piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 4

Perspektywa Kat

Muszę przyznać, że Liam świetnie wcielił się w rolę Romea. Gdy prostowałam włosy do mojego pokoju weszła Molly. Wyglądała wspaniale i całkiem seksownie w wybranym przez siebie stroju.
-Wyglądasz fantastycznie.-zaśmiałam się.
-Mam nadzieję. Kat ja się chyba zakochałam. - wyjąkała.
Na sam ten wyraz momentalnie się do niej odwróciłam. Jej ostatni chłopak okazał się totalnym idiotą, który chciał ją tylko zaliczyć.
-W kim?
-W Harry'm - zarumieniła się
A więc to słodki loczek skradł jej serce.
-To chyba dobrze. Spróbuj go lepiej poznać kochanie.-przytuliłam ją.
-Postaram się.-zaśmiała się. - ubieraj się, zaraz dzwonię po taksówkę.
Wzięłam swoje ciuchy do łazienki, by tam w spokoju się przygotować.
-Katherine chodź tu szybko - krzyknęła Molly.
-Co się stało? - wyleciałam szybko do niej.
-Spójrz tam-pokazała na okno naprzeciwko - To nie jest czasem Louis?
Dokładnie się przyjrzałam. Chłopak był w samych bokserkach i muszę przyznać, że był podobny do Lou, ale to nie on.
-Nie on. Wiedziałabym gdyby tu mieszkali.-zaśmiałam się. - chodź, taksówka przyjechała.
Razem z Molly opuściliśmy mój rodzinny dom i udaliśmy się do klubu by świetnie się bawić.

Impreza

Niezatłoczony najlepszy klub w Londynie na tę noc należy tylko dla nas. Razem z Molly od razu udałyśmy się do baru. Zdziwiło mnie to, że Matt nie odezwał się do mnie od wczoraj. Zamówiłam dwa Blue Ocean dla siebie i Molly i zaczęłyśmy obczajenie parkietu. Zobaczyłam tą ździrowatą Khole. Kleiła się do jakiegoś chłopaka który wcale nie pozostawał obojętny na jej zaloty. Postanowiłam nie psuć sobie nią wieczoru i odwróciłam się w stronę baru.
-Mogę prosić ślicznotkę na parkiet?-zwrócił się do Molly jakiś chłopak.
-Jasne.- odparła brunetka i razem z nim odeszła.
Chyba nie zdała sobie sprawy, że właśnie jest w ramionach Harrego. Dopiłam swojego drinka do końca.
-Napijesz się czegoś? - zapytał siadający obok mnie Liam.
Spojrzałam na niego. Wyglądał powalająco. Jest wieczór, jest impreza, Matthew ma mnie gdzieś, więc mogę zaszaleć? Jasne, że mogę. Nawet z osobą która rok temu złamała moje serce na milion kawałków.
-Jasne. - zalotnie się uśmiechnęłam.
-Dla tej ślicznotki Miami Ice a dla mnie Sea Brezze.-złożył zamówienie.
-Drink bezalkoholowy? Serio Liam? - zapytałam
-Muszę przypilnować tamtej bandy.-wskazał na chłopaków.
Nie słuchałam tego co mówi. W tym momencie właśnie moje serce kolejny raz potłukło się na miliony kawałków.  Mój Matthew całował się z Khole. Mój Matthew właśnie z nią opuszczał klub. Mój Matthew już nie jest mój. Wzięłam drinka od Liam'a i wypiłam go za jednym razem.
-Coś mocniejszego.-zwróciłam się do barmana.
-Kat, co jest?
-Nic. Zostaw mnie w spokoju.Wszyscy jesteście tacy sami. - odebrałam zamówienie i odeszłam, by w spokoju się spić.

