piątek, 28 marca 2014

Rozdział 30

Perspektywa Kat

Wyszłam z domu kierując się do Hyde Park na spacer. Ciężko było mi siedzieć samej w domu i patrzeć na ściany w swoim pokoju. Wyszłam z domu rzucając mamie tylko krótkie wychodzę. Telefon ciągle dzwonił chociaż zapewniłam mamę, że niedługo wrócę. Musiałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie będę się spotykać z Liam'em. Nie będę dla niego tą drugą. Nie będę rozwalać tej jakże szczęśliwej rodzinki. Popełniłam duży błąd zakochując się w nim na zabój i pozwalając sobie zatracić się w tym uczuciu. Telefon po raz kolejny zadzwonił w kieszeni mojej kurtki. Eleanor. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham.-odezwałam się.
-O Kat.-zaśmiała się.-wpadnij do mnie jak możesz.
-Po co?-zapytałam.
-Przychodź, a nie gadaj. Czas to pieniądz.-zaśmiała się i rozłączyła.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam ku wyjściu z parku kierując się do posiadłości Tomlinsona i Calder.

Perspektywa Molly.

-Odebrała?-zapytał Liam siedzący na fotelu.
-Odebrała.-mruknęła do niego Eleanor-nie wiem po co w ogóle przychodziliście.
-Bo się denerwowaliśmy.-pocałował ją Louis.
Harry siedział obok mnie i bawił się moim włosami, a Liam tępo patrzył się w drzwi.
-Gdzie zgubiłeś Danielle?-zakpiłam.
-Molly, przestań.-spojrzał na mnie Harry.
-Co Molly przestań?-spojrzałam na każdą twarz z osobna i wstałam z kanapy.
-Cicho.-zabrał głos Liam i podszedł do mnie mierząc mnie wzrokiem-powiedz co masz powiedzieć.
Byłam od niego niższa o pół głowy.
-Uspokójcie się.-podszedł do nas Louis
-Odejdź Tomlinson.-warknął w jego kierunku Liam.
-Miałam Cię za fajnego chłopaka godnego mojej przyjaciółki, najodpowiedniejszego z waszej piątki, ale okazałeś się skończonym skurwielem.-syknęłam w jego stronę.
Liam stał w miejscu i rzucał we mnie piorunami. Czekałam na jakikolwiek jego ruch.
-Molly.-syknął w moją stronę Harry.-opanuj się.
-Ależ ja jestem opanowana.-odpowiedziałam mu nie patrząc na niego.
-Jeszcze masz mi coś do powiedzenia?-zakpił Liam- jakim to nie jestem chamem? Jak w ogóle śmiałem zabawić się Kat? To Ci kurwa powiem, że ją kocham, ale będę miał dziecko.-podszedł do mnie.
-Dziecko?-zaśmiałam się-dziwne, że przedwczoraj widziałam Danielle z jakimś fagasem, ale wierz sobie jej dalej, a obiecuje Ci, że zrobię wszystko, żeby Kat była z Max'em, a Ty będziesz żałował, że straciłeś taką dziewczynę.
-Nie zrobisz nic w tym kierunku. To jest jej życie. -odpowiedział chwytając mnie za nadgarstek.
-Ależ uwierz, że zrobię wszystko żeby jak najszybciej o Tobie zapomniała.
-Nie zrobisz tego.-syknął
-Oj uwierz, że zrobię. I to wcześniej niż Ci się wydaje.-wyrwałam mu rękę i wyszłam do ogródka ochłonąć.

Perspektywa Liam'a

-Stary przepraszam Cię za nią.-podszedł do mnie Harry.
-Nie musisz.-odpowiedziałem otwierając kolejne piwo.- nie tylko ona obecna tu tak myśli.-spojrzałem po dziewczynach, a one wszystkie odwróciły głowy.
Zegarek wskazywał 3:24, a żadne z nas nie było śpiące. Rozległo się pukanie do drzwi, więc Louis wstał i poszedł otworzyć.
-Louis co tu jest...-weszła do pokoju i spojrzała na nas wszystkich z piwami w rękach.-grane?-odwróciła się do niego.
-Martwiliśmy się o Ciebie.-zaśmiał się.
-Jak widać nie było powodu.-spojrzała z powrotem na mnie.-idę, nie będę wam przeszkadzać.
-Siadaj.-pociągnął ją za rękę tak, że opadła na kanapę obok mnie.
-Porozmawiamy?-szepnąłem do niej.
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie.
-Dobrze.-wstała i wyszła do ogródka.
Odstawiłem butelkę z piwem i ruszyłem za nią. Molly, kiedy tylko mnie zobaczył weszła do domu.
Dziewczyna stała oparta o ścianę domu i patrzyła w rozgwieżdżone niebo.
-Pamiętasz jak jeszcze nie dawno byliśmy szczęśliwi?-podchodzę do niej.
-Ciii...nie mów nic.-Katherine głośno wciąga powietrze-te ostatnie wieczory z Tobą to było coś...-przeciera dłonią policzek.-coś wspaniałego, ale im szybciej to zakończymy tym lepiej dla nas.
-Zakończymy?-złapałem ją za ramiona, a ona odwróciła głowę.-wiesz co mówisz?
-Wiem...-odetchnęła- Kocham Cię, ale tak będzie lepiej.
-Lepiej? Dla kogo?-starałem się zachować jak najspokojniejszy głos.
-Dla mnie.-odpowiedziała-Ty założysz rodzinę i będziesz szczęśliwy.-spojrzała na mnie oczami przepełnionymi bólem.
Puściłem ją i wszedłem do domu. Wziąłem swoją kurtkę i nie tłumacząc nic nikomu, trzaskając drzwiami opuściłem posiadłość Tomlinsona.

Perspektywa Kat

Koniec. Definitywny koniec życia jak w bajce. Już nigdy nie będę księżniczką, a Liam nie będzie moim księciem, nie był mi pisany. Starłam z policzków łzy i weszłam do domu.
-Pokłóciliście się?-doskoczył do mnie Zayn.-czemu Liam tak szybko wyszedł.
-Wiem.-spojrzałam na ich spokojne twarze-cieszę się, że pojawiliście się na nowo w moim życiu-posłałam im smutny uśmiech.-Perrie, Eleanor jesteście fantastyczne .
-Możesz jaśniej kochanie.-zaśmiał się Louis-bo za dużo wypiłem i nie rozumiem.
Spojrzałam na twarze chłopaków. No tak Louis siedział szczerząc żeby do wszystkich tak samo jak Harry i Niall.
-Dziękuje wam za te kilka miesięcy przyjaźni, nigdy ich nie zapomnę. A ty Harry.-spojrzałam na loczka-dbaj o Molly.-odwróciłam się do drzwi.
-Odchodzisz?-usłyszałam za sobą głos Zayn'a.-a co z Tobą i Liam'em?
Odwróciłam głowę przez ramię i spojrzałam na mulata.
-Mnie i Liam'a już nie ma.-odpowiedziałam i wyszłam z domu.


