wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 24

Perspektywa Kat

Obudziłam się tak jak zasnęłam, przytulona do piersi Liam'a. W jego silnych ramionach. Nie spał, ze szczęściem w oczach oraz radością wymalowaną na twarzy wpatrywał się we mnie.
-Długo się już we mnie wpatrujesz?-zaśmiałam się.
-Jeszcze nie zdążyłem się Tobą nacieszyć.-przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
Koniuszkiem języka przejechałam po jego wargach, a z jego ust wydobył się cichy jęk.
-Sprawiasz, że nie chce mi się wychodzić z Twojego łóżka.-zaśmiał się i mnie pocałował.
Delikatnie rozchyliłam swoje wargi, a on wykorzystując chwilę wsunął swój język. Delikatnie masował moje podniebienie doprowadzając mnie samą tą pieszczotą do szaleństwa.
Poranne pieszczoty zaraz po przebudzeniu przerwał nam brutalnie dzwoniący telefon Liam'a. Chłopak oderwał się od moich ust i wyjął telefon z kieszeni spodni. Spojrzał na wyświetlacz, a jego mina natychmiast posmutniała.
-To ona?-zapytałam, a praktycznie rzecz biorąc sama odpowiedziałam sobie na pytanie.
Podniosłam się z łóżka i owinięta kołdrą wyszłam z pokoju kierując się do łazienki.

Perspektywa Liam'a

-Jasna cholera Liam gdzie Ty jesteś?-krzyknął zdenerwowany Paul.
Ja ciągle wpatrywałem się w drzwi przez które wyszła przed chwilą zawiedziona Kat.
-Zresztą po co ja się pytam?-znów usłyszałem jego głos-Jesteś z Katherine?
-Nie oceniaj mnie.
-Nie zamierzam, nawet nie będę Ci tego zakazywał.-powiedział-Tylko rób to tak, żeby nie ucierpiał na tym zespół oraz, żeby Danielle się nie dowiedziała.
-Okej. Niedługo wrócę.-rozłączyłem się, założyłem spodnie i wyszedłem z pokoju. Kat siedziała na kanapie. Usiadłem obok niej i objąłem.
-Nie płacz.-szepnąłem ścierając kciukiem jej łzy.-proszę.
-Boję się. Boję się tego, że jak wyjdziesz już nie wrócisz.
Odwróciłem jej twarz w swoją stronę.
-Kat, proszę Cię.
-Skąd mam mieć pewność, że nie sypiasz Danielle? Że nie obdarowujesz jej rano pocałunkami? Że ona nie zasypia wtulona w Ciebie?-z jej oczu płynęły łzy.
-Kat...-zacząłem
-Co Kat?
-Jak prasa dowie się, że zostawiłem dla Ciebie Danielle w ciąży to te szmatławce nie zostawią na nas suchej nitki.
-Czyli co?  Będziemy się spotykać po kryjomu? Wtedy kiedy będziesz miał chwile czasu?
-W każdej wolnej chwili będę się z Tobą widywał.-pocałowałem ją w policzek.
-A jeżeli to nie Twoje dziecko?-zapytała z nadzieją w głosie.
-To wrócę do Ciebie i już zawsze będziemy szczęśliwi.-przyciągnąłem ją do siebie.
-Kiedy się znów spotkamy?
-Jak najszybciej.-pocałowałem ją w policzek.
Wstałem i nałożyłem na siebie koszulkę.
-Już musisz iść?-zapytała.
-Zadzwonię do Ciebie.-chciałem znów musnąć jej policzek, ale tak przekręciła głowę, że nasze usta spotkały się słodkim pocałunku.
-Kocham Cię.-szepnąłem jej przy drzwiach i opuściłem miejsce gdzie spędziłem najlepszą noc od miesiąca.
Zjechałem windą na parking i odnalazłszy swoje auto odjechałem do hotelu.
Droga nie zajęła mi długo i na całe szczęście szybko udało mi się znaleźć w hotelu. Z uśmiechem na twarzy wszedłem do swojego pokoju. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem siedzącą na łóżku Danielle.
-Gdzie byłeś?-zapytała trzymając dłonie na brzuchu.
Jak na koniec piątego miesiąca wyglądała bardzo dobrze. Ciekawe jak by wyglądała Kat z ciążowym brzuszkiem? Zapewne tak samo słodko i seksownie jak teraz.
-Na śniadaniu.-odpowiedziałem jej.
-A gdzie spałeś?-zapytała unosząc brwi.
-No siedzisz właśnie na tym łóżku.-zaśmiałem się.
-Nie kłam.-krzyknęła i podeszła do mnie.-wiem, że byłeś u niej.
-I?-zapytałem.
-I to, że nie życzę sobie żebyś utrzymywał z tą dziewczyną jakikolwiek kontakt. A już na pewno nie będziesz z nią sypiał.
-A to już jest mój problem z kim będę sypiał.
-Wiesz, wydaje mi się, że też mój.-uśmiechnęła się-jeżeli nie chcesz, żeby ucierpiał na tym zespół, masz robić to co chcę.-pocałowała mnie i wyszła z pokoju.
-Pieprz się Danielle.-szepnąłem pod nosem i poszedłem wziąć prysznic.