Perspektywa Liam'a

Musiał stać się coś złego. Kat nigdy nie piła tyle alkoholu, chyba, że się tak zmieniła? Nie to niemożliwe. Zacząłem się kręcić w poszukiwaniu dziewczyny po klubie. Znalazłem ją, siedziała sama przy stoliku.
-Boże dziewczyno. - podszedłem do niej - Coś Ty ze sobą zrobiła?
-Obiecała, że się zemści i to zrobiła.-wyjąkała.
-Kto obiecał? Jak się zemści?
-Khloe. Właśnie w tym momencie pieprzy się z Matthew. - Z jej oczu popłynęły łzy.
Nie czekając na nic mocno ją przytuliłem. Płakała mocząc moją ulubioną koszulę. Mimo rozmazanego makijażu nadal wyglądała wspaniale. Zgarnąłem jej brązowe włosy za uszy.
-Zabierz mnie stąd Liam - wyszeptała. - Proszę.
Nie czekając na nic, chwyciłem ją za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Znalazłem w tłumie Hazze który o dziwo był trzeźwy. Poinformowałem go, że idę do domu i żeby nie szaleli.
-Możemy się przejść? - zapytała
-Jasne.
Szliśmy w milczeniu. Kat nie była tak pijana jak mi się wydawało. Dopiero teraz dokładniej przyjrzałem się jej strojowi. Sukienka w kwiatki idealnie podkreślała jej figurę.
Musisz się sam przed sobą przyznać Payne. Tęsknisz za tą dziewczyną.
-Nogi mnie bolą. - jęknęła.
Spojrzałem na jej buty. No tak szpilki. Zaśmiałem się w duchu.
-Wskakuj. - stanąłem do niej tyłem.
-Liam ja jestem ciężka.-westchnęła
-Przypomnij sobie stare czasy. - zaśmiałem się.

Perspektywa Kat

 Przypomnij sobie stare czasy. Nie czekając na nic wskoczyłam mu na plecy.
-Ty jesteś ciężka? - zaśmiał się.
-Gdzie mnie zaniesiesz?
-Do mnie. Porozmawiamy.
Dłońmi zaczęłam bawić się guzikami od jego koszuli. Przy okazji wdychając zapach jego włosów, które pachniały słodkimi truskawkami.
-Nie boisz się paparazzi?-zapytałam
-Czemu mam się bać?
-Jesteś gwiazdą-odpowiedziałam
-Teraz jestem Liam. Liam który wraca z przyjaciółką.- zaśmiał się.
Nie mówiłam już nic. Doszliśmy, a praktycznie Liam doszedł do ich domu. Znajoma okolica, ale nie miałam siły myśleć skąd. Liam postawił mnie na ziemi i otworzył drzwi.
-Zapraszam. - wpuścił mnie do środka.
Bardzo nowocześnie urządzony, z rozmieszczenie bardzo podobny do mojego.
-Idź do mojego pokoju. Zaraz przyjdę.
Zrobiłam tak jak prosił. Na drzwiach była plakietka "Liam hate spoons" oraz jego miniaturowa karykatura.
W pokoju panował porządek. Pełno zdjęć, nagród oraz przeróżnych prezentów. Jednak moją uwagę przykuły dwie ramki ze zdjęciami. Na jednym byłam sama a na drugim z nim.
-Co robisz? - usłyszałam za sobą
-Wciąż je masz? - zapytałam
-Dlaczego miałbym nie mieć? Piękne wspomnienia. - rozmarzył się.
-Faktycznie piękne. - odpowiedziałam odkładając ramkę.
-Pamiętasz ten dzień? - zapytał.
Wspomnienia odżyły. Pewnie, że pamiętałam.
-To była nasza czwarta randka. - zaśmiałam się. - zabrałeś mnie na piknik.
-Tak dokładnie. - usiadł na łózko obok mnie.
Miałam cholerną ochotę żeby go pocałować. Zresztą czemu miałabym tego nie robić. Przysunęłam się do niego i musnęłam jego usta. Liam gwałtownie podniósł się z łóżka. Wstałam i podeszłam do niego. Znów go pocałowałam ale tym razem namiętniej i bardziej stanowczo. Odwzajemniał pocałunek. Smak jego ust zawrócił mi w głowie, tak mi ich cholernie brakowało. Dłońmi rozpinałam kolejne guziki jego kraciastej koszuli dopóki mnie od siebie nie odsunął i nie złapał za nadgarstki.
-Możesz mnie nie rozbierać? - zapytał.
-Chcesz to zrobić sam?
-Nie, Kat. Jesteś pijana. Jutro będziesz tego żałować.
On mnie odtrącił.
-Jeszcze dziś mnie nienawidziłaś, a teraz chcesz się ze mną przespać. Tak mu na złość nie zrobisz.
-Czego ja się spodziewałam?-czułam łzy na policzku. - Gdybyś mnie chciał to byś mnie nie zostawił.
-Cholera Kat chcę Cię! - krzyknął. - Chcę i to nawet nie wiesz jak bardzo. Ale nie tak. Jak będziesz wszystko pamiętać. - pocałował mnie w czoło.
-Chce mi się spać Liam. - wyszeptałam i odpłynęłam śniąc o przystojnym brunecie.


