sobota, 4 października 2014

Rozdział 38

Perspektywa Zayn'a

-Możesz powiedzieć po co nas tu ściągnąłeś?-jęknął Horan-głodny jestem.
-Zaraz Niall.-spojrzał na nas Harry-Liam zostanie ojcem-zaśmiał się.
-Znów?-spojrzałem na niego-z kim tym razem?
-Z Kat.-spojrzał na nas.
-Co ty pieprzysz?-naskoczyłem na niego.
-Max nie jest ojcem, sam słyszałem jak to mówił.
Louis zakrztusił się piwem które w tym momencie spożywał.
-Louis co jest?-zapytał się go Harry
-Nic.-odparł stanowczo brunet.
-O kurwa.-jęknąłem-Ty wiedziałeś-zwróciłem się do niego-wszystko wiedziałeś.
Chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem, ale zaraz zmienił wyraz twarzy.
-Dlaczego nam nie powiedziałeś?-zapytał go spokojnie Niall
-Nie mogłem.-zaczął się tłumaczyć-kurwa to jest skomplikowane.
-Trzeba jak najszybciej powiedzieć Liam'owi.-Harry sięgnął po telefon.
-Nie.-wyrwał mu urządzenie Louis-jeszcze nie teraz.

Perspektywa Kat

Leżałam na łóżku z tabletem w ręce kiedy obok mnie położył się Max.
-Jak wszedłeś do mojego mieszkania?-zaśmiałam się
-Nie było zamknięte.-odpowiedział i ustami zaczął muskać moją szyję wyciągając mi z rąk tablet.
Pochylił się nade mną i złączył nasze usta w jedność. Jeździł językiem po moich wargach. Uśmiechnął się przez pocałunek. Przez cienki materiał bokserek w których się znajdował dało się wyczuć coraz większe wypuklenie. On najnormalniej w świecie miał na mnie ochotę...a ja? Mnie wcale do tego nie ciągnęło. Swoje duże dłonie wsunął pod koszulkę i zaczął palcami błądzić po moim ciele. Delikatnie się od niego odsunęłam odrywając swoje usta od jego.
 -Coś nie tak?-zapytał patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
Co miałam mu powiedzieć? Że wolałabym to robić z Liam'em? O nie...pomyślałam o tym w momencie kiedy obok mnie na łóżku leży mój narzeczony.
-Wszystko dobrze.-delikatnie się uśmiechnęłam
-Wolisz jego zamiast mnie?-spojrzał się na mnie swoimi dużymi oczami
-Max..-jęknęłam-obiecuję Ci, że to zrobimy, ale jak dziecko się urodzi-przejechałam dłonią po jego policzku.
-Będę trzymał Cię za słowo.-złożył na mej dłoni krótki pocałunek-mogę zostać?
-Możesz.-zaśmiałam się i wtuliłam w jego ramiona-tylko grzecznie.
-Dobranoc kochanie.-pocałował mnie w czoło-Kocham Cię.-przyciągnął mnie mocniej do siebie i przytulił się do moich pleców.
-Dobranoc.-odpowiedziałam cicho.

Perspektywa Molly

Siedziałam w sypialni swojej i Harre'go. Który swoją drogą odkąd wróciłam z El z zakupów dziwnie się zachowuje w stosunku do mnie. Zalogowałam się na tt i postanowiłam opublikować stare znalezione niedawno zdjęcie z Kat i Promise.

@Kattie i @LovePromo ponad wieki temu. 

Ostatni raz zerknęłam na uśmiechnięte dziewczyny kiedy drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł przez nie zdenerwowany Harry.
-Stało się coś kocie?-zapytałam odkładając Ipad'a na szafkę nocną.
-Wiedziałaś?
-O czym?-zapytałam zdezorientowana i podeszłam do niego.
-O tym, że mój przyjaciel zostanie ojcem.
-Louis będzie miał dziecko?-zaczęłam ewidentnie grać na zwłokę-El się nie chwaliła
-Nie Louis-chwycił mnie delikatnie za nadgarstki-Tylko Liam.
-Bo to nie on jest ojcem Harry.-jęknęła-zresztą to nie nasza sprawa.
-Molly...
-Zamknij się...oboje są dorośli.-wspięłam się na palce i spojrzałam w jego zielone oczy-tęskniłam.

+18

Rzuciliśmy się do siebie niemal jednocześnie.Nasze usta pożerały się w chciwym pocałunku, kiedy podniósł mnie, abym nogami mogła objąć jego biodra. Potknął się o dywanik i runął na łóżko amortyzując nasz upadek wyprostowaną rękę. 
Rozłożyłam się pod nim, łkając i dysząc ciężko, a on przyssał się do mnie i zaczął obłąkańczo eksplorować mnie językiem. Niezmiernie mnie to podniecało. Spodobało mi się bardziej, gdy nagle podniósł mnie do góry i wbił się we mnie, wydałam z siebie stłumiony krzyk.
-Tak.-wyjęczałam,wbijając paznokcie w jego plecy. Nie był już lodowaty. Płonął w nim ogień.
-Moll's-pocałunkiem zamknął moje usta. Mocno chwytając mnie za włosy, unieruchamiając moje ciało i zaszarżował, przypuszczając atak, pchnięcie za pchnięciem, posuwając mnie potężnie i głęboko. 
-Moja...moja...moja...
Rytmiczne uderzenia ciężkich jąder w krągłości moich pośladków, w połączeniu z wykrzykiwaną zapamiętale litanią wzmagały moje pożądanie do granic szaleństwa.
Jęknęłam, kiedy wszystko we mnie ścisnęło, a słodkie napięcie narastało wraz z kolejnymi, rytmicznymi pchnięciami. Dyszałam,odchodząc od zmysłów, uporczywie pracując biodrami. 
Krzyknęłam kiedy poczułam pierwszy wstrząs. Krzyknęłam znów, gdy orgazm zaczął rozchodzić się falami po moim ciele. 
Zaciskając agonalnie zęby, czekał aż moje dreszcze zaczną słabnąć, po czym uniósł moje biodra i zaczął dźgać pionowo w górę. Raz, drugi. Za trzecim głębokim pchnięciem wykrzyczał moje imię i wytrysnął we mnie falą gorąca. 

koniec +18

Nie wiem, jak długo leżeliśmy wtuleni w siebie. Ja z głową opartą o jego ramię, on z palcami błądzącymi pieszczotliwie wzdłuż moich pleców.
-Byłaś cudowna.-wyszeptał
-Ty również.-zaśmiałam się.
Jego ramiona zacisnęły się jeszcze mocniej wokół mnie.
-Kocham Cię.-wyszeptał z ustami w moich włosach.
Zasnęłam z uśmiechem na ustach w ramionach swojej miłości.

Łapcie kolejny nieogarnięty rozdział :)
Co do kolejnego...pojawi się niedługo...
Dziękuje za komentarze i mam nadzieję,że pod tym też się pojawią :) 

piątek, 3 października 2014

Rozdział 37

Perspektywa Niall'a

-Zamierzasz to tak zostawić?-zapytał Zayn w przerwie między próbami.
-A co mam zrobić?-Liam bawił się swoimi palcami-rozumiem ją.
-Człowieku rozumiesz?-wybuchł Harry.
-Ja ją zostawiłem, a chłopak skorzystał z okazji, jedyne co mi zostało to każdego dnia zapewniać siebie jakim to jestem idiotą.-podniósł się z kanapy i opuścił pomieszczenie.
W sumie to go rozumiem...nie zaraz chwila nie rozumiem, przecież to Liam Payne. Jedyna miłość Katherine Brown. Zresztą to już chyba pozamiatane...choć nie chce mi się wierzyć, że Kat przestała go kochać.
-Louis, a co Ty tak cicho siedzisz?-zwróciłem się do bruneta.
-Ja...-zaciekawił się-nic...ja muszę wyjść się przewietrzyć.
I tak samo jak Liam wyszedł z pokoju.
-Co się z nimi ostatnio dzieje?-westchnął Harry.
-Nie mam pojęcia, ale nic dobrego to nie wskazuje.-poklepałem go po ramieniu.

Perspektywa Kat

-Boże, nadal nie mogę się oswoić z tym, że zostanę babcią.-westchnęła do telefony mama.
-Mamuś...a co ja mam powiedzieć?-zaśmiałam się.
-Nie pośpieszyliście się z Max'em?-zapytała
Z Max'em. Tak bardzo chciałabym powiedzieć im wszystkim prawdę....całemu światu, że będę mieć dziecko z mężczyzna którego...którego kocham.
-Mamuś pod koniec kwietnia się pobieramy, więc będzie dobrze.
-Czemu tak szybko?-zapytała
-Żeby nie było widać jeszcze brzucha. Skromna uroczystość dla rodziny i znajomych.
-Najważniejsze, że jesteś szczęśliwa.
Szczęśliwa? Tylko czy ja jestem na pewno szczęśliwa.
-Tak mamuś.A co u mojej siostrzyczki.-zmieniłam temat.
-Wspaniale, musisz przyjechać ją odwiedzić.-zaśmiała się.
-Muszę kończyć, Molly przyszła.-skłamałam- Kocham was i ucałuj Madi'e. -rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Spojrzałam na swój palce który zdobił pierścionek...zaręczynowy.
-Po co to zrobiłaś?-usłyszałam za sobą głos Promise.
-Zrobiłam co?-odwróciłam się do niej.
-Obydwie wiemy, że kochasz go jak przyjaciela...jak brata ale nigdy nie pokochasz jak Liam'a-westchnęła.
Na samo wspomnienie jego imienia w brzuch rozleciało mi się stado motyli. To dziwne...cholernie dziwne i skomplikowane.
-Nie wiesz nic co czuję.-westchnęłam-jachce tego.
-Teraz tak...ale potem będziesz żałować.
-Nie będę. Idę się położyć.-skierowałam się do swojego pokoju.

Perspektywa Molly

-W czym mogę Ci pomóc?-zapytałam Max'a siadając naprzeciwko niego z filiżanką kawy.
-Chodzi o Katherine.-westchnął.
-Zaręczyliście się.-zaśmiałam się.
-Wiem.-westchnął kolejny raz-ale ona nie chce ze mną współżyć, wydaje mi się, że mnie nie kocha.
-Gdyby Cie nie kochała to powiedziała by nie.-pocieszyłam go.
-Ale mimo wszystko nie chce ze mną spać, wydaje mi się,ż e ona kocha nadal Liam'a.-westchnął chłopak.
-Niedługo wszystko się ułoży, na pewno-zapewniłam go-chcesz jeszcze kawy?-zapytałam

Perspektywa Harre'go

Po cichu wszedłem do domu chcąc zrobić Molly niespodziankę, kiedy z salonu usłyszałem dwa głosy.
-Wiem.-westchnął mężczyzna-ale ona nie chce ze mną współżyć, wydaje mi się, że ona mnie nie kocha.
-Gdyby Cię nie kochała to powiedziała by nie-zwróciła się do niego moja dziewczyna
-Ale mimo nie chce ze mną spać, ona nadal chyba kocha Liam'a.
-Niedługo wszystko się ułoży.-zapewniła go Molly.-chcesz jeszcze kawy?-zapytała a ja wszedłem w tym momencie do salonu.
-Cześć.-zwróciłem się do nich-miło Cię widzieć Max-skłamałem.
-Cześć Harry.-uśmiechnął się-dzięki Molly za rozmowę.-podniósł się z kanapy
-Wychodzisz już?-zdziwiła się brunetka.
-Muszę jeszcze coś załatwić, trzy dni przed ślubem muszę lecieć do NY na dzień-westchnął.
-Macie już datę?-zaciekawiłem się.
-Tak, 23 kwietnia, do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-odpowiedzieliśmy razem, a Max opuścił nasz dom.
Molly zaczęła sprzątać ze stolika brudne filiżanki.
Skoro jeszcze ze sobą nie współżyli to Max nie może być ojcem jej dziecka, czyli, że Liam. Liam zostanie ojcem a nie wie o niczym.Wyjąłem z kieszeni telefon i napisałem wiadomość.

From Loueh :Niech Els wyciągnie gdzieś wieczorem Molly, a ty razem z chłopkami oprócz Liam'a wpadnijcie do mnie. Bardzo ważne. 
                                                                     Harreh
 
Schowałem telefon do kieszeni i z uśmiechem na ustach udałem się do kuchni.

Tak o to kolejny rozdział. 
Już kolejna osoba poznała sekret Kat.
Jak myślicie, co wymyśli 4/5 zespołu?
Co się stanie jak Max na chwilę wyjedzie?
Kolejny dodam jak najszybciej. :)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 36

Dwa Tygodnie później. 
Perspektywa Kat

-Max możesz mi powiedzieć po co to wszystko?-spojrzałam na ładnie zastawiony stół dla dwunastu osób.
-Będziemy mieć gości.-uśmiechnął się tajemniczo chłopak i wrócił do kuchni.
-A mogę wiedzieć więcej?-zapytałam siadając na krzesełku.
-Przychodzą nasi przyjaciele?-uśmiechnął się tajemniczo-idź się szykować-pocałował mnie w policzek i zajął się gotowaniem.
Odkąd wyszłam ze szpitala nic mi nie wolno było robić, tylko odpoczywać. Zero stresu i wszelakiego wysiłku. Weszłam do swojego pokoju i  podeszłam do szafy. Kompletnie nie wiem co na siebie włożyć i po co to wszystko...jeszcze pewnie widok Liam. Liam, Danielle i małej Ronnie. Słyszałam, że mała wcale nie przypomina Liam'a, ciekawe czy moje maleństwo będzie miało coś z ojca. Zdecydowałam się na to, co prawda w spodnie ledwo się już mieszczę. Weszłam do salonu gdzie siedzieli już nasi dzisiejsi goście, o dziwo bez Liam'a i jego...jak na razie dziewczyny.
-Jesteśmy już wszyscy wiec zapraszam do stołu.-uśmiechnął się Max
-Nareszcie się napije alkoholu.-zaśmiał się Louis-nie uwierzycie, ale ostatni raz piłem w lutym.
-Masz rację nie uwierzymy.-zaśmiałam się.
-Jak się czujesz ?-uśmiechnęła się Pezz-znów nie odwiedziłam Cię w szpitalu.
-Jeszcze odwiedzisz.-uśmiechnęłam się.
-A jak się Max czujesz w roli przyszłego tatusia?-zaśmiał się Niall.
Zobaczyłam dziwne miny Molly i Promise. One jedne wiedziały jaka jest prawda.
-Wspaniale.-uśmiechnął się chłopak i pocałował mnie w dłoń-już nie mogę się doczekać.
-To dobrze.-uśmiechnęła się Eleanor.
-Właśnie między innymi dla tego was tu zaprosiłem.-Max wstał z krzesła i uklęknął przede mną-Kat, jesteśmy razem niedługo, ale okropnie mocno Cię kocham i chciałbym żebyś była moją żoną kiedy dziecko się urodzi.-wyjął z kieszeni czerwone serduszko w ktróym był prześliczny pierścionek.-i proszę o Twoją rękę przy twoich przyjaciołach.
Spojrzałam na twarze gości, dziewczyny tryskały podekscytowaniem, a reszta w spokoju piła wino z wyjątkiem poddenerwowanego Louis'a.
Rozum chciał żebym odpowiedziała tak, ale serce głośno krzyczało nie.
-Tak.-spojrzałam na niego-zgadzam się-Max wsunął mi złoty pierścionek na palec i cudownie się uśmiechnął.

Perspektywa Liam'a

-Liam skarbie otworzysz drzwi?-usłyszałem prośbę Danielle-ja przebieram Ronnie.
Kto normalny przebiera dwutygodniowe dziecko cztery albo nawet pięć razy dziennie?
-Pan Liam Payne?-zapytał się mnie mężczyzna trzymając w dłoni jakąś kopertę.
-Tak.
-Proszę podpisać tu.-wskazał miejsce gdzie po chwili znalazł się mój podpis-dziękuje.
Zamknąłem za nim drzwi i spojrzałem na nadawcę-klinika. Nareszcie dowiem się prawdy. Rozerwałem kopertę i wyjąłem z niej białą kartkę. Odnalazłem to jedno jedyne tak ważne zdanie i zamarłem.

 
Na podstawie próbek pobranych od potencjalnego ojca Liam'a Payne'a i Ronnie wyklucza się jakiekolwiek pokrewieństwo w 99,9 % 


Dlaczego się nie cieszę? Dlatego, że wszystko spieprzyłem.
-Kto to był?-zapytała wchodząca do salonu Danielle.
-Oszukałaś mnie. Od samego początku mnie oszukiwałaś.-zacząłem
-O co Ci chodzi Liam?
-O to.-podałem jej kartkę-jak ja byłem głupi, że Ci uwierzyłem...przez Ciebie straciłem osobę którą kocham.
-Liam...to nie tak.-zaczęła brunetka wpatrując się w papier-ja..
-Co ty? Myślałaś, że się nie dowiem? Kto jest ojcem małej?-zapytałem spokojnie.
-Joe.-odpowiedziała skruszona.
-Zabawiłaś się mną, więc teraz możesz do niego wracać.-wziąłem kluczyki od samochodu z komody-a w najbliższym czasie zaczniesz naprawiać wszystko co zniszczyłaś.
-Liam gdzie Ty jedziesz?-zapytała ze łzami w oczach.
-To już nie twój problem Dani.-odpowiedziałem dziewczynie i wyszedłem z domu.
Wsiadłem do samochodu i skierowałem się do apartamentowca w którym mieszkała Kat, teraz  pozostała mi tylko błagać ją o przebaczenie. Zapukałem kilka razy do mieszkania dziewczyny,a po chwili drzwi otowrzył mi Max..
-Liam.-przywitał się-wejdź.
Z głębi mieszkania dochodził śmiechy większej grupy osób.
-O Liam.-zaśmiał się Niall-siadaj koło nas brachu.
-Gdzie masz dziewczyny?-zapytała Eleanor-Ronnie coś urosła.
-Ronnie nie jest moją córką-wydukałem i poczułem na sobie wzrok chłopaków.
Spojrzałem na Kat, zamarła na chwilę.
-A wy coś świętujecie?-zapytałem zaciekawiony.
-Masz napij się.-Louis nalał mi wina do kieliszka-i to lepiej już.
Tak jak polecił, tak zrobiłem. Wziąłem duży łyk czerwonego napoju, a po moim ciele rozeszła się fala gorąca.
-Oświadczyłem się Kat.-Max złapał dziewczynę za rękę eksponując jej pierścionek-a ona się zgodziła.
Gratuluje Payne. Jesteś idiotą. 
 
Perspektywa Kat
 
-Gratuluje-zwrócił się do nas Liam starając się nie okazywać uczuć.
-Dziękujemy.-odpowiedziałam.
Nie jest ojcem jej dziecka. Boże całe cholerne pół roku czekałam na tą wiadomość, a teraz? Teraz nie mogę zranić Max'a. Dlaczego to wszystko musi być tak pomieszane? Tak cholernie pokomplikowane? 
-Kat mogę Cię na słówko prosić.-zwrócił się do mnie Louis.
-Jasne.-odpowiedziałam i wstałam od stołu i skierowałam się z nim do swojego pokoju.
-Ja wiem.-odezwał się gdy drzwi się zamknęły.
-Co Ty wiesz?
-Wiem kto jest ojcem Twojego dziecka Kat.-powiedział spokojnie.
-Skąd?-zapytałam
-Każdy głupi by się domyślił. Kat powiedz mu, teraz już nic wam nie stoi na przeszkodzie.-uśmiechnął się.
-Stoi, ja w kwietniu wychodzę za mąż.
-Tak szybko?-zdziwił się.
-Tak. I proszę, nie mieszaj się w moje życie.-poprosiłam go i wyszłam z pokoju.
 
 
Tak się rozpędziłam i napisałam sobie kolejny rozdział.
Cóż.. Nie pozostaje nic innego jak zaprosić Was do komentowania oraz czekania na next. ;)
Jak myślicie, co wydarzy się w następnym rozdziale?

Rozdział 35

Perspektywa Kat

-Mogę wejść?-zapytał cicho chłopak.
Spojrzałam na Max'a, który zachowywał minę pokerzysty, ale w jego oczach widać było iskierki szczęścia. Jak on mógł się cieszyć moją ciążą. Gdyby to było jego dziecko, a nie Liam'a.
-Jasne.-odpowiedział za mnie chłopak.
Liam podszedł i usiadł na drugim krześle koło łóżka.
-Gratuluje wam.-powiedział, a w głosie wyczuwałam smutek.
-Dziękujemy.-znów odpowiedział za mnie Max mocniej ściskając moją dłoń-tobie i Danielle również.
Liam przełknął ślinę.
-Za dwa tygodnie się okaże czy jest czego.-powiedział cicho i utkwił we mnie swój wzrok.
Do sali wszedł mój lekarz prowadzący.
-Panno Brown chciałbym zamienić słówko.-spojrzał na moich gości-można przy panach?-kiwnęłam głową na tak-otóż pani współczynnik krwi jest ujemny dlatego ojca dziecka musi być dodatni-zaczął mówić, a ja już wiedziałam do czego zmierza-według badań pan Clark's też ma ujemny współczynnik, możliwe, że powikłania są spowodowane inną przyczyną albo ojcem pani dziecka jest kto inny.-skończył swój monolog.
-Czy to jest do czegoś potrzebne?-spojrzałam na niego unikając za wszelką cenę kontaktu wzrokowego z Liam'em.
-Tylko i wyłącznie przy porodzie, dziecko prawdopodobnie od razu będzie musiało mieć podaną krew.
-To Max jest ojcem.-odpowiedziałam.
-Dobrze, tak tylko przyszedłem poinformować.-uśmiechnął się.-do zobaczenia.
Lekarz opuścił moją salę, a Liam wstał z krzesła.
-Ja....ja już pójdę.-pocałował mnie w policzek-do zobaczenia.
-Liam...-odezwałam się a on się odwrócił-cześć.

Perspektywa Liam'a

-Gdzie tak długo byłeś?-zapytała się mnie Danielle kiedy wszedłem do jej sali.
-U Kat.
-Chyba zabroniłam Ci się z nią kontaktować.-zaczęła.
-Czy ja się Ciebie pytam gdzie wychodzisz?-przerwałem jej.
-Spotykam się z El.-zaczęła się tłumaczyć.
-Wiesz to dziwne, bo od dwóch tygodni Calder nie ma w Londynie.
-Nie muszę Ci się tłumaczyć.
-Ja Tobie też.-skierowałem się do drzwi.
-Gdzie idziesz?-spojrzała na mnie brunetka.
-Jadę do domu.
-A ja i Ronnie?-zapytała
-Wy wyjdziecie pojutrze.-odpowiedziałem i skierowałem się jeszcze raz do sali Kat.
Drzwi były otwarte, a brunetka leżała i chyba wpatrywała się w okno. I pomyśleć, że gdybym tego wszystkiego nie spieprzył teraz byłbym najszczęśliwszym facetem na ziemi.
-Mogę?-cicho zapytałem, ale nie dostałem odpowiedzi, więc wszedłem do sali nie czekając na pozwolenie. Podszedłem do łóżka, dziewczyna spała równomiernie oddychając z jedną ręką na brzuchu. Wyglądała tak słodko, uśmiechała się przez sen.
-Liam...Liam.-wyszeptała śpiąc-kocham Cię.
Na moje usta momentalnie wkradł się uśmiech. Tyle, że...ona nie będzie tego pamiętać.
-Ja Ciebie też Kat.-pochyliłem się nad nią i delikatnie pocałowałem w czoło i wyszedłem z sali kierując się do wyjścia.

Perspektywa Louis'a

Siedziałem u Promise razem z Niall'em, Harry'm i Molly. Zayn pojechał do Liam'a.
-Co tak właściwie grozi Kat?-zapytał nagle Harry
-W każdej chwili może dojść do poronienia.-wytłumaczyła mu Promise-jej organizm nie przyswaja płodu.
-Czyli?-dopytywał się Niall.
-Czyli kochanie, że próbuje go zwalczyć, ma go za wirusa. Kat cholernie teraz będzie musiała o siebie dbać.
-W sumie się pośpieszyli z Max'em.-zaśmiał się Harry-są ze sobą nie całe dwa miesiąca, znają się pół roku i już dziecko.
Promise głośno wciągnęła powietrze, a Molly przecząco pokręciła głową. Czy tylko mnie z nich wszystkich się wydaje, że to dziecko Liam'a?
-Promise, chodź ze mną do kuchni.
Blondynka posłusznie poszła za przyjaciółką, a po chwili usłyszeliśmy lecącą wodę z kranu.
-Zaraz wrócę.-szepnąłem do chłopaków i cicho podszedłem do drzwi kuchni.
-Przecież to niemożliwe, żeby to Max był ojcem.-panikowała Promise.
-Wiem.-syknęła Molly- Kat też o tym wie, ale nie chce powiedzieć mu prawdy.
Ha...Tomlinson jesteś geniuszem.
-Dlaczego? Wtedy on do niej wróci.
-On ma już jedno dziecko.
Liam...jasna cholera.
-Obiecałam Kat, że nikt się nie dowie-kontynuowała Molly-Ciebie proszę o to samo Promise.
-Obiecuję.
Ale ja nic takiego nie obiecywałem..jeszcze dziś skontaktuje się z Liam'em, niech robi co w jego mocy by ją odzyskać.

