piątek, 7 marca 2014

Rozdział 25

Perspektywa Kat
 
Po wylądowaniu w Londynie, jak najszybciej taksówką dojechaliśmy do szpitala. Do tego samego w którym po wypadku leżałam ja. Max mimo moich protestów zapłacił za taksówkę, wziął nasze nieduże bagaże i skierował się ze mną do szpitala. W szatni zostawiliśmy kurtki oraz walizki i skierowaliśmy się do informacji.
-Dziękuje,że ze mną przyleciałeś.-uśmiechnęłam się do Max'a.
-Dla Ciebie wszystko.-objął mnie w pasie.
W takie pozycji doszliśmy do punktu informacyjnego.
-Isabella Brown.-spojrzałam na młodą dziewczynę, która zalotnie uśmiechała się do Max'a.-gdzie leży.
-A już tak.-oderwała wzrok od mojego przyjaciela.-trzecie piętro sala 254.
Odeszłam od Max'a i ruszyłam w kierunku windy. Ten jednak szybko mnie dogonił.
-Zazdrosna?-zapytał spoglądając na mnie niebieskimi oczami.
-Chciałbyś.-uderzyłam go w ramię.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-nacisnął guzik na trzecie piętro i oparł się o ścianę wpatrując się w mnie.

Szybkim krokiem ruszyłam do sali 254. Normalna sala? Zapukałam i lekko uchyliłam drzwi, tata siedział koło łóżka i rozmawiał z mamą ? ROZMAWIAŁ?
-Tato.-powiedziałam otwierając drzwi, mama spojrzała na mnie z uśmiechem i niedowierzaniem?-co to ma znaczyć?
-O co jej chodzi Dav'e?-zwróciła się do niego.
Szarpnęłam Max'a za rękę i wprowadziłam do sali. Podeszłam do łóżka mamy i pocałowałam ją policzek.
-Okłamałeś mnie.-jęknęłam.
-Bo mama mogła tego nie przeżyć.
-Nie przeżyć?-oburzyła się moja rodzicielka-spadłam tylko ze schodów i zaczęłam rodzić.
-Urodziłaś?-uśmiechnęłam się.-a z tobą policzę się w domu.-wskazałam na niego palcem.
-Tak, masz śliczną, zdrową siostrzyczkę.-zaśmiała się-a czyżby to nasz nowy zięć?-spojrzała na Max'a.
Nie przedstawiłam ich sobie.
-Jetem Max.-zrobił to za mnie- i niestety nie zapowiada się na to ,że zostanę państwa zięciem.-zaśmiał się.
Mama tylko się uśmiechnęła. Co on mówił. W kieszeni spodni poczułam wibracje telefonu. Liam. Wyszłam na korytarz.
-Co tam?-zapytałam
-Kiedy się zobaczymy?-zapytał
-Ymh...jestem w Londynie Liam.-powiedziałam niepewnie.
-Stało się coś?
-Moja mama jest w szpitalu.Urodziła.-uśmiechnęłam się.
-Przylecieć do Ciebie?-zapytał- i tak jutro wracamy, więc wrócę wcześniej.
-Nie musisz.-odpowiedziałam zmieszana.-Max jest ze mną.
-Ah..Max.-był zły?-nie przeszkadzam. Cześć.
-Liam..-nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozłączył.

Perspktywa Liam'a.