 Co do drinków, którymi raczyli się bohaterzy: wiedzę zaczerpnęłam z internetu ;) heheszki.
Liczę na kolejne komentarze :) Może jutro pojawi kolejny rozdział. Kto mnie tam wie. Mam nadzieję, że nie zawiodłam.

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 3

Perspektywa Liam'a

- Lepiej nadaję się do roli Romea - śmiał się Louis. - "Być albo nie być! Oto jest pytanie"
- Boo Bear! To nie ta sztuka. - uderzył go w głowę Harry.
- Jak to nie z tej? - oburzył się. - To z której?
- Z "Hamleta" głupku - zaśmiałem się.
- Liam, gadałeś z nią? - zwrócił się do mnie Zayn.
- Jeszcze nie.
- Jutro jest impreza. Wtedy z nią porozmawiaj. - dopowiedział Niall.
- Jak będzie bez Matthew.
- Oto się nie martw. - zaśmiał się Harry. - My z Louis'em się go pozbędziemy.
- Dokładnie Harreh. - przybił mu piątkę chłopak - A teraz idę do swojego pokoju. Najlepszego w całym domu głąby. - zaśmiał się i opuścił salon. Każdy z nas chciał tamten pokój, ale szanowny pan władca marchewek zajął go pierwszy.
- Ja też już idę. Nie zaśpijcie do szkoły. Błagam. - zaśmiałem się i skierowałem do swojego pokoju.
 Schludny i dobrze zadbany pokój. Moja oaza spokoju i miejsce całkowitego zapomnienia. Na półkach poustawiane nagrody i upominki od fanów. Biurko, a na nim teksty piosenek i laptop. Jedyne czyste pomieszczenie w tym domu to właśnie mój pokój, a no i garderoba Zayn'a. Moją uwagę przykuło jedno zdjęcie stojące na szafce nocnej. Zdjęcie Kat. Prawdopodobnie robione kilka dni przed naszym rozstaniem. Zachowałem się jak idiota zostawiając dziewczynę, którą kochałem. Którą nadal kocham jak wariat. Poszedłem szybko wziąć prysznic i zmęczony dniem położyłem się spać.