Jak wam się podoba taki rozwój sytuacji ? 
W mojej bujnej wyobraźni(najlepiej pracującej na lekcji matematyki) jest cholernie dużo nowych wątków. 
Przepraszam za jakiekolwiek błędy i,że jest taki krótki :) 
Następny postaram się dodać jak najszybciej.
Kocham was <3

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 29

Perspektywa Kat

Dziewczyna nie odpowiadając na pytanie weszła do środka i zaczęła się rozglądać. Z brzuchem wyglądała równie fantastycznie jak bez.
-Co tu robisz?-powtórzyłam pytanie.
-Przyjechałam po Liam'a, mamy jechać do lekarza, ale jak widać on ma inne zajęcia.-spojrzała na mnie.
Do salonu wszedł Liam.
-Dan.-podszedł do niej i pocałował w policzek, wbijając w moje serce sztylet- Kat, czegoś zapomniała jak się pakowała.
Czyli dla niego to co wydarzyło się niecałe pół godziny temu nie miało znaczenia? Spojrzałam na niego, ale jego wzrok był pusty, pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
-Zaraz kochanie pojedziemy, tylko pójdę z Katherine do sypialni poszukać tych dokumentów.-ruszył w stronę schodów, a ja otępiała za nim. Kiedy weszliśmy do sypialni zamknął drzwi i przycisnął mnie swoim ciałem do nich.
-Przepraszam...musiałem.-wyszeptał.
-Po prostu daj mi jakieś pieprzone papiery i mnie wypuść do cholery-syknęłam.
Podszedł do szafki i wyciągnął teczkę i wręczył mi ją.
-Zadzwonię do Ciebie.-wyszpetał mi do ucha.
W salonie na kanapie siedziała Danielle.
-Wiem, że przelałaś połowę pieniędzy za dom. Jeszcze dzisiaj Ci je Liam przeleje z powrotem -odpowiedziała bawiąc się telefonem.
Liam popatrzył na nią zaskoczonym wzrokiem.
-Nie patrz tak, nie długo się wprowadzam.-złapała się za brzuch-trzeba urządzać pokoik.-uśmiechnęła się.
-Nie trzeba się tak z tym śpieszyć.-wszedł jej w słowo.
-Trzeba.-zaśmiała się-odłóż klucze na stolik.
Wyjęłam klucze z kieszeni i położyłam je na wskazane miejsce, nie obrzucając ich spojrzeniem wyszłam z ich domu trzaskając drzwiami.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Nie zwracałam uwagi na dzwoniący telefon, na padający śnieg za szybą. Dookoła szczęśliwi ludzie z zakupami, ulice po rozświetlane tysiącami lampek przypominające wszystkim o świętach. Jeździłam po ulicach Londynu do godziny 2:00. Dziś sobota.
Jak najciszej potrafiłam weszłam do domu i zamknęłam się u siebie w pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki Ipad'a.


Liam Payne wraz ze swoją dziewczyną na zakupach. Przygotowania przed przyjściem na świat dziecka.

Szczęśliwy Liam z One Direction. Danielle był zawsze mu pisana.

Już niedługo na świecie pojawi się potomek jednego z członków zespołu One Direction. 
Wyłączyłam jak najszybciej portale plotkarskie i weszłam na tt. Przejrzałam wpisy znajomych i w oko wpadł mi wpis skierowany do mnie od Max'a.

@Max'ie Już niedługo Londyn z @Kat i @LovePromo

Ta dwójka wyjaśniła sobie wszystko i między nimi jak na razie jest okej. Przeglądałam zdjęcia i znalazłam jedno zrobione przez Max'a przed jego wylotem. Bez zastanowienia dodałam z nim tweet'a.

Tobie mogę powiedzieć wszystko.
Ty mnie nie osądzisz.
Zawsze będziesz przy mnie.
Nie pytasz o powód moich łez.
Potrafisz pocieszyć mnie jednym przytuleniem.
Nigdy mnie nie zawiedziesz.
Zawsze popierasz moje decyzje, nawet te głupie.
I za to Cię kocham xx
Dziękuje Ci @Max'ie xx

Perspektywa Zayn'a.

-Katherine oddała mi klucze do domu.-odezwał się Liam popijając piwo.
Takie nasze spotkanie w męskim gronie cotygodniowe.
-Kiedy?-zapytał się go Louis.
-Dzisiaj wieczorem.
-I co teraz?-zapytałem
-Teraz? Człowieku ja sam nie wiem.-odpowiedział odstawiając butelkę-Danielle chce się za wszelką cenę wprowadzić. Widziałeś dzisiejsze artykuły? Szczęśliwa rodzinka.-jęknął- Boże w co ja się wpakowałem.
-Molly uważa, że niedługo Kat zejdzie się z Max'em. To już kwestia czasu.-odezwał się Harry.
-Eleanor jest tego samego zdania.-poparł przyjaciela Louis.
-I Perrie niestety też.-dodałem.-zresztą Promise też.-spojrzałem na Niall'a, który oblał się rumieńcem.
-Ale mnie pocieszacie.-żachnął się Payne. 
-Uwierz mi, że gdybym nie traktował Cię jak brata to obił bym Ci twarz.-usiadł obok niego Louis.
-Błędem było to, że pozwoliłeś jej wyjechać.
-Spałem z nią.-wydukał a ja zakrztusiłem się piwem.-dzisiaj, przedwczoraj, przed jej powrotem do Londynu, po after party.
-Wpakujesz się w bagno, robiąc jej nadzieję. Wiesz, że będziesz musiał się ożenić z Dan.-uderzył go w głowę Harry.
-Ja pierdole.-zaśmiał się Louis-czuję się jak w telenoweli brazylijskiej. 
-W marcu się wszystko wyjaśni.
-Oby nie było za późno.-wtrącił Niall.
-Czemu?
-Temu-pokazał nam wszystkim ostatni wpis Kat.
-Kurwa.-warknął-już po mnie.

Perspektywa Eleanor

Mężczyźni siedzieli u Zayn'a, a my w czwórkę u mnie i Louis'a.
-Jak to było z Katherine i Liam'em ?-zapytała się nas Promise, kiedy skończyliśmy oglądać film.
-Hy..spotkali się w szkole, na początku robili sobie nazłość aż do czasu kiedy Matthew zdradził Kat.-zaczęła swój monolog Molly-Kat zbliżyła się bardziej do Liam'a i zostali parą. Potem wypadek, ciąża Danielle i teraz widzisz co się dzieje.
-Przejebane.-westchnęła.-mam nadzieję, że mimo wszystko nie wróci do niego.
Wszystkie trzy spojrzałyśmy na nią.
-Liam to dobry chłopak.-westchnęła Perrie-tylko się pogubił.
-A moja siostra płacze po nocach?-wypiła drinka.
-Płacze?-zdziwiłam się.
-Co noc.-odpowiedziała-ona udaje twardą, ale w środku jest połamana.
-A my się do niej nie odzywamy.-westchnęła Perrie
-Zmieńmy temat.-zaproponowałam-a do Kat idziemy jutro wszyscy, razem z chłopakami.
-Świetny pomysł.-zaśmiałyśmy się wszystkie i kolejny raz napełniłyśmy szklanki drinkami.
-To co jest między Tobą, a naszym blondynkiem?-zaśmiałam się.
-On jest..słodki i naprawdę uroczy i mam nadzieję, że coś z tego będzie.-uśmiechnęła się blondynka.
Po pokoju rozniósł się dźwięk telefonu. Prom sięgnęła po swojego Iphona.
-Nie mamo, nie ma ze mną Katherine.-odpowiedziała spokojnie do telefonu.-nie dzwoniła do mnie. Jak się odezwie to zadzwonię.
Spojrzała na zegarek.
-Kat pół godziny temu wyszła z domu i nie odbiera telefonów.-wyszeptała.-jest po trzeciej.
-Dzwonie do Zayn'a.-odezwała się Pezz-może oni coś wiedzą...
 
