepnął. -Pamiętaj o tym. Zawsze będę. - pocałował mnie w czoło i podszedł do drzwi.
-Liam... - szepnęłam, a on nawet się nie odwrócił.
-Żegnaj. - powiedział i zamknął za sobą drzwi.
Podeszłam do okna, patrzyłam jak wsiada do samochodu i odjeżdża spod domu.
-Kocham Cię. - wyszeptałam prosto w szybę.

Perspektywa Molly

Wraz z Harry pojechałam do kościoła gdzie już była zgromadzona większość gości wraz z samym zainteresowanym: zestresowanym Max'em. Trzymając loczka za rękę na chwilę podeszłam do reszty zespołu wraz z partnerkami. Brakowało tylko Liam'a. To może nawet lepiej, że go tu nie będzie.
-Widzieliście Liam'a? - zapytał się Niall. -Dzwonie do niego i nie odbiera telefonu.
-Był u Kat, ale wyszedł zdenerwowany i odjechał nic nie mówiąc. - odpowiedziałam mu.
Cieszyłam się, że to się tak skończy. Jako jedyna chyba byłam zadowolona z dzisiejszej uroczystości. Liam na nią nie zasługiwał nigdy.
-Idę tam, zaczyna się. - zaśmiałam się i podeszłam do zestresowanego Max'a.
Chłopak stał zestresowany w towarzystwie swojego przyjaciela. Kiedy zobaczył, że do nich podchodzę zakończył z nim dyskusję.
-Billy. - zwrócił się do mężczyzny stojącego obok. -To Molly, przyjaciółka Kat.
-Miło mi Cię poznać. - wyciągnął do mnie dłoń. którą uścisnęłam. -Przyjaciele Max'a to moi przyjaciele. - zaśmiał się.
-Mnie również. - odwzajemniłam uścisk.
Obróciłam głowę w stronę ławek w których siedzieli chłopcy  Harry rzucał we mnie piorunami wlepiając we mnie swoje zielone oczy.
Nagle drzwi do świątyni się otworzyły i weszła przez nie Kat. Zdenerwowana Kat. Wolnym krokiem podeszła pod ołtarz.
-Kat to przyniesie nieszczęście. - syknęłam w jej stronę. -On nie może Cię zobaczyć w sukni.
-Zamknij się Molly. - zwróciła się do mnie. -Max mogę Cię prosić na słówko?-odwróciła się plecami do niego. Chłopak zdezorientowany ruszył za nią. Nagle Kat zachwiała się i upadła wprost w ramiona Max'a.
-Molly. - krzyknął, a ja z Billy'm szybko do niego podbiegłam.
Kucnęłam przy jej boku i na śnieżno białej sukni zobaczyłam krew. -Dzwoń po pogotowie. -syknęłam w stronę chłopaka.
Nagle koło nas zmaterializował się Louis z Harrym.
-Zanim karetka dojedzie minie godzina. - szepnął szatyn. -Nie ma czasu.
-To co mamy robić? - zwrócił się do niego mój chłopak.
-Masz. - rzucił w niego kluczykami i wziął w ramiona bezwładne ciało Kat. -Jedzcie za nami. -szepnął i najszybciej jak mógł z Harry'm opuścili kościół.

Perspektywa Liam'a

Dojechałem pod wcześniej obrany adres. Wyłączony telefon schowałem do kieszeni spodni i wysiadłem z samochodu. Poddałem się. Tak samo jak Matthew  wyjechałem, pozostawiając ją tam szczęśliwą. Nikomu nie powiedziałem gdzie się wybieram ani na jak długo. Wyjąłem z bagażnika dużą walizkę i skierowałem się do dużych mahoniowych drzwi w których po minucie stanęła tak dobrze znana mojemu sercu osoba.
-Liam, kochanie co ty tu robisz? - zapytała zdezorientowana.
-Musiałem. - wyszeptałem już nie powstrzymując łez. -Musiałem wyjechać. -wtuliłem się w jej ramiona i rozpłakałem jak dziecko.

No i mamy już 43 rozdział! 
Spodziewaliście się takiego ślubu? 
Już niedługo będę kontynuować losy Liam'a i Katherine w bardziej romantycznej atmosferze, także będę ciągnąć to opowiadanie dopóki zabraknie mi pomysłu.