Perspektywa Kat

Ubrana siedziałam z kubkiem gorącej czekolady przed telewizorem i oglądałam po raz tysięczny "I że Cię nie opuszczę" Liam przysłał mi dwa sms'y o tej samej treści. "Kocham Cię". Myśl, że teraz ona go przytula nie dawała mi spokoju.
-Mogę?-w salonie pojawiła się głowa Max'a.
-Jasna, wchodź.-poklepałam miejsce koło siebie.
Max podszedł i usiadł koło mnie.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam.
-Jak będę chciał to sobie pójdę do kuchni i wezmę.-zaśmiał się-Liam u Ciebie był?
-Skąd wiesz -zapytałam spoglądając na niego.
-Widziałem jak wychodził. Kat, w co Ty się pakujesz?
-W nic Max. Ja go kocham.
-Katherine, on niedługo zostanie ojcem.
-Nie wiadomo, czy to jego dziecko.-wstałam z kanapy i wyszłam na balkon zapalić.
Odkąd wyjechałam z Londynu i byłam zdenerwowana sięgałam po papierosa. Nie był mi potrzebny, ale w pewnym sensie mnie uspakajał.
-Nie denerwuj się.-podszedł do mnie i się przytulił.-jesteś tak śliczna, że szybko kogoś znajdziesz i pokochasz.
Nie przeraziłam się tym gestem. Max bardzo często mnie pocieszał właśnie w ten sposób. Co prawda jest biseksualny, ale jestem prawie na sto procent pewna, że nie mógłby się we mnie zakochać. Chociaż swoim wyglądem powalał na kolana.
-Jesteś strasznie podobna do Promise.-zaśmiał się.
-Oj wiem. Nigdy mi nie mówiłeś o niej.
-Miałem mówić o kimś kto złamał mi serce?-odszedł ode mnie i wszedł z powrotem do domu.
Promise wspominała w rozmowach, że ma tu przyjaciela, ale nie jest zakochana. Co prawda 7 miesięcy temu wyjechała do Paryża z facetem starszym od niej o ponad dziesięć lat, na dodatek żonatym. Do dziś pamiętam tą rodzinną awanturę jak przyjechała do Londynu oznajmić, że rzuca studia i wyjeżdża.
-Złamała Ci serce?-weszłam za nim do salonu i usiadłam obok.
-Tak, gdyby nie John cierpiałbym nadal, ale nie kocham go.-zaczął mówić, a ja słuchałam.-spotykałem się z kilkoma gośćmi, ale potem poznałem Promise. Powiedziałem jej co i jak ale stwierdziła, że jestem dla niej przyjacielem.-odwrócił głowę w moją stronę.-Teraz jesteś Ty.-przejechał dłonią po moim policzku.-nie chcę patrzeć jak cierpisz. bo jesteś dla mnie ważna.
-Max, ja nie wiem co powiedzieć...
-Nie mów nic. Wiem, że się wygłupiłem, ale musiałem Ci w końcu to powiedzieć. Chyba się w tobie zakochałem.-spuścił wzrok.
On chyba co? Jasna cholera. Ja pierdole. Liam...Matthew i teraz Max? Nie wytrzymam.
-Nie naciskam na Ciebie Kat..cieszę się, że wiesz już.-uśmiechnął się smutno.-mogę Cię chociaż przytulić?-zapytał.
-Jasne.-wyciągnęłam ramiona w jego kierunku i zatonęłam w jego objęciu.
Było mi całkiem przyjemnie, nie tak przyjemnie jak z Liam'em, ale też dobrze. Po pokoju rozniósł się dźwięk mojego dzwonka. Odkleiłam się od Max'a i sięgnęłam po telefon "Tata". Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam Iphona do ucha.
-Kat..córeczko wracaj do Londynu.-głos ojca się łamał.
-Tato co się stało?-zapytałam już zdenerwowana.
-Mama...mama leży na OIOM'ie i nie wiadomo czy przeżyje.-głośno oddychał.
-Co?
-Przylatuj pierwszym lotem.-powiedział i się rozłączył.
Czy przeżyje? A moja malutka siostrzyczka?
-Co się stało?-podszedł do mnie Max zaniepokojony moimi łzami
-Lecę do Londynu. Teraz.-wyszeptałam-moja mama...muszę iść się pakować.
-Lecę z Tobą.-podszedł do drzwi.-pakuj się, ja już dzwonię na lotnisko.
Jak najszybciej pobiegłam do pokoju spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Po dziesięciu minutach razem z Max'em jechaliśmi prosto na lotnisko skąd pół godziny później mieliśmy lot.


Znów mieszam w życiu Kat, ale lubię to.
Co do daty kolejnego nie jestem pewna ale na pewno w tym tygodniu.
Na pewno w tygodniu będą pojawiać się minimum dwa rozdział.
A może tak pod tym pojawi się +5 komentarzy ? <3

3 komentarze:

  1. ojj tak max i kat <3 niech będą razem chodź chwilkę :D hah ciekawe jak liam bedzie zazdrosny xd

    OdpowiedzUsuń
  2. ok po 1. Bi to że ktoś lubie i facetów i babki, homo lubo ta samą płeć co sam jest. nie mam pojęcia jaki jest MAX, bo nic ni zrozumiałąm(ale to ja) ;)

    a teraz rozdziału. smutny. a max . . . wyslesz mi go mailem? ja sie nim zaopiekuje! serio ;D

    matko boska proszę niech to nie będzie poronienie! jak będzie to nie czytam już opowiadania! :(

    ~gumisiek98

    OdpowiedzUsuń
  3. Matherine? xD

    OdpowiedzUsuń