Perspektywa Kat

Tej nocy spałam wyjątkowo spokojnie. Przespałam całe popołudnie i wieczór. Obudziłam się o tej samej godzinie co wczoraj. Wzięłam ubranie na dziś i po pół godziny gotowa siedziałam w swoim samochodzie.
Zdążyłam pojechać jeszcze po swoje ulubione Vanilla Latte oraz Green Tea dla Molly. Później skierowałam się do szkoły. Zaparkowałam na swoim stałym miejscu i skierowałam się w stronę Molly, która rozmawiała z One Direction. Widzę, że złapała z nimi niezły kontakt. Cudownie. Uśmiechnęła się promiennie, gdy mnie zobaczyła.
- Cześć kwiatuszku. Co tam dla mnie masz? - spytała.
- Twoją ulubioną Green Tea. - zaśmiałam się i wręczyłam jej napój.
- A dla nas masz coś? - spytał Zayn.
Pogrzebałam w torebce i znalazłam parę cukierków.
- Mogą być? - spytałam.
- Jasne. Dawaj. - wyrwał mi je Niall.
Uśmiechnęłam się do niego i poczochrałam po blond włosach. Nic się nie zmienili przez rok. Nadal są zabójczo przystojni.
- Pogadamy? - zapytał Liam.
- Teraz idę na lekcje. Zbieraj się Molly. - szarpnęłam ją za rękę.
- Idziemy z wami. - zaśmiał się Harry i wszyscy przytaknęli mu głowami.
Chcąc nie chcąc całą siódemką wkroczyliśmy do szkoły. Czułam na sobie wzrok innych uczniów, ale tak było zawsze. Liam co chwilę ocierał się o moje ramię.
- Przestań. - syknęłam.
- Nic przecież złego nie zrobiłem. - zaśmiał się.
Muszę przyznać, że wyglądał seksownie, gdy się uśmiechał. Chociaż ściął swoje cudowne włosy to i tak wyglądał zniewalająco.
- Jasne. - mruknęłam pod nosem i weszłam do sali.
Louis prawdopodobnie poszedł na angielski, a Harry na matematykę. My udaliśmy się na historię. Usiadłam w swojej ławce z Molly, a za nami siadł Zayn i Liam. Niall'a porwała najbardziej wytapetowana dziewczyna w naszej klasy. Chłopak wyszeptał tylko nieme "POMOCY", a ci idioci wybuchnęli śmiechem. Chyba czas pokazać Khole kto tu rządzi.
- Niall. - odezwałam się do blondyna. - Chodź ze mną do ławki przed Molly. - stałam nad ławką w której siedział.
- Nie widzisz, że mu tu dobrze? - oburzyła się dziewczyna.
Jakieś dziesięć osób, które wcześniej przyszły przypatrywały się nam z zaciekawieniem. Z Khole nie lubimy się od pierwszego dnia w szkole.
- Jakoś nie widzę, żeby był zbytnio zadowolony. - zaśmiałam się.
- Za kolejnego się musisz brać? Matthew ci już nie wystarcza? - zadrwiła.
- Zamknij tą wytapetowaną twarz! - krzyknęłam.
- Prędzej czy później on jak pies wróci do mnie. - zaśmiała mi się w twarz. - On nie lubi takich cnotek.
- Ness, nie zwracaj uwagi na to co ona mówi. - podeszła do mnie Molly, ale gestem ręki kazałam jej zamilknąć.
- Zobaczymy.  - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. - Matt nie lubi zdzirowatych panienek.
- Zabrałaś mi popularność, zabrałaś mi dwa razy koronę królowej, zabrałaś mi faceta. - mówiła podchodząc do mnie, widziałam, że Liam był już gotowy by interweniować. - Ale wiedz szmato, że ja się zemszczę. - syknęła mi do ucha. - Padniesz trupem ślicznotko.
Głośno się zaśmiałam.
- Nie zabrałam ci nic. Ludzie nie lubią dziwek kochana. - dziewczyna spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
Niall wstał i usiadł w ławce przed Molly. Z uśmiechem zwycięzcy usiadłam koło niego. "Padniesz trupem ślicznotko" Ciekawe o co jej chodziło. Lekcja historii minęła nam bardzo szybko zresztą tak samo jak reszta.
- Uważaj dziś na imprezie ślicznotko. - syknęła mi Khole na korytarzu przy szafce.
- Ty też. - odpowiedziałam jej na odchodnym.
- Molly przyjedź do mnie przed imprezą. - zwróciłam się do przyjaciółki. - Ja jeszcze idę na zajęcia z teatru.
- Przyjadę. Powodzenia.
Weszłam do audytorium, gdzie siedziało już całe One Direction.
- Co to miało być dzisiaj? - doskoczył do mnie Liam. - Myślałem, że ci oczy wydrapie.
- Ratowałam Niall'a. - całe szczęście wszedł nauczyciel.
- Tak więc moi mili Romea zagra Liam Payne. - ogłosił. - Natomiast Louis zagra Parysa.
Chłopcy głośno zaczęli się śmiać.
- Zayn zagra Merkucja, Niall zagra Bonwolia, a Harry Baltazara. Nie znam osobiście osób, które zagrają pozostałe role.
- Będziemy się często widywać, żeby ćwiczyć role. - podszedł do mnie Liam.
- Tylko w teatrze. - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
Liam chwycił dłońmi mój policzek.
- Nic się nie zmieniłaś. Ciągle wyglądasz olśniewająco.
- Nie bajeruj Liam - zaśmiałam się.
- Nie bajeruję. Mówię czystą prawdę. - pogładził mój policzek.
- Przestań. - wyrwałam mu się.
- Twoje życzenie dla mnie rozkazem.
- Liam i Kat możecie podejść. - zawołał nas nauczyciel. - Macie teksty i spróbujmy chociaż raz dzisiaj.