Perspektywa Promise

-Louis-krzyknęłam wpadając na kogoś wychodząc z kuchni-podsłuchiwałeś.
-Nie podsłuchiwałem...ale za to wiem jak wykorzystam tą wiedzę.-zmroził mnie wzrokiem brunet.
-Nie powiesz Liam'owi.-złapałam go za rękę.
-Jeszcze dzisiaj.-odpowiedział stanowczo.
-Louis...-zaczęłam-to jest sprawa Kat, będzie chciała to mu powie.
Chłopak popatrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami i głośno odetchnął.
-On cierpi.
-Na własną prośbę. Louis, nie mieszaj się do tego.-poprosiłam
-Jeżeli Katherine nie powie mu tego do połowy kwietnia ja sam to zrobię.-spojrzał na mnie-rozumiesz?
Kiwnęłam głową na tak i wyminęłam go i skierowałam się do salonu. Czy to życie musi być aż takie pokomplikowane?

I tak oto kolejny rozdział. :)
Przepraszam, że dość długo nie zamieszczałam tu nic, ale są, a właściwie to były wakacje i ciągłe wyjazdy, brak czasu i tak wyszło. Teraz gdy zaczyna się szkoła, będę mieć więcej czasu i postaram się kontynuować przygodę Kat i Liam'a. 

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 34

Perspektywa Kat

Otworzyłam oczy i prawie natychmiast poraziło mnie białe ostre światło. Wokół mnie stała grupa lekarzy.
-Katherine.-podeszła jedna z nich bliżej-słyszysz mnie?
Spojrzałam na nią i pokiwałam głową na tak. Ciągle czułam ostry ból i zawroty.
-Wiesz co się z Tobą działo?-zapytał jej kolega.
-Poczułam ostry ból głowy i chyba zemdlałam.-odpowiedziałam cicho-dalej nie wiem.
-Jesteś w szpitalu.-odpowiedziała spokojnie- dokładnie na patologi ciąży.
-Ciąży?-spojrzałam na całą trójkę stojącą przede mną.
-Tak kochanie, jesteś w 10 tygodniu zagrożonej ciąży.-odpowiedział najmłodszy z lekarzy.
Z moich oczu popłynęły łzy. Niemożliwe. Ja nie mogę być w ciąży. Nie teraz. W myślach odliczyłam trzy miesiące wstecz. Grudzień. Pieprzony grudzień.
-Nie martw się, zrobimy wszystko żebyś donosiła dziecko.-uśmiechnął się lekarz i opuścił moją salę.
Nie mogę być w ciąży. To nie może być teraz, nie z Liam'em. Przyłożyłam dłoń do jeszcze płaskiego brzucha i lekko się uśmiechnęłam. Moje małe maleństwo. Do drzwi ktoś zapukał.
-Mogę?-w drzwiach zobaczyłam głowę Molly.
-Jasne.-uśmiechnęłam się.
Brunetka zajęła miejsce na krzesełku obok i złapała mnie za rękę.
-Kat.-zaczęła-skoro nie spałaś z Max'em, to dziecko jest Liam'a?-spojrzała na mnie.
Z moich oczu popłynęły litr łez.
-Proszę Cię, nie mów mu o tym.-spojrzałam błagalnie na przyjaciółkę.
-Kat..on powinien wiedzieć. Jesteś w ciąży, zagrożonej. Lekarze mówią, że to prawdopodobnie jest konflikt serologiczny.
Konflikt serologiczny? Mój organizm próbuje się pozbyć mojego maleństwa? Owocu miłości mojej i Liam'a?
-Proszę Cię. On ma córeczkę. Będzie szczęśliwy.-ścisnęłam jej dłoń
-A ty?
-Ja mam Max'a. Obiecaj mi Molly.
-Obiecuje.-przyjaciółka się do mnie uśmiechnęła.

Perspektywa Liam'a

Danielle wwieźli na salę. Siedziałem obok niej na krzesełku i patrzyłem w okno.
-Jak nazwiemy maleństwo?-zwróciła moją uwagę dziewczyna-może Katherine?-zaśmiała się-albo Abigail?
-Nie bądź śmieszna, a tym bardziej ironiczna.-spojrzałem na nią.
Nie wyglądała na zmęczoną. Na porodówce spędziła tylko półtorej godziny. Cesarskie cięcie. Do sali weszła pielęgniarka trzymając małe zawiniątko, które podała Danielle.
-Zobacz ma Twoje oczy.-zaśmiała się brunetka patrząc na małą.
-Jasne...zwłaszcza, że i ja i ty mamy brązowe,a ona niebieskie.-spojrzałem na małą.
-Ronnie.-uśmiechnęła się.
-Co proszę?-zwróciłem się do niej.
-Nazwiemy ją Ronnie. Ronnie Payne.
-Oczywiście. Chcesz coś do jedzenie?-zapytałem wstając z krzesła.
-Nie, ale wróć szybko. Tęsknimy.-uśmiechnęła się.
Nie spoglądając na nią wyszedłem z sali i skierowałem się do gabinetu lekarskiego. Zapukałem do drzwi które następnie otworzyłem.
-Już do pana idę.-zwrócił się do mnie jedne z lekarzy.-w czym mogę pomóc.
-Chciałem się dowiedzieć, czy możliwe jest przeprowadzenie testów na ojcostwo.-zwróciłem się-jak najszybciej.
-Jest taka możliwość...jednakże na wynik czeka się dwa tygodnie.-zwrócił się do mnie.
-Nie da się szybciej?
-Niestety takie są przepisy.
-Da radę pan się tym zająć.
-Z przyjemnością panie Payne. Jeszcze dzisiaj.-uśmiechnął się.-Do widzenia.
-Dziękuje i do widzenia.

Perspektywa Promise

Molly siedziała z Lat już jakiś czas i nie kazała sobie przeszkadzać.
-Może jak jesteśmy w szpitalu to pójdziemy do Liam'a?-zapytał się Niall-albo chociaż znaleźć Louis'a.
-Dobry pomysł.-poklepał go Zayn.
-Wy idźcie.-odezwał się zmartwiony Max.-ja poczekam na Molly.
-Zostać z Tobą?-zapytałam przyjaciela.
-Idź.-uśmiechnął się- pogratuluj Liam'owi dziecka.-zironizował.
Złapałam Niall'a za dłoń i splotłam nasze palce i ruszyliśmy w czwórkę długim białym korytarzem.
-Co wy tu robicie?-zapytał się zdziwiony Louis, kiedy nas zobaczył.
-Kat jest w szpitalu.-odpowiedział smutno Zayn.-Molly z nią jest.
-Gdzie jest Liam?-zapytał się Harry- i jego maleństwo.
-Wyszedł.-odpowiedział Loueh- a wiecie, że maleństwo ma błękitne oczy.-zaśmiał się.-Gdzie leży Kat?
-Na patologi ciąży.-odpowiedziałam.
-Ciąży? Jakiej ciąży?-usłyszałam za sobą głos Liam'a.

Perspektywa Liam'a

-Jakiej ciąży?-powtórzyłem pytanie.-odpowiesz mi ktoś w końcu?-popatrzyłem na nich.
-Liam uspokój się.-odezwał się Zayn.
-Jakiej kurwa ciąży? Kto znowu?-powtórzyłem pytanie świdrując ich wzrokiem.
-Kat-odpowiedział Niall-leży na patologi ciąży.
Kat. Moja Kat w ciąży. Będzie mieć dziecko z Max'em.
-Która sala?-zapytałem
-Liam, nie.-zaprotestowała Promise.
-Która sala?-krzyknąłem
-203-odpowiedziała skruszona.
Ile siły w nogach pobiegłem pod wskazaną salę. Drzwi były uchylone. Max siedział i trzymał moją Kat za rękę.
-Max ale to jest..-zaczęła dziewczyna.
-Wiem kochanie.-pocałował ją w dłoń-wychowamy maleństwo razem i będziemy rodziną.
-Mimo tego?
-Ja już kocham tego brzdąca.-zaśmiał się chłopak.
Drzwi delikatnie się otworzyły okropnie przy tym hałasując, para zaciekawiona odwróciła głowę.
-Liam.-wyszeptała dziewczyna głosem wypełnionym strachem.


Wcześniej niż planowałam...i ups Kat jest w ciąży.
Chyba mnie nie lubicie bo tak mało komentarzy, ale to nic bo ja i tak będę stałych czytelników zanudzać moim wypocinami.

Którego bohatera lub bohaterów lubicie najbardziej ? 

środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 33

1 marzec


Perspektywa Liam'a

-Jak to są ze sobą?-jęknąłem.
-No normalnie...tak mi mówiła Eleanor, która wie od Niall'a któremu powiedziała to Promise.-zaśmiał się Louis. 
-Nabijasz się ze mnie?-lekko uniosłem brwi.
-No nie...ale wiem od Hazzy który się z nimi widuje, że Kat nie jest za szczęśliwa. 
Nie spotykałem jej już w szkole, gdyż przestałem do niej chodzić. Nie chodziłem do nich kiedy Promise nas zapraszała, przez Danielle oddaliłem się od wszystkich z kim jakikolwiek kontakt miała Kat.
-Myślę, że powinieneś dać sobie spokój...Ona już do Ciebie nie wróci.-poklepał mnie po ramieniu Tomo-za bardzo ją skrzywdziłeś. A kiedy rozwiązanie?-nagle zmienił temat.
-Za jakieś dwa tygodnie.-odpowiedziałem-prawie codziennie nie ma jej w domu i wraca wieczorem.
-Serio?
-Nie mów, że Cię to dziwi.-zaśmiałem się-podobno chodzą gdzieś razem z El.
Chłopka zakrztusił się wodą którą właśnie popijał.
-Ale to niemożliwe.-odpowiedział odstawiając szklankę-Eleanor nie ma od dwóch tygodni w Londynie.
-Jak to?
-Załatwia ostatnie sprawy na uczelni. Jakieś sesja czy coś tam.
Spojrzałem na niego zaszokowany. Od pewnego czasu Danielle wychodziła popołudniami, a wracała wieczorami obładowana torbami z nowymi ciuchami. W jednym Louis ma rację, jak to wszystko okaże się kłamstwem cholernie ciężko będzie mi odzyskać Katherine.
-Wiesz, że Matt wyjechał?-zaśmiał się Tomo
-Dlaczego?
-Katherine bracie.-spojrzał na mnie-wolał wyjechać niż patrzeć na jej szczęście.
Przynajmniej jednego zawodnika później mniej Pomyślałem.
-Liam-do salonu weszła Danielle trzymając się za brzuch-zaczęło się.
-Co się zaczęło?-zaciekawił się Louis
-Ona rodzi kretynie-uderzyłem go w głowę-idź po torbę na górę.
Dzięki Bogu, że wszystkie potrzebne rzeczy na wszelki wypadek były już na szykowane. Objąłem dziewczynę w pasie i pomogłem usiąść w samochodzie.
-To kierunek szpital witać małego Payne na świecie.-zaśmiał się Tomlinson zamykając drzwi.

Perspektywa Molly

Siedzieliśmy z Kat i Promise u Max'a. Na dodatek przyczłapał jeszcze Harry z Zayn'em i Niall'em (ten nie mogł spędzić chwili bez Promo.) Mężczyźni siedzieli i oglądali jakiś powtórkowy mecz, a my rozmawiałyśmy na balkonie ciesząc się pierwszym bez deszczowym dnie w Londynie od dwóch tygodni.
-I jak wam się układa?-zaśmiał się Promise patrząc na zamyśloną Kat.
-Jest dobrze.-odpowiedziała dziewczyna-ładnie dziś.
  Katherine chodziła rozkojarzona od kilku tygodni, siedziała ciągle w książkach tłumacząc się egzaminami które są już za trzy tygodnie.
-A jaki jest w łóżku?-zaśmiałam się.
-Nie wiem.-odpowiedziała-nie spaliśmy ze sobą.
-Jak to nie spaliście? Zostajesz czasami u niego na noc, a on u Ciebie.-jęknęła Promise-nie mydl nam oczu.
-Nie uprawiałam z nim jeszcze seksu, jasne?-odpowiedziała zdenerwowana-mam wam przeliterować.
-Ale jak to?-zapytałam zdziwiona.
-Normalnie Molly.-odpowiedziała.
-Ty ciągle kochasz Liam'a.-spojrzałam na niego. 
-Nie kocham Liam-powiedziała wstając-kocham...-zamyśliła się-Max- dokończyła i weszła do domu kierując się schodami do pokoju. Wymieniłam spojrzenie z Promise i weszłyśmy do domu. Oby dwie usiadłyśmy na kolanach naszych partnerów.
-Pokłóciłyście się.-zaśmiał się Niall przeczesując włosy Promise.
Wyglądali fanatycznie. Promise promieniowała radością a z twarzy Horana nie schodził uśmiech.
-Malutka wymiana zdań.-uśmiechnęłam się.-jak wynik.
-Fantastycznie.-zaśmiał się Max.
-Nie wiecie kiedy wraca Eleanor?-spojrzałam na nich.
-Nie wiem kotek.-odpowiedział mi Harry-a co?
-Chce iść na zakupy.-mruknęłam
-Dobry pomysł-poparła mnie Promise.
-Jestem głodny-jęknął Niall, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
Śmialiśmy się tak dopóki naszym uszom nie doszedł dźwięk telefonu Malika.
-Słucham?-zaczął rozmowę Zayn-tak już im mówię.-zaśmiał się-przyjedziemy poźniej.-rozłączy się i odłożył telefon.
-Danielle urodziła. Liam ma córkę.-ogłosił nam, a ja z Harry zobaczyłam tylko Kat, która tracąc przytomność spadała ze schodów.
-Dzwonicie szybko po pogotowie.-krzyknęłam do niech i zerwawszy się z kolan Hazzy pobiegłam do przyjaciółki.


Tak malutka nieplanowana w ogóle niespodzianka. 
Jak myślicie co jest/ będzie Katherine? 
I czyżby Liam domyślał się,że coś nie gra? 
Liczę na opinię :) 

Kolejne rozdziały będą się pojawiać co 2-3 dni. :)

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 32

3 tygodnie później. Sylwester. 

Perspektywa Kat


To już tydzień odkąd się przeprowadziłam. Wszystkie zdjęcia Liam'a i pamiątki związane z nim leżą w pudełku głęboko w szafie. Nie rozmawiałam z nim od tamtego dnia w ogródku Louis'a oprócz cichych "cześć" na szkolnym korytarzu. Naszym codziennym gościem jest Niall, a wraz z nim przynajmniej Louis albo Zayn. Od Eleanor wiem, że Danielle wymyśla imię dla dziecka choć nie zna jego płci. Tęsknie za nim...tak bardzo. Nie ma dnia, żebym nie myślał czy dobrze postąpiłam. Nawet osoba Max'a nie powoduje na mojej twarzy tak często uśmiechu jak kiedyś. Wrócił do Londynu trzy dni po świętach i mieszka naprzeciwko mnie i Promise. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w komodę stojącą naprzeciwko niego. Ktoś zapukał do mojego pokoju.
-Mogę wejść?-w drzwiach ukazała się głowa Clarks'a.
-Jasne.
-Przyszedłem się spytać czy idziesz dziś do Lousia?-zapytał siadając obok mnie.
Tak impreza sylwestrowa u Louis'a. Chłopak stwierdził, że jak się nie pojawię to się na mnie śmiertelnie obrazi gdyż odpuściłam sobie jego urodziny.
-Nie mam wyjścia.-odparłam znudzona-oczywiście ty też idziesz?
-Jasne, miałbym przepuścić kolejną popijawę z Malikiem? Nigdy.-zaśmiał się.-będę czekał na Ciebie na dole.-pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju.
Czy on nie może być tylko moim przyjacielem? Dlaczego ja nie jestem cholernie brzydka? Może moje życie było by wtedy lepsze? Zgarnęłam sukienkę na dzisiejszy wieczór i poszłam do łazienki się szykować.

Perspektywa Liam'a

-Jesteś już gotowy?-do sypialni weszła Danielle-spóźnimy się.
-Jak chcesz to idź!-warknąłem.
Spojrzała na mnie i trzaskając drzwiami wyszła z pokoju. Czy to nie dziwne, że od trzech tygodni wszystko mnie irytuje? Najczęściej jednak obrywało się Danielle, która wychodziła na całe dnie pod pretekstem zakupów. Wprowadziła się. Tysiące razy miałem już wykręcony numer Kat, ale nigdy nie miałem odwagi by zadzwonić. Od Louis'a wiem, że też nie wygląda za szczęśliwą. Ten rok zaczął się beznadziejnie, a jeszcze gorzej się skończy. Ostatni raz spojrzałem w swoje odbicie i wyszedłem z pokoju kierując się do posiadłości Tomlinsona.

Perspektywa Kat

-Wyglądasz prześlicznie.-uśmiechnął się Max kiedy zeszłam na dół-gdzie Promise?
-Prawdopodobnie już pojechała wcześniej do Niall'a.
Dzisiejszego wieczoru zdecydowałam się na czarną sukienkę bez ramiączek w delikatne kwiatki i kręcone włosy.
-Uśmiechnij się, to będzie fantastyczny wieczór.-otworzył mi drzwiczki do samochodu-jestem przy Tobie.
Uśmiechnęłam się blado i zapięłam pasy. Oparłam głowę o zagłówek i czekałam, aż Max który odpalił samochód i ruszył przez puste drogi Londynu.
-Jak tam w szkole?-zapytał nie odrywając wzroku od ulicy
-Jak na razie dobrze.-uśmiechnęłam się-nadrobiłam zaległości więc jest okej.
-To dobrze-uśmiechnął się do mnie.


-Boże ile ludzi.-jęknęłam kiedy Max otworzył mi drzwi-on nie zna umiaru.
Max tylko się zaśmiał i trzymając mnie za rękę ruszył w kierunku wejścia. Odruchowo odwróciłam głowę by spojrzeć na dom stojący obok. Było ciemno. Ciekawe czy Nowy Rok przywitają razem?
-Nareszcie Cię widzę.-przed nami pojawił się nagle gospodarz z drinkiem w ręku-myślałem zdrajco, że nie przyjdziesz.-pocałował mnie w policzek.
-Jak mogłabym odpuścić imprezę stulecia?-zaśmiałam się
-Bawcie się dobrze.-uśmiechnął się i poszedł przywitać pozostałych.
Spojrzałam na Max'a, puściłam jego rękę i ruszyłam w tłum. Podeszłam do bar i wzięłam kieliszek czystej. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło, już zdążyłam zapomnieć jak smakuje alkohol, sięgnęłam po jeszcze jeden kieliszek i następny.
-Ładnie tak pić samej?-usłyszałam głos Prom
-Bardzo ładnie-zaśmiałam się- gdzie zgubiłaś Horana?
Moje siostra wpadła po uszy, zresztą blondynek też. Ta dwójka świata za sobą nie widzi, zupełnie jak ja i... Trzeba zmienić temat.
-To za co pijemy?-spytałam podając jej kieliszek
-Za Twoje szczęście?-odpowiedziała mi pytaniem.
-Albo raczej za jego brak.-opróżniłam kieliszek.
Spojrzała na mnie wzrokiem seryjnego mordercy i wyciągnęła za rękę na parkiet. We dwie zawładnęłyśmy parkietem dopóki Dj Malik i Dj Clarks nie zmienili piosenki na wolniejszą. Moją siostrę do tańca poprosił Niall, a ja wycofałam się w głąb domu.
-Mogę Cię prosić do tańca.-ktoś stanął przede mną i podał mi dłoń.
Podniosłam głowę do góry i stanęłam twarzą w twarz z Liam'em.
-Proszę.-wyszeptałam
Szybko przemyślawszy wszystkie za i przeciw podałam mu rękę Objął mnie rękoma w pasie, swoje ramiona zarzuciłam mu na szyję zaciągając się jego zapachem. W brzuchu pojawiło się stado motyli.

MUZYKA

-Twoja narzeczona morduje mnie wzrokiem.
-To nie jest moja narzeczona.-zgarnął kosmyk moich włosów za ucho-tęskniłem.
-Ciii...nie mów tego.
-Ciągle czuję Twoje usta na moich...delikatny dotyk Twoich dłoni...-wyszeptał mi do ucha.
-Powiedziałam przestań.
-To jest sama prawda Kat.
-Z czasem Ci przejdzie.-rozluźniłam trochę uścisk
-A Tobie przeszło?-spojrzał na mnie-no właśnie.
Na całe moje szczęście piosenka się skończyła. Do Liam'a podeszła wściekła Danielle i pociągnęła go za sobą do ogródka.
-Nigdy nie chciałam widzieć Cię nieszczęśliwego.-szepnęłam sama do siebie.
-Jak Ci się podoba?-podeszła do mnie Eleanor
-Ym...jest fajnie.-spojrzałam w miejsce gdzie Danielle kłóciła się z Liam'em.
-Nie przejmuj się, kłócą się parę razy dziennie.-uśmiechnęła się
-Co tam moja księżniczka robi?-Max przytulił się do mnie opierając głowę na moim ramieniu.
-Zaraz...zaraz...wy jesteście razem?-spojrzała na nas brunetka.
-Nie.
-Tak.
Odpowiedzieliśmy jednocześnie. Spojrzałam na niego, a Eleanor się od nas oddaliła.
-Chodź zostało tylko 10 minut do zakończenia roku.-złapał mnie za rękę i wyprowadził do ogródka.
Louis podał nam lampiony i zapalniczki.
-Tylko pomyśl sobie życzenie.-zaśmiał się chłopak.
Kątem oka spojrzałam na Liam'a, stał obok Danielle z bezuczuciowym wyrazem twarzy.
-Na cztery puszczamy.-zaśmiał się gospodarz.-raz...dwa...trzy...i cztery.
W górę poleciało pełno białych lampionów. "Żeby wszystko się ułożyło" pomyślałam i pozwoliłam by i moje marzenie poszybowało ku górze.

-Jeszcze dwie minuty.-obok nas zmaterializował się Promise.-a Molly z Harry siedzą w NY...takim to dobrze.-westchnęła.
-Mogłaś jechać z nimi.-zaśmiałam się
-Nie mogłabym zostawić Niall'a.-przytuliła się do swojego towarzysza.
Uśmiechnęłam się patrząc na nich, a mina zaraz mi zrzedła kiedy zobaczyłam jak Danielle klei się do Liam'a.
-O czym pomyślałeś?-szepnęłam do Max'a.
-Chciałbym abyś mnie pocałowała.-odpowiedział-sama
-3...2...1-krzyczeli goście, a zaraz na niebie pojawiło się pełno kolorowych petard.
Spojrzałam na Max'a i uśmiechnęłam się do niego.
-Szczęśliwego Nowego Roku.-wyszeptałam i wpiłam się w jego usta by spełnić jego marzenie.
 
Jestem dumna z samej siebie,że dałam dziś radę. 
Przepraszam za każdy błąd.
Kolejny postaram się dodać koło środy/czwartku gdyż mam urwanie głowy w szkole. ;c
Mam nadzieję,że wam się spodoba.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 31

Perspektywa Promise

-Mamo wychodzę.-krzyknęłam zakładając kurtkę.
-A gdzie idziesz?-prawie natychmiast się zmaterializował przede mną.-wracasz do domu o 5 nad ranem nie tłumacząc wcześniej gdzie idziesz.
-Idę do Katherine. Chyba nie muszę Ci przypominać, że mam skończone już dawno osiemnaście lat?-spojrzałam na nią.
-Jesteś kompletnie nie odpowiedzialna. Nie wiem czy to dobry pomysł żebyś zamieszkała sama.
-Nie sama tylko z NessKat. Swojej ulubionej siostrzenicy chyba możesz zaufać?
-Promise.-krzyknęła.
-Nie mam czasu rozmawiać. Cześć.-zamknęłam za sobą w drzwi i ruszyłam w drogę kierując się ścieżkami przysypanymi białym puchem.
Wczorajszy wieczór nie należał do udanych, aczkolwiek na pewno nie jego zakończenie. Zaraz po wyjściu Katherine każdy w kiepskim humorze zebrał się do domu, bo nikt nie miał ochoty już pić. Ciekawe czy Harry i Molly się już pogodzili.
Już za trzy dni wprowadzamy się do naszego przytulnego mieszkanka wraz z Kat, a w przyszłym tygodniu impreza urodzinowa Tomlinsona.
Uśmiechając się do każdej napotkanej osoby doszłam do domu Katherine, kiedy pukałam do drzwi dostałam sms.


Masz jakiś kontakt z Kat? Liam zamknął się w domu i z nikim nie chce rozmawiać.
Tęsknie Nialler. xx

Nie pukając weszłam do domu. Zdjęłam kurtkę i schowałam ją do dużej szafy. Kat siedziała na kanapie w salonie jedząc lody i oglądając "Titanica", a obok niej przykryta kocykiem spała Lily.
-Cześć.-odezwałam się siadając na fotelu.-o co Ci wczoraj z tym pożegnaniem chodziło? Oni się boją, że stracą przyjaciółkę.
-Wyobrażasz sobie ich przyjaźniących się z byłą dziewczyną Liam'a?-zapytała wyłączając film.-Bo ja nie. 
-Nie powiedziane, że jeszcze nie będziecie razem.-spojrzałam na nią.-Kat, nie płacz proszę Cię.
-Nie rozumiesz, że ja go kocham? Że nie potrafię nie myśleć o nim choćby przez sekundę? Zawsze go kochałam! A teraz ten pieprzony los drugi raz mi go odbiera.
-Nic nie jest stracone, on też Cię kocha.-podeszłam do niej.
-On w marcu zostanie ojcem...-zacięła się- a parę miesięcy później mężem. Ja nie zamierzam być jego kochanką.-wstała z kanapy i wzięła małą na rękę-jeżeli to wszystko to możesz już iść. Odezwę się do was wszystkich...jutro.-odpowiedziała i zniknęła na górze. 

Perspektywa Danielle

Stałam właśnie przed lustrem szykując się do wyjścia, kiedy po pokoju rozniósł się dźwięk mojego telefonu. Eleanor.
-Możesz być z siebie zadowolona Dani.-naskoczyła na mnie nie czekając aż się odezwę-nie spodziewałam się tego po Tobie. 
-Możesz jaśniej, bo nie wiem o co Ci chodzi.-zapytałam malując jedną ręką usta.
-Zastanów się nad swoim postępowaniem. Liam cierpi, i to przez Ciebie.-nim zdążyłam odpowiedzieć rozłączyła się.
Wrzuciłam telefon do dużej czarnej torebki, nałożyłam płaszczyk i zamykając drzwi opuściłam swoje mieszkanie. 
-Wychodź szybko maluszku.-pogładziłam swój brzuch.
Wsiadłam na dole do zamówionej taksówki, która zawiozła mnie pod wskazany adres.Wyjęłam z torebki komplet kluczy i otworzyłam sobie mieszkanie na trzecim piętrze.
-Danielle to ty?-usłyszałam krzyk z kuchni.-chodź tu do mnie.
Odłożyłam torebkę na szafkę i poszłam do kuchni.
-Stęskniłem się.-odwrócił się do mnie Joe-kiedy wyjdziemy gdzieś w końcu razem?
-Jak na razie na pewno nie.-spojrzałam na swój brzuch.
-Jesteś pewna ,że to nie jest moje dziecko?-przyciągnął mnie do siebie.
-Choćby nawet to i tak Liam nie pozna prawdy.-uśmiechnęłam się- przy nim jestem ustawiona do końca życia.
-Ale....
-Oj zamknij się już.-powiedziałam i złączyłam nasze usta.

Perspektywa Louis'a

-Ej powinniśmy do niego iść.-odezwał się Zayn paląc trzeciego już papierosa w przeciągu piętnastu minut. 
-Powiedział, że chce dzisiaj być sam.-odpowiedziałem mu.- nie wiecie co z Kat? 
-Podobno...-zaczął Niall przeżuwając kanapkę-też chce być sama, nawet z Prom nie chciała rozmawiać.
-Ale się porobiło.-rzuciłem piłką o podłogę.-a ty pogodziłeś się z Molly?-spojrzałem na Hazze.
-Żartujesz? Najpierw na mnie nawrzeszczała, że jestem po jego stronie, a teraz się do mnie nie odzywa. Zayn kur*a przestań palić-krzyknął.
-Nic dziwnego, że jest na Ciebie wkur*iona.-zaśmiał się mulat.
-Spie**alaj.-rzucił Harry  i poszedł do kuchni.
-To wszystko jest takie popieprzone.-westchnąłem.
-Żebyś wiedział stary.-poparł mnie Zayn.
-Mam nadzieję, że oni jeszcze będą razem, a to wszystko okaże się złym snem.-Niall rzucił papierek na podłogę.
-Panowie..-do salonu ponownie wszedł Harry-nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę się naj*bać.-zaśmiał się pokazując na butelkę whisky.
-Ale jutro wywiad.-zaczął Horan.
-Pieprzyć to.-zaśmiałem się i wyjąłem szklanki-wypijmy za naszych najlepszych przyjaciół.-krzyknąłem a wszyscy śmiechem przyznali mi rację.

Nie mam pojęcia czy ten rozdział przypadnie wam do gustu ;c
Taki króciutki, ale mnie najbardziej podoba się perspektywa Danielle a wam? 
Przepraszam za każdy błąd jaki się znajdzie.
Kolejny postaram się dodać jak najszybciej.
Miłego czytania i pozdrawiam. :* 

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 30

Perspektywa Kat

Wyszłam z domu kierując się do Hyde Park na spacer. Ciężko było mi siedzieć samej w domu i patrzeć na ściany w swoim pokoju. Wyszłam z domu rzucając mamie tylko krótkie wychodzę. Telefon ciągle dzwonił chociaż zapewniłam mamę, że niedługo wrócę. Musiałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie będę się spotykać z Liam'em. Nie będę dla niego tą drugą. Nie będę rozwalać tej jakże szczęśliwej rodzinki. Popełniłam duży błąd zakochując się w nim na zabój i pozwalając sobie zatracić się w tym uczuciu. Telefon po raz kolejny zadzwonił w kieszeni mojej kurtki. Eleanor. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham.-odezwałam się.
-O Kat.-zaśmiała się.-wpadnij do mnie jak możesz.
-Po co?-zapytałam.
-Przychodź, a nie gadaj. Czas to pieniądz.-zaśmiała się i rozłączyła.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam ku wyjściu z parku kierując się do posiadłości Tomlinsona i Calder.

Perspektywa Molly.

-Odebrała?-zapytał Liam siedzący na fotelu.
-Odebrała.-mruknęła do niego Eleanor-nie wiem po co w ogóle przychodziliście.
-Bo się denerwowaliśmy.-pocałował ją Louis.
Harry siedział obok mnie i bawił się moim włosami, a Liam tępo patrzył się w drzwi.
-Gdzie zgubiłeś Danielle?-zakpiłam.
-Molly, przestań.-spojrzał na mnie Harry.
-Co Molly przestań?-spojrzałam na każdą twarz z osobna i wstałam z kanapy.
-Cicho.-zabrał głos Liam i podszedł do mnie mierząc mnie wzrokiem-powiedz co masz powiedzieć.
Byłam od niego niższa o pół głowy.
-Uspokójcie się.-podszedł do nas Louis
-Odejdź Tomlinson.-warknął w jego kierunku Liam.
-Miałam Cię za fajnego chłopaka godnego mojej przyjaciółki, najodpowiedniejszego z waszej piątki, ale okazałeś się skończonym skurwielem.-syknęłam w jego stronę.
Liam stał w miejscu i rzucał we mnie piorunami. Czekałam na jakikolwiek jego ruch.
-Molly.-syknął w moją stronę Harry.-opanuj się.
-Ależ ja jestem opanowana.-odpowiedziałam mu nie patrząc na niego.
-Jeszcze masz mi coś do powiedzenia?-zakpił Liam- jakim to nie jestem chamem? Jak w ogóle śmiałem zabawić się Kat? To Ci kurwa powiem, że ją kocham, ale będę miał dziecko.-podszedł do mnie.
-Dziecko?-zaśmiałam się-dziwne, że przedwczoraj widziałam Danielle z jakimś fagasem, ale wierz sobie jej dalej, a obiecuje Ci, że zrobię wszystko, żeby Kat była z Max'em, a Ty będziesz żałował, że straciłeś taką dziewczynę.
-Nie zrobisz nic w tym kierunku. To jest jej życie. -odpowiedział chwytając mnie za nadgarstek.
-Ależ uwierz, że zrobię wszystko żeby jak najszybciej o Tobie zapomniała.
-Nie zrobisz tego.-syknął
-Oj uwierz, że zrobię. I to wcześniej niż Ci się wydaje.-wyrwałam mu rękę i wyszłam do ogródka ochłonąć.

Perspektywa Liam'a

-Stary przepraszam Cię za nią.-podszedł do mnie Harry.
-Nie musisz.-odpowiedziałem otwierając kolejne piwo.- nie tylko ona obecna tu tak myśli.-spojrzałem po dziewczynach, a one wszystkie odwróciły głowy.
Zegarek wskazywał 3:24, a żadne z nas nie było śpiące. Rozległo się pukanie do drzwi, więc Louis wstał i poszedł otworzyć.
-Louis co tu jest...-weszła do pokoju i spojrzała na nas wszystkich z piwami w rękach.-grane?-odwróciła się do niego.
-Martwiliśmy się o Ciebie.-zaśmiał się.
-Jak widać nie było powodu.-spojrzała z powrotem na mnie.-idę, nie będę wam przeszkadzać.
-Siadaj.-pociągnął ją za rękę tak, że opadła na kanapę obok mnie.
-Porozmawiamy?-szepnąłem do niej.
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie.
-Dobrze.-wstała i wyszła do ogródka.
Odstawiłem butelkę z piwem i ruszyłem za nią. Molly, kiedy tylko mnie zobaczył weszła do domu.
Dziewczyna stała oparta o ścianę domu i patrzyła w rozgwieżdżone niebo.
-Pamiętasz jak jeszcze nie dawno byliśmy szczęśliwi?-podchodzę do niej.
-Ciii...nie mów nic.-Katherine głośno wciąga powietrze-te ostatnie wieczory z Tobą to było coś...-przeciera dłonią policzek.-coś wspaniałego, ale im szybciej to zakończymy tym lepiej dla nas.
-Zakończymy?-złapałem ją za ramiona, a ona odwróciła głowę.-wiesz co mówisz?
-Wiem...-odetchnęła- Kocham Cię, ale tak będzie lepiej.
-Lepiej? Dla kogo?-starałem się zachować jak najspokojniejszy głos.
-Dla mnie.-odpowiedziała-Ty założysz rodzinę i będziesz szczęśliwy.-spojrzała na mnie oczami przepełnionymi bólem.
Puściłem ją i wszedłem do domu. Wziąłem swoją kurtkę i nie tłumacząc nic nikomu, trzaskając drzwiami opuściłem posiadłość Tomlinsona.

Perspektywa Kat

Koniec. Definitywny koniec życia jak w bajce. Już nigdy nie będę księżniczką, a Liam nie będzie moim księciem, nie był mi pisany. Starłam z policzków łzy i weszłam do domu.
-Pokłóciliście się?-doskoczył do mnie Zayn.-czemu Liam tak szybko wyszedł.
-Wiem.-spojrzałam na ich spokojne twarze-cieszę się, że pojawiliście się na nowo w moim życiu-posłałam im smutny uśmiech.-Perrie, Eleanor jesteście fantastyczne .
-Możesz jaśniej kochanie.-zaśmiał się Louis-bo za dużo wypiłem i nie rozumiem.
Spojrzałam na twarze chłopaków. No tak Louis siedział szczerząc żeby do wszystkich tak samo jak Harry i Niall.
-Dziękuje wam za te kilka miesięcy przyjaźni, nigdy ich nie zapomnę. A ty Harry.-spojrzałam na loczka-dbaj o Molly.-odwróciłam się do drzwi.
-Odchodzisz?-usłyszałam za sobą głos Zayn'a.-a co z Tobą i Liam'em?
Odwróciłam głowę przez ramię i spojrzałam na mulata.
-Mnie i Liam'a już nie ma.-odpowiedziałam i wyszłam z domu.


Jak wam się podoba taki rozwój sytuacji ? 
W mojej bujnej wyobraźni(najlepiej pracującej na lekcji matematyki) jest cholernie dużo nowych wątków. 
Przepraszam za jakiekolwiek błędy i,że jest taki krótki :) 
Następny postaram się dodać jak najszybciej.
Kocham was <3

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 29

Perspektywa Kat

Dziewczyna nie odpowiadając na pytanie weszła do środka i zaczęła się rozglądać. Z brzuchem wyglądała równie fantastycznie jak bez.
-Co tu robisz?-powtórzyłam pytanie.
-Przyjechałam po Liam'a, mamy jechać do lekarza, ale jak widać on ma inne zajęcia.-spojrzała na mnie.
Do salonu wszedł Liam.
-Dan.-podszedł do niej i pocałował w policzek, wbijając w moje serce sztylet- Kat, czegoś zapomniała jak się pakowała.
Czyli dla niego to co wydarzyło się niecałe pół godziny temu nie miało znaczenia? Spojrzałam na niego, ale jego wzrok był pusty, pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
-Zaraz kochanie pojedziemy, tylko pójdę z Katherine do sypialni poszukać tych dokumentów.-ruszył w stronę schodów, a ja otępiała za nim. Kiedy weszliśmy do sypialni zamknął drzwi i przycisnął mnie swoim ciałem do nich.
-Przepraszam...musiałem.-wyszeptał.
-Po prostu daj mi jakieś pieprzone papiery i mnie wypuść do cholery-syknęłam.
Podszedł do szafki i wyciągnął teczkę i wręczył mi ją.
-Zadzwonię do Ciebie.-wyszpetał mi do ucha.
W salonie na kanapie siedziała Danielle.
-Wiem, że przelałaś połowę pieniędzy za dom. Jeszcze dzisiaj Ci je Liam przeleje z powrotem -odpowiedziała bawiąc się telefonem.
Liam popatrzył na nią zaskoczonym wzrokiem.
-Nie patrz tak, nie długo się wprowadzam.-złapała się za brzuch-trzeba urządzać pokoik.-uśmiechnęła się.
-Nie trzeba się tak z tym śpieszyć.-wszedł jej w słowo.
-Trzeba.-zaśmiała się-odłóż klucze na stolik.
Wyjęłam klucze z kieszeni i położyłam je na wskazane miejsce, nie obrzucając ich spojrzeniem wyszłam z ich domu trzaskając drzwiami.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Nie zwracałam uwagi na dzwoniący telefon, na padający śnieg za szybą. Dookoła szczęśliwi ludzie z zakupami, ulice po rozświetlane tysiącami lampek przypominające wszystkim o świętach. Jeździłam po ulicach Londynu do godziny 2:00. Dziś sobota.
Jak najciszej potrafiłam weszłam do domu i zamknęłam się u siebie w pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki Ipad'a.


Liam Payne wraz ze swoją dziewczyną na zakupach. Przygotowania przed przyjściem na świat dziecka.

Szczęśliwy Liam z One Direction. Danielle był zawsze mu pisana.

Już niedługo na świecie pojawi się potomek jednego z członków zespołu One Direction. 
Wyłączyłam jak najszybciej portale plotkarskie i weszłam na tt. Przejrzałam wpisy znajomych i w oko wpadł mi wpis skierowany do mnie od Max'a.

@Max'ie Już niedługo Londyn z @Kat i @LovePromo

Ta dwójka wyjaśniła sobie wszystko i między nimi jak na razie jest okej. Przeglądałam zdjęcia i znalazłam jedno zrobione przez Max'a przed jego wylotem. Bez zastanowienia dodałam z nim tweet'a.

Tobie mogę powiedzieć wszystko.
Ty mnie nie osądzisz.
Zawsze będziesz przy mnie.
Nie pytasz o powód moich łez.
Potrafisz pocieszyć mnie jednym przytuleniem.
Nigdy mnie nie zawiedziesz.
Zawsze popierasz moje decyzje, nawet te głupie.
I za to Cię kocham xx
Dziękuje Ci @Max'ie xx

Perspektywa Zayn'a.

-Katherine oddała mi klucze do domu.-odezwał się Liam popijając piwo.
Takie nasze spotkanie w męskim gronie cotygodniowe.
-Kiedy?-zapytał się go Louis.
-Dzisiaj wieczorem.
-I co teraz?-zapytałem
-Teraz? Człowieku ja sam nie wiem.-odpowiedział odstawiając butelkę-Danielle chce się za wszelką cenę wprowadzić. Widziałeś dzisiejsze artykuły? Szczęśliwa rodzinka.-jęknął- Boże w co ja się wpakowałem.
-Molly uważa, że niedługo Kat zejdzie się z Max'em. To już kwestia czasu.-odezwał się Harry.
-Eleanor jest tego samego zdania.-poparł przyjaciela Louis.
-I Perrie niestety też.-dodałem.-zresztą Promise też.-spojrzałem na Niall'a, który oblał się rumieńcem.
-Ale mnie pocieszacie.-żachnął się Payne. 
-Uwierz mi, że gdybym nie traktował Cię jak brata to obił bym Ci twarz.-usiadł obok niego Louis.
-Błędem było to, że pozwoliłeś jej wyjechać.
-Spałem z nią.-wydukał a ja zakrztusiłem się piwem.-dzisiaj, przedwczoraj, przed jej powrotem do Londynu, po after party.
-Wpakujesz się w bagno, robiąc jej nadzieję. Wiesz, że będziesz musiał się ożenić z Dan.-uderzył go w głowę Harry.
-Ja pierdole.-zaśmiał się Louis-czuję się jak w telenoweli brazylijskiej. 
-W marcu się wszystko wyjaśni.
-Oby nie było za późno.-wtrącił Niall.
-Czemu?
-Temu-pokazał nam wszystkim ostatni wpis Kat.
-Kurwa.-warknął-już po mnie.

Perspektywa Eleanor

Mężczyźni siedzieli u Zayn'a, a my w czwórkę u mnie i Louis'a.
-Jak to było z Katherine i Liam'em ?-zapytała się nas Promise, kiedy skończyliśmy oglądać film.
-Hy..spotkali się w szkole, na początku robili sobie nazłość aż do czasu kiedy Matthew zdradził Kat.-zaczęła swój monolog Molly-Kat zbliżyła się bardziej do Liam'a i zostali parą. Potem wypadek, ciąża Danielle i teraz widzisz co się dzieje.
-Przejebane.-westchnęła.-mam nadzieję, że mimo wszystko nie wróci do niego.
Wszystkie trzy spojrzałyśmy na nią.
-Liam to dobry chłopak.-westchnęła Perrie-tylko się pogubił.
-A moja siostra płacze po nocach?-wypiła drinka.
-Płacze?-zdziwiłam się.
-Co noc.-odpowiedziała-ona udaje twardą, ale w środku jest połamana.
-A my się do niej nie odzywamy.-westchnęła Perrie
-Zmieńmy temat.-zaproponowałam-a do Kat idziemy jutro wszyscy, razem z chłopakami.
-Świetny pomysł.-zaśmiałyśmy się wszystkie i kolejny raz napełniłyśmy szklanki drinkami.
-To co jest między Tobą, a naszym blondynkiem?-zaśmiałam się.
-On jest..słodki i naprawdę uroczy i mam nadzieję, że coś z tego będzie.-uśmiechnęła się blondynka.
Po pokoju rozniósł się dźwięk telefonu. Prom sięgnęła po swojego Iphona.
-Nie mamo, nie ma ze mną Katherine.-odpowiedziała spokojnie do telefonu.-nie dzwoniła do mnie. Jak się odezwie to zadzwonię.
Spojrzała na zegarek.
-Kat pół godziny temu wyszła z domu i nie odbiera telefonów.-wyszeptała.-jest po trzeciej.
-Dzwonie do Zayn'a.-odezwała się Pezz-może oni coś wiedzą...
 
Macie taki króciutki. 
Może się wam spodoba. :) 
Piszcie w komentarzach co sądzicie o opowiadaniu nawet jeżeli wam się nie podoba.
Kolejny rozdział postaram się dodać jak najszybciej.

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 28

Tydzień później.

Perspektywa Kat

-Słyszałam, że Cię zostawił.-usłyszałam za sobą znienawidzony śmiech-Można się było tego spodziewać.
Odwróciłam się w stronę dziewczyny. Powrót do szkoły nie był ciężki, zaległości nadrobione tylko musiałam wpaść w tą rutynę.
-To chyba nie Twój biznes.-obrzuciłam ją wzrokiem-o i chyba tusz Ci się rozmazał.
Khole odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę toalet. Rozejrzałam się po korytarzu i zobaczyłam uśmiechniętą Promise z Niall'em. Ta dwójka przez ostatni zbliżyła się do siebie. Molly z Harry'm, ale to standard, Louis grał na telefonie, a Liam wpatrywał się w jeden punkt. Od dnia kłótni w parku nie odezwałam się do niego słowem choć on zabiegał o jakikolwiek kontakt. Max wyleciał do NY pozałatwiać wszystkie sprawy związane z przeprowadzką. Całą trójką kupiliśmy apartamenty blisko siebie. Mama z maleństwem wrócili do domu.
-Cześć.-obok mnie zmaterializował się Matt-co teraz masz?
-Prawdopodobnie wychowanie fizyczne.-zaśmiałam się.
-Widzę, że Promise się wkręciła w wir szkolny.
-Jak widać.-uśmiechnęłam się.
-A jak u Ciebie? Spotykasz się z kimś?
-Z nikim Matt...i proszę daj mi spokój-wyminęłam go i ruszyłam w stronę szatni.

Nie muszę mówić chyba jak się czuje po tej lekcji, choć uwielbiam ten przedmiot to dziś nie szło mi najlepiej. Wzrok Liam'a nie pozwalał mi się skupić. Przechodząc przez korytarz zostałam wciągnięta z ramię do męskiej łazienki i przyciśnięta do ściany.
-Może teraz ze mną pogadasz.-wyszeptał mi wprost do ucha.
-Puść mnie.-syknęłam
-Nie ma mowy.
I nim zdążyłam zaprotestować zmiażdżył moje usta w namiętnym pocałunku. Z bezradności rozchyliłam usta, a on wykorzystując moment wsunął mi język do ust. Chwyciłam go za króciutkie włosy i przyciągnęłam bardziej do siebie, jedną ręką oderwał się od ściany i wsunął ją pod moją bluzkę. Gdyby nie to, że jesteśmy w szkole. Gdyby nie to, że w każdej chwili może ktoś wejść. Gdyby nie to, że jestem w dalszym ciągu na niego zła do czegoś zapewne by doszło.
Odwróciłam głowę tym samym przerywając pocałunek. Liam wyciągnął swoją dłoń spod bluzki i spojrzał na mnie.
-Powiesz mi o co się gniewasz?
-Ja?-odpowiedziałam z ironią.- o nic. Wydaje mi się, że Twoja dziewczyna nie będzie zadowolona, że zdradzasz ją na boku.-zaśmiałam się złośliwie.
-Nie bądź złośliwa.-odpowiedział przekręcając moją głowę tak żebym na niego patrzyła-dobrze wiedziałaś na co się zgadzasz.
-Na nic się nie zgadzałam-odpowiedziałam patrząc na niego z coraz większą złością.-a teraz mnie puść do cholery.
-Spotkajmy się dziś i wszystko sobie wyjaśnimy.
-Wyjaśnimy?-zapytałam-Czy wylądujemy w łóżku, a jutro będziesz przed moimi oczami obściskiwał się z Danielle nie zwracając uwagi na moje uczucia?
-Muszę to robić.
-Ale ja nie muszę się z tym pogodzić. Puść mnie.
-Przyjadę do Ciebie wieczorem-pocałował mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia.

Perspektywa Promise.

-Dzięki Niall, że odprowadziłeś mnie do domu.-pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co Promise.-zaśmiał się blondyn.-co powiesz na spotkanie jutro po południu u mnie?-zapytał.
-Zobaczymy. Jeszcze raz dziękuję.-otworzyłam drzwi i weszłam do domu cioci i wujka. Nikogo nie było w salonie, więc zostawiłam torbę i płaszczyk na kanapie i weszłam na górę. Kat siedziała przy łóżeczku Lily i patrzyła jak kruszynka śpi.
Nie powiedziała mi, że z Liam'em łączyło ją coś większego niż przyjaźń.
-Kat.-odezwałam się, a ona spojrzała na mnie.-co się dzieje?
-Nic.-odpowiedziała i znów patrzyła na siostrę.
-Kłamiesz.
-Promise, daj mi spokój.-wstała z fotela i ruszyła w stronę drzwi.-Przypilnuj Lily. Niedługo wrócę.
-Jedziesz do Liam'a.-spojrzałam na nią.
-Może.-odpowiedziała i wyszła z pokoju.

Perspektywa Kat

Dojechałam do jego domu i nawet nie pukając weszłam do środka. Stał w kuchni i pił sok pomarańczowy rozmawiając z kimś przez telefon.
-Ja...zadzwonię później.-odpowiedział rozmówcy kiedy tylko mnie zobaczył.-przyjechałaś.-odezwał się do mnie odstawiając szklankę.
-Jak widać. Co masz mi do powiedzenia?

+18

Liam chwycił mnie i zaniósł na kanapę, rzucił na poduszki, po czym podniósł i przycisnął moje biodra do siebie, wyginając moje ciało w łuk.
Jęknęłam, kiedy wpychał się we mnie, starając się przyjąć go całego, dostosować się do tego cudownego wypełnienia, którego mimo wszystko tak bardzo pragnęłam. Podnosząc moje biodra wyżej, Liam dźgał mnie jeszcze bardziej brutalnymi pchnięciami. Spojrzenie miał mroczne i zaborcze, a wraz z każdym oddechem z jego piersi wyrywał się pierwotny pomruk.
Wydawałam z siebie urwane jęki. Tarcie wywoływane przez jego gwałtowne ruchy pobudzało tę wiecznie niezaspokojoną potrzebę bycia pieprzoną przez niego bez końca. Wyłącznie przez niego.
Po kilku kolejny pchnięciach odrzucił głowę do tyłu i wydyszał moje imię, doprowadzając mnie wściekłymi ruchami niemal do utraty zmysłów.
Gdy jego spojrzenie odnalazło moje, zatonęłam w jego zamglonych euforią oczach. Spazmatyczny dreszcz przebiegł przez jego ciało, a za nim nastąpił udręczony jęk ekstazy.
Patrzyłam na niego i rozpierała mnie duma. To ja doprowadziłam go do takiego stanu.
W chwili orgazmu był całkowicie mój, tak jak ja byłam jego.
Liam pochylił się nade mną, oddychając ciężko.
-Boże. Nie jestem w stanie tego wytrzymać
Przeczesał palcami moje włosy.
-Jesteś cudowna.-pocałował mnie w nos.