Macie taki króciutki. 
Może się wam spodoba. :) 
Piszcie w komentarzach co sądzicie o opowiadaniu nawet jeżeli wam się nie podoba.
Kolejny rozdział postaram się dodać jak najszybciej.

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 28

Tydzień później.

Perspektywa Kat

-Słyszałam, że Cię zostawił.-usłyszałam za sobą znienawidzony śmiech-Można się było tego spodziewać.
Odwróciłam się w stronę dziewczyny. Powrót do szkoły nie był ciężki, zaległości nadrobione tylko musiałam wpaść w tą rutynę.
-To chyba nie Twój biznes.-obrzuciłam ją wzrokiem-o i chyba tusz Ci się rozmazał.
Khole odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę toalet. Rozejrzałam się po korytarzu i zobaczyłam uśmiechniętą Promise z Niall'em. Ta dwójka przez ostatni zbliżyła się do siebie. Molly z Harry'm, ale to standard, Louis grał na telefonie, a Liam wpatrywał się w jeden punkt. Od dnia kłótni w parku nie odezwałam się do niego słowem choć on zabiegał o jakikolwiek kontakt. Max wyleciał do NY pozałatwiać wszystkie sprawy związane z przeprowadzką. Całą trójką kupiliśmy apartamenty blisko siebie. Mama z maleństwem wrócili do domu.
-Cześć.-obok mnie zmaterializował się Matt-co teraz masz?
-Prawdopodobnie wychowanie fizyczne.-zaśmiałam się.
-Widzę, że Promise się wkręciła w wir szkolny.
-Jak widać.-uśmiechnęłam się.
-A jak u Ciebie? Spotykasz się z kimś?
-Z nikim Matt...i proszę daj mi spokój-wyminęłam go i ruszyłam w stronę szatni.

Nie muszę mówić chyba jak się czuje po tej lekcji, choć uwielbiam ten przedmiot to dziś nie szło mi najlepiej. Wzrok Liam'a nie pozwalał mi się skupić. Przechodząc przez korytarz zostałam wciągnięta z ramię do męskiej łazienki i przyciśnięta do ściany.
-Może teraz ze mną pogadasz.-wyszeptał mi wprost do ucha.
-Puść mnie.-syknęłam
-Nie ma mowy.
I nim zdążyłam zaprotestować zmiażdżył moje usta w namiętnym pocałunku. Z bezradności rozchyliłam usta, a on wykorzystując moment wsunął mi język do ust. Chwyciłam go za króciutkie włosy i przyciągnęłam bardziej do siebie, jedną ręką oderwał się od ściany i wsunął ją pod moją bluzkę. Gdyby nie to, że jesteśmy w szkole. Gdyby nie to, że w każdej chwili może ktoś wejść. Gdyby nie to, że jestem w dalszym ciągu na niego zła do czegoś zapewne by doszło.
Odwróciłam głowę tym samym przerywając pocałunek. Liam wyciągnął swoją dłoń spod bluzki i spojrzał na mnie.
-Powiesz mi o co się gniewasz?
-Ja?-odpowiedziałam z ironią.- o nic. Wydaje mi się, że Twoja dziewczyna nie będzie zadowolona, że zdradzasz ją na boku.-zaśmiałam się złośliwie.
-Nie bądź złośliwa.-odpowiedział przekręcając moją głowę tak żebym na niego patrzyła-dobrze wiedziałaś na co się zgadzasz.
-Na nic się nie zgadzałam-odpowiedziałam patrząc na niego z coraz większą złością.-a teraz mnie puść do cholery.
-Spotkajmy się dziś i wszystko sobie wyjaśnimy.
-Wyjaśnimy?-zapytałam-Czy wylądujemy w łóżku, a jutro będziesz przed moimi oczami obściskiwał się z Danielle nie zwracając uwagi na moje uczucia?
-Muszę to robić.
-Ale ja nie muszę się z tym pogodzić. Puść mnie.
-Przyjadę do Ciebie wieczorem-pocałował mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia.

Perspektywa Promise.

-Dzięki Niall, że odprowadziłeś mnie do domu.-pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co Promise.-zaśmiał się blondyn.-co powiesz na spotkanie jutro po południu u mnie?-zapytał.
-Zobaczymy. Jeszcze raz dziękuję.-otworzyłam drzwi i weszłam do domu cioci i wujka. Nikogo nie było w salonie, więc zostawiłam torbę i płaszczyk na kanapie i weszłam na górę. Kat siedziała przy łóżeczku Lily i patrzyła jak kruszynka śpi.
Nie powiedziała mi, że z Liam'em łączyło ją coś większego niż przyjaźń.
-Kat.-odezwałam się, a ona spojrzała na mnie.-co się dzieje?
-Nic.-odpowiedziała i znów patrzyła na siostrę.
-Kłamiesz.
-Promise, daj mi spokój.-wstała z fotela i ruszyła w stronę drzwi.-Przypilnuj Lily. Niedługo wrócę.
-Jedziesz do Liam'a.-spojrzałam na nią.
-Może.-odpowiedziała i wyszła z pokoju.

Perspektywa Kat

Dojechałam do jego domu i nawet nie pukając weszłam do środka. Stał w kuchni i pił sok pomarańczowy rozmawiając z kimś przez telefon.
-Ja...zadzwonię później.-odpowiedział rozmówcy kiedy tylko mnie zobaczył.-przyjechałaś.-odezwał się do mnie odstawiając szklankę.
-Jak widać. Co masz mi do powiedzenia?

+18

Liam chwycił mnie i zaniósł na kanapę, rzucił na poduszki, po czym podniósł i przycisnął moje biodra do siebie, wyginając moje ciało w łuk.
Jęknęłam, kiedy wpychał się we mnie, starając się przyjąć go całego, dostosować się do tego cudownego wypełnienia, którego mimo wszystko tak bardzo pragnęłam. Podnosząc moje biodra wyżej, Liam dźgał mnie jeszcze bardziej brutalnymi pchnięciami. Spojrzenie miał mroczne i zaborcze, a wraz z każdym oddechem z jego piersi wyrywał się pierwotny pomruk.
Wydawałam z siebie urwane jęki. Tarcie wywoływane przez jego gwałtowne ruchy pobudzało tę wiecznie niezaspokojoną potrzebę bycia pieprzoną przez niego bez końca. Wyłącznie przez niego.
Po kilku kolejny pchnięciach odrzucił głowę do tyłu i wydyszał moje imię, doprowadzając mnie wściekłymi ruchami niemal do utraty zmysłów.
Gdy jego spojrzenie odnalazło moje, zatonęłam w jego zamglonych euforią oczach. Spazmatyczny dreszcz przebiegł przez jego ciało, a za nim nastąpił udręczony jęk ekstazy.
Patrzyłam na niego i rozpierała mnie duma. To ja doprowadziłam go do takiego stanu.
W chwili orgazmu był całkowicie mój, tak jak ja byłam jego.
Liam pochylił się nade mną, oddychając ciężko.
-Boże. Nie jestem w stanie tego wytrzymać
Przeczesał palcami moje włosy.
-Jesteś cudowna.-pocałował mnie w nos.