Scena balkonowa.

-Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany. - postać Juli ukazuje się na balkonie.
Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna!
Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!
Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,
Która, aż zbladła z gniewu, że ty jesteś
Od niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna,
Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną
I bladą noszą jeno głupcy. Zrzuć ją!
To moja pani, to moja kochanka!
O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie!
Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd?
Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem.
Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie.
Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdy
Z całego nieba, gdzie indziej zajęte,
Prosiły oczu jej, aby zastępczo
Stały w ich sferach, dopóki nie wrócą.
Lecz choćby oczy jej były na niebie,
A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:
Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy
Jak zorza lampę; gdyby zaś jej oczy
Wśród eterycznej zabłysły przezroczy,
Ptaki ocknęłyby się i śpiewały,
Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały.
Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko!
O! gdybym mógł być tylko rękawiczką, Co tę dłoń kryje!

- Ach!

-Cicho! coś mówi.
O! mów, mów dalej, uroczy aniele;
Bo ty mi w noc tę tak wspaniale świecisz
Jak lotny goniec niebios rozwartemu
Od podziwienia oku śmiertelników,
Które się wlepia w niego, aby patrzeć,
Jak on po ciężkich chmurach się przesuwa
I po powietrznej żegluje przestrzeni.

-Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!
Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!
Lub jeśli tego nie możesz uczynić,
To przysiąż wiernym być mojej miłości,
A ja przestanę być z krwi Kapuletów.
-Mamże przemówić czy też słuchać dalej?

-Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,
Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie.
Jestże Montekio choćby tylko ręką,
Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek
Częścią człowieka? O! weź inną nazwę!
Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,
Pod inną nazwą równie by pachniało;
Tak i Romeo bez nazwy Romea
Przecieżby całą swą wartość zatrzymał.
Romeo! porzuć tę nazwę, a w zamian
Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,
Weź mię, ach! całą!
- Biorę cię za słowo:
Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem. Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem.

KONIEC SCENY

Na sali rozległy się oklaski.
- Byliście wspaniali. Już nie mogę się doczekać, kiedy odbędzie się premiera. Wspaniale. - zachwycał się nami pan Kingsley. - Na dziś to koniec. Skontaktuję się z wami w przyszłym tygodniu.
Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do swojego samochodu.
- Byłaś wspaniała. - dogonił mnie Liam.
- Ty też. - uśmiechnęłam się do niego.
- Do zobaczenia później. - powiedział i odszedł do swojego samochodu.
Czas jechać do domu i szykować się na imprezkę.


Kolejny rozdział. Cytaty prosto z książki. Nie wiem czemu, ale uwielbiam Romea i Julię, więc postanowiłam trochę wykorzystać tą książkę. Bardzo proszę komentujcie. Nawet jeśli ma to być krytyka, ale żeby coś było  :)

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 2

Perspektywa Kat

Oprowadzanie tej bandy po szkole to było najgorsze przeżycie w życiu.
- Możecie być ciszej? Tu są lekcje. - zdenerwowałam się na nich.
- Tak już. Nie złość się, bo złość piękności szkodzi. - zaśmiał się Styles.
- Bardzo śmieszne. Jak to się stało, że tu trafiliście?
- Rok przerwy w koncertowaniu. Same wywiady, koncerty tu na miejscu. - odpowiedział mi Zayn.
- Będziecie tu przez cały rok?
- Albo i dłużej. - zaśmiał się Louis.
- Ekstra. Pokazałam wam już całą szkołę. W razie pytań wiecie gdzie mnie szukać. - powiedziałam i skierowałam się w stronę szafki.

Perspektywa Liam'a

Patrzyłem jak zgrabnie porusza swoim drobnym ciałkiem.
- Znacie się? - przerwała mi Molly.
- Słucham?
- Pytałam czy się znacie.
- A, tak jakby byliśmy kiedyś przyjaciółmi. Nie wiesz gdzie poszła? - zapytałem.
- Teraz? Na zajęcia z teatru. - zaśmiała się.
- O my też mamy teatr. - dołączył do niej Louis.
- Też chodzisz? - spytałem.
- Nie. To Kat jest tam gwiazdą. Ja jestem cheerleaderką. - zaśmiała się i odeszła.
- Nie spodziewałam się jej tu. - zaśmiał się Zayn.
- Myślałem, że ci oczy wydrapie na tej biologii.
- A tak w ogóle to co jej zrobiłeś? - zwrócił się do mnie Niall.
- Dotknąłem. - odpowiedziałem, a oni wybuchnęli śmiechem.
- Kiepska forma podrywu stary. - poklepał mnie po ramieniu Harry.
- Ha.. Ha.. a nasze Hazziątko już złą ocenę złapało? - jęknął się Louis.
- Nie moja wina, że na nauczycielkę matematyki nie działa mój urok. - teraz to ja śmiałem się jak opętany.
- Chodźmy już. - zwrócił nam uwagę wściekły Hazza.
Ze śmiechem udaliśmy się na aulę, gdzie odbywały się zajęcia z teatru. Już przed drzwiami usłyszałem wspaniałą melodię, która delikatnie pieściła moje uszy. Jakie było moje zdziwienie, gdy za pianinem siedziała właśnie Ona. Moja Katherine. Wraz z chłopakami zajęliśmy miejsce i przyglądaliśmy się jak swoimi palcami delikatnie pieści klawisze instrumentu.
- To było.. - zaczął Zayn.
- Wspaniałe. - dokończył Louis.
- Kat znów grasz? - zapytał się jej Harry.
Momentalnie na niego spojrzeliśmy.
- Znów? Nigdy się nie chwaliłaś, że grasz. - zwróciłem się do niej z wyrzutem.
- Nie było czym. - odpowiedziała cicho.
- Zagrasz jeszcze coś? - zapytał Zayn.
- Nie. - odparła i zajęła miejsce z dala od nas.
Spojrzałem na miny chłopaków i głośno westchnąłem.
- Witam was wszystkich. - przywitała nas 40-letnia kobieta.
- Teatr to miejsce spokoju i ciszy. Nie będę tolerowała spóźniania i telefonów komórkowych. W tym roku zajmiemy się przygotowaniem sztuki Szekspira "Romeo i Julia". Mówi wam to coś?
Około 10 zgromadzonych odpowiedziało tak.
- Oczywiście tytułową rolę zagra Kat - zwróciła się do brunetki, która mile się uśmiechnęła.
- A Romea zagra Liam Payne albo Louis Tomlinson. Muszę to przemyśleć chłopcy. Pozostałe role przydzielę jutro. Na dziś to koniec. Do zobaczenia.

Perspektywa Kat

Na moje szczęście to ostatnia godzina na dzisiaj. Zabrałam swój plecak i już chciałam wychodzić, kiedy poczułam lekkie szarpnięcie.
- Chciałem pogadać. - powiedział Liam.
- Ale ja nie. - wyswobodziłam się z jego uścisku i opuściłam szkołę.
Pod szkołą czekał na mnie mój tata w swoim samochodzie. Kochane. Szybko zajęłam miejsce pasażera i odjechaliśmy do domu.
- Witaj skarbie. Jak tam w szkole? - zapytał.
- Dobrze. Mama w domu?
- Nie, w pracy. Co byś powiedziała gdybym zabrał cię na wycieczkę do Paryża?
- Powiedziałabym, że to świetny pomysł. - zaśmiałam się.
- Jesteś cudownym dzieckiem.
- Wiem, a wy wspaniałymi rodzicami.
Nie mam rodzeństwa, bo oni nie mieli czasu na drugie dziecko. Wiecznie zapracowani, brak czasu i cholernie dużo pracy. Po dotarciu do domu, poszłam do łazienki i przebrałam się w TO, rozpuściłam włosy i położyłam się na łóżku przyglądając się zdjęciu, które stało na stoliku nocnym. Zdjęcie z wypadu nad jezioro z paczką znajomych. Pomyślałam o Liam'ie. Może z nim porozmawiać? Nie Kat, on nie chciał z Tobą rozmawiać kiedy cię rzucił. Nie wiedząc kiedy zasnęłam, myśląc o mojej pierwszej prawdziwej miłości.

