czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 3

Perspektywa Liam'a

- Lepiej nadaję się do roli Romea - śmiał się Louis. - "Być albo nie być! Oto jest pytanie"
- Boo Bear! To nie ta sztuka. - uderzył go w głowę Harry.
- Jak to nie z tej? - oburzył się. - To z której?
- Z "Hamleta" głupku - zaśmiałem się.
- Liam, gadałeś z nią? - zwrócił się do mnie Zayn.
- Jeszcze nie.
- Jutro jest impreza. Wtedy z nią porozmawiaj. - dopowiedział Niall.
- Jak będzie bez Matthew.
- Oto się nie martw. - zaśmiał się Harry. - My z Louis'em się go pozbędziemy.
- Dokładnie Harreh. - przybił mu piątkę chłopak - A teraz idę do swojego pokoju. Najlepszego w całym domu głąby. - zaśmiał się i opuścił salon. Każdy z nas chciał tamten pokój, ale szanowny pan władca marchewek zajął go pierwszy.
- Ja też już idę. Nie zaśpijcie do szkoły. Błagam. - zaśmiałem się i skierowałem do swojego pokoju.
 Schludny i dobrze zadbany pokój. Moja oaza spokoju i miejsce całkowitego zapomnienia. Na półkach poustawiane nagrody i upominki od fanów. Biurko, a na nim teksty piosenek i laptop. Jedyne czyste pomieszczenie w tym domu to właśnie mój pokój, a no i garderoba Zayn'a. Moją uwagę przykuło jedno zdjęcie stojące na szafce nocnej. Zdjęcie Kat. Prawdopodobnie robione kilka dni przed naszym rozstaniem. Zachowałem się jak idiota zostawiając dziewczynę, którą kochałem. Którą nadal kocham jak wariat. Poszedłem szybko wziąć prysznic i zmęczony dniem położyłem się spać.

Perspektywa Kat

Tej nocy spałam wyjątkowo spokojnie. Przespałam całe popołudnie i wieczór. Obudziłam się o tej samej godzinie co wczoraj. Wzięłam ubranie na dziś i po pół godziny gotowa siedziałam w swoim samochodzie.
Zdążyłam pojechać jeszcze po swoje ulubione Vanilla Latte oraz Green Tea dla Molly. Później skierowałam się do szkoły. Zaparkowałam na swoim stałym miejscu i skierowałam się w stronę Molly, która rozmawiała z One Direction. Widzę, że złapała z nimi niezły kontakt. Cudownie. Uśmiechnęła się promiennie, gdy mnie zobaczyła.
- Cześć kwiatuszku. Co tam dla mnie masz? - spytała.
- Twoją ulubioną Green Tea. - zaśmiałam się i wręczyłam jej napój.
- A dla nas masz coś? - spytał Zayn.
Pogrzebałam w torebce i znalazłam parę cukierków.
- Mogą być? - spytałam.
- Jasne. Dawaj. - wyrwał mi je Niall.
Uśmiechnęłam się do niego i poczochrałam po blond włosach. Nic się nie zmienili przez rok. Nadal są zabójczo przystojni.
- Pogadamy? - zapytał Liam.
- Teraz idę na lekcje. Zbieraj się Molly. - szarpnęłam ją za rękę.
- Idziemy z wami. - zaśmiał się Harry i wszyscy przytaknęli mu głowami.
Chcąc nie chcąc całą siódemką wkroczyliśmy do szkoły. Czułam na sobie wzrok innych uczniów, ale tak było zawsze. Liam co chwilę ocierał się o moje ramię.
- Przestań. - syknęłam.
- Nic przecież złego nie zrobiłem. - zaśmiał się.
Muszę przyznać, że wyglądał seksownie, gdy się uśmiechał. Chociaż ściął swoje cudowne włosy to i tak wyglądał zniewalająco.
- Jasne. - mruknęłam pod nosem i weszłam do sali.
Louis prawdopodobnie poszedł na angielski, a Harry na matematykę. My udaliśmy się na historię. Usiadłam w swojej ławce z Molly, a za nami siadł Zayn i Liam. Niall'a porwała najbardziej wytapetowana dziewczyna w naszej klasy. Chłopak wyszeptał tylko nieme "POMOCY", a ci idioci wybuchnęli śmiechem. Chyba czas pokazać Khole kto tu rządzi.
- Niall. - odezwałam się do blondyna. - Chodź ze mną do ławki przed Molly. - stałam nad ławką w której siedział.
- Nie widzisz, że mu tu dobrze? - oburzyła się dziewczyna.
Jakieś dziesięć osób, które wcześniej przyszły przypatrywały się nam z zaciekawieniem. Z Khole nie lubimy się od pierwszego dnia w szkole.
- Jakoś nie widzę, żeby był zbytnio zadowolony. - zaśmiałam się.
- Za kolejnego się musisz brać? Matthew ci już nie wystarcza? - zadrwiła.
- Zamknij tą wytapetowaną twarz! - krzyknęłam.
- Prędzej czy później on jak pies wróci do mnie. - zaśmiała mi się w twarz. - On nie lubi takich cnotek.
- Ness, nie zwracaj uwagi na to co ona mówi. - podeszła do mnie Molly, ale gestem ręki kazałam jej zamilknąć.
- Zobaczymy.  - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. - Matt nie lubi zdzirowatych panienek.
- Zabrałaś mi popularność, zabrałaś mi dwa razy koronę królowej, zabrałaś mi faceta. - mówiła podchodząc do mnie, widziałam, że Liam był już gotowy by interweniować. - Ale wiedz szmato, że ja się zemszczę. - syknęła mi do ucha. - Padniesz trupem ślicznotko.
Głośno się zaśmiałam.
- Nie zabrałam ci nic. Ludzie nie lubią dziwek kochana. - dziewczyna spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
Niall wstał i usiadł w ławce przed Molly. Z uśmiechem zwycięzcy usiadłam koło niego. "Padniesz trupem ślicznotko" Ciekawe o co jej chodziło. Lekcja historii minęła nam bardzo szybko zresztą tak samo jak reszta.
- Uważaj dziś na imprezie ślicznotko. - syknęła mi Khole na korytarzu przy szafce.
- Ty też. - odpowiedziałam jej na odchodnym.
- Molly przyjedź do mnie przed imprezą. - zwróciłam się do przyjaciółki. - Ja jeszcze idę na zajęcia z teatru.
- Przyjadę. Powodzenia.
Weszłam do audytorium, gdzie siedziało już całe One Direction.
- Co to miało być dzisiaj? - doskoczył do mnie Liam. - Myślałem, że ci oczy wydrapie.
- Ratowałam Niall'a. - całe szczęście wszedł nauczyciel.
- Tak więc moi mili Romea zagra Liam Payne. - ogłosił. - Natomiast Louis zagra Parysa.
Chłopcy głośno zaczęli się śmiać.
- Zayn zagra Merkucja, Niall zagra Bonwolia, a Harry Baltazara. Nie znam osobiście osób, które zagrają pozostałe role.
- Będziemy się często widywać, żeby ćwiczyć role. - podszedł do mnie Liam.
- Tylko w teatrze. - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
Liam chwycił dłońmi mój policzek.
- Nic się nie zmieniłaś. Ciągle wyglądasz olśniewająco.
- Nie bajeruj Liam - zaśmiałam się.
- Nie bajeruję. Mówię czystą prawdę. - pogładził mój policzek.
- Przestań. - wyrwałam mu się.
- Twoje życzenie dla mnie rozkazem.
- Liam i Kat możecie podejść. - zawołał nas nauczyciel. - Macie teksty i spróbujmy chociaż raz dzisiaj.