Liam opadł obok mnie na kanapie.
-Nie chcę żebyś się na mnie denerwowała.
-Ja się nie denerwuje. Ja mam tylko dość tego, że potrzebna Ci jestem tylko wtedy kiedy nikt nas nie widzi i jesteśmy sami.-jęknęłam.
-Dobrze wiesz, że sam bym to najchętniej zmienił.-wyszeptał przyciągając mnie do siebie.-już niedługo.
-Obyś miał rację.-spojrzałam na niego.-bo ja długo na Ciebie czekać nie będę.
-Co masz na myśli?
-A to, że w końcu sobie odpuszczę i zacznę układać życie bez Ciebie.-odpowiedziałam.
-Nie będziesz miała powodów.-pocałował mnie przelotnie w usta i ruszył w stronę kuchni.
-Obyś miał rację.-krzyknęłam za nim zakładając bluzkę w momencie kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Owtórz.-krzyknął Liam.
Ruszyłam w stronę drzwi i lekko je uchyliłam. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam osobę stojącą za nimi.
-Co Ty tu robisz?-wyszeptałam.


Jest kolejny...
I już trzecie +18. Podoba się ?

Mam nadzieję, że pojawi się parę komentarzy.
Życzę miłego wieczoru.

Kolejny w już w czwartek albo nawet jutro wieczorem.

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 27

Perspektywa Liam'a.

Obudziłem się po godzinie 11. Kat jeszcze spała i słodko się uśmiechała przez sen. Pocałowałem ją w czoło oraz podniosłem się z łózka i założyłem leżące obok bokserki oraz spodnie. Zszedłem na dół w celu przygotowania śniadania dla siebie oraz mojej księżniczki. Byłem właśnie w trakcie ustawiania omletów na stole, gdy poczułem jej ramiona oplatające mnie w pasie.
-Liam.-odwróciłem się do niej-musisz wiedzieć, że mnie i Max'a nic nie łączy.
Spojrzałem w jej oczy, widać, że mówiła prawdę, ale nie całą.
-Ale?-zapytałem przytulając ją do siebie.
-Ale on mnie kocha.-wyszeptała nie patrząc mi w oczy.
Kocha. On ją kocha, a ja zostawiłem ją praktycznie z nim samą.
-A ty jego?
-Ja..-zawahała się.-Kocham Ciebie.-musnęła moje usta.
-Nie chcę się Tobą z nikim dzielić.
-Jak na razie to ja się dzielę Tobą.
Odsunąłem się od niej i pocałowałem w czoło.
-Kiedy ma termin?-zapytała siadając na krześle.
-Na początku marca.-dotknąłem jej dłoni.-smacznego.
Siedzieliśmy w milczeniu, a jedliśmy posiłek co chwilę się do siebie uśmiechając.
-Muszę się zbierać.-wyszeptała-Max i Prom będą się martwić.-wstała z krzesła.
Odprowadziłem ją do drzwi i pocałowałem.
-Zadzwonię. Kocham Cię.-musnąłem jej policzek, a potem patrzyłem jak odjeżdża swoim samochodem do domu.

Perspektywa Kat

-Jasna cholera Katm gdzie Ty byłaś?-krzyknęła Prom, kiedy weszłam do salonu.
Max siedział w na fotelu i wszystkiemu się przypatrywał jakby znał odpowiedź.
-Budzę się rano, a Ciebie nie ma. Myślałam, że zabawiasz się z Max'em, ale on spał.-jęknęła.
Zgromiłam ją wzrokiem i ruszyłam w stronę kuchni po butelkę wody.
-Nic takiego nie powiedziałam-jęknęła-ewidentnie na siebie lecicie.
-Zamknij się.-wtrącił się Max.
Wstał z fotela i ruszył do mnie do kuchni zostawiając Prom mruczącą samą do siebie.
-Byłaś u niego.-wyszeptał na tyle cicho, że usłyszeć go mogłam tylko ja.
-Byłam u niego.-odpowiedziałam wlewając wodę w szklankę.-ale go kocham.
-Nie widzisz, ze on Cię zwodzi?-zapytał opierając się o blat.
-On musi to robić, dla dobra zespołu.
-A ty masz cierpie?-uniósł brwi.
-Sama się na to zgodziłam Max.-smutno się uśmiechnęłam-cierpię, ale nie potrafię z niego zrezygnować.
-Ty nie chcesz z niego zrezygnować.-spojrzał na mnie-a co będzie jeżeli dziecko okaże się jego? Jeśli się z nią ożeni? Będziesz jego kochanką? Wtedy kiedy on będzie miał czas?-pytania wylewały się z jego ust.
-Nie wiem.-odpowiedziałam-nie wiem co będzie za miesiąc, za pół roku czy za kilka lat.
-A co planujesz teraz?
-Teraz? wracam do szkoły, którą skończę już w kwietniu i nie wiem co dalej.-napiłam się wody.-a Ty?
-Przenoszę się do Londynu.-zaśmiał się.
-Naprawdę?-uniosłam brew do góry-cieszę się.
-Ej, osoby które udają, że się tylko lubią-do kuchni wleciała Promise-idziemy na zakupy?
-Dobry pomysł-zaśmiałam się.
-Max, weź aparat.-roześmiała się Promo i poszła do pokoju zapewne się przebrać.
-Za 10 minut na dole.-uśmiechnęłam się do niego i poszłam sama zmienić ubranie.
-Mieliśmy jechać na zakupy-jęknęłam.
-Ale idziemy szukać mieszkania.-zaśmiała się Promo-i to tak, żeby mieć Max'a blisko siebie.
-Co?-odezwał się po raz pierwszy do niej.
-Wszystko słyszałam.-zaśmiała się.-I mam nadzieję, że będzie tak jak kiedyś.
Max mruknął coś niezrozumiałego i ruszył parę kroków przed nami robiąc zdjęcia.
-Zraniłaś go.-szepnęłam w jej stronę.
-Nie chciałam go oszukiwać. Nie mogę zaoferować mu nic więcej niż przyjaźń.
-Przynajmniej go nie oszukujesz.
-Jak myślisz jest szansa, że spotkamy tych chłopaków z One Direction?
Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Ona nic nie wiedziała.
-Niezłe dupy z nich są.-zaśmiała się.
-Prom.-syknęłam
-No co? Jestem wolna.
-A on prawie wszyscy zajęci.
-Skąd wiesz?-spojrzała na mnie.
-Bo ich znam głupia.-szturchnęłam ją.
Spojrzałam na Max'a, który robił nam zdjęcia. Promise od razu uwiesiła się na mnie i zaczęła robić głupie miny, doprowadzając tym fotografa do śmiechu. Nasze chwilę zabawy przewały czyjeś nawoływania. Ktoś krzyczał moje imię. Odwróciłam się głowę w stronę skąd one dochodziły i zobaczyłam cały skład One Direction wraz z dziewczynami. O ironio. Max podszedł do mnie i potarł w celu pocieszenia moje ramię?
Prom spojrzała na mnie z zadowoleniem na twarzy, jej marzenie się ziściło. Zaczęli iść w naszą stronę. Pierwsza doleciała Molly i przytuliła się do mnie.
-Witaj Max.-podeszła również do niego.
Spojrzałam na Liam, całkiem szczęśliwy szedł trzymając Danielle za rękę nie obdarzając mnie ani jednym spojrzeniem. Jakby w ogóle nic się dzisiaj między nami nie wydarzyło.
-Molly-pomachała jej Promise-ja też tu jestem.
-Boże Salvatore.-krzyknęła brunetka-co Ty tu robisz?
-Jestem na spacerze jak nie widać. Kat, nie poznasz mnie z przyjaciółmi.-sprowadziła mnie na ziemię dziewczyna.
-Ym...już. To jest Harry.-pokazałam na loczka.-to Louis i jego dziewczyna Eleanor.-para się uśmiechnęła do niej.-to Zayn i Perrie.-teraz to Prom się uśmiechnęła.-tu jest Niall..-oczy obojga wyglądały jak dwie błyszczące monety.-a to jest..-spojrzałam na Liam'a przytulającego Danielle,- Liam i jego dziewczyna.-moje serce jak i ja cała krwawiło.
-Miło mi was poznać. Przyjaciele Katherine są moim przyjaciółmi.-uśmiechnęła się do niej.
-Zostajesz w Londynie?-zdziwiła się Molly.
-Tak.-zaśmiała się.-zresztą Max też zostaje, chyba między nim, a Ness coś jest-spojrzała na nas.
To samo uczynił Liam, obrzucił mnie smutnym wzrokiem, a ja żeby na niego nie patrzeć spojrzałam na uśmiechniętego Max'a. Kiwnęłam delikatnie głową, a on przyciągnął mnie do siebie.
Promise i Molly głośno się zaśmiały widocznie zadowolone.
-Idziecie z nami na kawę?-odezwał się Niall patrząc na Prom.
-Ja z chęcią.-zaśmiał się dziewczyna i podeszła do niego, zagadując go.
Czyżby jej wielka miłość już przeszła? Ta dziewczyna mnie załamuje.
Wszyscy razem ruszyliśmy w stronę kawiarni kiedy podszedł do mnie Liam.
-Zostawisz nas na chwilę samych?-spojrzał na Max'a.
Chłopak spojrzał na mnie i ruszył w kierunku moich przyjaciół.
-Co to ma być?-złapał mnie za ramiona Liam.
-Nic.
-Nic? Zachowujesz się jakby był Twoim chłopakiem.-odpowiedział z zazdrością?
-Jest moim przyjacielem .-odpowiedziałam zdenerwowana-a Ty z kim jesteś?
-Ze swoją dziewczyną.-odpowiedział po chwili.
Spojrzałam na niego i zamrugałam parę razy przy okazji odsuwając się od niego.
-To idź do swojej dziewczyny Liam.-odwróciłam się i zostawiłam go tam samego i zdezorientowanego.

Krótki i spieprzony ;c
Dziękuje za komentarze ! <3
Następny postaram się jak najszybciej ogarnąć :)

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 26

Perspektywa Kat

Weszliśmy całą trójką do salonu. Dało się wyczuć napięcie panujące między Promise, a Max'em.
-Jest już późno.-odezwał się chłopak, idę do pokoju, podszedł i pocałował mnie w policzek, a następnie skierował się do gościnnego.
-Jesteście razem?-szturchnęła mnie Promise, kiedy drzwi do pokoju się zamknęły.
-Prom, oszalałaś.-zaśmiałam się.-chodź do mnie do pokoju.-złapałam ją za rękę i razem weszliśmy do sypialni.-Co się stało, że wróciłaś z Francji?
Moja siostra usiadła na łóżku i spuściła głowę. Płakała.
-Powiedział, że nie odejdzie od żony.-załkała-ja głupia wierzyłam, że zwiąże się ze mną.
-Ej.-usiadłam koło niej.-ten dupek nie był Ciebie wart.-pogłaskałam ją po włosach.
-Zostaje w Londynie.-wyszeptała-nie wracam do NY.
Rodzina się ucieszy, wszyscy się ucieszą.
-Mam pomysł.-zaśmiałam się.-kupimy sobie wspólne mieszkanie.
Spojrzała na mnie, z jej oczu już nie leciały łzy.
-Świetnie, a teraz idę się ogarnąć do łazienki.-zeskoczyła z łóżka i zniknęła w mojej łazience nim zdążyłam powiedzieć słowo.
Sama wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Podeszłam do drzwi gościnnego i delikatnie zapukałam.Uchyliłam delikatnie drzwi i zajrzałam do pokoju.Max siedział na łóżku z notebookie'm na kolanach.
-Mogę?-zapytałam cicho.
-Jasne.-spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
Usiadłam obok niego i oparłam głowę o jego ramię. Robił jakiś projekt, setki razy widziałam jak mama też się w to bawiła.
-Co robisz?-zapytałam znudzona.
-Muszę przygotować kosztorys i wysłać go do jutra szefowi, jeżeli nie chcę stracić pracy.-zaśmiał się.
-Jak stracisz to zatrudnisz się u mojej mamy.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-Twoja mama jest najbardziej znanym i cenionym architektem.-uśmiechnął się-co z Prom?
-Zostaje w Londynie, będziecie mogli być razem.-uśmiechnęłam się.
Odłożył komputer na szafkę i przyciągnął mnie do siebie mocniej.
-Nie będziemy, bo ja kocham Ciebie.-pogładził moje włosy.-wiem, że to za wcześnie, ale poczekam.
Spojrzałam na niego próbując odczytać coś z jego twarzy. Był szczęśliwy, ale ja nie mogłam pozwolić mu żyć w złudzeniu.
-Ale ja kocham Liam'a.- odeszłam od niego i wstałam z łóżka.
-Będę na Ciebie czekał.-wyszeptał i podszedł do mnie i musnął delikatnie moje usta.-Dobranoc Kat.
Nie patrząc na niego wróciłam do swojego pokoju. Prom już spała u mnie na łóżku. Jak za starych czasów. Wzięłam ciepły prysznic, założyłam piżamę i położyłam się do łóżka spać. Bardzo szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Perspektywa Liam'a.

Siedzieliśmy już w samolocie. Tak jak myślałem zakupy z Danielle wyglądały tak, że ona wybierała ja płaciłem. Siedziałem obok Hazzy i Louis'a. Danielle siedziała obok Eleanor i wymyślała imię dla naszego dziecka. Jak to stwierdziła nie chce znać płci żeby mieć niespodziankę. Wiem, że od razu po porodzie zlecę badanie DNA, żeby mieć jasność i mam nadzieję, że Kat na mnie poczeka.
-Chłopaki.-wychyliła się do nas Molly z telefonem-przedstawiam wam Lily Brown.-pokazała nam zdjęcie.
-Jak słodka.-roześmiał się Louis.
-Urocza.
Nie skomentowałem, mała była przecudowną dziewczynką, pewnie będzie tak samo śliczna jak jej mama i starsza siostra.

Lot do domu bardzo się dłużył, kiedy wylądowaliśmy na lotnisku na całe szczęście nie czekały na nas fanki, zmęczony chciałem się jak najszybciej znaleźć w łóżku. Wszyscy pojechaliśmy razem, a Danielle pojechała swoim samochodem. Jak najszybciej otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zostawiłem walizki w salonie i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. W samych bokserkach położyłem się w pustym łóżku  zerknąłem jeszcze na półkę na której stało zdjęcie Kat, powoli zamknąłem powieki i oddaliłem się do lepszego świata.

Perspektywa Kat

Obudziłam się koło godziny 5. Cicho wstałam, założyłam to i najciszej jak to jest możliwe zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu. Skierowałam się do Liam'a z nadzieją, że jeszcze nie wrócił. Chciałam chociaż w ten sposób poczuć jego bliskość. Na ulicach było pusto, więc dojechałam tam w miarę szybko. Własnym kluczem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Nic się nie zmieniło przez ten czas. Na środku pokoju stały walizki, a sam Liam siedział na kanapie.
Kiedy tylko mnie zobaczył wstał z kanapy i powoli zaczął do mnie podchodzić. Chwyciłam jego twarz w dłonie i wpiłam się ustami w jego wargi. Smak jego ust odebrał mi wszystkie zmysły. Liam choć zaskoczony zanurzył język w moich ustach i skosztował ponownie słodkiej ambrozji.
Oderwałam się od niego, chwycił mnie lewą dłonią za podbródek.
-Tak za Tobą tęskniłem.
 
+18

Zaśmiał się i podniósł mnie do góry tak, bym oplotła go nogami w pasie. Całym ciężarem ciała wciskał mnie teraz w ścianę. Popatrzyłam mu prosto w twarz, oczarowana błyskiem rozbawienia tańczącymi w jego czekoladowych oczach. Pod naciskiem jego ust rozchyliłam usta i wpuściłam jego język ponownie do środka. Kiedy poczułam jak stykają się nasze języki, zakręciło mi się w głowie. Wbiłam mu paznokcie w kark. Sięgnął za moje plecy i zwinnie wsunął rękę pod bluzkę by rozpiąć stanik. Zaniósł mnie do naszej kiedyś sypialni położył na łóżku. Pozbył się zbędnych ubrań i rzucił je niedbale na podłogę. Chcąc znaleźć się jak najbliżej, opadł na mnie podpierając się łokciami.
Nasz spocone już ciała ślizgały się, cisze przerywał głośne oddechy, jęki i odgłosy spotykających się ciał. Oderwałam się od jego ust, odchyliłam głowę dając mu do zrozumienia, że chcę aby zajął się moją szyją i nadal pochłaniał mnie całą.
 -Jestem tak blisko. Nie mogę uwierzyć, że znów...och...
Liam uśmiechnął się z ustami przy mojej szyi, gdy jęk zastąpił moje słowa, gdy przy kolejnym pchnięciu zatoczyłam biodrami łuk. Kierując się moją reakcją, Liam zrobił to jeszcze raz. I jeszcze  I jeszcze, aż raz za razem wykrzykiwałam jego imię.
Długo do siebie dochodziliśmy.-głośno oddychając, przyciągając zmęczone mięśnie. Położyłam głowę w zagłębieniu jego ramienia, objęłam go w pasie. Nad ranem, po cudownym seksie z ukochanym z uśmiechem na twarzy znów zapadłam w sen.



Kolejny z +18.
Znów z Liat.
Ale nie myślcie, że wszystko będzie kolorowo, jestem zła i namieszam :) 
Mam nadzieję,że się spodoba. 
Przepraszam z całego serduszka, że taki krótki. <3 
Liczę na komentarze <3
Dobranoc.
Kolejny w weekend.

Rozdział 25

Perspektywa Kat
 
Po wylądowaniu w Londynie, jak najszybciej taksówką dojechaliśmy do szpitala. Do tego samego w którym po wypadku leżałam ja. Max mimo moich protestów zapłacił za taksówkę, wziął nasze nieduże bagaże i skierował się ze mną do szpitala. W szatni zostawiliśmy kurtki oraz walizki i skierowaliśmy się do informacji.
-Dziękuje,że ze mną przyleciałeś.-uśmiechnęłam się do Max'a.
-Dla Ciebie wszystko.-objął mnie w pasie.
W takie pozycji doszliśmy do punktu informacyjnego.
-Isabella Brown.-spojrzałam na młodą dziewczynę, która zalotnie uśmiechała się do Max'a.-gdzie leży.
-A już tak.-oderwała wzrok od mojego przyjaciela.-trzecie piętro sala 254.
Odeszłam od Max'a i ruszyłam w kierunku windy. Ten jednak szybko mnie dogonił.
-Zazdrosna?-zapytał spoglądając na mnie niebieskimi oczami.
-Chciałbyś.-uderzyłam go w ramię.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-nacisnął guzik na trzecie piętro i oparł się o ścianę wpatrując się w mnie.

Szybkim krokiem ruszyłam do sali 254. Normalna sala? Zapukałam i lekko uchyliłam drzwi, tata siedział koło łóżka i rozmawiał z mamą ? ROZMAWIAŁ?
-Tato.-powiedziałam otwierając drzwi, mama spojrzała na mnie z uśmiechem i niedowierzaniem?-co to ma znaczyć?
-O co jej chodzi Dav'e?-zwróciła się do niego.
Szarpnęłam Max'a za rękę i wprowadziłam do sali. Podeszłam do łóżka mamy i pocałowałam ją policzek.
-Okłamałeś mnie.-jęknęłam.
-Bo mama mogła tego nie przeżyć.
-Nie przeżyć?-oburzyła się moja rodzicielka-spadłam tylko ze schodów i zaczęłam rodzić.
-Urodziłaś?-uśmiechnęłam się.-a z tobą policzę się w domu.-wskazałam na niego palcem.
-Tak, masz śliczną, zdrową siostrzyczkę.-zaśmiała się-a czyżby to nasz nowy zięć?-spojrzała na Max'a.
Nie przedstawiłam ich sobie.
-Jetem Max.-zrobił to za mnie- i niestety nie zapowiada się na to ,że zostanę państwa zięciem.-zaśmiał się.
Mama tylko się uśmiechnęła. Co on mówił. W kieszeni spodni poczułam wibracje telefonu. Liam. Wyszłam na korytarz.
-Co tam?-zapytałam
-Kiedy się zobaczymy?-zapytał
-Ymh...jestem w Londynie Liam.-powiedziałam niepewnie.
-Stało się coś?
-Moja mama jest w szpitalu.Urodziła.-uśmiechnęłam się.
-Przylecieć do Ciebie?-zapytał- i tak jutro wracamy, więc wrócę wcześniej.
-Nie musisz.-odpowiedziałam zmieszana.-Max jest ze mną.
-Ah..Max.-był zły?-nie przeszkadzam. Cześć.
-Liam..-nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozłączył.

Perspktywa Liam'a.

Rozłączyłem się nie dając jej dojść do słowa. Jutro z samego rana wylatujemy do Londynu.Wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę wspólnego pokoju. Miałem nadzieję,że spotkam tam któregoś z chłopaków. Nie myliłem się. Zayn z Niall'em jedli pizzę, Louis grał na konsoli i Harry buszował prawdopodobnie po internecie.
-Coś Ty taki wściekły?-zauważył moją minę Niall.
-Max się stał.-usiadłem na kanapie obok niego.
-O bardzo fajny gość.-zaśmiał się Louis-architekt w moim wieku. Zabijałem go właśnie wzrokiem a on speszony powrócił do gry.
-Dopóki sprawa z Danielle się nie wyjaśni, Kat ma prawo się spotykać z innymi facetami.-wstawił się w jej obronie Zayn.
-Ale on ją skrzywdzi.-warknąłem.
-To samo zrobiłeś Ty.-podniósł się z kanapy, obrzucił mnie spojrzeniem i trzaskając drzwiami wyszedł.
Spojrzałem na wszystkich po kolei, ale nikt z nich się już nie odezwał. Drzwi ponownie się otworzyły i stanęła w nich Danielle z Eleanor i zezłoszczoną Molly. No tak ona nie znosiła spędzać czasu z Danielle.
-Nie mogę się dodzwonić do Kat.-podeszła do Harrego i usiadła mu na kolanach i spojrzała na mnie.
-Wyjechała. Jest w Londynie z Max'em.-spojrzałem na swoje splecione ręce.
-Może w końcu będzie szczęśliwa.-tu obdarzyła morderczym spojrzeniem mnie i Danielle. Nie chcąc tego słuchać wyszedłem z pomieszczenia. Bolała mnie prawda? Bolała. Z własnej woli, bojąc się reakcji ludzi zrezygnowałem ze swojego szczęścia, ale także odebrałem taką możliwość Kat. Jednak myśl, że ktoś inny może dotykać jej ciało, może szeptać jej czułe słówka na dobranoc, a potem całować w czoło i przytulać podczas snu, była okropna. Drzwi ponownie się zamknęły i na korytarz wyszła Dan.
-Idziemy na zakupy.-złapała mnie za rękę i ruszyła w kierunku windy.

Perspektywa Kat

-Naprawdę fantastycznie nam ten pokój wyszedł.-zaśmiałam się stojąc w drzwiach.
-Nie przesadzaj, tylko poprzestawialiśmy meble.-uśmiechnął się Max patrząc na swoje dzieło.
-Uwierz mi, że jest tysiąc razy lepiej niż zrobił to ojciec.
-Ważne, że Lily ma już pokoik gotowy.-pogładził mnie po ramieniu.-ja już będę się zbierał.
-Gdzie? Wracasz do NY?-uniosłam lekko brwi do góry.
-Do hotelu Kat.
-Nie jedziesz nigdzie.-zaśmiałam się.-zostajesz u mnie. Pokażę Ci Londyn, co Ty na to?
-Mnie pasuje.-przytulił się do mnie.
-Chodź wypijemy kakao.-pociągnęłam go za rękę.
Razem zeszliśmy do kuchni, on oparł się o blat, a ja przygotowywałam napój, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek.
-Pójdziesz otworzyć drzwi?-zapytałam.
-Jasne.-odpowiedział i ruszył w stronę korytarza.
Nie słyszałam żadnych dźwięków ani odgłosu zamykanych drzwi, więc sama poszłam sprawdzić kto przyszedł.
-Max co tak długo.-zaśmiałam się i zaniemówiłam, kiedy zobaczyłam osobę stojącą w drzwiach.-Promise.-wyszeptałam.
 
 Nie zabiłam mamy Ness oraz jej siostry.
Co do Liama i Kat, gdyby teraz ich znów złączyć byłoby nudnie, a coś się musi dziać.
Kolejny rozdział jeszcze dzisiaj. Za jakiekolwiek błędy przepraszam z całego serduszka.

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 24

Perspektywa Kat

Obudziłam się tak jak zasnęłam, przytulona do piersi Liam'a. W jego silnych ramionach. Nie spał, ze szczęściem w oczach oraz radością wymalowaną na twarzy wpatrywał się we mnie.
-Długo się już we mnie wpatrujesz?-zaśmiałam się.
-Jeszcze nie zdążyłem się Tobą nacieszyć.-przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
Koniuszkiem języka przejechałam po jego wargach, a z jego ust wydobył się cichy jęk.
-Sprawiasz, że nie chce mi się wychodzić z Twojego łóżka.-zaśmiał się i mnie pocałował.
Delikatnie rozchyliłam swoje wargi, a on wykorzystując chwilę wsunął swój język. Delikatnie masował moje podniebienie doprowadzając mnie samą tą pieszczotą do szaleństwa.
Poranne pieszczoty zaraz po przebudzeniu przerwał nam brutalnie dzwoniący telefon Liam'a. Chłopak oderwał się od moich ust i wyjął telefon z kieszeni spodni. Spojrzał na wyświetlacz, a jego mina natychmiast posmutniała.
-To ona?-zapytałam, a praktycznie rzecz biorąc sama odpowiedziałam sobie na pytanie.
Podniosłam się z łóżka i owinięta kołdrą wyszłam z pokoju kierując się do łazienki.