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 1

Perspektywa Kat

Obudziłam się o 7:00. Zdecydowanie za wcześnie jak dla mnie. Niepewnie wstałam z łóżka strącając mojego Iphona na podłogę. Schyliłam się po niego, by po chwili go odblokować. Na ekranie pojawiło się zdjęcie moje i Mattiego. Mój drugi chłopak w przeciągu roku? Tylko do jednego
zdążyłam się przyzwyczaić, co było
bolesnym błędem. Nerwowo potrząsnęłam głową, by zapomnieć o NIM. Na szczęście moją uwagę przyciągnął sms od Molly.
Nie spóźnij się kociaku.
Jak przewodnicząca szkoły mogłaby się spóźnić do szkoły? Rozejrzałam się po pokoju.
Panował w nim idealny porządek. O dziwo! Zaśmiałam się w duchu z samej siebie. Udałam się do swojej garderoby, by po kilku minutach z tym strojem udać się do łazienki w celu porannej toalety. Moje długie włosy spięłam w wysokiego kucyka. Schowałam telefon, portfel oraz dokumenty do plecaka i gotowa udałam się na śniadanie. Dobrze, że nie muszę nosić książek do szkoły. Plusy posiadania osobnych szafek. Weszłam do jadalni, gdzie zastałam rodziców. Ojciec? Ceniony pan prokurator. Jestem jego ukochaną córeczką. Mama? Ma własną wytwórnię płytową i własne biuro architektury wnętrz.
- Dzień dobry kochanie - przywitał się ze mną tata. Mama delikatnie się uśmiechnęła.
Odwzajemniłam gest i usiadłam naprzeciwko.
- Dzień dobry.
Nalałam sobie szklankę soku marchewkowego i koniec mojego śniadania.
- Zawieść cię do szkoły? Twój samochód jest w warsztacie - zapytała mama.
- Jakbyś mogła. Inaczej nie zdążę. - zaśmiałam się.
- Co planujesz w weekend?
Weekend? Impreza z okazji rozpoczęcia szkoły.
- Idę z Molly na imprezę. - uśmiechnęłam się.
- Pamiętam jak ja byłem w twoim wieku. - zaśmiał się tata.
- Tak, ja też. - uśmiechnęła się do niego mama.
Ha.. ona była już najprawdopodobniej w ciąży.
- Mamo, możemy już jechać?
- Tak poczekaj w aucie.
Udałam się do samochodu. Tato nie pytał o pieniądze, gdyż na moim koncie zawsze była dość pokaźna sumka. Usiadłam na miejscu pasażera i włączyłam radio.Szybko tego pożałowałam, gdyż właśnie leciała ich piosenka. Wydali już drugą płytę i robią sobie rok przerwy? Nielogiczne. Oparłam głowę o siedzenie i wsłuchałam się w Little Thing's próbując nie uronić ani jednej łzy. Nie musiałam długo czekać na mamę. Jak zwykle wyglądała wspaniale.
- Uśmiechnij się słońce. - zwróciła się do mnie.
- Uśmiecham się.
Droga do szkoły minęła w milczeniu.
- Wrócisz sama czy wysłać kogoś po ciebie? - zapytała pod szkołą.
- Sama. Do wieczora. - powiedziałam i opuściłam samochód.
Ruszyłam przez dziedziniec do szkoły. Przy szafkach odnalazłam Molly.
- Co tu tak tłoczno? - zapytałam.
- Przez nich. - wskazała ręką na kogoś za mną.
- Momentalnie odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Louis'em Tomlinsonem i Harry'm Stylesem
- Witaj Kat. - przywitał się ten starszy.
- Ty ich nasz? - krzyknęła Molly.
- Cicho! Co wy tu robicie? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Uczymy się. - zaśmiał się Harry.
- Do zobaczenia później. - krzyknął i odeszli.
Jak oni tu są to znaczy, że on też tu jest. Na moje szczęście zadzwonił dzwonek i nie musiałam nic jak na razie tłumaczyć Molly.