Scena balkonowa.

-Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany. - postać Juli ukazuje się na balkonie.
Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna!
Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!
Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,
Która, aż zbladła z gniewu, że ty jesteś
Od niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna,
Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną
I bladą noszą jeno głupcy. Zrzuć ją!
To moja pani, to moja kochanka!
O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie!
Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd?
Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem.
Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie.
Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdy
Z całego nieba, gdzie indziej zajęte,
Prosiły oczu jej, aby zastępczo
Stały w ich sferach, dopóki nie wrócą.
Lecz choćby oczy jej były na niebie,
A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:
Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy
Jak zorza lampę; gdyby zaś jej oczy
Wśród eterycznej zabłysły przezroczy,
Ptaki ocknęłyby się i śpiewały,
Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały.
Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko!
O! gdybym mógł być tylko rękawiczką, Co tę dłoń kryje!

- Ach!

-Cicho! coś mówi.
O! mów, mów dalej, uroczy aniele;
Bo ty mi w noc tę tak wspaniale świecisz
Jak lotny goniec niebios rozwartemu
Od podziwienia oku śmiertelników,
Które się wlepia w niego, aby patrzeć,
Jak on po ciężkich chmurach się przesuwa
I po powietrznej żegluje przestrzeni.

-Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!
Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!
Lub jeśli tego nie możesz uczynić,
To przysiąż wiernym być mojej miłości,
A ja przestanę być z krwi Kapuletów.
-Mamże przemówić czy też słuchać dalej?

-Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,
Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie.
Jestże Montekio choćby tylko ręką,
Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek
Częścią człowieka? O! weź inną nazwę!
Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,
Pod inną nazwą równie by pachniało;
Tak i Romeo bez nazwy Romea
Przecieżby całą swą wartość zatrzymał.
Romeo! porzuć tę nazwę, a w zamian
Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,
Weź mię, ach! całą!
- Biorę cię za słowo:
Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem. Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem.

KONIEC SCENY

Na sali rozległy się oklaski.
- Byliście wspaniali. Już nie mogę się doczekać, kiedy odbędzie się premiera. Wspaniale. - zachwycał się nami pan Kingsley. - Na dziś to koniec. Skontaktuję się z wami w przyszłym tygodniu.
Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do swojego samochodu.
- Byłaś wspaniała. - dogonił mnie Liam.
- Ty też. - uśmiechnęłam się do niego.
- Do zobaczenia później. - powiedział i odszedł do swojego samochodu.
Czas jechać do domu i szykować się na imprezkę.


Kolejny rozdział. Cytaty prosto z książki. Nie wiem czemu, ale uwielbiam Romea i Julię, więc postanowiłam trochę wykorzystać tą książkę. Bardzo proszę komentujcie. Nawet jeśli ma to być krytyka, ale żeby coś było  :)

3 komentarze:

  1. mówisz masz. dziwnie troche na końcu pisałaś. chodzi mi o styl. jakoś tk sztucznie zachowywał się ten naucyciel. bo skad osobiście zna 1D, którzy tyle co do szkoły zaczeli chodzić(tej w sensie) a nie zna stałych uczniów? to mnie najbardziej uderzyło. treśc spoko.czekam na nexta xD
    ~gumisiek98

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi tu o to, że ich nie zna tylko, że nie zna ról pozostałych osób. /autorka.

      Usuń
    2. aaaaa nie zakumałam. sorka :D

      Usuń