Perspektywa Liam'a

-Jasna cholera Liam gdzie Ty jesteś?-krzyknął zdenerwowany Paul.
Ja ciągle wpatrywałem się w drzwi przez które wyszła przed chwilą zawiedziona Kat.
-Zresztą po co ja się pytam?-znów usłyszałem jego głos-Jesteś z Katherine?
-Nie oceniaj mnie.
-Nie zamierzam, nawet nie będę Ci tego zakazywał.-powiedział-Tylko rób to tak, żeby nie ucierpiał na tym zespół oraz, żeby Danielle się nie dowiedziała.
-Okej. Niedługo wrócę.-rozłączyłem się, założyłem spodnie i wyszedłem z pokoju. Kat siedziała na kanapie. Usiadłem obok niej i objąłem.
-Nie płacz.-szepnąłem ścierając kciukiem jej łzy.-proszę.
-Boję się. Boję się tego, że jak wyjdziesz już nie wrócisz.
Odwróciłem jej twarz w swoją stronę.
-Kat, proszę Cię.
-Skąd mam mieć pewność, że nie sypiasz Danielle? Że nie obdarowujesz jej rano pocałunkami? Że ona nie zasypia wtulona w Ciebie?-z jej oczu płynęły łzy.
-Kat...-zacząłem
-Co Kat?
-Jak prasa dowie się, że zostawiłem dla Ciebie Danielle w ciąży to te szmatławce nie zostawią na nas suchej nitki.
-Czyli co?  Będziemy się spotykać po kryjomu? Wtedy kiedy będziesz miał chwile czasu?
-W każdej wolnej chwili będę się z Tobą widywał.-pocałowałem ją w policzek.
-A jeżeli to nie Twoje dziecko?-zapytała z nadzieją w głosie.
-To wrócę do Ciebie i już zawsze będziemy szczęśliwi.-przyciągnąłem ją do siebie.
-Kiedy się znów spotkamy?
-Jak najszybciej.-pocałowałem ją w policzek.
Wstałem i nałożyłem na siebie koszulkę.
-Już musisz iść?-zapytała.
-Zadzwonię do Ciebie.-chciałem znów musnąć jej policzek, ale tak przekręciła głowę, że nasze usta spotkały się słodkim pocałunku.
-Kocham Cię.-szepnąłem jej przy drzwiach i opuściłem miejsce gdzie spędziłem najlepszą noc od miesiąca.
Zjechałem windą na parking i odnalazłszy swoje auto odjechałem do hotelu.
Droga nie zajęła mi długo i na całe szczęście szybko udało mi się znaleźć w hotelu. Z uśmiechem na twarzy wszedłem do swojego pokoju. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem siedzącą na łóżku Danielle.
-Gdzie byłeś?-zapytała trzymając dłonie na brzuchu.
Jak na koniec piątego miesiąca wyglądała bardzo dobrze. Ciekawe jak by wyglądała Kat z ciążowym brzuszkiem? Zapewne tak samo słodko i seksownie jak teraz.
-Na śniadaniu.-odpowiedziałem jej.
-A gdzie spałeś?-zapytała unosząc brwi.
-No siedzisz właśnie na tym łóżku.-zaśmiałem się.
-Nie kłam.-krzyknęła i podeszła do mnie.-wiem, że byłeś u niej.
-I?-zapytałem.
-I to, że nie życzę sobie żebyś utrzymywał z tą dziewczyną jakikolwiek kontakt. A już na pewno nie będziesz z nią sypiał.
-A to już jest mój problem z kim będę sypiał.
-Wiesz, wydaje mi się, że też mój.-uśmiechnęła się-jeżeli nie chcesz, żeby ucierpiał na tym zespół, masz robić to co chcę.-pocałowała mnie i wyszła z pokoju.
-Pieprz się Danielle.-szepnąłem pod nosem i poszedłem wziąć prysznic.

Perspektywa Kat

Ubrana siedziałam z kubkiem gorącej czekolady przed telewizorem i oglądałam po raz tysięczny "I że Cię nie opuszczę" Liam przysłał mi dwa sms'y o tej samej treści. "Kocham Cię". Myśl, że teraz ona go przytula nie dawała mi spokoju.
-Mogę?-w salonie pojawiła się głowa Max'a.
-Jasna, wchodź.-poklepałam miejsce koło siebie.
Max podszedł i usiadł koło mnie.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam.
-Jak będę chciał to sobie pójdę do kuchni i wezmę.-zaśmiał się-Liam u Ciebie był?
-Skąd wiesz -zapytałam spoglądając na niego.
-Widziałem jak wychodził. Kat, w co Ty się pakujesz?
-W nic Max. Ja go kocham.
-Katherine, on niedługo zostanie ojcem.
-Nie wiadomo, czy to jego dziecko.-wstałam z kanapy i wyszłam na balkon zapalić.
Odkąd wyjechałam z Londynu i byłam zdenerwowana sięgałam po papierosa. Nie był mi potrzebny, ale w pewnym sensie mnie uspakajał.
-Nie denerwuj się.-podszedł do mnie i się przytulił.-jesteś tak śliczna, że szybko kogoś znajdziesz i pokochasz.
Nie przeraziłam się tym gestem. Max bardzo często mnie pocieszał właśnie w ten sposób. Co prawda jest biseksualny, ale jestem prawie na sto procent pewna, że nie mógłby się we mnie zakochać. Chociaż swoim wyglądem powalał na kolana.
-Jesteś strasznie podobna do Promise.-zaśmiał się.
-Oj wiem. Nigdy mi nie mówiłeś o niej.
-Miałem mówić o kimś kto złamał mi serce?-odszedł ode mnie i wszedł z powrotem do domu.
Promise wspominała w rozmowach, że ma tu przyjaciela, ale nie jest zakochana. Co prawda 7 miesięcy temu wyjechała do Paryża z facetem starszym od niej o ponad dziesięć lat, na dodatek żonatym. Do dziś pamiętam tą rodzinną awanturę jak przyjechała do Londynu oznajmić, że rzuca studia i wyjeżdża.
-Złamała Ci serce?-weszłam za nim do salonu i usiadłam obok.
-Tak, gdyby nie John cierpiałbym nadal, ale nie kocham go.-zaczął mówić, a ja słuchałam.-spotykałem się z kilkoma gośćmi, ale potem poznałem Promise. Powiedziałem jej co i jak ale stwierdziła, że jestem dla niej przyjacielem.-odwrócił głowę w moją stronę.-Teraz jesteś Ty.-przejechał dłonią po moim policzku.-nie chcę patrzeć jak cierpisz. bo jesteś dla mnie ważna.
-Max, ja nie wiem co powiedzieć...
-Nie mów nic. Wiem, że się wygłupiłem, ale musiałem Ci w końcu to powiedzieć. Chyba się w tobie zakochałem.-spuścił wzrok.
On chyba co? Jasna cholera. Ja pierdole. Liam...Matthew i teraz Max? Nie wytrzymam.
-Nie naciskam na Ciebie Kat..cieszę się, że wiesz już.-uśmiechnął się smutno.-mogę Cię chociaż przytulić?-zapytał.
-Jasne.-wyciągnęłam ramiona w jego kierunku i zatonęłam w jego objęciu.
Było mi całkiem przyjemnie, nie tak przyjemnie jak z Liam'em, ale też dobrze. Po pokoju rozniósł się dźwięk mojego dzwonka. Odkleiłam się od Max'a i sięgnęłam po telefon "Tata". Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam Iphona do ucha.
-Kat..córeczko wracaj do Londynu.-głos ojca się łamał.
-Tato co się stało?-zapytałam już zdenerwowana.
-Mama...mama leży na OIOM'ie i nie wiadomo czy przeżyje.-głośno oddychał.
-Co?
-Przylatuj pierwszym lotem.-powiedział i się rozłączył.
Czy przeżyje? A moja malutka siostrzyczka?
-Co się stało?-podszedł do mnie Max zaniepokojony moimi łzami
-Lecę do Londynu. Teraz.-wyszeptałam-moja mama...muszę iść się pakować.
-Lecę z Tobą.-podszedł do drzwi.-pakuj się, ja już dzwonię na lotnisko.
Jak najszybciej pobiegłam do pokoju spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Po dziesięciu minutach razem z Max'em jechaliśmi prosto na lotnisko skąd pół godziny później mieliśmy lot.


Znów mieszam w życiu Kat, ale lubię to.
Co do daty kolejnego nie jestem pewna ale na pewno w tym tygodniu.
Na pewno w tygodniu będą pojawiać się minimum dwa rozdział.
A może tak pod tym pojawi się +5 komentarzy ? <3