piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 20

Perspektywa Kat

Duży ładnie przystrojony kościół.
W ławkach siedzi pełno nieznanych mi osób.
Stoję z boku i przyglądam się parze stojącej przed kapłanem.
Dziewczyna o zgrabnej figurze oraz on tak bardzo mi znajoma postać.
Rozejrzałam się po kościele i ujrzałam ich świadków.
Eleanor i Niall-to na pewno oni. 
-Ja Liam, biorę sobie Ciebie Danielle za żonę-powiedział bez uczuć chłopak-i ślubuję Ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. 
Jak to we śnie mogłam tylko stać i przyglądać się temu wszystkiemu.
-Na mocy kościoła ogłaszam was mężem i żoną.-zwrócił się do nich kapłan-może pan pocałować żonę..
Twarz Liam'a wyrażała smutek i ból? 
Gdybym tylko mogła rozpłakałabym się od razu. 
Czy właśnie mimo wszystko to nas czeka?

Ciężko oddychając podniosłam się do pozycji siedzącej na łóżku. Liam'a nie było już w łóżku. Starłam łzy które wywołał mój sen i w piżamie wyszłam z pokoju.Z jadalnie dochodziły głosy. Stanęłam w miejscu, żeby przysłuchać się rozmowie Liam'a i prawdopodobnie Tomlinsona. 
-Co zrobisz jak Paul się dowie?-zapytał się go Louis.
-Stary nie wiem.-odpowiedział mu- Nie wiem czego będzie chcieć Danielle.
-Zostawisz dla niej Ness?
-Jeżeli tylko tak zapewnię jej bezpieczeństwo.-odpowiedział a mi zamarło serce-oj Louis nie dramatyzuj.
Zaczerpnęłam cicho powietrza i przechodząc koło jadalni weszłam do kuchni. Ich oczy natychmiast zwróciły się na moją osobę.
-Słyszałaś?-zapytał cicho Liam.
Nie odpowiadając nic nalałam sobie soku i z powrotem udałam się do sypialni. Postawiłam szklankę na toaletce i poszłam wyjąc jakieś ciuchy na dziś. Jako, że na dworze pogoda była coraz gorsza zdecydowałam się na to. W łazience wzięłam ciepły prysznic na rozluźnienie. Związałam włosy, założyłam ciuchy i gotowa opuściłam łazienkę. Na moje szczęście albo nieszczęście Liam siedział na łóżku.
Nie zwracając na niego większej uwagi usiadłam na parapecie i znów wpatrując się w widoki za oknem słuchałam piosenki.   