Liam opadł obok mnie na kanapie.
-Nie chcę żebyś się na mnie denerwowała.
-Ja się nie denerwuje. Ja mam tylko dość tego, że potrzebna Ci jestem tylko wtedy kiedy nikt nas nie widzi i jesteśmy sami.-jęknęłam.
-Dobrze wiesz, że sam bym to najchętniej zmienił.-wyszeptał przyciągając mnie do siebie.-już niedługo.
-Obyś miał rację.-spojrzałam na niego.-bo ja długo na Ciebie czekać nie będę.
-Co masz na myśli?
-A to, że w końcu sobie odpuszczę i zacznę układać życie bez Ciebie.-odpowiedziałam.
-Nie będziesz miała powodów.-pocałował mnie przelotnie w usta i ruszył w stronę kuchni.
-Obyś miał rację.-krzyknęłam za nim zakładając bluzkę w momencie kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Owtórz.-krzyknął Liam.
Ruszyłam w stronę drzwi i lekko je uchyliłam. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam osobę stojącą za nimi.
-Co Ty tu robisz?-wyszeptałam.


Jest kolejny...
I już trzecie +18. Podoba się ?

Mam nadzieję, że pojawi się parę komentarzy.
Życzę miłego wieczoru.

Kolejny w już w czwartek albo nawet jutro wieczorem.

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 27

Perspektywa Liam'a.

Obudziłem się po godzinie 11. Kat jeszcze spała i słodko się uśmiechała przez sen. Pocałowałem ją w czoło oraz podniosłem się z łózka i założyłem leżące obok bokserki oraz spodnie. Zszedłem na dół w celu przygotowania śniadania dla siebie oraz mojej księżniczki. Byłem właśnie w trakcie ustawiania omletów na stole, gdy poczułem jej ramiona oplatające mnie w pasie.
-Liam.-odwróciłem się do niej-musisz wiedzieć, że mnie i Max'a nic nie łączy.
Spojrzałem w jej oczy, widać, że mówiła prawdę, ale nie całą.
-Ale?-zapytałem przytulając ją do siebie.
-Ale on mnie kocha.-wyszeptała nie patrząc mi w oczy.
Kocha. On ją kocha, a ja zostawiłem ją praktycznie z nim samą.
-A ty jego?
-Ja..-zawahała się.-Kocham Ciebie.-musnęła moje usta.
-Nie chcę się Tobą z nikim dzielić.
-Jak na razie to ja się dzielę Tobą.
Odsunąłem się od niej i pocałowałem w czoło.
-Kiedy ma termin?-zapytała siadając na krześle.
-Na początku marca.-dotknąłem jej dłoni.-smacznego.
Siedzieliśmy w milczeniu, a jedliśmy posiłek co chwilę się do siebie uśmiechając.
-Muszę się zbierać.-wyszeptała-Max i Prom będą się martwić.-wstała z krzesła.
Odprowadziłem ją do drzwi i pocałowałem.
-Zadzwonię. Kocham Cię.-musnąłem jej policzek, a potem patrzyłem jak odjeżdża swoim samochodem do domu.

Perspektywa Kat

-Jasna cholera Katm gdzie Ty byłaś?-krzyknęła Prom, kiedy weszłam do salonu.
Max siedział w na fotelu i wszystkiemu się przypatrywał jakby znał odpowiedź.
-Budzę się rano, a Ciebie nie ma. Myślałam, że zabawiasz się z Max'em, ale on spał.-jęknęła.
Zgromiłam ją wzrokiem i ruszyłam w stronę kuchni po butelkę wody.
-Nic takiego nie powiedziałam-jęknęła-ewidentnie na siebie lecicie.
-Zamknij się.-wtrącił się Max.
Wstał z fotela i ruszył do mnie do kuchni zostawiając Prom mruczącą samą do siebie.
-Byłaś u niego.-wyszeptał na tyle cicho, że usłyszeć go mogłam tylko ja.
-Byłam u niego.-odpowiedziałam wlewając wodę w szklankę.-ale go kocham.
-Nie widzisz, ze on Cię zwodzi?-zapytał opierając się o blat.
-On musi to robić, dla dobra zespołu.
-A ty masz cierpie?-uniósł brwi.
-Sama się na to zgodziłam Max.-smutno się uśmiechnęłam-cierpię, ale nie potrafię z niego zrezygnować.
-Ty nie chcesz z niego zrezygnować.-spojrzał na mnie-a co będzie jeżeli dziecko okaże się jego? Jeśli się z nią ożeni? Będziesz jego kochanką? Wtedy kiedy on będzie miał czas?-pytania wylewały się z jego ust.
-Nie wiem.-odpowiedziałam-nie wiem co będzie za miesiąc, za pół roku czy za kilka lat.
-A co planujesz teraz?
-Teraz? wracam do szkoły, którą skończę już w kwietniu i nie wiem co dalej.-napiłam się wody.-a Ty?
-Przenoszę się do Londynu.-zaśmiał się.
-Naprawdę?-uniosłam brew do góry-cieszę się.
-Ej, osoby które udają, że się tylko lubią-do kuchni wleciała Promise-idziemy na zakupy?
-Dobry pomysł-zaśmiałam się.
-Max, weź aparat.-roześmiała się Promo i poszła do pokoju zapewne się przebrać.
-Za 10 minut na dole.-uśmiechnęłam się do niego i poszłam sama zmienić ubranie.
-Mieliśmy jechać na zakupy-jęknęłam.
-Ale idziemy szukać mieszkania.-zaśmiała się Promo-i to tak, żeby mieć Max'a blisko siebie.
-Co?-odezwał się po raz pierwszy do niej.
-Wszystko słyszałam.-zaśmiała się.-I mam nadzieję, że będzie tak jak kiedyś.
Max mruknął coś niezrozumiałego i ruszył parę kroków przed nami robiąc zdjęcia.
-Zraniłaś go.-szepnęłam w jej stronę.
-Nie chciałam go oszukiwać. Nie mogę zaoferować mu nic więcej niż przyjaźń.
-Przynajmniej go nie oszukujesz.
-Jak myślisz jest szansa, że spotkamy tych chłopaków z One Direction?
Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Ona nic nie wiedziała.
-Niezłe dupy z nich są.-zaśmiała się.
-Prom.-syknęłam
-No co? Jestem wolna.
-A on prawie wszyscy zajęci.
-Skąd wiesz?-spojrzała na mnie.
-Bo ich znam głupia.-szturchnęłam ją.
Spojrzałam na Max'a, który robił nam zdjęcia. Promise od razu uwiesiła się na mnie i zaczęła robić głupie miny, doprowadzając tym fotografa do śmiechu. Nasze chwilę zabawy przewały czyjeś nawoływania. Ktoś krzyczał moje imię. Odwróciłam się głowę w stronę skąd one dochodziły i zobaczyłam cały skład One Direction wraz z dziewczynami. O ironio. Max podszedł do mnie i potarł w celu pocieszenia moje ramię?
Prom spojrzała na mnie z zadowoleniem na twarzy, jej marzenie się ziściło. Zaczęli iść w naszą stronę. Pierwsza doleciała Molly i przytuliła się do mnie.
-Witaj Max.-podeszła również do niego.
Spojrzałam na Liam, całkiem szczęśliwy szedł trzymając Danielle za rękę nie obdarzając mnie ani jednym spojrzeniem. Jakby w ogóle nic się dzisiaj między nami nie wydarzyło.
-Molly-pomachała jej Promise-ja też tu jestem.
-Boże Salvatore.-krzyknęła brunetka-co Ty tu robisz?
-Jestem na spacerze jak nie widać. Kat, nie poznasz mnie z przyjaciółmi.-sprowadziła mnie na ziemię dziewczyna.
-Ym...już. To jest Harry.-pokazałam na loczka.-to Louis i jego dziewczyna Eleanor.-para się uśmiechnęła do niej.-to Zayn i Perrie.-teraz to Prom się uśmiechnęła.-tu jest Niall..-oczy obojga wyglądały jak dwie błyszczące monety.-a to jest..-spojrzałam na Liam'a przytulającego Danielle,- Liam i jego dziewczyna.-moje serce jak i ja cała krwawiło.
-Miło mi was poznać. Przyjaciele Katherine są moim przyjaciółmi.-uśmiechnęła się do niej.
-Zostajesz w Londynie?-zdziwiła się Molly.
-Tak.-zaśmiała się.-zresztą Max też zostaje, chyba między nim, a Ness coś jest-spojrzała na nas.
To samo uczynił Liam, obrzucił mnie smutnym wzrokiem, a ja żeby na niego nie patrzeć spojrzałam na uśmiechniętego Max'a. Kiwnęłam delikatnie głową, a on przyciągnął mnie do siebie.
Promise i Molly głośno się zaśmiały widocznie zadowolone.
-Idziecie z nami na kawę?-odezwał się Niall patrząc na Prom.
-Ja z chęcią.-zaśmiał się dziewczyna i podeszła do niego, zagadując go.
Czyżby jej wielka miłość już przeszła? Ta dziewczyna mnie załamuje.
Wszyscy razem ruszyliśmy w stronę kawiarni kiedy podszedł do mnie Liam.
-Zostawisz nas na chwilę samych?-spojrzał na Max'a.
Chłopak spojrzał na mnie i ruszył w kierunku moich przyjaciół.
-Co to ma być?-złapał mnie za ramiona Liam.
-Nic.
-Nic? Zachowujesz się jakby był Twoim chłopakiem.-odpowiedział z zazdrością?
-Jest moim przyjacielem .-odpowiedziałam zdenerwowana-a Ty z kim jesteś?
-Ze swoją dziewczyną.-odpowiedział po chwili.
Spojrzałam na niego i zamrugałam parę razy przy okazji odsuwając się od niego.
-To idź do swojej dziewczyny Liam.-odwróciłam się i zostawiłam go tam samego i zdezorientowanego.

Krótki i spieprzony ;c
Dziękuje za komentarze ! <3
Następny postaram się jak najszybciej ogarnąć :)

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 26

Perspektywa Kat

Weszliśmy całą trójką do salonu. Dało się wyczuć napięcie panujące między Promise, a Max'em.
-Jest już późno.-odezwał się chłopak, idę do pokoju, podszedł i pocałował mnie w policzek, a następnie skierował się do gościnnego.
-Jesteście razem?-szturchnęła mnie Promise, kiedy drzwi do pokoju się zamknęły.
-Prom, oszalałaś.-zaśmiałam się.-chodź do mnie do pokoju.-złapałam ją za rękę i razem weszliśmy do sypialni.-Co się stało, że wróciłaś z Francji?
Moja siostra usiadła na łóżku i spuściła głowę. Płakała.
-Powiedział, że nie odejdzie od żony.-załkała-ja głupia wierzyłam, że zwiąże się ze mną.
-Ej.-usiadłam koło niej.-ten dupek nie był Ciebie wart.-pogłaskałam ją po włosach.
-Zostaje w Londynie.-wyszeptała-nie wracam do NY.
Rodzina się ucieszy, wszyscy się ucieszą.
-Mam pomysł.-zaśmiałam się.-kupimy sobie wspólne mieszkanie.
Spojrzała na mnie, z jej oczu już nie leciały łzy.
-Świetnie, a teraz idę się ogarnąć do łazienki.-zeskoczyła z łóżka i zniknęła w mojej łazience nim zdążyłam powiedzieć słowo.
Sama wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Podeszłam do drzwi gościnnego i delikatnie zapukałam.Uchyliłam delikatnie drzwi i zajrzałam do pokoju.Max siedział na łóżku z notebookie'm na kolanach.
-Mogę?-zapytałam cicho.
-Jasne.-spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
Usiadłam obok niego i oparłam głowę o jego ramię. Robił jakiś projekt, setki razy widziałam jak mama też się w to bawiła.
-Co robisz?-zapytałam znudzona.
-Muszę przygotować kosztorys i wysłać go do jutra szefowi, jeżeli nie chcę stracić pracy.-zaśmiał się.
-Jak stracisz to zatrudnisz się u mojej mamy.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-Twoja mama jest najbardziej znanym i cenionym architektem.-uśmiechnął się-co z Prom?
-Zostaje w Londynie, będziecie mogli być razem.-uśmiechnęłam się.
Odłożył komputer na szafkę i przyciągnął mnie do siebie mocniej.
-Nie będziemy, bo ja kocham Ciebie.-pogładził moje włosy.-wiem, że to za wcześnie, ale poczekam.
Spojrzałam na niego próbując odczytać coś z jego twarzy. Był szczęśliwy, ale ja nie mogłam pozwolić mu żyć w złudzeniu.
-Ale ja kocham Liam'a.- odeszłam od niego i wstałam z łóżka.
-Będę na Ciebie czekał.-wyszeptał i podszedł do mnie i musnął delikatnie moje usta.-Dobranoc Kat.
Nie patrząc na niego wróciłam do swojego pokoju. Prom już spała u mnie na łóżku. Jak za starych czasów. Wzięłam ciepły prysznic, założyłam piżamę i położyłam się do łóżka spać. Bardzo szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Perspektywa Liam'a.