Biologia. Jedyny przedmiot bez niej. Siedzę sama w przedostatniej ławce. Sama! Mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Nauczyciel chciał już sprawdzać listę kiedy do klas wszedł dyrektor z trójką nowych uczniów. Nie zwróciłabym uwagi gdyby nie padło moje imię.
- Panno Brown, zaopiekuje się pani nowymi uczniami?
- Ależ oczywiście dyrektorze. - powiedziałam i dopiero wtedy utonęłam w jego niebieskich oczach.
- Chłopcy zajmijcie miejsca. - zwrócił się do nich nauczyciel.
Malik i Horan zajęli ławkę przede mną. Czyli Payne siedzi z kim? No ze mną. Nieśmiało podszedł do ławki i zajął krzesło obok. Odsunęłam się od niego jak najdalej i próbowałam skupić się na lekcji, co trudno mi wychodziło. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Piętnaście minut po rozpoczęciu lekcji podsunął mi kartkę.
Chyba cię nie pogryzę.
Spojrzałam na niego jak na idiotę, a on?  On posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech.
Jakoś mnie to nie interesuje.
Oddałam mu kartkę i wróciłam do rysowania serduszek w zeszycie. On tylko złapał mnie za kolano pod ławką, za co powinien dostać w twarz. Zebrałam swoje rzeczy do plecaka i poinformowawszy nauczyciela, że idę do pielęgniarki wyszłam z sali. Obrałam jednak inny kierunek. Sekretariat. Od drzwi przywitał mnie szeroki uśmiech pani Kim.
- W czym ci mogę pomóc Katheriene?
- Chciałabym zmienić biologię na jakiś inny przedmiot. - zaczęłam.
- Przykro mi, ale wszystko jest już zajęte. - zwróciła się do mnie.
- W czymś pomóc panie Payne?
- Trudno. Jakoś się przemęczę ten rok. -  zwróciłam się do kobiety i opuściłam pokój.
Skierowałam się do Molly, która rozmawiała z 4/5 zespołu. Zdrajczyni.
- Kat! - krzyknęła gdy do niej podeszłam.
- Mamy wolny dzień. Musimy oprowadzić ich po szkole.
- Wiem. - odparłam od niechcenia
- Patrz kto idzie. - zaśmiała się.
Odwróciłam się i zobaczyłam Matthew. Chłopak szybko pokonał dzielącą nas odległość i wziął mnie na ręce okręcając wokół własnej osi, po czym pocałował w czoło.
- Widzę Louis, że poznałeś już moją Kat? - zapytał Matthew, kiedy wspólnie zajęliśmy miejsca na scenie. Chwilę wcześniej dołączył do nas Liam.
- Twoją Kat? - zapytał Lou.
- Moją i tylko moją. - zaśmiał się Matt obejmując mnie.
 Liam spojrzał na mnie spod byka, na co złośliwie się uśmiechnęłam. Niall siedział i jadł kanapkę, Louis rozmawiał z Matthew, Harry, Zayn i Molly zajęli się sobą, a ja? Ja myślałam o nim. Nie o Matthew, ale o Liam'ie.
Zostawił mnie rok temu. Rzucił tekstem "Nie chcę cię ranić Kat, ale będziesz szczęśliwsza beze mnie" i wyjechał do USA. Przez pewien czas miałam kontakt z Malikiem, ale szybko go zerwałam.
- Kotek? - zwróciłam się do Matthew.
- Skąd znasz Louis'a?
- Jesteśmy w jednej klasie. - odpowiedział.
- A teraz muszę wracać na zajęcia..
Pocałował mnie w usta, a napój który Liam miał w ustach znalazł się na twarzy Hazzy. Matthew odszedł od nas powstrzymując się od śmiechu, a Zayn i Louis ledwo siedzieli na krzesłach.
- Jakoś tak bez przekonania? - rzekł Liam.
- Jeb się. - odparłam ironicznie.