Rozłączyłem się nie dając jej dojść do słowa. Jutro z samego rana wylatujemy do Londynu.Wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę wspólnego pokoju. Miałem nadzieję,że spotkam tam któregoś z chłopaków. Nie myliłem się. Zayn z Niall'em jedli pizzę, Louis grał na konsoli i Harry buszował prawdopodobnie po internecie.
-Coś Ty taki wściekły?-zauważył moją minę Niall.
-Max się stał.-usiadłem na kanapie obok niego.
-O bardzo fajny gość.-zaśmiał się Louis-architekt w moim wieku. Zabijałem go właśnie wzrokiem a on speszony powrócił do gry.
-Dopóki sprawa z Danielle się nie wyjaśni, Kat ma prawo się spotykać z innymi facetami.-wstawił się w jej obronie Zayn.
-Ale on ją skrzywdzi.-warknąłem.
-To samo zrobiłeś Ty.-podniósł się z kanapy, obrzucił mnie spojrzeniem i trzaskając drzwiami wyszedł.
Spojrzałem na wszystkich po kolei, ale nikt z nich się już nie odezwał. Drzwi ponownie się otworzyły i stanęła w nich Danielle z Eleanor i zezłoszczoną Molly. No tak ona nie znosiła spędzać czasu z Danielle.
-Nie mogę się dodzwonić do Kat.-podeszła do Harrego i usiadła mu na kolanach i spojrzała na mnie.
-Wyjechała. Jest w Londynie z Max'em.-spojrzałem na swoje splecione ręce.
-Może w końcu będzie szczęśliwa.-tu obdarzyła morderczym spojrzeniem mnie i Danielle. Nie chcąc tego słuchać wyszedłem z pomieszczenia. Bolała mnie prawda? Bolała. Z własnej woli, bojąc się reakcji ludzi zrezygnowałem ze swojego szczęścia, ale także odebrałem taką możliwość Kat. Jednak myśl, że ktoś inny może dotykać jej ciało, może szeptać jej czułe słówka na dobranoc, a potem całować w czoło i przytulać podczas snu, była okropna. Drzwi ponownie się zamknęły i na korytarz wyszła Dan.
-Idziemy na zakupy.-złapała mnie za rękę i ruszyła w kierunku windy.

Perspektywa Kat

-Naprawdę fantastycznie nam ten pokój wyszedł.-zaśmiałam się stojąc w drzwiach.
-Nie przesadzaj, tylko poprzestawialiśmy meble.-uśmiechnął się Max patrząc na swoje dzieło.
-Uwierz mi, że jest tysiąc razy lepiej niż zrobił to ojciec.
-Ważne, że Lily ma już pokoik gotowy.-pogładził mnie po ramieniu.-ja już będę się zbierał.
-Gdzie? Wracasz do NY?-uniosłam lekko brwi do góry.
-Do hotelu Kat.
-Nie jedziesz nigdzie.-zaśmiałam się.-zostajesz u mnie. Pokażę Ci Londyn, co Ty na to?
-Mnie pasuje.-przytulił się do mnie.
-Chodź wypijemy kakao.-pociągnęłam go za rękę.
Razem zeszliśmy do kuchni, on oparł się o blat, a ja przygotowywałam napój, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek.
-Pójdziesz otworzyć drzwi?-zapytałam.
-Jasne.-odpowiedział i ruszył w stronę korytarza.
Nie słyszałam żadnych dźwięków ani odgłosu zamykanych drzwi, więc sama poszłam sprawdzić kto przyszedł.
-Max co tak długo.-zaśmiałam się i zaniemówiłam, kiedy zobaczyłam osobę stojącą w drzwiach.-Promise.-wyszeptałam.
 
 Nie zabiłam mamy Ness oraz jej siostry.
Co do Liama i Kat, gdyby teraz ich znów złączyć byłoby nudnie, a coś się musi dziać.
Kolejny rozdział jeszcze dzisiaj. Za jakiekolwiek błędy przepraszam z całego serduszka.

2 komentarze:

  1. jaaak słodziuteńka dziwćinka! i te je ocka! ♥
    dzisiaj? matko kiedy ty piszesz O.O
    prim to byłą byłą maxa? bo zapomniałam
    no bardzo fajby rozdział, czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "-Miałem mówić o kimś kto złamał mi serce?-odszedł ode mnie i wszedł z powrotem do domu.
      Promise wspominała w rozmowach, że ma tu przyjaciela, ale nie jest zakochana. Co prawda 7 miesięcy temu wyjechała do Paryża z facetem starszym od niej o ponad dziesięć lat, na dodatek żonatym. Do dziś pamiętam tą rodzinną awanturę jak przyjechała do Londynu oznajmić, że rzuca studia i wyjeżdża.
      -Złamała Ci serce?-weszłam za nim do salonu i usiadłam obok.
      -Tak, gdyby nie John cierpiałbym nadal, ale nie kocham go.-zaczął mówić, a ja słuchałam.-spotykałem się z kilkoma gośćmi, ale potem poznałem Promise. Powiedziałem jej co i jak ale stwierdziła, że jestem dla niej przyjacielem.-odwrócił głowę w moją stronę."

      Usuń