Siedzieliśmy już w samolocie. Tak jak myślałem zakupy z Danielle wyglądały tak, że ona wybierała ja płaciłem. Siedziałem obok Hazzy i Louis'a. Danielle siedziała obok Eleanor i wymyślała imię dla naszego dziecka. Jak to stwierdziła nie chce znać płci żeby mieć niespodziankę. Wiem, że od razu po porodzie zlecę badanie DNA, żeby mieć jasność i mam nadzieję, że Kat na mnie poczeka.
-Chłopaki.-wychyliła się do nas Molly z telefonem-przedstawiam wam Lily Brown.-pokazała nam zdjęcie.
-Jak słodka.-roześmiał się Louis.
-Urocza.
Nie skomentowałem, mała była przecudowną dziewczynką, pewnie będzie tak samo śliczna jak jej mama i starsza siostra.

Lot do domu bardzo się dłużył, kiedy wylądowaliśmy na lotnisku na całe szczęście nie czekały na nas fanki, zmęczony chciałem się jak najszybciej znaleźć w łóżku. Wszyscy pojechaliśmy razem, a Danielle pojechała swoim samochodem. Jak najszybciej otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zostawiłem walizki w salonie i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. W samych bokserkach położyłem się w pustym łóżku  zerknąłem jeszcze na półkę na której stało zdjęcie Kat, powoli zamknąłem powieki i oddaliłem się do lepszego świata.

Perspektywa Kat

Obudziłam się koło godziny 5. Cicho wstałam, założyłam to i najciszej jak to jest możliwe zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu. Skierowałam się do Liam'a z nadzieją, że jeszcze nie wrócił. Chciałam chociaż w ten sposób poczuć jego bliskość. Na ulicach było pusto, więc dojechałam tam w miarę szybko. Własnym kluczem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Nic się nie zmieniło przez ten czas. Na środku pokoju stały walizki, a sam Liam siedział na kanapie.
Kiedy tylko mnie zobaczył wstał z kanapy i powoli zaczął do mnie podchodzić. Chwyciłam jego twarz w dłonie i wpiłam się ustami w jego wargi. Smak jego ust odebrał mi wszystkie zmysły. Liam choć zaskoczony zanurzył język w moich ustach i skosztował ponownie słodkiej ambrozji.
Oderwałam się od niego, chwycił mnie lewą dłonią za podbródek.
-Tak za Tobą tęskniłem.
 
+18

Zaśmiał się i podniósł mnie do góry tak, bym oplotła go nogami w pasie. Całym ciężarem ciała wciskał mnie teraz w ścianę. Popatrzyłam mu prosto w twarz, oczarowana błyskiem rozbawienia tańczącymi w jego czekoladowych oczach. Pod naciskiem jego ust rozchyliłam usta i wpuściłam jego język ponownie do środka. Kiedy poczułam jak stykają się nasze języki, zakręciło mi się w głowie. Wbiłam mu paznokcie w kark. Sięgnął za moje plecy i zwinnie wsunął rękę pod bluzkę by rozpiąć stanik. Zaniósł mnie do naszej kiedyś sypialni położył na łóżku. Pozbył się zbędnych ubrań i rzucił je niedbale na podłogę. Chcąc znaleźć się jak najbliżej, opadł na mnie podpierając się łokciami.
Nasz spocone już ciała ślizgały się, cisze przerywał głośne oddechy, jęki i odgłosy spotykających się ciał. Oderwałam się od jego ust, odchyliłam głowę dając mu do zrozumienia, że chcę aby zajął się moją szyją i nadal pochłaniał mnie całą.
 -Jestem tak blisko. Nie mogę uwierzyć, że znów...och...
Liam uśmiechnął się z ustami przy mojej szyi, gdy jęk zastąpił moje słowa, gdy przy kolejnym pchnięciu zatoczyłam biodrami łuk. Kierując się moją reakcją, Liam zrobił to jeszcze raz. I jeszcze  I jeszcze, aż raz za razem wykrzykiwałam jego imię.
Długo do siebie dochodziliśmy.-głośno oddychając, przyciągając zmęczone mięśnie. Położyłam głowę w zagłębieniu jego ramienia, objęłam go w pasie. Nad ranem, po cudownym seksie z ukochanym z uśmiechem na twarzy znów zapadłam w sen.



Kolejny z +18.
Znów z Liat.
Ale nie myślcie, że wszystko będzie kolorowo, jestem zła i namieszam :) 
Mam nadzieję,że się spodoba. 
Przepraszam z całego serduszka, że taki krótki. <3 
Liczę na komentarze <3
Dobranoc.
Kolejny w weekend.

Rozdział 25

Perspektywa Kat
 
Po wylądowaniu w Londynie, jak najszybciej taksówką dojechaliśmy do szpitala. Do tego samego w którym po wypadku leżałam ja. Max mimo moich protestów zapłacił za taksówkę, wziął nasze nieduże bagaże i skierował się ze mną do szpitala. W szatni zostawiliśmy kurtki oraz walizki i skierowaliśmy się do informacji.
-Dziękuje,że ze mną przyleciałeś.-uśmiechnęłam się do Max'a.
-Dla Ciebie wszystko.-objął mnie w pasie.
W takie pozycji doszliśmy do punktu informacyjnego.
-Isabella Brown.-spojrzałam na młodą dziewczynę, która zalotnie uśmiechała się do Max'a.-gdzie leży.
-A już tak.-oderwała wzrok od mojego przyjaciela.-trzecie piętro sala 254.
Odeszłam od Max'a i ruszyłam w kierunku windy. Ten jednak szybko mnie dogonił.
-Zazdrosna?-zapytał spoglądając na mnie niebieskimi oczami.
-Chciałbyś.-uderzyłam go w ramię.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-nacisnął guzik na trzecie piętro i oparł się o ścianę wpatrując się w mnie.

Szybkim krokiem ruszyłam do sali 254. Normalna sala? Zapukałam i lekko uchyliłam drzwi, tata siedział koło łóżka i rozmawiał z mamą ? ROZMAWIAŁ?
-Tato.-powiedziałam otwierając drzwi, mama spojrzała na mnie z uśmiechem i niedowierzaniem?-co to ma znaczyć?
-O co jej chodzi Dav'e?-zwróciła się do niego.
Szarpnęłam Max'a za rękę i wprowadziłam do sali. Podeszłam do łóżka mamy i pocałowałam ją policzek.
-Okłamałeś mnie.-jęknęłam.
-Bo mama mogła tego nie przeżyć.
-Nie przeżyć?-oburzyła się moja rodzicielka-spadłam tylko ze schodów i zaczęłam rodzić.
-Urodziłaś?-uśmiechnęłam się.-a z tobą policzę się w domu.-wskazałam na niego palcem.
-Tak, masz śliczną, zdrową siostrzyczkę.-zaśmiała się-a czyżby to nasz nowy zięć?-spojrzała na Max'a.
Nie przedstawiłam ich sobie.
-Jetem Max.-zrobił to za mnie- i niestety nie zapowiada się na to ,że zostanę państwa zięciem.-zaśmiał się.
Mama tylko się uśmiechnęła. Co on mówił. W kieszeni spodni poczułam wibracje telefonu. Liam. Wyszłam na korytarz.
-Co tam?-zapytałam
-Kiedy się zobaczymy?-zapytał
-Ymh...jestem w Londynie Liam.-powiedziałam niepewnie.
-Stało się coś?
-Moja mama jest w szpitalu.Urodziła.-uśmiechnęłam się.
-Przylecieć do Ciebie?-zapytał- i tak jutro wracamy, więc wrócę wcześniej.
-Nie musisz.-odpowiedziałam zmieszana.-Max jest ze mną.
-Ah..Max.-był zły?-nie przeszkadzam. Cześć.
-Liam..-nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozłączył.

Perspktywa Liam'a.

Rozłączyłem się nie dając jej dojść do słowa. Jutro z samego rana wylatujemy do Londynu.Wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę wspólnego pokoju. Miałem nadzieję,że spotkam tam któregoś z chłopaków. Nie myliłem się. Zayn z Niall'em jedli pizzę, Louis grał na konsoli i Harry buszował prawdopodobnie po internecie.
-Coś Ty taki wściekły?-zauważył moją minę Niall.
-Max się stał.-usiadłem na kanapie obok niego.
-O bardzo fajny gość.-zaśmiał się Louis-architekt w moim wieku. Zabijałem go właśnie wzrokiem a on speszony powrócił do gry.
-Dopóki sprawa z Danielle się nie wyjaśni, Kat ma prawo się spotykać z innymi facetami.-wstawił się w jej obronie Zayn.
-Ale on ją skrzywdzi.-warknąłem.
-To samo zrobiłeś Ty.-podniósł się z kanapy, obrzucił mnie spojrzeniem i trzaskając drzwiami wyszedł.
Spojrzałem na wszystkich po kolei, ale nikt z nich się już nie odezwał. Drzwi ponownie się otworzyły i stanęła w nich Danielle z Eleanor i zezłoszczoną Molly. No tak ona nie znosiła spędzać czasu z Danielle.
-Nie mogę się dodzwonić do Kat.-podeszła do Harrego i usiadła mu na kolanach i spojrzała na mnie.
-Wyjechała. Jest w Londynie z Max'em.-spojrzałem na swoje splecione ręce.
-Może w końcu będzie szczęśliwa.-tu obdarzyła morderczym spojrzeniem mnie i Danielle. Nie chcąc tego słuchać wyszedłem z pomieszczenia. Bolała mnie prawda? Bolała. Z własnej woli, bojąc się reakcji ludzi zrezygnowałem ze swojego szczęścia, ale także odebrałem taką możliwość Kat. Jednak myśl, że ktoś inny może dotykać jej ciało, może szeptać jej czułe słówka na dobranoc, a potem całować w czoło i przytulać podczas snu, była okropna. Drzwi ponownie się zamknęły i na korytarz wyszła Dan.
-Idziemy na zakupy.-złapała mnie za rękę i ruszyła w kierunku windy.

Perspektywa Kat

-Naprawdę fantastycznie nam ten pokój wyszedł.-zaśmiałam się stojąc w drzwiach.
-Nie przesadzaj, tylko poprzestawialiśmy meble.-uśmiechnął się Max patrząc na swoje dzieło.
-Uwierz mi, że jest tysiąc razy lepiej niż zrobił to ojciec.
-Ważne, że Lily ma już pokoik gotowy.-pogładził mnie po ramieniu.-ja już będę się zbierał.
-Gdzie? Wracasz do NY?-uniosłam lekko brwi do góry.
-Do hotelu Kat.
-Nie jedziesz nigdzie.-zaśmiałam się.-zostajesz u mnie. Pokażę Ci Londyn, co Ty na to?
-Mnie pasuje.-przytulił się do mnie.
-Chodź wypijemy kakao.-pociągnęłam go za rękę.
Razem zeszliśmy do kuchni, on oparł się o blat, a ja przygotowywałam napój, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek.
-Pójdziesz otworzyć drzwi?-zapytałam.
-Jasne.-odpowiedział i ruszył w stronę korytarza.
Nie słyszałam żadnych dźwięków ani odgłosu zamykanych drzwi, więc sama poszłam sprawdzić kto przyszedł.
-Max co tak długo.-zaśmiałam się i zaniemówiłam, kiedy zobaczyłam osobę stojącą w drzwiach.-Promise.-wyszeptałam.
 
 Nie zabiłam mamy Ness oraz jej siostry.
Co do Liama i Kat, gdyby teraz ich znów złączyć byłoby nudnie, a coś się musi dziać.
Kolejny rozdział jeszcze dzisiaj. Za jakiekolwiek błędy przepraszam z całego serduszka.