Dokładnie tak samo jak w tej piosence mój świat znów roztrzaskuje się w kawałeczki. Nie mogłam nic z tym zrobić, może tak ma być? Nie patrząc na Liam'a wiedziałam, że wpatruje się we mnie. Czułam na sobie jego wzrok. 
-Odezwiesz się coś?-zapytał nie ruszając się z miejsca.
-Zostawisz mnie?-zapytałam nie odwracając głowy w jego stronę.
-Katherine...-zaczął.
-Odpowiedz na moje pytanie.-wstałam z parapetu i oparłam się o ścianę.
Liam również wstał z łóżka i stanął naprzeciwko mnie.
-Tylko dla Twojego dobra Kat.-odpowiedział przejeżdżając dłonią po moim policzku.
-Dla mojego dobra?-krzyknęłam-posłuchaj Liam co Ty pieprzysz do cholery!
-Nie denerwuj się. Nawet nie wiadomo, czy to moje dziecko.
-Jeżeli Danielle zażąda byś ze mną zerwał, zrobisz to? Zostawisz mnie po to, żebym była bezpieczna i nieszczęśliwa? 
-Nie wiem.-odpowiedział.
-To lepiej się zastanów.-wyminęłam go i skierowałam się do drzwi. 
-Gdzie idziesz?-zapytał.
-Zostawię Cię samego, żebyś sobie wszystko przemyślał.
Zbiegłam po schodach i trzaskając drzwiami wyszłam z domu kierując się do Molly. 
Stanęłam pod domem jej i Harrego. 
-Katherine.-drzwi otworzył lokowany-wejdź.
Weszłam do domu całkiem podobnego do naszego i zdjęłam płaszczyk.
-Jak się trzymasz?-zapytał.
-A jak myślisz?-odpowiedziałam z ironią.
Chłopak spojrzał na mnie przepraszającą i zniknął na górze. Zostałam sama w salonie w którym było pełno zdjęć. Zdjęć zarówno Hazzy jak i Molly. Znalazłam tam między innym zdjęcie z naszych ostatnich wakacji w Grecji. 
-Pamiętam jakby to było wczoraj-usłyszałam głoś przyjaciółki.
Odłożyłam zdjęcie na miejsce i odwróciłam się do przyjaciółki. Po raz pierwszy od ponad 12 godzin z moich oczu świadomie popłynęły łzy. 
Przytuliłam się do niej, a ona nic nie mówiąc dodawała mi otuchy.
-Ja nie dam rady Molly.-wyszeptałam-to mnie przerasta.
-Mała, musisz być silna. Dasz radę. Oboje dacie jeżeli naprawdę się kochacie. 
Na rozmowie z Molly spędziłam pół dnia. Do domu wróciłam koło szóstej. Nikogo nie było.Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiej kolwiek informacji i znalazłam takową na stoliku w salonie.
Danielle się źle poczuła, pojechałem sprawdzić co się dzieje.
                                              Liam.xx
Czyli tak to będzie? Ona zadzwoni z błahym powodem, a on już do niej leci? Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wykręciłam do niego numer, odebrał za drugim razem.
-Nie chcę Ci przeszkadzać.-zaczęłam-ale możesz mi powiedzieć o której wrócisz?
-Nie wiem skarbie. Pewnie późno.
-Późno. To znaczy? 
-Zapewne jak już będziesz spała, nie czekaj na mnie. Kocham Cię.
-Yhy.-odparłam i nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam się.
Pewnie będziesz spała. Nie czekając na nic pobiegłam na górę i wyjęłam wszystkie swoje walizki. Pakowanie nie zajęło mi dużo czasu. Kiedy wszystko było już gotowe zniosłam je do samochodu. Nie zostawiając mu żadnej wiadomości ruszyłam do domu. Do swojego prawdziwego domu.
-Kat, co Ty tu robisz.-zapytała zdziwiona mama, kiedy zobaczyła mnie w salonie.
-Nie pytaj mamuś o nic.-odpowiedziałam i się w nią wtuliłam.-nie wiesz co Promise zrobiła mieszkaniem w Nowym Jorku?
-Z tego co wiem stoi puste.-odpowiedziała-a wybierasz się tam?
-Proszę Cię, zadzwoń do niej i zapytaj czy mogę się tam zatrzymać na trochę.-odpowiedziałam
-Ale co się stało Katherine?-zapytała.
-Nie pytaj o nic.-odpowiedziałam i pobiegłam na górę.
Promise, moją siostra cioteczna, chrześnica mojej mamy. Trzęsącymi się rękoma wykręciłam numer na lotnisko Heathrow.
-W czym mogę pomóc?-odezwała się przemiła pani.
-Chciałam zarezerwować bilet na najbliższy lot do Nowego Jorku.
-Najbliższy jest jutro o 20:45-odpowiedziała-na jakie nazwisko?
-Katherine Brown. 
-Gotowe, proszę być godzinę wcześniej na odprawię. 
-Dobrze. Dziękuje. Dobranoc.-odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Zadzwoniła jeszcze do Molly. 
-Co tam kochanie?-zapytała śmiejąc się.
-Posłuchaj, weź jutro wszystkich. Chcę się z wami spotkać.-powiedziałam na wydechu. 
-Dobrze,a gdzie?
-Bądźcie o 18 na lotnisku Heathrow, i nie pytaj o nic, ani nie mów im gdzie ich zabierasz, a tym bardziej nie informuj Liam'a. Proszę.-odpowiedziałam.-wszystko wytłumaczę wam jutro. Kocham Cię.-nie dając jej dość do słowa rozłączyłam się.
W ubraniu położyłam się na swoim starym łóżku-sama. To będzie najlepsze rozwiązanie. Liam nie będzie musiał podejmować trudnej decyzji, a Danielle będzie szczęśliwa.Wiem, że w tym momencie zachowuje się egoistycznie, ale kieruję się chyba zasadą Jeżeli kogoś kochasz, pozwól mu odejść. Już jutro o tej porze będę w trakcie lotu do Nowego Jorku. Bez przyjaciół i bez mężczyzny którego kocham.

Najpierw było słodko i kolorowo. 
Potem zaczęłam kręcić, aż wszystko powoli odkręciłam i teraz znów namąciłam im w życiu.

Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jak myślicie co zrobi Katherine, albo jak zachowa się Liam? 
Następny sobota/niedziela.

2 komentarze: